bullshit
Spędzali wieczór przed telewizorem, patrząc ze znudzeniem na jakiś mało ciekawy program polityczny. O wiele bardziej interesująca była ich sytuacja.
Mafioso wypuścił z ust kolejny obłok dymu, jedną ręką bawiąc się kosmykiem ciemnych włosów, których właściciel leżał obok, ze związanymi z przodu nadgarstkami.
Ch- Dazai, czemu jesteś tak głupi?
Zgasił papierosa, skupiając się na parterze, który dla odmiany zachowywał pełną powagę, podziwiając w zamyśleniu sufit.
Ch- Sam tego chciałeś... po co?
Spojrzał w głąb niebieskich oczu, łączących lód i ogień, wzdychając przy tym ciężko.
D- Mam dość ciągłego posiadania kontroli, chcę choć raz ją stracić~
Ch- I niby związane ręce Ci to zapewnią? Raczej nie~
Rudzielec uśmiechnął się mściwie, siadając na brzuchu milczącego Osamu.
Ch- Wiele razy pomogłeś mi odzyskać kontrolę, więc ja sprawię, że ją stracisz~
Połączył ich usta w pocałunku, jednocześnie zdejmując z ciemnookiego bandaże.
W końcu odsunął się, szybko oddychając.
Kapelusznik przerzucił je przez szyję niczym szal i ponownie nabrał pewności siebie, czując ciepły materiał na skórze.
Ch- Zobaczymy, ile dasz radę znieść~
D- Nudzisz mnie. To tylko puste słowa, a ostatecznie nic przydatnego nie zrobisz, ślimolu.
Spoliczkował bruneta, z wyższością patrząc na zaczerwienienie po uderzeniu.
Ch- Kłamstwo.
Szarpął więzami dookoła rąk, podnoszac je nad głowę Osamu, nerwowo przełykającego z podekscytowania ślinę.
Ch- Obrzydliwe... Ekscytujesz się nad tą utratą kontroli, gnido. Skąd wiesz, czy kiedykolwiek pozwolę Ci ją odzyskać?
Brunet skrzywił się z bólu, gdy mafioso jeszce mocniej zacisnął sznur.
Ch- Zbyt wiele razy się mną bawiłeś. Moja kolej~
D- Robi się ciekawie~
Jednak Nakahara zszedł z niego, po czym zrzucił na podłogę, lekceważąco przyciskając jego szyję gołą stopą.
Ch- Chcesz tego, prawda?
D- Nawet nie wiesz, jak bardzo...
Nogę zastąpił rękami, przyciągając bezsilnego bruneta na wysokość swojej twarzy.
Ch- Jak bardzo?
D- Niezwykle mocno~
Ch- A może o to poproś, gnido.
Ciemnooki przejechał wierzchem związanych dłoni po policzku rudzielca, szepcząc cicho.
D- Zrób to, Chuuya~
Zdziwienie ustąpiło miejsce rozbawieniu, a kapelusznik puścił go, śmiejąc się.
Ch- "Połączenie Boga i demona" na kolanach przed swoim największym rywalem~
Zrzucił bandaż z szyji wprost na głowę bruneta, uśmiechając się szyderczo, gdy przypadkiem materiał zasłonił jedno z orzechowych oczu.
Ch- Ciesz się swoim poczuciem kontroli, bo jest ono równie fałszywe, co ty. A jeśli liczyłeś, że do czegoś dojdzie... To nie po raz pierwszy jesteś w błędzie~
D- Nie wykorzystasz tej okazji?
Nakahara nachylił się nad nim, liżąc zimny płatek ucha Osamu, który na ten gest dostał dreszczy z emocji.
Ch- I tak jesteś mój.
Wziął w dłoń związane ręce partnera i złożył na nich pocałunek, po czym usiadł koło niego, opierając plecy o tył kanapy.
Ch- Od dziś tracisz kontrolę nad telewizorem. Serio, twój gust do filmów ssie. Jeszcze dość wcześnie, obejrzymy coś?
D- Jasne...
Choć na ekranie leciał kryminał, to ich głowy zajmowała zupełnie inna scena i raczej nie prędko miała dać im spokój.
_happy end_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro