Inspiration = SY 1
Osamu leżał na swoim łóżku, leniwie machając nogami. W przód i w tył, zupełnie jak krowa ogonem, chcąc pozbyć się latających dookoła niej much. Choć brunet chwilowo nie chciał się nikogo pozbywać, to jego zabandażowane nogi i tak pozostawały w ruchu.
Z głośnika telefonu wypływała przyjemna dla ucha, włoska muzyka. Brunet zazwyczaj nie lubił takich melancholijnych przyśpiewek, ale dziś akurat miał na nie ochotę. Przypominały mu pewien wieczór sprzed paru lat, gdy po pokonaniu jednej z włoskich mafii zabrał zniszczonego korupcją partnera do lokalnego baru.
Ch- Nie mam siły się ruszyć...
Głowa Chuuyi bezwładnie spoczywała na stole, a ciemnooki z uśmiechem obracał w palcach kręcone pasma włosów nieświadomego rudzielca. Nawet gdyby chłopak o tym wiedział, to i tak był zbyt wyczerpany, by powstrzymać Dazaia.
D- Spokojnie, możesz już odpocząć~
Resztę tamtego wieczoru Nakahara pamiętał jak przez mgłę, w przeciwieństwie do Osamu, który pewnie nigdy go nie zapomni.
Spędzili dobre dwadzieścia minut przy alkoholu, równo trzy szklanki na osobę, gdy egzekutor zaczął widzieć wszystko potrójnie i choć jego rywala bardzo to bawiło, jednak czuł, że powinien mu przerwać.
D- Może już starczy wina?
Ch- Może nie wtrącaj się w moje życie?
Kończąc wypowiedź na raz wypił całą zawartość szklanego kieliszka, wręcz prosząc się o zalanie czerwoną cieczą świeżej koszuli.
Nagle obok niebieskookiej piękności pojawił się, biały jak piach z kuwety, Włoch w czarnym kapeluszu, mowiący coś niezrozumiałego dla bruneta, choć po jego sprośnej minie widział, że była to raczej dość nieprzyzwoita propozycja.
Już chciał ingerować, lecz mafioso warknął coś po włosku, a bezwstydny intruz pędem uciekł z budynku, w drodze robiąc znak krzyża aż pięć razy.
D- Co mu powiedziałeś?
Zaintrygowany Osamu dostrzegł na twarzy partnera jedynie sprytny uśmiech, nieznacznie odsłaniający białe ząbki. Dazai ze zdziwieniem musiał sobie przyznać, że takie zachowanie wydawało mu się bardzo pociągające.
Ch- "Mój chłopak jest szefem mafii i zabił twoją żonę."
Po tej odpowiedzi ciemnooki był jeszcze bardziej zaskoczony. Oparł łokcie o blat, odstawiając obok szklankę, w której zostały już tylko lśniące kostki lodu, i pochylił się nad rozweselonym wypitą ilością wina Nakaharą.
D- Skąd wiedziałeś, że ten zboczeniec kogoś ma?
Niebieskooki zamrugał kilka razy, patrząc na partnera z bezgraniczną pogardą, czyli jak zwykle.
Ch- Użyj czasem oczu do czegoś innego, niż podziwiania siebie w lustrze. Grubas miał obrączkę.
No tak. Teraz to wydawało się oczywiste, jednak Osamu miał potrzebę odegrania się na mafiosie za zranienie honoru szefa, więc po zamówieniu paru tropikalnych drinków z palemką wrócił do tematu.
D- Zabawne, że akurat na to zwróciłeś uwagę. Pewnie też czekasz aż ktoś da Ci pierścionek, co~ ?
O dziwo Chuuya, zamiast brutalnie go zamordować, prychnął, mordując spojrzeniem wolno kręcący się wiatrak.
Ch- A żebyś wiedział. Długo mam jeszcze czekać?
Osamu zakrztusił się piña coladą, patrząc z przerażeniem na śmiertelnie poważnego partnera.
D- S-słucham?
Ch- Gdzie moja obrączka?
Początkowo brunet nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Nawet w swoich najlepszych snach nie wyobrażał sobie, że ten choleryczny alkoholik może się tak uroczo zachowywać, dlatego początkowo podszedł do tego sceptycznie.
D- Chcesz dostać ją... ode mnie?
Ch- Brawo, detektywie.
Ciemnooki wciąż czuł się zagubiony. Osobiście nie zamierzał brać ślubu, spędzanie reszty życia z jedną dziewczyną wydawało mu się ograniczające, chyba że wspólnie popełniliby samobójstwo.
D- Wiesz, co robią osoby połączone obrączką? Spędzają czas razem, jedzą razem, śpią razem...
Chuuya bezczelnie mu przerwał, zaciśniętą dłonią gwałtownie waląc w blat, a jego twarz nabrała intensywnej, czerwonej barwy.
Ch- My przecież też to wszystko robimy. Gdzie moja obrączka, Dazai!?
Przy ostatnich słowach Nakahara złapał Osamu za koszulę, potrząsając partnerem, jak wściekły bobas grzechotką.
D- Chodźmy już do hotelu...
Ch- Nie pójdę bez pierścionka!
Wywołali spore zamieszanie - kilka osób patrzyło na nich z uśmiechem, barman chciał dzwonić na policję, niektóre dziewczyny robiły im zdjęcia, piszcząc coś po hiszpańsku, lecz ostatecznie Dazai ustąpił.
D- Dobra, ślimolu. Jak się uspokoisz, to kupię Ci obrączkę, zgoda?
Ch- A co z Tobą? Do pierścioooonka trzeba dwoooojga!
Brunet miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale zamiast tego złapał rudzielca za ramiona, powstrzymując go przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu.
D- Ja nie potrzeb...
Ch- Tere fere, dziadu. Albo dwa albo wcale, mogę nawet za nie zapłacić!
Chuuya obdarzył zatraceńca błagalnym spojrzeniem, które sprawiało, że nawet martwemu w środku ciemnookiemu robiło się ciepło na serduszku.
D- Zgoda. Tylko dlatego, że masz paskudny kapelusz.
Jednak Nakahara zignorował ten komentarz, nagle nabierając energii. Złapał dłoń partnera i po zostawieniu wyliczonej kwoty wyciągnął go na ulicę, idąc zupełnie prosto.
D- Udawałeś pijanego?
Ch- Nie mam czasu być pijanym, musimy kupić obrączki!
Przynajmniej miał motywację, pomyślał Dazai. Odwiedzili ponad cztery sklepy z biżuterią, aż w piątym zdecydowali się na prosty model z czarnego srebra. Tytuł "podwójna czerń" zobowiązuje.
Promieniejący szczęściem rudzielec wyszedł na ulicę, dokładnie oglądając nową ozdobę. W końcu odwrócił się do bruneta, który ze zdziwieniem dostrzegł w jego lśniących oczach łzy szczęścia. Po raz pierwszy widział coś takiego, więc nie miał pojęcia, jak powinien zareagować.
D- Dobrze się czujesz, Chu?
Kapelusznik westchnął, ocierając wilgotne policzki wierzchem dłoni, po czym nieśmiało wyszeptał:
Ch- Dazai... Chyba Cię kocham.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo niebieskooki przez wyczerpanie i alkohol stracił przytomność, lecąc na ziemię. Osamu odruchowo go złapał, walcząc z samym sobą, by znów nie zostawić partnera pod drzewem.
Ostatecznie musiał nieść nieprzytomnego mafiosę do hotelu całe dwieście metrów pod górkę. Następnego dnia Chuuya nic nie pamiętał, ale dość szybko zauważył skromny pierścionek.
Ch- Oi, co to?
Nakahara dokładnie oglądał swoją dłoń w poszukiwaniu odpowiedzi, jednak ostatecznie udzielił mu jej rozbawiony brunet.
D- Ze ściśniętymi jak dziewczynka nogami wyznałeś mi miłość, wzięliśmy potajemny ślub i zrobiliśmy to, co zazwyczaj się robi w noc poślubną~
Ch- ŻE COOOO!?
Dazai westchnął, poprawiając przed niewidzialnym lustrem idealnie ułożoną fryzurę.
D- Oczywiście żartowałem. Nie gustuję w mężczyznach, tym bardziej niskich i rudych.
Oboje wiedzieli, że to bzdura, a pierścień na jego palcu był tego doskonałym dowodem.
Ostatecznie nigdy nie poruszyli już tematu ślubu, wyrzucając obrączki ze swojego życia i wspomnień. Przynajmniej w teorii.
Ten Chuuyi pozostał na jego palcu, ukryty pod grubą warstwą materiału czarnej rękawiczki. O ozdobie ciemnookiego słuch zaginął, jednak wbrew pozorom tak naprawdę brunet nigdy jej nie wyrzucił.
W końcu Osamu wrócił z krainy wspomnień, przestając machać nogami i niezdarnie opuścił łóżko. Bez pośpiechu zasiadł na salonowym fotelu, następnie powoli rozpiął trzy pierwsze guziki koszuli, wyciągając cienki rzemyk z czarnym pierścieniem.
D- Nigdy nie zapomnę tej akcji, Chu~
Słysząc dzwonek do drzwi schował pamiątkę ponownie, po czym, nie racząc nawet zapiąć ubrania, z uśmiechem otworzył rudowłosemu gościowi, ciężko dyszącego przed progiem mieszkania.
Ch- Pisałeś, że... to coś ważnego... Oby... to była prawda... gnido.
Dazai podszedł bliżej, opierając się bokiem o framugę, by następnie położyć dłoń na skórzanym chokerze.
D- Po prostu chciałem jeszcze raz obejrzeć twoje ubranie, zanim skończy na podłodze mojej sypialni~
Chuuya nie zdążył odpowiedzieć, bo brunet przyciągnął go w swoje ramiona, darząc ciepłym, przyjacielskim uściskiem.
Ch- Jeśli nie masz dobrego wina, to ja spadam, mumio.
Uśmiechnięty Osamu z niechęcią się odsunął, choć na razie wszystko szło zgodnie z jego planem.
D- Czy dwie butelki Pétrusa z Twojego ulubionego rocznika to dostateczna cena za Twoją rękę, Chuuya Nakahara?
Gniew i zdziwienie ozdabiające twarz mafiosy są warte każdej ceny, ale rudzielec w końcu prędko się odwrócił, od niechcenia machając ręka na pożegnanie.
Ch- Nie zamierzam brać udziału w tych twoich gierkach, Dazai!
D- Zaraz tu wrócisz, rzucając mi się w ramiona, a moje przewidywania zawsze się sprawdzają!
Kapelusznik zerknął w jego stronę, zaciskając gniewnie zęby.
Ch- Niby czemu?
Osamu wyciągnął spod koszuli naszyjnik z pierścieniem, na którego widok niebieskooki tylko z powątpiewaniem podniósł brew.
Ch- Władca pierścieni?
Brunet roześmiał się, a następnie złożył na obrączce krótki pocałunek.
D- Kupiliśmy je we Włoszech, sam wybrałaś czarne tamtej cudownej nocy. Miałem go przy sobie przez te wszystkie lata, Chu...
Ch- Gratulacje, a teraz pa pa.
Jego były parter niezbyt się przejął tymi słowami, zwyczajnie odchodząc. Osłupiały Dazai w końcu zareagował, biegiem łapiąc Nakaharę za rękę.
D- Czekaj, nie możesz tak po prostu odejść, gdy ktoś wyznaje Ci uczucia!
Głos ciemnookiego po raz pierwszy, w całej ich bliskiej znajomosć, drżał, jednak rudzielec pozostał zimny niczym lód.
Ch- Cóż... najwyraźniej mogę, poza tym cztery lata temu zrobiłeś to samo.
Osamu musiał przyznać, że ta chłodna wypowiedź zabolała bardziej niż ciosy w brzuch, które nie raz dostał w prezencie od kapelusznika.
D- Nie każ mi tego mówić...
Ta obojętność dwóch niebieskich jezior może go pozbawić tlenu.
Ch- No powiedz to, gnido.
Tonął, gdy ich zimną woda zalewała jego umysł, redukując zdolność logicznego myślenia prawie do zera.
D- Proszę, Chuuya...
Nie mógł tego powiedzieć. On nigdy nie prosi. To niemożliwe.
Ch- Powiedz to!
Poddał się prądowi, wyrzucając z siebie najcięższe ze słów.
D- Przepraszam... że masz taki brzydki kapelusz.
Cisza po sztormie jest zapowiedzią kolejnego zamieszania. Ich właśnie otoczył kokon milczącego zrozumienia.
Ch- Nigdy się nie zmienisz, co?
D- Już prędzej ty urośniesz.
Nawet najgorsza burza jest do zniesienia, gdy przeczeka się ją z uśmiechem.
Ch- Wróg kobiet!
Coś zaiskrzyło i bynajmniej nie był to piorun.
D- Mały ślimol!
No tak, zwykłe rozładowania ładunku emocjonalnego, nic specjalnego.
D- Kocham Cię!
Ch- Ja Ciebie bardziej!
Stali naprzeciw siebie, analizując dokładnie każdy ruch rywala. W końcu Nakahara zrozumiał sens swoich słów, gniewnie uderzając pięścią w ścianę.
Ch- Tsk, cholerny Dazai...
D- Chu Chu mnie kocha~
Mafioso tupnął nogą, w furii patrząc na bezczelny uśmieszek bruneta.
Ch- Ty mnie też, gnido! Nieważne, spadam stąd!
D- Buzi na pożegnanie~ ?
Rudzielec prychnął, a idąc korytarzem za pomocą mocy zwalił z parapetu wszystkie doniczki, jakie tylko napotkał na swojej drodze, co bardzo rozbawiło Osamu.
D- Nie będzie drugiej szansy!? Haha~
Ale kapelusznik zdążył już trząsnąć drzwiami i wyjść. Oznaczało to, że po raz pierwszy przewidywanie bruneta się nie sprawdziło, jednak Dazai miał plan - upić partnera, by ten nie pamiętał, że ciemnooki też popełnia błędy.
Czy mu się uda?
Zgodnie z planem wszystko zależy od tego, kiedy Chuuya zorientuje się, że rywal zabrał mu z kieszeni klucze i wróci do mieszkania bruneta. Na miejscu, w akompaniamencie włoskiej muzyki, wypije szklankę lub dwie, a następnie Osamu użyje paru argumentów, które przekonają go do zostania na noc, ale to już zupełnie inna historia...
_happy end_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro