Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

//33//

Gdy piosenka się skończyła poczułam jak bardzo mi się chce pić. Wyrwałam się od reszty tłumu i poszłam do kuchni.
Nalałam se wody gdy nagle usłyszałam głos Troya.
- Ok, musisz mi wytłumaczyć. O co tu chodzi.
Zaśmiałam się i powiedziałam.
- Kiedyś się z nią przyjaźniłam. Aż do pewnego incydentu. Ale ludziom trzeba przebaczać.
Powiedziałam upijając łyk zimnej wody.
- A teraz musze cie przeprosić ale musze siku.
Powiedziałam odkładając kubek.

Poszłam na górę i znalazłam łazienkę.
Boże jaka ulga dla mojego pęcherza. Poprawiłam sobie troche włosy i otworzyłam drzwi i poraz kolejny omalo co nie dostałam zawału przez Stewa.
- Musisz mnie tak straszyć?!
Powiedziałam odsuwając się krok do tyłu. Stew oparł się o framugę nic nie mówiąc, tylko mi się przyglądając. Miałam okazje się mu bardziej przyjrzeć. Jego czerwona koszula idelanie podkreslala kolor jego oczu. Miał jak codzień postawioe włosy na żel, i czarne jeansy. Brooke. Musisz się opanować. Im bardziej się mu przyglądasz tym bardziej go pragniesz. Wychodzimy.

Westchnęłam i odwróciłam wzrok próbując przejść obok, ale Stew nie dał mi wyjść, stawiając swoją masywna posture przede mną blokując mi wyjście. Spojrzałam się ponownie na niego i uniosłam brwi.
- Mogę przejść?
Zapytałam krzyżując ręce.
- Nie.
Stew powiedział poważnym tonem. Próbowałam go przepchnąć, jakoś wyjść bić go ale on ani drgnął. Niech go szlag. Chyba musze zacząć ćwiczyć. Odsunęłam się i usiadłam na blacie. Stew wszedł za mną i zamknął drzwi za sobą na klucz.
- Chcesz mnie zgwałcić czy coś?
Zapytałam unikając jego wzroku.
Stew się zaśmiał a ja kontynuowałam.
- Zamknąłeś się ze mną w łazience. To trochę dziwne.
Powiedziałam a Stew się przybliżył.
- Chciałem pogadać.
Powiedział próbując złapał ze mną kontakt wzrokowy którego z całej siły starałam się uniknąć.
- Pogadać? Nie mogłeś po prostu ze mną pogadać w kuchni? Albo na dworze? Albo w salonie?
- Nie. Chciałem pogadać na osobności, a tam cały czas ktoś sie obok ciebie kręcił.
Unioslam brwi i powiedzialam.

- Masz na myśli Troya? Czyż by pan był zazdrosny? Niee. Nie możliwe, pan jest z Emily.
- Nie jestem z Emily!
Powiedział Stew unoszac ton, czego się trochę przestraszyłam, co spowodowało że się trochę skuliłam. Stew odrazu to zauważył i powiedział.
- Przepraszam.
Podchodząc do mnie i delikatnie mnie otulając. Nie mogłam się oprzeć jego bliskości. Wtuliłam się w niego, a jego zapach wprawiał mnie w obłęd. Delikatnie go odepchnęłam po czym powiedziałam
- Ja nie całuje się z kimś, jeśli nie jestem z tą osobą.
Na twarzy Stewa pojawił się podejrzany uśmieszek.
- Ale całowałaś się ze mną, czyli to oznacza że my, no..
- Nie. Nie będę z kimś kto caluje się z innymi laskami. Nie będę z kimś kto nie odwzajemnia moich uczuć.
Przerwałam mu, ponownie unikając jego wzroku. Stew delikatnie złapał za mój podbrudek i przekręcił moją głowę tak, że byłam zmuszona patrzeć się mu w oczy. Odlatuje.
- Kto powiedział że nie odwzajemniam twoich uczuć?
Zapytał.
- Nikt mi tego nie musi mowić. Po prostu jeśli się coś czuje do jednej osoby, to się chyba nie leci całować z drugą. Czy się mylę?
Powiedziałam czując jak łzy zbierają mi się pod powiekami. Znow te obrazy ich całujących się. I nie mam tego za złe Emily. Stew jest już  dużym chłopcem. Powinien wiedzieć co mu wolno a czego nie.
- Ja.. Po prostu..
Stew zaczął się jąkać. Z trudnością zaczął składać zdania.
- Po prostu sie..
Czy on powie to co myśle? Poczułam ziarnko nadziei. Może wygram tą grę.
- Nie myślałem co robie.
Powiedział, a ja czułam jak palące krople spływają po moich policzkach zostawiajac słone ślady. Bałagan znów robi się mi w głowie. To znów nie ma sensu. Stew podniósł wzrok.
- Czemu płaczesz księżniczko?
- Powierzyłam chyba zbyt wielką nadzieje w uczuciu do ciebie.
Powiedziałam prawie że szepcząc. Nie było mnie stać na to, żeby powiedzieć to głośniej, bo  wpadła bym w płacz. Czego mi nie wolno. Właśnie, czas na tabletki. Ale  nie zażyje ich przy nim. Poczekam.
- Ja.. To po prostu skomplikowane.
Powiedział, a złość we mnie rosła. Powoli zaczynałam czuć ukłucia przy każdym wdechu. Zeskoczyłam z blatu i popędziłam w stronę wyjścia. Stew próbował mnie zatrzymać łapiąc mnie za nadgarstek, ale go mu wyrwałam. Popędziłam na dól do kuchni, gdzie złapałam za szklankę wody, wyciągnęłam tabletkę i z trudnością ją przełknęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro