BAKA BAKA WRACAM Z MAKA|#2
*tym razem z perspektywy Chuuy'i, bo ma urodziny, więc niech się cieszy*
Obudziłem się rano koło śmietnika i zjadłem śniadanie, które ktoś dla mnie zostawił w worku na śmieci. Było całkiem smaczne jak na śmieciowe żarcie.
Chciałem sobie przypomnieć co działo się wczoraj, ale przed oczyma miałem tylko twarz Dazai'a. To znaczyło, że musiało zdarzyć się coś naprawdę złego.
Nagle zorientowałem się, że nie mam swojego portfela. I spodni. I kitki.
To pewnie dlatego, że nigdy nie miałem kitki. Kiedy tak rozmyślałem czego brakuje mi w ubiorze lub gdzie indziej, przypomniała mi się pewna scena.
Jakiś białowłosy chłopak bił mnie patykiem. To pewnie ten stalker Dazaia, Atsushi.
Wydaje mi się, że ma wściekliznę. Może ktoś powinien zabrać biedaczka do weterynarza?
Ale zauważyłam też, że na ziemi leżał Osamu, a obok niego moje spodnie. W których był mój portfel. I klucze. I telefon. No i kitka, której nigdy nie miałem.
Za to Dazai wyglądał jak zwykle, czyli idiotycznie. Oh, ten jego uroczy wytrzeszcz.
Spał na worku ze śmieciami, więc nie chciałem go budzić.
Napisałem kartkę i se poszedłem.
Po drodze wpadłem na Akutagawe:
- Co Ty robisz w mieście, Emosie?
- Mieszkam lol
- Aa teraz memiarzem zostaniesz?
Jejku, jak ta młodzież szybko się zmienia...
Akutagawa szedł na spacer i poszedłem z nim.
A na ławce siedział Ranpo, który płakał dokarmiając ptaki.
- Co się stało, Ranpo?
- Zgumiłem się.
- O nie, ja też.
- Zgubiłem okulary.
- To ich poszukaj.
Na szczęście Akutagawa znał drogę i poszliśmy do Maka, gdzie dorabiał Osamu, bo w Agencji mało płacą.
Chciałem zamówić jedzenie, ale kasjerzy mnie nie zauważyli, bo nie było mnie widać spod lady.
Zacząłem machać nogami i kopać w ladę, po czym wyprosili za agresywne zachowanie i gryzienie klientów.
Czekałem na placu zabaw, gdzie jakieś dzieci zaprosiły mnie do zabawy, bo myślały, że jestem w ich wieku. A potem ktoś na mnie nadepnął i nie wiem co się działo, bo przykleiłem się do chodnika.
- MOJE BUTY!11
- Znowu wylizujesz chodnik? Oh Chuja, Chuja - Dazai pomógł mi się odlepić, bo właśnie kończył zmianę w maku.
- Wcale nie b-baka
- Okazało się, że moje ubranie się podarło - wyszeptałem, powstrzymując łzy.
- Pożyczyć Ci? - zaśmiał się głupio Osamu.
-Mógłbyś, ale nie to, że mi zależy, B-B-B-Baka.
- Ej, Chuja, gdzie Twoja kitka?
- Zgubiłem ją, tak jak spodnie i portfel.
- Ale Ty nigdy nie miałeś kitki.
-Ehh, no zawsze o tym zapominam.
*tutaj okazało się, że ten rozdział jest za długi*
- Przeliżemy się za zgodę?
-Tak, nie to że mi zależy, czy coś, B-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-b-aka.
I wtedy poszliśmy się ruchać.
C.D.N
To już kolejny rozdział tego opowiadania!
Jak podobało się Wam tym razem?
Wiem, że było super.
Sama jestem zaskoczona, jak świetnie udaje mi się odwzorować charaktery postaci :0
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro