Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

//30//

Gdy doszliśmy do grupy która stała przy szafce, a oni zauważyli mnie, stojąca u boku Daniela, z ich twarzy zniknęły jakiekolwiek emocje. Wszyscy wbili wzrok we mnie.
Daniel przerwał nieprzyjemną cisze głośno mówiąc
- Hej wszystkim.
Na co reszta grupy coś wymamrotała w stylu cześć.

Spojrzałam się na Emily, która nie wygladała na zbyt zadowoloną, po czym złapałam  kontakt wzrokowy ze Stewem, a w jego oczach widziałam zazdrość i złość.
- Czemu zabrałeś ze sobą Brooke?
Zapytał Brad patrząc na Daniela.
- Wiem co myślicie, ale uwierzcie mi, zmienicie zdanie gdy tylko ją bliżej poznacie. Ta dziewczyna jest nie samowita.
Powiedział Daniel łapiąc mnie w talii, delikatnie popychając do przodu. Brad wzruszył ramionami, spojrzał na resztę chłopaków, po czym podszedł do mnie i powiedział
- Więc, Brooke.. Masz może ochotę wpaść dziś wieczorem do mnie na imprezę? Nasza grupa lepiej cie pozna.
Powiedział spoglądając mi w oczy. Spojrzałam się szybko na Emily, która o mało co nie zabiła mnie wzrokiem. Okej Brooke, to twoja szansa, liczę na ciebie.
- Jasne, z przyjemnością.
Powiedziałam uśmiechając się do niego. Reszta chłopaków, czyli Troy, Ben, Victor i Liam podeszli i zaczęli się mnie wypytywać o drobnostki. Nie miałam zamiaru nikogo udawać, więc odpowiadałam szczerze.

^


Weszliśmy do stołówki, a Troy zaproponował mi, abym usiadła z nimi. Zgodziłam się ale ich na chwile przeprosiłam. Podeszłam do stolika przy którym siedziała Madison i Adrian, którzy wpatrywali się we mnie jak bym kogoś zabiła.
- Czas zacząć grę.
Powiedziałam uśmiechając się do nich.
- Jak ci się udało wpełznąć w ich grupę?
Zapytała Madison marszcząc brwi.
- Zasługa Daniela.
- A wiec to jest twój plan? Nie jest zły.
Powiedział Adrian spoglądając w stron stolika gdzie reszta siedziała.
- Wiec przepraszam, ale naprawdę chce aby mój plan się udał, wiec nie będziecie mieli nic przeciwko temu że usiądę z nimi?
Zapytałam trochę nie pewnie.
- Co? Oczywiście że nie. Bru, kochamy cie, a teraz idź tam i zrób co trzeba.
Powiedziała Madison, po czym wysłałam jej ciepły uśmiech w podziękowaniu i poszłam do stolika gdzie Daniel i reszta siedziała.


Zjedliśmy rozmawiając o dzisiejszej imprezie, o tym kto przyjdzie, o muzyce i trochę o mnie. Emily chyba nie była specjalnie zadowolona faktem, że chłopacy dziś zwracają uwagę na mnie, a nie na nią. Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Biedaczka chciała się na mnie zemścić, całując Stewa przy mnie, ale że w tym pocałunku nie widniało ani odrobine uczucia, nie wzbudziło to we mnie tak naprawdę zazdrości. Osobiście sama trochę nabrałam ochoty na jego usta, ale zdołałam się opanować. Naprawdę powinna wiedzieć o mnie jedno. Jestem zdolna przejść przez wszystko, byle tylko zdobyć to co chce.




***


Lekcje się skończyły a my grupą wyszliśmy przed szkołę. Gdy doszliśmy na parking Troy podszedł do mnie i zapytał
- Brooke, może cie podwieźć?
Co za pytanie. Troy, jesteś genialny. Wyraz twarzy Stewa skamieniała. Chodź nie mam daleko, zgodziłam się.
- Jasne, czemu nie.
Powiedziałam podchodząc do jego czarnego BMW, a on jak gentelmen otworzył mi drzwi. Już go lubię.



- Jesteś inna niż myślałem.
Powiedział Troy odpalając auto. Uniosłam jedną brew, chcąc by mówił dalej.
- Emily zawsze mówiła że jesteś dziwaczką, sztywniarą, i tak dalej, ale to w ogóle nie pasuje. Jesteś naprawdę ekstra.
Powiedział po czym czułam jak się rumienie.
- To miłe.
Powiedziałam nieśmiało.
- Wiesz już w co się ubierzesz?
Zapytał podjeżdżając pod mój dom.
- Nie mam zielonego pojęcia. Nie mogę przyjść w tym?
Zapytałam a Troy zmarszczył brwi.
- No coś ty. Emily i reszta dziewczyn zawsze ubierają się bardzo wyzywająco.
Powiedział spoglądając na mnie.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie ubiorę się jak dziwka?
Zapytałam po czym Troy wybuchł śmiechem.
- Po prostu ubierz się ładnie. Z taką buźką nie musisz wyglądać jak dziwka żeby zwrócić na siebie uwagę.

Powiedział Troy a ja spojrzałam na niego jak bym zobaczyła ducha.
- Podlizujesz się?
Zaśmiałam się.
- Mówię po prostu co myśle.
Powiedział uśmiechając się szeroko. Podziękowałam za podwózkę po szym wychodząc z auta usłyszałam jego głos.
- Będę po ciebie równo o dziewiątej.
Uśmiechnęłam się do niego po czym odjechał, a ja weszłam do domu.

Szczęście i ekscytacja ogarniały moje ciało. Weszłam do kuchni, gdzie zastałam oboje rodziców.
- Hej córeczko, jak minął dzień?
Zapytał tata odklejając oczy od gazety które po chwili spoczęły na mnie.
- Super. Zostałam zaproszona na imprezę dziś wieczorem, oczywiście jeśli będę mogła iść.
Powiedziałam a mama ucieszona spojrzała na mnie.
- Oh, skarbie oczywiście, tylko musisz na siebie uważać.
- Tak wiem mamo, będę na siebie uważać.
Powiedziałam podchodząc do niej i zaczynajac pomagać obierać ziemniaki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro