Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Payoff

Chuuya gniewie zamknął drzwi swojego mieszkania, rzucając bukietem róż o ścianę. Dazai obiecał, że będzie oglądał spadające kwiaty wiśni tylko z nim, rozkoszując się winem na ich starym kocu, który tak uwielbiali w dzieciństwie. Może to brzmi zbyt pięknie, ale Nakahara skrycie chciał spędzić cały dzień tylko z nim.

Spotkali się w ustalonym miejscu, choć on znów był spóźniony. Ledwie Osamu wręczył mu kwiaty, a już po chwili całował zagubioną blondynkę w dłoń, proponował brunetce wspólne samobójstwo i obejmował ramieniem zarumienioną Chinkę, cały czas kątem oka patrząc na rudzielca. Mafioso starał się ignorować gierki partnera, ale pewien tekst przelał czarę goryczy.

D- Ne, zazdrosny~ ?

Dwa słowa, jedenaście liter, po nich jedno soczyste uderzenie w arogancko uśmiechniętą twarz. Dazai złapał się za czerwony policzek, cicho sycząc, a niebieskooki zdjął kapelusz i biorąc swoje róże, niczym gentleman, skłonił się przed skamieniałą ze zdziwienia Azjatką.

Ch- Miłego wieczoru Pani życzę

Fedora wróciła na swoje miejsce, gdy jej właściciel bez pośpiechu odchodził. Zatrzymał go łamiący się, delikatny głos, o barwie wina w drogim szkle, ale oczarowanie zastąpiło rozczarowanie, wyrażone westchnięciem.

D- Chuu...
Ch- Lepiej nie wchodź mi w drogę, śmieciu.

Cisza, którą dostał od bruneta, wiernie mu towarzyszyła aż pod jego domem w milczeniu zniknęła, zostawiając mafiosę samego.

●timeskip●

Róże leżały na podłodze pięć minut, Chuuya ledwie trzy, bo uderzając o stolik kawowy w salonie stracił grunt pod nogami i nie czuł jakiejś wielkiej ochoty, by kiedykolwiek wstawać.

Zamiast tego, z użyciem mocy, obracał nad głową kartki albumu pełnego dobrych chwil. Sentymenty jeszcze bardziej go dobiły, pozbawiając resztek sił, ale pukanie do drzwi błyskawicznie rozbudziło rudzielca.

Ch- Nie ma mnie w domu, Dazai!

Nikt mu nie odpowiedział, tym samym zmuszając kapelusznika do ruszenia się z brzozowych desek i sprawdzenia, czego tajemniczy gość chce. Stanął przed szeroko otwartym wejściem, wyczuwacając podstęp.

Ch- Jeśli chcesz przeżyć, to lepiej tu przyjdź, gnido!

Jakaś mucha odważyła się bzyczeć w oddali, gdy głośny huk w sypialni przerwał ciszę. Z odbezpieczonym pistoletem wbiegł do pomieszczenia, ale nie dostrzegł tam niczego podejrzanego, więc schował broń.

Fyo- Róże Ci więdn...

Stojący za nim intruz nie dokończył, bo dłońmi w rękawiczkach został brutalnie przyparty do podłogi.

Ch- Co robisz w moim mieszkaniu!?

Mafioso miał twarz bardziej czerwoną od włosów, jednak nie zamierzał odpuścić nieznajomemu, który z zaciekawieniem dokładnie go obserwował.

Fyo- Może najpierw się przedstawię?
Ch- Mało mnie obchodzi, kim jes...
Fyo- Dostojewski Fyodor.

Nakahara podskoczył zakoczony, odsuwając się na bok, lecz po chwili z determinacją znów trzymał przed sobą pistolet.

Ch- Ten od szczurów!?
Fyo- Blisko, ten od zbawiania świata.

Zdezorientowany Chuuya oddychał ciężko. Jego przeciwnik już dawno mógł go zabić swoją zdolnością, a mimo to nawet nie drgnął, gdy został brutalnie obezwładniony.

Kapelusznik otrząsnął się z emocji i po rzuceniu broni na stół godnie wyciągnął przed siebie dłoń w rękawiczce, którą po kilku sekundach Rosjanin uścisnął, przytrzymując drobne palce chwilę dłużej, niż wypada.

Fyo- Ładnie się Pan tutaj urządził, przyznaję...
Ch- Czemu zawdzięczam wizytę?

Dostojewski wciąż trzymał jego dłoń, a Nakahara nie mógł zrozumieć, dlaczego na to pozwalał. Chyba brakowało mu czyjegoś dotyku, odkąd Dazai postanowił całe dnie zajmować się obcymi kobietami.

Fyo- Możemy być na ty?
Ch- Czego chcesz, Fyodor?
Fyo- Doskonale, może usiądziemy?

Odsunęli się od siebie, lecz liliowe oczy wciąż dyskretnie podziwiały drobną sylwetkę, której właściciel zgrabnym krokiem podszedł do szafki ze średniej klasy winem, wyciągając butelkę i dwa kieliszki.

Ch- Nie wypada omawiać interesów bez wina~

Zasiedli z alkoholem przy kuchennym stole, walcząc na wzrok. Silne spojrzenie Fyodora bez problemu mogłoby stopić lodowiec, lecz Chuuya też skrycie pod nim płonął. Za bardzo przypominało mu dawny ogień kasztanowych ślepi bruneta w pełni zatraconych w niebieskich źrenicach kapelusznika.

Fyo- Przejdźmy do rzeczy... oboje mamy ostatnio problemy z Dazaiem. Co powiesz na drobną zemstę?
Ch- Spróbuj go tknąć, a osobiście uduszę Cię twoją czapką.

Mimo postawy Osamu rudzielec nie chciał, by ktokolwiek sprawił brunetowi fizyczny ból. Jednak nie wynikało to z dobroci serca, czy oddania, ale zwykłej zazdrości o dawnego partnera.

Fyo- Chodziło mi bardziej o podstęp, taki bez przemocy.
Ch- To wszystko zmienia. Mów, jaki jest plan~

Ta makrela zdecydowanie zasłużyła na karę.

Fyo- Na balu będziemy udawać parę.

Przerwał mu kaszel mafiosy, który na słowo "parę" zakrztusił się winem. Dostojewski nie wiedział, czy wybuchnąć śmiechem, czy dzwonić na pogotowie, lecz ostatecznie po prostu cicho siedział, uderzając palcami w blat.

Ch- J-jak to parę?
Fyo- Spokojnie nie zrobimy tego, o czym myślisz...

Sens tej wypowiedzi Rosjanin zrozumiał dopiero po jej wypowiedzeniu i przez rozbudowaną wyobraźnię musiał zakryć usta dłońmi, próbując w ten sposób ukryć delikatny uśmieszek.

Kapelusznik był jeszcze bardziej zdezorientowany, ale postanowił grać wedle uznania tajemniczego gościa, byle tylko Dazai wreszcie dostał za swoje.

Ch- Kiedy i co mam robić?
Fyo- Czułem, że się dogadamy. A więc...

●timeskip do balu●

Fyo- Powinien stać na balkonie, zgodnie z moimi przewidywaniami.

Czaili się za fontanną, dyskretnie wypatrując bruneta. Dostojewski miał na sobie cały czarny garnitur, podkreślający blady kolor jego skóry. Co do niebieskookiego...

Ch- Czemu mam na sobie sukienkę?
Fyo- To bardzo ładna sukienka.
Ch- Ale czemu?

Fyodor objął palcami talię mafiosy, wywołując tym samym ostry rumieniec.

Fyo- Jest tak piękna, że rozprasza mnie na tyle, by nie słyszeć twoich pytań.
Ch- Tsh, gdyby to nie była misja skończyłbyś z trzema kulkami w plecach i rozbitą szczęką.
Fyo- Najwyraźniej mam niesamowite szczęście.

Usłyszeli za plecami oklaski, więc odwrócili się, by zobaczyć przed sobą bruneta z dwoma blondynkami po bokach, które szybko się ulotniły, zmierzając do bufetu.

D- Do twarzy Ci w tym różu, słońce~

To zdecydowanie był Dazai, na całym świecie nie ma drugiej, równie irytującej istoty. Nakahara, zgodnie z planem, objął ramieniem demona, darząc go słodkim spojrzeniem zakochanej niewiasty.

Ch- Wybacz, ale nie jestem zainteresowany makrelami, skoro mogę mieć Boga.

Ten tekst prawie doprowadził całą trójkę do łez śmiechu, lecz musieli być poważni, by ich ustawiona, koreańska drama się udała.

Osamu niespodziewanie złapał kapelusznika za podbródek, przyciągając silnie do siebie tak, by dzieliły ich nieliczne centymetry.

D- Zapomniałem, jak czysty jest blask twoich niebieskich oczu, Chu...

Ktoś gwałtownie odciągnął rudzielca na bok i o dziwo nie był to Fyodor, patrzący na postać za Chuuyą w szoku.

D2- Nie powinieneś tak łatwo ufać nieznajomym, ślimolu.
Ch- Że co...

Odwrócił się i miał przed sobą dwóch brunetów. Największy koszmar się spełnił.

Ch- Dazai?
D1- Tak, skarbie?
D2- Tak, chibi?

Tylko tego mu brakowało. Usłyszał za plecami sztuczny, zimny śmiech, a niski głos szepnął mu do ucha.

Fyo- Nie może być ich tylu, jeden jest fałszywy.

Oczywiście, przecież to logiczne. Otrząsnął się z szoku, uruchamiając szare komórki.

Ch- Może zadać im pytanie, na które tylko ten zdrajca odpowie?
Fyo- Spróbuj, ja się bawię wybornie.

Spojrzeli w stronę ciemnookich z wahaniem, bo chłopcy naprawdę byli prawie identyczni, choć jeden z nich był ubrany na biało, a drugi na czarno. Ich strój podrzucił królowi owiec pomysł na pierwszą zagadkę.

Ch- Mam pytanie, Dazai... W jakim ubraniu chciałbyś mnie zobaczyć?
D1- Bez~
D2- Nago...

Mafioso westchnął ciężko, w zamyśleniu poprawiając fantazyjny kapelusz z piórami.

Ch- To będzie trudniejsze, niż przypusz... Już wiem! Co sądzisz o mojej fedorze?
D1- Przepiękna, moja słodka lilio~
D2- Nadal nie wiem, skąd masz coś tak obciachowego.

Chuuya wyciągnął zza pasa sukni pistolet i bez wahania strzelił w brzuch pierwszego bruneta, ozdabiając kafelki krwią.

Ch- Prawdziwy Dazai nigdy by nie pochwalił mojego kapelusza.

Chwila ciszy została przerwana wraz z pierwszymi, słodkim tonem wypowiedzianymi słowami.

D- Chuuya, muszę Ci coś powiedzieć...

Ciemnooki objął partnera mocno, patrząc dyskretnie w stronę Dostojewskiego, do którego Osamu puścił oczko.

D- Tamten ja odpowiada za te wszystkie zdrady, często udawał mnie i groził, że jeśli spróbuję powiedzieć komukolwiek, to zniszczy najważniejszą osobę w moim życiu, czyli Ciebie.

W tym momencie Fyodor zaczął żałować, że nie wziął z domu popcornu i coli, bo zapowiadała się niezła komedia romantyczna.

Ch- Oi, czemu po prostu go nie zastrzeliłeś?
D- Był mną, więc znał moje myśli, dlatego musiałem cały czas kłamać, nawet przed samym sobą.
Ch- Dazai, ja...

Rosjanin naprawdę się nudził, rozmyślając o zniszczeniu świata, gdy soukoku dalej brnęło w romantyczne wyznania. (biedna babcia fyosia)

D- Już nigdy Cię nie zostawię, w końcu jesteś mój, prawda~ ?
Ch- Dazai...
D- Je t’aime, Chuuya

Osamu chciał go pocałować, a Nakahara nie chciał dłużej czekać. Jednak zanim pocałunek nastąpił ktoś im przerwał, klaszcząc głośno w dłonie.

Fyo- Tak, tak, bardzo się kochacie i pokażecie to sobie później, chodźmy do baru świętować wasz związek.

Wziął zakochane kundle mafii za ręce, po czym energicznym krokiem zaciągnął ich w stronę ulubionego miejsca każdego alkoholika.

●timeskip●

Spędzili tam kilka godzin, aż wreszcie, trzy kieliszki wina później, mafioso zasnął na stole, cicho chrapiąc, a Dazai przykrył go swoim płaszczem.

Gdy dzieci śpią dorośli mogą omawiać interesy, dokładnie to ciemnowłosi zrobili.

Fyo- A więc z pomocą starego znajomego stworzyłeś swojego klona, by zwalić na niego wszystkie swoje zbrodnie i ponownie zyskać pełne oddanie ze strony Nakahary, a mnie wykorzystałeś do zdobycia jego zaufania? Rano w parku to byłaś ty, a kopia pojawiła się jedynie na balu, prawda?

Fyodor uwielbiał prowadzić takie rozmowy, jednak rzadko miła okazję spotkać kogoś równie genialnego, co on, więc ta dyskusja była dla niego czystą przyjemnością.

D- Nom... wiedziałeś od początku, więc czemu się zgodziłeś?
Fyo- Sprawdź kieszeń kamizelki, oponencie.

Z pewnymi podejrzeniami brunet włożył do niej dłoń, wyciągając przenośny mikrofon.

D- Pluskwa?
Fyo- Te nagranie jest już zapisane w kilku miejscach. Ciekawe, co by zrobił twój partner, gdyby wiedział, że znów go okłama...

Po gwałtownym rzuceniu mikrofonu za plecy Osamu zacisnął palce na szyji demona i z zadowoleniem dostrzegł małe, czerwone ślady.

D- Szantażujesz złą osobę, to może się źle skończyć~
Fyo- Zanim spróbujesz mnie zabić zdradź, czemu robiłeś to wszystko?

Dostojewski poczuł, że zimne dłonie zastąpił dotyk ciepłych ust, co spotkało się z cichym mruknięciem zdziwienia. Według założeń Rosjanina była to ostatnia rzecz, którą mógł mu zrobić Osamu i właśnie o wywołanie takiej reakcji ciemnookiemu chodziło.

Fyo- Możesz zostawić moją szyję?

Oczywiście nie dostał odpowiedzi, bo brunet był wciąż zbyt zajęty, by odpowiedzieć.

Fyo- Znaczysz swój teren?
D- Już, gotowe~

Kładąc dłoń na szyji Fyodor ukrył zaczerwienienie, w myślach planując noszenie swetrów z golfem do końca tygodnia.

Fyo- Jesteś naprawdę wspaniałą zagadką...
D- Sądzę, że nie powiesz mu o moim planie i zostawisz nas w spokoju, a moje przewidzenia zawsze się sprawdzają~

Dazai dopił resztkę trunku, czekając na odpowiedź przeciwnika.

Fyo- Jeśli odpowiesz na jedno moje pytanie.
D- W porządku, mów~
Fyo- Czemu?

Jedno słowo można tak różnorodnie interpretować, bo wszystko zależy od osoby, która je usłyszy.

D- Czemu Cię pocałowałem?
Fyo- Czemu okłamujesz i zdradzasz Nakaharę, skoro podobno go kochasz?

Oboje powoli wstali, a brunet ostrożnie wziął na ręce swojego partnera, wciąż ubranego w balową suknię.

D- Jest mój, musi to zrozumieć~
Fyo- Yandere?

Dazai roześmiał się, utwierdzając przeciwnika w przekonaniu, że ma rację.

D- Rosjanin potrafi wymówić takie mądre słowa, szok~

Już chciał otworzyć drzwi, lecz przed wyjściem odwrócił się do Fyodora i powiedział:

D- Jeszcze jedno. Nie dotykaj więcej mojego drogiego Chu Chu... dla dobra twojego anemicznego, wątłego ciała.
Fyo- Grozisz mi ze świadomością, że cały czas mogę puścić Chuuyi tamto nagranie? To głupota, nie odwaga.
D- Stać mnie na jedno i drugie~

Opuścił pomieszczenie z uśmiechem zwycięstwa, gdy Dostojewski zamawiał ostatnią szklankę wódki. Może Dazai wygrał ich bitwę, ale on znał skuteczny sposób na utrudnienie mu życia.

●timeskip●

Ch- Oi, ostatnio dostałem pewne nagranie...

Brunet momentalnie się spiął, dolewając sobie kawy. Właśnie siedzieli przy wspólnym śniadaniu, smakując gofry z sosem czekoladowym i truskawkami.

D- Usuń je, to pewnie wirus~
Ch- Już przesłuchałem.

Osamu silił się na sztuczny uśmiech, wstając przy okazji od stołu.

D- Może jakiś żart?
Ch- Od kiedy tamten Rosjanin jest na tyle zabawny, by robić żarty?

Patrzyli się sobie w oczy, więc ciemnooki dostrzegł, że dalsze kłamanie nie ma sensu i musi wyznać prawdę.

D- Cholerny Fyodor...
Ch- Wtedy w barze podsłuchałem waszą rozmowę, dlatego ten mail mnie nie zaskoczył.

Brunet nie miał pojęcia, jak powinien się zachować, więc nadal milczał.

Ch- Wiesz, co było w tym wszystkim najgorsze? Mam gdzieś, czy mnie okłamujesz, zdradzasz z przypadkowymi pannami, całujesz szyje innych ludzi, lecz... Czemu po prostu mi nie powiedziałeś w twarz, że mnie chcesz? Że Ci zależy?

Nakahara też wstał, otrzepując z koszuli okruszki po posiłku, w ten sposób próbując ukryć samoistnie pojawiające się łzy.

Ch- Niestety nie potrafisz tego wyznać... Może w takim razie wcale Ci nie zależy, Dazai?

Nagle poczuł na sobie dobrze znane ciepło cudzego ciała. Brunet go objął, chcąc tym gestem przeprosić za wszystkie błędy, jakie popełnił i uchronić mafiosę przed całym złem świata.

D- Zależy mi tak bardzo, że nie potrafię tego wyznać, ślimolu.
Ch- W takim razie powiedz to, gnido. Proszę, choć raz...

Osamu przełknął nerwowo ślinę, wplatając palce między rude loki.

D- Ja... kocham Cię... Nawet bardziej niż samobójstwo... Chuuya... naprawdę kocham.
Ch- Masz szczęście, bo ja też...

Dostojewski obserwował ich zza lunety, z obrzydzeniem patrząc na ich miłosną rozmowę.

Fyo- Zgodnie z moim planem~

Sam nigdy nie zamierzał zaznać miłości, którą traktował co najmniej jak zakaźną chorobę, gorszą nawet od anemii.

Schował sprzęt do obserwacji, by pozwolić zakochanym spędzić trochę czasu prywatnie, następnie spojrzał na postać opartą o drzewo.

Fyo- Shūji Dazai Tsushima, jesteś gotowy?

Spod liści wynurzył się Dazai, choć nie nasz Osamu, o którym pewnie teraz myślicie, lecz ten drugi, zwany potocznie klonem.

Fyo- Nieźle udawałeś trupa, muszę przyznać.
Sh- Dziękuję, że pomogłeś mi go spotkać. Teraz czas, bym po tych wszystkich latach rozłąki naprawdę poznał mojego drogiego bliźniaka~

Fyodor uścisnął dłoń bruneta, tym samym rozpoczynając kolejną wojnę, zabójczą dla obu stron.

_happy end_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro