Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

//29//

Budzik dał o sobie znać równo o 7. Przewróciłam się na drugi bok i wyłączyłam go. Brooke! Jest piątek! Jubiii! Chodź nie byłam wyspana wyskoczyłam z łóżka jak strzała. Każdy piątek wydaje mi się idealny. Nawet nie siedziałam tak długo jak zazwyczaj nad wybieraniem ciuchów.

Wchodząc do łazienki przypomniałam sobie o tabletkach. Wróciłam do łazienki, zażyłam jedną białą kapsułkę po czym kontynuowałam szykowanie się.

Gdy już byłam gotowa i zeszłam na dół mama jak zwykle podała mi tosty i parzoną kawę. Dosiadła się do mnie i mi się uważnie przyjrzała.
- Nie nudzą ci się te tosty?
Zaśmiała się upijając ostrożnie łyk kawy. Zakryłam tosty rękami i spojrzałam się na mamę mówiąc poważnym tonem.
- Mamo, jeszcze usłyszą.
Po czym obie się zaczęłyśmy śmiać.

***

Weszłam do klasy równo z dzwonkiem. Wszyscy już byli, wraz z nauczycielką. Emily siedziała dziś ze Stewem, co mnie nie zaskoczyło. Madison już wyzdrowiała, siedziała razem z Adrianem.

Zamyśliłam się przechodząc pomiędzy ławkami. Każdy się mi przyglądał. Nagle poczułam jak ktoś mnie wyrywa z transu pociągając za nadgarstek. 

Usiadłam na ławce i spojrzałam w bok. Daniel się szeroko do mnie uśmiechał. Trochę rozkojarzona wyciągnęłam książki. Nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność, a potem oznajmiła że w następny piątek odbędzie się bal jesienny.

Czułam że ktoś mi się przygląda, rozejrzałam się delikatnie, i zauważyłam że Stew spogląda się w moją stronę. Dla pewności rozejrzałam się w okół, ale nie było tak naprawdę nikogo, kto mógł by w tym momencie przyciągać jego uwagę. Czy pan Korrington jest o coś zazdrosny? Jakie to słodkie.
Zwróciłam się do Daniela przeplatając moją gumkę do włosów pomiędzy palcami.
- Przyjaciele, tak?
Zapytałam a Daniel trochę nie pewnie pokiwał głową unosząc jedna brew, jako znak żebym kontynuowała.
- A przyjaciele sobie pomagają, tak?
Zapytałam a Daniel ponownie przytaknął głowa.
- Wieeęc.. Potrzebuje twojej pomocy.
Daniel rozejrzał się dookoła, po czym spojrzał się ponownie na mnie i z łobuziarskim uśmiechem na twarzy powiedział.
- Niech zgadnę, chcesz wzbudzić zazdrośc w Stewie?
Czy naprawdę aż tak to widać? Czy on po prostu potrafi czytać mi w myślach?
Moje policzki się zarumieniły, a ja nieśmiało sie uśmiechnęłam.
- Jasne, to co chcesz żebym zrobił?
Zapytał unosząc ponownie brew.
Chwilę się zastanowiłam, ale nie miałam pojęcia.
Wzruszyłam obojętnie ramionami i powiedziałam.
- Co kolwiek, daję ci wolną ręke. Wymyśl coś, co mogło by wzbudzić zazdrośc w chłopaku.
Daniel zmrużył oczy i jak by się chwilę zastanawiając przegryzł dolną wargę.
- Czyli dajesz mi wolną rękę, powiadasz?
Zapytał.
- Tak, ale nie wolno ci się do mnie dobierać.
Zaśmiałam się a on zrobił minę smutaska, na co walnęłam go w ramię i zaczęłam się śmiać.
- Brooke, jest coś czym byś chciała się podzielić z całą klasą?
Usłyszałam poważny głos nauczycielki, na co nieśmiało pokręciłam głową i uciszyłam się.

^

Dzwonek zadzwonił a Daniel powiedział.
- Chodź ze mną.
Łapiąc mnie delikatnie za nadgarstek i wychodząc za resztą z klasy. Szedł w stronę grupy cymbałów, gdzie stał rownież Stew i Emily. Co on wyprawia. Zatrzymałam się stanowczo a on pociągnął mnie delikatnie mówiąc
- Ufasz mi, prawda?
- Nie.
Powiedziałam stanowczo a on się zaśmiał i powiedział
- Wiedziałem że to powiesz, ale w końcu dałaś mi wolną ręke, więc rusz swoje cztery litery za mną.
Powiedział na co ciężko westchnęłam i poszłam niepewnie za nim. Prosze Daniel, nie zawiedź mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro