Hazai Posamu i księga TSUNDERE-CHU
Atsu- A więc... w ramach współpracy z mafią mamy wystawić musical?
Kuni- Tak ustaliliśmy.
D- *obraca się dramatycznie i śpiewa*
D- To już tuż już tuż
zaraz zerwę Ci stos róż
Abyś moja lilio kochaaana
Samobójstwa zechciaaaaała!
Ch- *rzuca w niego krzesłem*
D- Ajaj!
Ch- Twój głos doprowadza mnie do pasji!
D- To chyba dobrze, partnerze~
Ch- *tym razem rzuca stołem*
Ch- CHOLERNY ZDRAJCA!
Kuni- BIJCIE SIĘ U SIEBIE A TERAZ ZRÓBMY WRESZCIE WSZYSTKO IDEALNIE!
Atsu- Ale skoro będą członkowie mafii, to ten bez brwi też...
Aku- *z kopa wbija w okularach przeciwsłonecznych*
Aku- No to zróbmy show.
Mori- Witam witam, psy policji...
D- A on co tu robi?
Ch- Jest szefem mafii, debilu.
D- Myślałem, że woli małe dziewczynki od teatru.
Aku- LEPIEJ MILCZ, ZDRAJ...
M- Spokojnie, szkoda nerwów, Panowie.
Kuni- Dokładnie, zaczynamy!
Ranpo- Coś czuję, że może być ciekawie...
_time skraaa... znaczy skip_
Ch- NO CHYBA WAS COŚ BOLI!
D- Twój krzyk boli w uszy, więc ciszej, ślimolu.
Ch- NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁ CO MAM ROBIĆ!
D- Na pewno?
Atsu- Czemu wystawiamy Harrego Pottera w wersji musicalu, bo nadal nie wiem...
Aku- Lepiej mi powiedzcie, czemu gram Snape-a!
Ch- A JA GINNY! I CZEMU TA GNIDA TO HARRY?
D- Phew, będę mieć z nim dzieci... tfu!
Ch- NIKT BY NIE CHCIAŁ TWOICH DZIECI!
D- Ani Twojego kapelusza~
M- Kto to Dumbeldore?
D- Dumb-eldore Ci pasuje (dumb ang. głupi)
Kuni- Na miejsca i zaczynamy!
D- *szepcze do Atsushiego*
D- Widać, że McGonagall...
Atsu- A kto zagra Voldemorta?
Fyo- *wejście smoka*
Fyo- Ja.
D- *śmieje się głupio*
Ch- Dazai, ale z Ciebie debil, aż czasem ciężko mi w to uwierzyć...
Atsu- Ale skoro Ty jesteś Harrym, to część Voldemorta jest w Tobie.
D- ...
Fanki- *szepcząc na widowni*
F- Fyodazai to kanon! OMG OMG OMG...
Koni- O tym kiedy indziej, teraz cichutko, bo zaraz się zacznie!
_po spektaklu_
Ch- CZEMU NAGLE MNIE OBJĄŁEŚ!?
D- Mieliśmy grać parę~
Kuni- No i kilka razy prawie upadłeś przez te okulary... ciesz się, że nikt nie zauważył.
Fyo- Ja już pójdę, jabłka same nie umrą.
Aku- A ja muszę jeszcze coś załatwić na mieście...
(Ostatecznie został tylko Dazai, Chuuya i Ranpo)
R- *zamyślony patrzy przez okno*
R- Idę jeść słodycze.
R- *wychodzi*
Ch- Też wychodzę.
D- Randka?
Ch- Propozycja czy pytasz z kim?
D- Oboje znamy odpowiedź, wręcz WISI w powietrzu.
Ch- Chodzi o twoje motto?
D- "Energiczne i lśniące samobójstwo"
Ch- Sugerujesz, że mam Ci kupić brokatowy sznur?
D- Co?
Ch- Brokat lśni.
D- *oczarowana mina*
D- To takie kochane, że chcesz mi coś kupić, Chu~
Ch- Weź spadaj...
D- To o której?
Ch- Ha? Nigdzie z Tobą nie idę!
D- Znowu będziesz samotnie pił wino w wannie?
Ch- Może... Lepsze samemu niż z Tobą!
D- Jak chcesz, bye~
D- *zamierza wyjść*
Ch- Ej, gnido!
D- *wychyla głowę*
D- Tak?
Ch- O dwudziestej i lepiej mnie nie wystaw.
D- Ja? Nigdy~
Ch- Phew...
D- Ten wieczór będzie magiczny.
Ch- A Co? Nagle znikniesz?
D- Nie, pokaże Ci czarną magię~
Ch- Matematyka?
D- Double Black~
Ch- Ta... idę.
D- Do zobaczenia~
Ch- Tsh...
Ch- *wychodzi*
D- Magią nie jest wyciągnięcie królika z kapelusza, ale Chuuyi z domu... Chyba czas upowszechnić magię~
D- *odchodzi nucąc*
_Happy End_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro