Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

No stranger

D- A gdzie to moja wiewiórka wymyka się o tej porze?
Ch- Muszę donieść zaległy raport, ten sprzed tygodnia.

Oczywiście tak prosta wymówka nie przekonała wysokiego partnera, bez problemu rozpoznającego każde kłamstwo.

Natychmiast przyparł go do ściany, namiętnie łącząc ich usta w szybkim pocałunku, by zdezorientować małego kapelusznika i wydobyć z niego jak najwięcej informacji.

D- Co planujesz?
Ch- Złaź, chcę przejść...
D- Naprawdę sądzisz, że jakiekolwiek protesty powstrzymają mnie od działania?

Jego głos brzmiał tak cudownie nisko, lecz w tym słodkim tonie czaił się chłód, którego również nie brakowało w złowrogich, ciemnych oczach, przyprawiających rudzielca o drżenie serca.

Ch- To nie twoja sprawa, Dazai.
D- Czyli porozmawiamy trochę inaczej~

Ledwie dostrzegł zabandażowaną pięść uderzającą go w głowę. Potem nie widział już nic.

...

D- Muszę nasycić się tym widokiem...

Przez kilka sekund Nakahara próbował zrozumieć swoją sytuację, aż wreszcie przypomniał sobie wydarzenia sprzed nieszczęsnego omdlenia.

Oprócz niemiłosiernie bolącej rany nic mu nie dolegało, choć nagły, ciepły szept zmniejszył poczucie bezpieczeństwa leżącego na łóżku niebieskookiego, z nadgarstkami związanymi za plecami.

D- Oh, Chuuya... drogi, słodki Chuuya, nie sądziłeś chyba, że Ci odpuszczę, prawda?
Ch- Lepiej mnie rozwiąż, gnido!

Osamu przyłożył dłonie do czerwonych policzków mafiosy, z uśmiechem patrząc, jak ich kolor staje się jeszcze bardziej intensywny, po czym dumnie zasiadł na brzuchu nerwowo oddychającego rudzielca.

D- Powiesz, gdzie planowałeś iść ?
Ch- Chciałbyś.
D- Czyli nie dajesz mi wyboru.

Jedną ręką odgarnął rdzawe loki do tyłu, a druga znalazła się pod jego koszulą, już pozbawioną niepotrzebnych guzików.

D- No powiedz~

Chuuya starał się zachować kamienny wyraz twarzy, ale nawet kamień pękłby pod twardym spojrzeniem czekoladowych tęczówek.

D- A może powinien zejść na ciut niższy poziom~ ?
Ch- W jakim sensie...

Został brutalnie pchnięty, uderzając plecami o ramę łóżka i tracąc czucie w ciele.

Chwilę poźniej palce ściskały nogi mafiosy, na co ten zareagował jedynie nerwowym mruganiem. Osamu dalej przesuwał rękę po udzie, wywołując falę protestów ze strony partnera.

Ch- Ugh...
D- Po prostu odpowiedz wreszcie na moje pytanie, Chuu~

Rudzielec prędko się zastanawiał, próbując ignorować dotyk ust na szyji.

Ch- Miałem mieć spotkanie ze starym znajomym.
D- Jakim znajomym?

Akcentując szczególnie ostatnie słowo, Dazai wywołał drobny niepokój u drżącego z emocji partnera, piorunującego wzrokiem wciąż leżące na jego ciele dłonie.

Ch- Zamknij się.
D- Tylko jeśli odpowiesz.
Ch- Po prostu poznałem kogoś ciekawego po twoim odejściu...

Brunet zawisł nad rudzielcem, gniewem jeszcze bardziej rozgrzewając atmosferę i nosem wręcz stykając się z mafiosą.

D- Mów dalej~
Ch- Nie rozkazuj mi, gnido.
D- Może naprawdę powinienem Cię do tego zmusić?

Nakahara szybko wciągnął powietrze, czując palce zaciskające się dookoła starego chokera.

Ch- Nie dasz rady mnie złamać.
D- Zobaczymy~

Jego wargi wygieły się w lekkim uśmiechu, gdy niespodziewanie zszedł z Chuuyi, siadając obok.

Ch- Huh?
D- Po prostu mi opowiedz, nie będę Cię zmuszał~

Zdezorientowany kapelusznik wyczuwał podstęp, jednak postawił nie dać się w pełni zwieść tej prostej manipulacji.

Ch- Niby czemu mam ci się tłumaczyć? Na pewno przez ten czas miałeś więcej kobiet niż lat.

Popatrzyli sobie w oczy, próbując wyczytać z nich jak najwięcej o drugiej osobie. Łączyła ich więź, dzięki której rozumieli się bez słów.

D- Jak się nazywał?
Ch- Kojarzysz tego wysokiego Rosjanina? To on.

Osamu zacisnął pięści na koszuli rudzielca, a zazdrość wręcz roztapiała lód brązowych tęczówek.

D- Ze wszystkich podstępnych, przebiegłych demonów wybrałeś akurat Fyodora!?
Ch- Oi, znasz go?

Gdyby irytacja pachniała kwiatami, to zapachem ten pokój przypomniałby kwiaciarnię

Ch- Dazai, czemu milczysz?
D- Myślę...
Ch- Miła odmiana.

Osamu przyciągnął go za podbródek, uśmiechając się zadziornie.

D- Co powiesz na umowę?
Ch- Ha!?
D- Zerwiesz z nim, a ja Ci to wynagrodzę~
Ch- Niby jak?

Objał Nakaharę mocniej, a pożądanie bez problemu zastąpiło gniew.

D- Jak tylko zechcesz~

Gdy brunet złączył ich usta w pocałunku, przytrzymując go w ramionach, rudzielec nie protestował, podejmując ostateczną decyzję.

Ch- Niech będzie, gnido.
D- Ta twoja posłuszność jest rozkoszna~
Ch- Cholerny idiota.
D- Twój cholerny idiota, więc już nie szukaj sobie żadnego innego~

Ciężko oddychający Nakahara poczuł, że ciemnooki przesuwał rękę po jego rudych włosach, schodząc z nich aż do dołu pleców.

D- Nie masz nic przeciwko, prawda?
Ch- O dziwo nie, działaj dalej.
D- Z przyjemnością~

...

Fyo- Halo?
D- Jestem partnerem Chuuyi i mogę Cię zapewnić, że już go nie tkniesz.
Fyo- Skąd ta pewność?
D- Bo on jest mój.
Fyo- ...

(Rozmowa zakończona)


_Happy End_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro