Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Detroit: Become Soukoku

*spoiler alert*

× zacznij rozdział
○ wyjdź z książki/ rozdziału
□ żartuj z autorki w komentarzu

To brzmi jak coś oczywistego, lecz miasto rośnie, nawet gdy wydaje się, że większe już nie będzie. Budynki, niczym okazałe pawie pióra, w swej wspaniałości rozstawione na wszystkie możliwe strony, wyglądają niepewnie zza zaciągniętych na błękicie nieba chmur, swoimi pustymi oknami z zimnego szkła uważnie śledząc każdego podejrzanego przechodnia.

Tymczasem pewien mężczyzna, ukryty za drzwiami windy jednego z tych wieżowców, pozbawioną niedoskonałość dłonią nerwowo podrzucał monetę. Miedziany krążek zgrabnie śmigał między palcami, dając dość popisowy efekt. Może znalazł ten grosik na podłodze i zamierza podarować go swojej kochanej żonie, córce, psu, czy Google wie czemu.

Jednak jedna rzecz nie pasowała do tego przesadzonego opisu: Mężczyzna był wzorcowo zbudowanym androidem detektywistycznym, wysłanym przez Cyberlife do rozwiązania zagadkowej sprawy buntu maszyn.

Wreszcie licznik cichym dźwiękiem obwieścił, że po długich sekundach czekania świeżo upieczony detektyw dotarł na ostatnie piętro budowli, według reklamy mającej najlepsze widoki w całym czwartym sektorze miasta.

Ch- Oi, Mikrofala. Słuchasz mnie?

Zimne słowa wkurzonego ignorancją partnera wyrwały Dazaia z otchłani wspomnień. Znów był na komendzie policji Detroit, pachnącej niezwykle popularną wśród ludzi kawą rozpuszczalną.

× przeproś
○ ignoruj
□ myśl dalej

D- Oczywiście, proszę wybaczyć.

Chuuya ^

Udawał zwykłego, posłusznego robota drugi tydzień, ukrywając przed wszystkimi, że już dawno się zbuntował, smakując zakazanego owocu wolności. Niestety aż jedna osoba miała wątpliwości co do jego wierności i właśnie ona nachylała się nad biurkiem Osamu, trzymając mu dokumenty przed robotycznym nosem.

Ch- W oficjalnym raporcie napisałeś "chistoria", gnido.

× przeproś ponownie
○ wyznaj miłość
□ wystrasz

Z nadludzką prędkością Dazai popchnął niebieskookiego na jego własny fotel, opierając ręce na podłokietnikach w taki sposób, że przestrzeń między ich twarzami raptownie zmniejszyła się do marnych paru centymetrów.

D- Robię to dla Pańskiego dobra, bo nie mogę dłużej znieść milczenia...

Gdyby nie zdziwienie, to kapelusznik już dawno zaatakowałby bruneta, lecz niestety maszyna potrafiła wytworzyć większą moc od przeciętnego stróża prawa, nawet takiego z rudymi włosami.

D- DWADZIEŚCIA OSIEM BUTELEK WINA W CIĄGU OSTATNICH DWÓCH TYGODNI!

Ciemnooki w duchu śmiał się z całkowicie czerwonych policzków rywala, powstrzymując odruchową chęć przejechania kciukiem po kameliowych ustach. Głupi dysk miękki i potrzeby dewiantów.

D- To się nazywa alkoholizm, partnerze.

Chuuya v

Ch- Byle pojemnik na części nie będzie dawał mi lekcji życia, złaź ze mnie!

Ktoś zapukał do drzwi w tym samym momencie, w którym android został brutalnie pchnięty na murowaną ścianę, co oczywiście zostało zauważone przez tajemniczego gościa.

M- Detektywie Nakahara, to dość wartościowy sprzęt, proszę obchodzić się z nim delikatnie.

Cała ta przekomiczna rozmowa szefa z cholerycznym alkoholikiem przypominała Dazaiowi "spróbuj się nie zaśmiać", czyli dość popularne wśród nowoczesnej młodzieży wyzywanie na YouTubie. Ryży syczał w tłumionej furii, nie mogąc odpyskować komuś o wyższym stanowisku.

Ch- Tak jest, szefie...

× milcz
○ powiedz coś głupiego

D- Może powinienem spędzać więcej czasu z Panem Detektywem, by zdołał przełamać swoją niechęć do robotów? To na pewno wpłynie pozytywnie na wydajność naszej światowej wagi pracy.

Mimo niemego protestu rudego, Moriemu ten pomysł bardzo się spodobał, bo zareagował wesołym uśmiechem odsłaniającym małe, lśniące zęby.

M- Całkiem dobrze analizujesz, androidzie. Od tej pory detektyw Nakahara będzie musiał udzielić Ci trochę miejsca w swoim służbowym mieszkaniu. Zostaniecie współlokatorami~

Właśnie dlatego parę minut po pięknej godzinie osiemnastej wściekły kapelusznik głośno trzasnął zadbanyni drzwiami wejściowymi, darząc partnera nienawistnym spojrzeniem.

Ch- Cholerna mikrofala...
D- Musimy się zaprzyjaźnić, partnerze. Co powiesz na parę osobistych pytań?

Android najwyraźniej się nie przejął skaczącą z nerwów brwią, idąc prostu do salonu, by dokładnie przeanalizować prywatne życie rudzielca, który nagle zastąpił mu drogę, rzucając walizkę w kąt.

Ch- Powiem "rien, Bakazai"!
D- Twój mieszany francuski może się schować przy moim logiciel (fr. oprogramowanie)

Zmęczony całym dniem pracy policjant chyba się poddał, bo teatralnie puścił maszynę, która z uśmiechem usiadła sztywno na zniszczonej czasem kanapie, nie spuszczając z kapelusznika mechanicznego wzroku.

× porozmawiaj o pracy
○ zapytaj o związki
□ przedstaw swoje teorie spiskowe

D- Zacznijmy od czegoś przyjemnego. Masz kogoś?

Niebieskooki zadziornie się uśmiechnął, opierając ramię o ścianę wyłożoną stalowym papierem, który po 2020 całkowicie zastąpił normalne tapety.

Ch- Wiesz, gdzie możesz wsadzić sobie te pytania?
D- Nie wiem, gdzie?

Najwyraźniej Osamu naprawdę nie wiedział, dlatego zrezygnowany Nakahara usiadł obok niego, sięgając po jedno z jabłek czekających od wczoraj na stole. Sok pociekł mu po podbródku, wywołując ciche przekleństwo, a robot wreszcie postanowił ponownie rozpocząć konserwację jakiś ciekawym tematem, jednocześnie chcąc przerwać niezręczną ciszę między nimi.

× androidy
○ kapelusz
□ praca

D- Dlaczego nienawidzisz androidów?

Słysząc to rudzielec zaczął się krztusić, desperacko łapiąc krawędź stolika. Brunet był zbyt zajęty analizą zachowań ludzkich podczas spraw kryzysowych, by pomóc duszącemu się biedakowi.

Ostatecznie Chuuya leżał na dywanie, biorąc płytkie wdechy pod czujnym okiem partnera, wciąż czekającego na odpowiedź, której nigdy nie otrzymał.

Ch- Jak często pozwalasz ludziom umierać?

Słowa te wypełniała ironia, jednak przypomniały one maszynie o przykrym zdarzeniu sprzed zaledwie paru tygodni. Sztuczną twarz zalał prawdziwy smutek, melancholią wypełniając miedziane przewody.

D- Ostatni był mój były partner Oda Sakunosuke zamordowany w walce na nielegalnie zdobytą broń palną przez dewianta Minic. Ostatecznie złapał go i wraz z sobą zrzucił z dachu wieżowca, oboje zginęli chwilę po upadku.

Atmosfera zgęstniała niczym popularne we współczesnym świecie zupki amerykańskie, które po trzech sekundach od zalania przybierały konsystencję babcinej grochówki. Niebieskooki ostrożnie położył mu dłoń na ramieniu, nie do końca wiedząc, co powiedzieć.

D- Zdołałem jedynie usłyszeć jego ostatnią naukę...

Nawet telefon z wbudowaną sztuczną inteligencją nie mógł się samoistnie wyciszyć, dlatego pomieszczenie wypełniła ostra, rockowa muzyka. Jakież było zdziwienie androida, gdy używając swojego spotify andropro odkrył, że autorem "detroit my sorrow" jest nie kto inny, jak sam Nakahara.

Ch- Cholera, w takim momencie!

Mimo speszenia Chuuya błyskawicznie odebrał, z naburmuszoną miną przyjmując kolejne, godne wyższej wypłaty zlecenie od szefa Moriego, gdy Osamu dalej analizował nieoficjalny hymn winnych wiewiórek.

Ch- Zbieraj się, mamy robotę.

Wystarczył jeden nielegalnie ulepszony motocykl, by na miejsce zbrodni dotarli zaledwie pięć minut po zakończenia chatu. Przed budynkiem zgromadził się już tłum odgórnie sterowanych, ludzkich surykatek, ciekawsko wyglądających zza żółto-czarnej, policyjnej taśmy. W ciemnych okularach i z odbezpieczoną bronią nie mieli większych kłopotów z przedostaniem się do środka cieszącego się złą sławą przybytku pełnego nie tylko delikatnego alkoholu.

Tropy:

1/2 - na ziemi brak śladów dna człowieka (każdej formy), niebieska krew androida w ilości około 0.78 litra

2/2 - jedyne okno cały czas było zamknięte (warstwa kurzu), sprawca dostał się głównym wejściem koło 2 w nocy (przewrócił zegar, który zatrzymał się na tej godzinie)

Dazai kucnął obok plamy błękitnej posoki, w skupieniu brudząc nią swoje palce, które następnie włożył do buzi, piorunowany zawstydzonym spojrzeniem ryżego.

Ch- PRZESTAŃ LIZAĆ POSZLAKI!

Jako deviant udający posłusznego androida nie mógł odpyskować, dlatego odpowiedź bąknął nieśmiało pod nosem tak, by nikt poza nim jej nie słyszał.

D- Moja wymarzona poszlaka jest w twoich ustach~

Nadszedł czas na zbadanie ciała. Ofiarą padł pozbawiony większości ubrań, lecz zaduszony swoim własnym krawatem mężczyzna, prawdopodobnie po 50-tce.

Tropy:

1/3 - duża zawartość C2H5OH we krwi
2/3 - ramię przybite do ziemi gwoździem, obrażenia sprzed 7 minut przed zgonem
3/3 - swieży ślad niebieskiej krwi robotów na dole bielizny i krawacie

Wniosek- sprawca wciąż tu jest.

D- Partnerze...

Oczami pełnymi obaw spojrzał wprost w te dwie błękitne planety, chwilowo zapominając, co chciał powiedzieć.

Ch- Masz coś?

Lecz android złapał detektywa za rękę, tłumacząc wszystko po drodze. Dzięki długości włosa poszkodowanego wiedział, gdzie kryje się morderca, dlatego zaciągnął ryżego do piwnicy, zamiast latarki odapaląc ukryty w czekoladowych oczach noktowizor.

Zgodnie z obliczeniami komputera zobaczyli, a przynajmniej robot widzący w ciemności zobaczył, dwie kleczące nad kolejnym ciałem osoby, starannie zakryte czarnymi kapturami.

Ch- POLICJA, RĘCE W GÓRĘ!

Tekst godny słabej piosenki nie przestraszył oprawców i większy z nich stanął wyprostowany przed nimi. Odsłaniając twarz całkowicie zaskoczył zazwyczaj bezbłednego w wyliczeniach ciemnołosego. Wtem przeciwnik wyciągnął pistolet, kierując lufę na serce skamieniałego ze strachu rudego.

Ch- DAZAI, STRZELAJ!

Lecz on nic nie zrobił, naciskając dłonią kościste ramię rywala w dominującym geście.

D- Nie możemy go zabić.

Każdy oprócz Nakahary się uśmiechał, co zaczęło powoli irytować cholerycznego strażnika prawa. Miał ochotę wgnieść ich wykrzywione dzioby w dziury między zimnymi jak lód cegłami.

Ch- Niby dlaczego!?

Odpowiedź uderzyła go wtedy, gdy delikatną skórę przebił metalowy pocisk, lecz tak naprawdę to szokująca informacja pierwsza zwaliła ryżego z nóg.

D- On stworzył całe Cyberlife... To Fyodor Dostojewski.

_CIĄG DALSZY NASTĄPI_
(jak będą na niego chętni)

Bonus ◇
(schody do piwnicy)

D- *wpada na Chu*
Ch- Co ty...
D- Trochę mi słabo.
Ch- *spycha partnera na ścianę*
Ch- Jesteś robotem, głupku.
D- *opiera się, kusząco oblizując usta*
D- Ale nawet ja przy tobie tracę równowagę~
Ch- *postanawia wyjechać na bezludną wyspę z maszyną do robienia wina i już nigdy więcej nie mieć dostępu do jakichkolwiek innych odkryć technologicznych*

_Happy End 2_
PS: Chciałabym w setnym rozdziale zrobić Q&A, więc pytania możecie kierować do mnie, Dazaia, Chu, a nawet czapki Fyodora. Aby Was zachęcić... jeśli będzie ponad 50 pytań wstawię tekst rap battle 2. Miłego dnia ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro