Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Liar

Nie był przeciętnym mężczyzną, niewyróżniającym się z tłumu. Przynajmniej nie dla osoby która uważała go za cały swój świat.

Odstawił kieliszek na niewielki kawowy stolik, i spojrzał prosto w niebieskie oczy, oczy w których tonął bez granic, oczy tak hipnotyzujące, tak pochłaniające swoją barwą, że człowiek mógłby wpatrywać się w nie godzinami.

Ciszę panującą między nimi przerwał Chuuya zadając pytanie którego Dazai obawiał się najbardziej.

- Kochasz mnie?

Obawiał się go, ponieważ nie potrafił uzasadnić odpowiedzi na to pytanie.

-Tak.

-Kłamca.

-Chuuya dla-

-Wystarczy już tego. Łżesz jak pies, nawet nie potrafisz udzielić tak prostej odpowiedzi.

-Nie jest ona prosta.

-Ależ oczywiście że jest, wystarczy tylko tak lub nie, bo żadne może czy chyba tak nie wchodzi w grę. Nie umiesz nawet przyznać przed samym sobą że mnie nie kochasz. Okłamujesz mnie, siebie. Czy to ma jakikolwiek sens? Zastanów się.

-Teraz ty kłamiesz. Nie potrafię wyrazić słowami tego co do ciebie czuję.

- A czym, magią?

- Nie do końca magią.- szatyn wstał z fotela i skierował się w stronę błękitnookiego. Uniósł jego podbródek i musnął jego usta. Najpierw delikatnie, potem dziko, bez opamiętania. Chuuya próbował go odepchnąć, lecz Dazai zawsze dostawał tego, czego chciał. Złapał nadgarstki Nakahary i zaczął obsypywać jego dłonie pocałunkami.

- Dazai nie pozwalam na to. Oi Daz-ah~.- Z ust rudego wyrwał się niekontrolowany jęk rozkoszy kiedy dłonie Osamu znalazły się pod jego koszulą. Dazai zaczął błądzić po plecach egzekutora swoimi zimnymi dłońmi, co wprawiało rudego w stan otępienia.

-Jeden, dwa, trzy... Jesteś strasznie chudy Chuuya. I kruchy.- Dodał szeptem licząc jego żebra.

-Zostaw mnie Dazai! Puszczaj mnie natychmiast.- rudowłosy szarpał się niemiłosiernie.

Szatyn natychmiast odsunął się od egzekutora i oddalił się w kierunku drzwi.

-Żegnaj Chuuya. Być może jeszcze kiedyś się spotkamy.

-Kłamiesz. Nigdy nie mów żegnaj, ponieważ pożegnanie oznacza odejście, a odejście oznacza zapomnienie.*-rudowłosy chwycił Osamu za koszulę i przyciągnął do pocałunku. Dazai wiedział że nie może tego zlekceważyć, ponieważ to oznaczało że mu zależy, a rzadko mu na czymś zależało. Ale jeszcze nigdy nie zależało mu na kimś.

-Ale dla mnie ta odpowiedź jest prosta.

-Huh? Chuuya o co- szatyna uciszył palec na jego ustach.

-Ja cię kocham. Kocham cię bezwarunkowo, a jeśli kiedy odejdziesz, nadal będę cię kochać.

*Piotruś Pan~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro