Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

AU bez mocy

Ten rozdział będzie długi, bo wiem, że tego chcecie, prawda~ ?

D- Napad hakerów?

Dazai leniwie obracał się na krześle, wyłapując pojedyncze rzeczy z raportu partnera i powtarzając je, by Atsushi uznał, że brunet go uważnie słucha.

A- Tak, naszym zadaniem jest powstrzymanie ich przed wypuszczeniem komputerowego wirusa zdolnego wykraść dane przez adresy mailow-

Oboje spojrzeli w stronę niekontrolowanego pisku, widząc jak Kuni odskakuje z przerażeniem od monitora.

D- Misja zawalona z sukcesem~

Na ekranie pojawiły się migające okna różnych programów, każde w innym kolorze i kształcie, a na środku znajdował się tylko jeden plik nazwany "M4KR3L4.exe"

D- Wychodzimy, tygrysie.

Zanim usłyszał sprzeciw detektyw chwycił jego ramię kierując się do służbowego auta. Zrobiło się groźnie, gdy usiadł na miejscu kierowcy, wywołując u białowłosego czyste przerażenie.

A- Może ja poprowadzę...
D- Znam adres.

Atsushi nie miał pojęcia co się dzieje, ale z głębokim westchnieniem zapiął pas, szykując się na nieunikniony wypadek samochodowy. Co ciekawe, trzydzieści minut trasy skończyło się bezpiecznym dotarciem do podejrzanej dzielnicy, jednak auto było całe, bez żadnych uszkodzeń mechanicznych.

D- Udaję słabego kierowcę, by ludzie nie oczekiwali ode mnie, że będę ich wszędzie woził. Tak naprawdę coś tam potrafię, ale w drodze powrotnej lepiej będzie jak ty poprowadzisz~

Lenistwo połączone z geniuszem bruneta każdego dnia na nowo zadziwiało nawet najlepszych detektywów. Jednak co ciekawe tym razem na jego twarzy nie błąkał się czarujący uśmiech z którym rzadko kiedy się rozstawał. Oczy pociemniały, a lodowate spojrzenie wywołało dreszcz u młodego.

D- Ten wirus to sprawa prywatna między mną i kimś bardzo niebezpiecznym, dlatego powinieneś tu zaczekać.
A- Jesteśmy partnerami...

Poczuł na ramieniu ciężką dłoń, a Osamu z prośbą w oczach nic nie powiedział, czekając aż naiwny dzieciak się podda. Brunet był świadomy jak działa zarówno na kobiety jak i na mężczyzn, więc w tej sytuacji nie miał problemu z wykorzystaniem uroku osobistego na swoją korzyść.

A- Dobrze, tylko ostrożnie!

Zamknął za sobą drzwi wejściowe do opuszczonego bloku, kierując się na trzecie piętro. Dobrze znał te miejsce, w dawnych czasach sam je wybrał na zapasową bazę operacyjną portowej mafii. Wziął głęboki wdech, szykując się na spotkanie w cztery oczy z dobrze mu znanym pomiotem szatana.

D- CHUUYA NAKAHARA, JAK NIE-MIŁO CIĘ ZNOWU WIDZIEĆ~

Rudowłosy roześmiał się, rzucając trzymaną książką o podłogę. Miał na sobie długi do ziemi czarny płaszcz ze złotymi detalami, koronkowy kombinezon i garnkowaty kapelusz z łańcuszkiem kiwającym się na boki. Przy tym stylu uniform detektywa nie prezentował się zbyt imponująco.

Ch- WITAM, WITAM, ZDRADZIECKA ŚWINIO!

Byli sami, tak jak przewidział Osamu. W pomieszczeniu jedynym źródłem światła były cztery monitory koło których stał kapelusznik i wpadające przez zasłony promienie słoneczne.

Komputery znajdowały się na podwyższonej części pokoju, więc mafioso zszedł do niego po nadzwyczaj szerokich schodach, stając w bezpiecznej odległości 2 metrów, by nie złapać idiotowirusa na którego zdaniem egzekutora mafii brunet cierpiał już od wielu lat.

D- Nazwać całą operację na moją cześć... nie wiedziałem, że jesteś takim romantykiem, ślimolu~
Ch- Zostawiłeś młodego, by spędzić ze mną czas sam na sam, więc jeśli ktoś z nas ma crusha na tym drugim to nie jestem to ja~

Nie mając przeciw temu argumentu brunet kucnął, starając się znaleźć na poziomie wzroku niebieskookiego, doprowadzając go tym do wściekłego grymasu.

Ch- Nie powstrzymasz tego programu, nikt w waszej agencji pseudodetektywów nie ma takich zdolności komputerowych.

Detektyw roześmiał się, poprawiając kołnierz koszuli, której przy okazji rozpiął jeden więcej guzik niż wypada.

D- Przyszedłem tu, by zobaczyć, co u Ciebie, a nie powstrzymać wasz głupi wirus.
Ch- Czaruj sobie ile chcesz, ja już się na to nie nabiorę, potrafisz tylko gadać!

Ludzie zbyt łatwo mu się poddawali, łapiąc się na czarujących słówkach i hipnotyzującym spojrzeniu, lecz Chuuya był inny. Mimo otwartego posiadania uczuć do bruneta potrafił działać logicznie, ciężko było doprowadzić go do pełnego rumieńca czy całkowitego oddania.

Dazai lubił wyzwania.

D- Chuu, ja chcę tylko zobaczyć Ciebie na kolanach, rozpaczliwie błagająceg-

Niespodziewany cios pozbawił bruneta tchu, z załzawionymi oczami spojrzał na szeroko uśmiechniętego Nakaharę poprawiającego kapelusz.

Ch- Zostawienie Atsushiego było błędem, wysłałem Akutagawę do pilnowania wejścia, by nikt oprócz Ciebie nie mógł tu wejść.

Mimo bólu Osamu też się uśmiechnął, prostując plecy po uderzeniu. Dobrze wiedział, że mała walka dobrze zrobi jego nowemu partnerowi.

Wreszcie detektyw podszedł bliżej, zatrzymując się na widok noża w drobnej dłoni.

D- Czemu tak bardzo chcesz być ze mną sam na sam~ ?
Ch- Spójrz do góry, kobieciarzu.

Cały sufit był jednym wielkim lustrem, które zawieszone wysoko nad podłogą pozwoliło brunetowi powstrzymać uderzenie wymierzone w jego ramię. Zablokował je, z drżeniem trzymając ostrze w zaczynających krwawić palcach, zatrzymując je przed przebiciem szyi.

Ch- Gdzie się podział twój sztuczny uśmiech~?

Wtedy ku wielkiemu zaskoczeniu rudowłosego noga byłego partnera z impetem trafiła kolano mafiosy, powalając go na ziemię z niekontrolowanym piskiem. Długie włosy utknęły w uścisku pajęczych, pokrytych krwią palców, a brunet kopnął nóż na bok, przyciągając rywala za loki.

D- Chyba zapominasz, że to ja mam tu władzę.

Nakahara spróbował się wyrwać, co o dziwo się udało, bo rany na dłoniach nie pozwoliły detektywowi na mocniejszy chwyt. Oboje ciężko dyszeli, unikając swoich spojrzeń i podziwiając otoczenie.

Ch- Jak już mówiłem, potrafisz tylko gadać.

Zrobiło się nieswojo, dlatego Osamu postanowił postawić na szczerość. Nie robił tego często, lecz rudowłosy był tego wart.

D- Nie masz pojęcia, jak bardzo chciałem wrócić. Każdego dnia. Tylko po to, by móc na Ciebie patrzeć. Jednak obiecałem, że będę lepszy, zmienię się.
Ch- Twoja obsesja na moim punkcie została.

W głosie mafiosy nie było jadu, bardziej zmęczenie i coś na wzór zadowolenia z faktu, że wciąż jest kimś ważnym dla detektywa, który korzystając z zamyślenia rywala zaczął podchodzić bliżej.

D- Chciałem, byś o mnie zapomniał, ale jak widzę po nazwie wirusa tak się nie stało. Dlaczego, Chu?

Stali zbyt blisko, Chuuya przez chwilę nie mógł się skupić na niczym oprócz oddychania, więc wypalił co myślał, zapominając o dumie.

Ch- Ty jesteś jak wirus, którego nie mogę się pozbyć z mojej głowy.

Kciuk bruneta wędrował po policzku rywala, który po tylu latach samotności nie miał sił na dalszą walkę.

D- Może właśnie tak ma być.

Rękawica zacisnęła się na jego nadgarstku, odsuwając go z dala od twarzy kapelusznika na której zagościł przebiegły uśmiech, po czym ten przyciągnął ciemnookiego do przelotnego pocałunku. Ze zdziwienia Dazai nie był w stanie się ruszyć, a rudowłosy zareagował śmiechem, kierując się w stronę komputerów.

Ch- Przekonamy się... mon cheri  Osamu~

Behind the scenes - czyli gdyby ten rozdział był kręcony w studio filmowym przez członków agencji i portowej mafii.

Ch- Twoja obsesja na moim punkcie zostaje... zastała... została... cholera, jeszcze raz! JEGO GŁUPKOWATY UŚMIECH MNIE ROZPRASZA
D- *szczery, głośny śmiech*

D- Chyba zapominasz, że to ja, OSAMU ZRODZONY Z BURZY POTOMEK OGNIA ZBAWCA CZTERECH KRÓLESTW SPLAMIONY ZA NARODZIN DAREM MĄDROŚCI WIELBICIEL KOBIET I OBIEKT ZAZDROŚCI MĘŻCZYZN mam tu władzę.
Ch- ...
Ch- Niech ta scena zostanie w oryginale, błagam

D- Chu, ja chcę tylko zobaczyć Ciebie na kolanach, rozpaczliwie błagająceg-
Aku- BOGA O ZBAWIENIE, NIECH ŻYJE CZYSTOŚĆ DO ŚLUBU I BIBLIA, AMEN
Ch- *śmiech lisa w tle*

D- Czemu tak bardzo chcesz być ze mną sam na sam~ ?
Ch- Do lego przygoda tryb multiplayer trzeba dwojga.
D- *zaskoczony*
D- Haha, co?
Ch- Chcesz być graczem A czy graczem B?
D- Biorę A jak Alfa~
Ch- Dobra *podaje kontroler B*

Ch- Nie możesz nagle ugryźć moich włosów, tego nie ma w scenariuszu!
D- Ale wyglądają jak marchewkowe ramen, nawet masz kapelusz jak miskę...
Ch- N I E M O Ż E S Z
D- *nachyla się ostrożnie i gryzie w ucho*
Ch- TERAZ TO PRZEGIĄŁEŚ, LALUSIU!

Ch- Ha, nareszcie koniec nagrań!
Ch- *rzuca kapeluszem o ziemię i pokazuje środkowy palec Dazaiowi*
D- *pada na kolana, chwytając się za serce z rozpaczą na twarzy*
Ch- Do zobaczenia nigdy, gnido~ !
Mori- *wchodzi ze scenariuszem w dłoni*
M- Zapomnieliśmy o scenie diabelskiego tango w epilogu, musimy wrócić do studio.
Ch- ...
D- *z trudnem powstrzymuje śmiech*
Ch- Dazai Osamu, jak ja Ciebie nienawidzę.
D- W scenariuszu jest coś innego, ślimaczku~


Wywiad z planu filmowego:

1. Czy ciężko było wczuć się w rolę?
Ch- Grałem siebie, więc nie za bardzo.
D- Udawanie, że lubię tego krasnala to najgorsze, co mnie w życiu spotkało, ah!
Ch- Coś ty powiedział, lalusiu?
D- To co słyszałeś, psie~
Ch- TY CHOLER-
*przerwa techniczna*

2. Która scena była najtrudniejsza?
Ch- Pocałunek.
D- Zdecydowanie, nigdy więcej, najgorsza tortura! Sprawia, że mam ochotę zostawić Chu w spokoju i go szanować! I kupić mu drogie wino, ugh!
Ch- ...
Ch- Mówisz to, bym Cię pocałował?
D- *wskazuje na swoje usta z uśmiechem*

3. Co myślicie o części drugiej lub sequelu z Atsushim i Akutagawą w rolach głównych?
Ch- Wydaje mi się, że coś między nimi jest, poza misjami...
D- Wydaje? Wysil swoje cztery komórki mózgowe, Chu Chu, trzymali się wczoraj za ręce przy wyjściu awaryjnym.
Ch- *ignoruje wredny komentarz*
Ch- Co do kontynuacji, nie miałbym nic przeciwko gorącej scenie z gościnnym udziałem Fiodora Dostojewskiego.
D- *poważnieje*
D- Jeśli on się tu pojawi zrywam mój kontrakt.
Ch- *uśmiecha się zwycięsko*

_Happy End_
Wolicie pure fluff & comedy czy steamy i pełne napięcia rozdziały, na przykład z possessive i dark motywami?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro