Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

bullshit

Spędzali wieczór przed telewizorem, patrząc ze znudzeniem na jakiś mało ciekawy program polityczny. O wiele bardziej interesująca była ich sytuacja.

Mafioso wypuścił z ust kolejny obłok dymu, jedną ręką bawiąc się kosmykiem ciemnych włosów, których właściciel leżał obok, ze związanymi z przodu nadgarstkami.

Ch- Dazai, czemu jesteś tak głupi?

Zgasił papierosa, skupiając się na parterze, który dla odmiany zachowywał pełną powagę, podziwiając w zamyśleniu sufit.

Ch- Sam tego chciałeś... po co?

Spojrzał w głąb niebieskich oczu, łączących lód i ogień, wzdychając przy tym ciężko.

D- Mam dość ciągłego posiadania kontroli, chcę choć raz ją stracić~
Ch- I niby związane ręce Ci to zapewnią? Raczej nie~

Rudzielec uśmiechnął się mściwie, siadając na brzuchu milczącego Osamu.

Ch- Wiele razy pomogłeś mi odzyskać kontrolę, więc ja sprawię, że ją stracisz~

Połączył ich usta w pocałunku, jednocześnie zdejmując z ciemnookiego bandaże.

W końcu odsunął się, szybko oddychając.

Kapelusznik przerzucił je przez szyję niczym szal i ponownie nabrał pewności siebie, czując ciepły materiał na skórze.

Ch- Zobaczymy, ile dasz radę znieść~
D- Nudzisz mnie. To tylko puste słowa, a ostatecznie nic przydatnego nie zrobisz, ślimolu.

Spoliczkował bruneta, z wyższością patrząc na zaczerwienienie po uderzeniu.

Ch- Kłamstwo.

Szarpął więzami dookoła rąk, podnoszac je nad głowę Osamu, nerwowo przełykającego z podekscytowania ślinę.

Ch- Obrzydliwe... Ekscytujesz się nad tą utratą kontroli, gnido. Skąd wiesz, czy kiedykolwiek pozwolę Ci ją odzyskać?

Brunet skrzywił się z bólu, gdy mafioso jeszce mocniej zacisnął sznur.

Ch- Zbyt wiele razy się mną bawiłeś. Moja kolej~
D- Robi się ciekawie~

Jednak Nakahara zszedł z niego, po czym zrzucił na podłogę, lekceważąco przyciskając jego szyję gołą stopą.

Ch- Chcesz tego, prawda?
D- Nawet nie wiesz, jak bardzo...

Nogę zastąpił rękami, przyciągając bezsilnego bruneta na wysokość swojej twarzy.

Ch- Jak bardzo?
D- Niezwykle mocno~
Ch- A może o to poproś, gnido.

Ciemnooki przejechał wierzchem związanych dłoni po policzku rudzielca, szepcząc cicho.

D- Zrób to, Chuuya~

Zdziwienie ustąpiło miejsce rozbawieniu, a kapelusznik puścił go, śmiejąc się.

Ch- "Połączenie Boga i demona" na kolanach przed swoim największym rywalem~

Zrzucił bandaż z szyji wprost na głowę bruneta, uśmiechając się szyderczo, gdy przypadkiem materiał zasłonił jedno z orzechowych oczu.

Ch- Ciesz się swoim poczuciem kontroli, bo jest ono równie fałszywe, co ty. A jeśli liczyłeś, że do czegoś dojdzie... To nie po raz pierwszy jesteś w błędzie~
D- Nie wykorzystasz tej okazji?

Nakahara nachylił się nad nim, liżąc zimny płatek ucha Osamu, który na ten gest dostał dreszczy z emocji.

Ch- I tak jesteś mój.

Wziął w dłoń związane ręce partnera i złożył na nich pocałunek, po czym usiadł koło niego, opierając plecy o tył kanapy.

Ch- Od dziś tracisz kontrolę nad telewizorem. Serio, twój gust do filmów ssie. Jeszcze dość wcześnie, obejrzymy coś?
D- Jasne...

Choć na ekranie leciał kryminał, to ich głowy zajmowała zupełnie inna scena i raczej nie prędko miała dać im spokój.

_happy end_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro