Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 1 - 7

Koniecznie sprawdzajcie załącznik, który został stworzony specjalnie do rozdziału.

Soundtrack do rozdziału:
Nirvana - Girls


- Kurwa, kurwa, kurwa - przeklinałam pod nosem, mijając wreszcie znajomy dom sąsiadów.

Mój humor był całkowicie zepsuty. Miałam ogromną ochotę krzyczeć oraz coś zniszczyć i długo nie musiałam czekać, by to się stało.

Kopnęłam gołą stopą śmietnik, który był teraz najbliższą rzeczą w moim otoczeniu, aż wywrócił się na posesję nieopodal mojego domu. Z moich ust wydostał się dziki krzyk, dzięki czemu trochę rozładowałam wewnątrze napięcie.

Dlaczego nie miałam butów? Ponieważ doszczętnie bolały mnie nogi od obcasów, do których nie byłam w żaden sposób przyzwyczajona.

Nigdy więcej nie zaufam Karen. Kurwa, nigdy.

Po odwiezieniu Kaylee do domu, postanowiłam zostawić samochód na podjeździe domu Jake'a, aby nie robić mu problemu na następny dzień. Myślałam, że mieszka niedaleko i zrobię sobie krótki spacer, jednak nie wzięłam pod uwagę, że odległość podczas jazdy autem wygląda nieco inaczej.

No i znając oczywiście moje cholerne szczęście... ZGUBIŁAM SIĘ.

Cała kipiałam ze wściekłości. Oczywiście chodziło głównie o sytuację w barze, której szczerze mówiąc w ogóle się nie spodziewałam.

Pieprzony Niall. Jak można być takim kutasem, totalnie bez powodu?

Myślałam, że po nocy spędzonej na plaży coś ulegnie zmianie. W pozytywnym znaczeniu tego słowa, rzecz jasna. Łudziłam się, że etap robienia sobie na złość został zakończony i będziemy się chociaż tolerować. Tak bardzo się myliłam. Było dokładnie na odwrót! On był jeszcze większym dupkiem, a ja go nienawidziłam.

W domu nie zastałam Katherine, co było na tą chwilę jedyną pozytywną rzeczą, bo przynajmniej ona nie mogła działać mi na nerwy.

Kiedy wzięłam prysznic i ubrałam coś wygodnego do spania, usiadłam przy biurku, by jeszcze przejrzeć aktualności na facebooku, kiedy coś na zewnątrz zwróciło moją uwagę.

Dokładniej chodziło o okno Nialla. Miał zapalone światło, przez co mogłam zauważyłyć sylwetki trzech osób. Był w towarzystwie dwóch dziewczyn i oh. Właśnie się pieprzyli.

Momentalnie skrzywiłam się, czując wielkie zniesmaczenie. Cholera, wręcz mogłam się porzygać.

- Nienawidzę go - sapnęłam i czym prędzej zasłoniłam zasłony.

***

W środę po szkole nie miałam kompletnie na nic siły. Na lekcji w-f'u trener Adams tak prowadził lekcje, że niemal umarłam z wycieńczenia, a Pana Redforda nie było od poniedziałku, więc byłam skazana na nudne zastępstwa, które na dodatek były bezsensowne.

Pozytywem było to, że udawało mi się od weekendu skutecznie unikać Nialla, dzięki czemu nie miałam powodu do nerwów i publicznych wyzwisk kierowanych w jego osobę.

- Wychodzę! - krzyknęła Karen, następnie zamykając za sobą drzwi. Miała właśnie spotkanie dotyczące uzgodnienia umowy wynajmu lokalu, w którym miała prowadzić swój sklep z domowymi produktami leczniczymi.

To znaczyło, że miała być jeszcze rzadziej w domu. Nie żeby mi to nie odpowiadało. Uwielbiałam spokój, a ona robiła to z pasji więc wszyscy zadowoleni.

A więc byłam znowu sama. Nudziłam się trochę, ale to było zdecydowanie lepsze niż robienie zadań domowych. Ostatecznie włączyłam telewizor i uśmiechnęłam się, bo właśnie leciał odcinek Przyjaciół.

Oglądałam tak, zwisając głową w dół z kanapy (bo to przecież najnormalniejsza pozycja) dopóki nie zadzwonił mój telefon, więc cholera musiałam się podnieść.

- Hej, Jake! Miło cię słyszeć, ale jeśli masz zamiar opowiedzieć mi o kutasie Maxa, to nie mam czasu - krzyknęłam z udawaną radością.

- Nie o to chodzi. Chciałem porozmawiać o... czymś innym.

Uniosłam jedną brew w zdziwieniu i automatycznie się podniosłam na równe nogi. Coś w głosie Jake'a było niepokojące.

- Um, okej? O czym?

- Chyba moi rodzice się rozwodzą. Mama znalazła w telefonie ojca numer do kochanki. Jest w totalnej rozsypce.

Miałam ochotę uderzyć się w twarz za to co powiedziałam na samym początku.

- Chcesz do mnie przyjechać? Jestem sama w domu - zaoferowałam się.

Nie miałam kompletnie pojęcia co innego zaproponować w takiej sytuacji. Czułam się niezręcznie, a z drugiej strony musiałam okazać Jake'owi wsparcie.

- Nie, chyba wolę być dzisiaj sam - jego ton był przygnębiający.

- Przykro mi, Jake.

- W zasadzie to chciałem nawiązać jeszcze do czegoś innego, bo nie daje mi to spokoju. Pamiętasz jak gadaliśmy o twojej ma... to znaczy Karen, w piątek?

- No tak, mówiłeś, że jesteśmy do siebie podobne? - nie wiedziałam do czego zmierza.

- Dokładnie tak. Nie mogę przestać mieć tego w głowie. Wiesz kim są twoi biologiczni rodzice, poznałaś ich?

- Nie, Karen od zawsze unika tego tematu. Ale Jake, o co... - przerwał mi.

- Nie przyszło Ci do głowy, że twoja przybrana matka może coś ukrywać?

- Co masz na myśli? - podrapałam się po głowie.

- Em, a może Karen jest z tobą spokrewniona? No sama zobacz, to podobieństwo nie może być przypadkowe. Ciemne włosy, które kręcą się w ten sam sposób, duże brązowe włosy, kości policzkowe, nawet usta! Jesteś jej kopią, tylko o kilkanaście lat młodszą.


Niemal zaczęłam nerwowo kaszleć, bo nagle zaschło mi w gardle.

- Jake, to niedorzeczne. Po co miałaby więc ukrywać dane moich biologicznych rodziców? W dodatku przez tyle lat.

- To dla mnie też popieprzone, ale zastanów się. Może ma ku temu powody, abyś nie poznała prawdy.

Przez tą rozmowę miałam mętlik w głowie. Coś podpowiadało mi, że spekulacje Jake'a nie są bezpodstawne, ponieważ od lat Karen przy poruszaniu tego tematu nie zachowywała się naturalnie. Z drugiej jednak strony nie byłam pewna, czy chcę znać prawdę i zniszczyć sobie wszystko to, co było do tej pory poukładane w moim życiu.

Moje myślenie zostało przerwane w chwili, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

Pożegnałam się szybko z Jakiem, mówiąc, że oddzwonię do niego za chwilę i będąc dalej w szoku ruszyłam szybko otworzyć.

Na progu stała... Pani Denise?

- Dzień dobry?

- Ronnie, musisz mi pomóc! Jestem w sytuacji bez wyjścia i przysięgam, że zaraz oszaleję! - rozgorączkowana kobieta nie mogła poradzić sobie z trzema torbami (nie mam pojęcia, po co jej było tyle rzeczy), które targała ze swojego domu.

- W porządku, a o co chodzi?

- Muszę szybko jechać do pracy, zastąpić koleżankę, która aktualnie miała wypadek i jeśli nie zjawię się tam w ciągu dwudziestu minut to zostanę zwolniona, a mam cholerny kredyt! Nie mam z kim zostawić mojej trzyletniej córeczki, którą swoją drogą zostawiłam teraz na chwilę samą, by tu jakoś przyjść, a Nialla nadal nie ma. Nawet nie odpowiada na moje telefony... - mówiła jednym tchem.

- Spokojnie, nie ma problemu. I tak nie mam nic ważnego do zrobienia - wzruszyłam ramionami.

- Jezu, dziękuję! Gdybym nie miała tyle tych tobołów z pewnością bym cię wyściskała!

Jeszcze raz zapewniłam, że to żaden problem, po czym Denise, z niemałym trudem wręczyła mi klucze do domu.

Poprosiła mnie, abym została z jej córką do powrotu Nialla, ponieważ sama kończyła pracę późno. Uznałam, że to w porządku i bez zastanowienia, w tym co stałam (oczywiście bluza i legginsy) poszłam do domu naprzeciwko.

Szkoda, że dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że dobrowolnie zgodziłam się, na konfrontację z Niallem...

***

Weszłam do domu Denise i od razu skierowałam się na pierwsze piętro, gdzie w swoim pokoju miała znajdować się trzyletnia dziewczynka.

Swoją drogą uwielbiałam dzieci i zajmowanie się nimi sprawiało mi niezwykłą przyjemność.

Otworzyłam drzwi, które były naprzeciwko tych od pokoju Nialla i moim oczom ukazało się wnętrze z różowymi ścianami, wypełnione dużą ilością zabawek.

Na dywanie, otoczona pluszakami siedziała mała dziewczynka. Była przeurocza i naprawdę, już miałam ochotę ją przytulić. Jej krótkie włoski, w odcieniu ciemnego blondu słodko się kręciły, a usta wyginały w dziubek, gdy bawiła się pluszowym misiem. Kiedy usłyszała, że weszłam spojrzała na mnie dużymi, brązowymi oczami.

- Cześć - kucnęłam obok niej, uśmiechając się.

- Jestem Rosie!!! - podniosła rączki do góry i zaczęła chichotać. - A ty jak masz na imię?

- Ronnie.

- Ładnieee - pochwaliła i zaczęła bawić się moimi lokami. Siedziałam blisko niej, jednak to jej najwyraźniej nie wystarczyło, ponieważ zaraz wgramoliła mi się na kolana, by kontynuować swoją zabawę.

- Zobacz, mamy podobne włosy - zaśmiałam się.

- Są ładneee. A Teddie nie ma włosów - znowu zrobiła dziubek, co ughhh, było niesamowicie słodkie.

- A kim jest Teddie?

- To mój miś!

Wstała szybko ze mnie, by podbiec do małego pluszaka leżącego na podłodze. Następnie pomachała mi nim przed twarzą.

Pilnowanie Rosie było samą przyjemnością. Nie sprawiała problemów, a była niesamowicie urocza i sprawiała, że ciągle się śmiałam. W dodatku chyba bardzo mnie polubiła, bo nie schodziła wcale z moich kołach.

Aktualnie znajdowałyśmy się w salonie, na dole, ponieważ Rosie chciała obejrzeć bajkę. Widziałam również, że jest już zmęczona i za moment zaśnie.

Kiedy leciała trzecia z kolei kreskówka, a ja przejrzałam już wszystkie aktualności na instagramie, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na telefon, który pokazywał, że była 20:36.

Zerknęłam na Rossie, leżąca na mnie i okazało się, że zdążyła w międzyczasie zasnąć. Najwyraźniej miała idealne wyczucie czasu.

Cóż, świetnie. Niall przyszedł i mogłam wrócić do siebie. Miałam jedynie nadzieję, że nasza rozmowa nie będzie trwać zbyt długo.

Słyszałam, jak zdejmuje buty w przedpokoju. Gdy mnie zobaczył, po wejściu do pomieszczenia znacznie się zdziwił, bo z pewnością nie spodziewał się mnie dzisiaj w swoim salonie.

Co dziwne jego oczy były przekrwione i było od niego czuć alkohol. A więc Denise musiała specjalnie szukać opieki dla córki, ponieważ Niall postanowił się napić ze znajomymi. Cudownie.

- Mogę wiedzieć co tutaj robisz? - skrzywił się i podrapał po głowie.

- Twoja mama nie miała z kim zostawić Rosie, a ty nie odbierałeś telefonu, więc poprosiła o to mnie - zmierzyłam go pogardliwym wzrokiem.

Wstałam, z Rosie na rękach by położyć ją do łóżka.

- To świetnie, ale już jestem, więc sam mogę się nią zająć - wystawił ręce, by zabrać ode mnie dziecko, ale ominęłam go i zaczęłam wchodzić po schodach.

- Lepiej idź się umyj, bo cuchniesz wódką.

Po położeniu Rosie, wyszłam z domu Nialla, ale jego samego spotkałam na werandzie, palącego papierosa.

- Już wychodzisz? - podniósł jedną brew, zaciągając się.

- A co, mam tu niby siedzieć z tobą? - wow, w moim głowie było naprawdę dużo jadu.

- Na przykład.

- Sorry, mam dużo lepszych rzeczy do roboty.

- Czyżby czytanie książek i inne, podobnie nudne rzeczy?

- O co ci chodzi? - zatrzymałam się i odwróciłam w jego kierunku.

- Proponuję Ci jakąś rozrywkę - uśmiechął się głupio, wypuszczając z ust dym. Okej, teraz widziałam, że był naprawdę podpity.

- Kilka dni temu obrażałeś mnie, a teraz sądzisz, że tak po prostu usiądę z tobą i będę udawać, że cię lubię? - parsknęłam.

- Nazwanie cię cnotką uważasz za coś obraźliwego? Przecież jesteś dziewicą. A może chodzi ci o to, jak powiedziałem, że nie chciałbym cię pieprzyć?

- Ugh, spieprzaj, Niall - przewróciłam oczami i ruszyłam przed siebie.

Nie wiem po co w w ogóle z nim rozmawiałam.

- Kłamałem - powiedział nim zdążyłam wejść na ulicę.

- Co? - znowu się odwróciłam w jego stronę, bo już naprawdę nie mogłam go zrozumieć.

Niall podszedł do mnie, wyrzucając swojego dopalonego papierosa. Teraz jeszcze bardziej mogłam dostrzec, jak jego oczy były czerwone i zaszklone, przez trawę i alkohol.

Włożył ręce do kieszeni i spojrzał na mnie z góry.

- Oczywiście, że chciałbym cię pieprzyć - oblizał usta, po czym szeroko się uśmiechnął. - W dodatku wtedy byłaś ubrana tak seksownie. Po prostu byłaś niegrzeczna wobec mnie, więc musiałem się odgryźć.

Nie miałam pojęcia, dlaczego na jego słowa o seksie ze mną poczułam dziwne uczucie w brzuchu, ale postanowiłam to zignorować.

- To ty zacząłeś całą kłótnie, a jeszcze musiałeś dodatkowo się "odgryźć"? Jesteś popieprzony - skrzyżowałam ręce na piersi.

Po tych słowach na jego twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech.

- Aww, to słodkie, że aż tak przejęłaś się moją opinią. Skarbie, uwierz, że mógłbym nawet w tej chwili wziąć cię na tej werandzie.

- Przestań - palnęłam go w ramię, ale nie mogłam nic poradzić na to, że sama po chwili również się uśmiechęłam.

- A więc dotrzymasz mi towarzystwa?

Wreszcie zgodziłam się, aby zostać z Niallem jeszcze chwilę i razem weszliśmy do domu. Usiadłam w salonie, a Niall z kuchni przyniósł dwa piwa.

- Jak to jest, że jesteś bardziej znośny, gdy jesteś po trawie lub alkoholu. Albo po obu - powiedziałam, gdy podał mi jedną butelkę.

- Ty też wydajesz się wtedy jakaś milsza - zaśmiał się.

Położył nogi na stole i puścił w telewizji jakąś powtórkę meczu, jednak nie wydał się nią zbyt zainteresowany, podobnie jak ja.

- Twoja mama nie ma problemu z tym, że przyprowadzasz tu ciągle nowe dziewczyny? - nie wytrzymałam i musiałam o to zapytać.

Spojrzał na mnie z jedną podniesioną brwią, nie rozumiejąc o co dokładnie mi chodzi, więc przewróciłam oczami.

- Widziałam jak miałeś trójkąt w weekend. Dlatego zastanawiam się, czy nie przeszkadza to twojej mamie.

Na moje słowa przygryzł wargę.

- Czyli mnie podglądasz?

- Co? Nie! Siedziałam akurat przed oknem, kiedy to się działo... - zaczęłam się tłumaczyć.

- A więc miałaś porno na żywo? - poruszył sugestywnie brwiami, a ja miałam niesamowitą ochotę uderzyć go w twarz.

- Nie! Zasłoniłam od razu zasłony, dupku!

- Dobra, dobra - nadal się ze mnie śmiał. - Co do pytania, to nie robię tego, gdy jest moja mama. Była wtedy z Rose akurat poza miastem. Szanuję sen mojej siostry, a dziewczyny ze mną są straszne głośno - uśmiechnął się dumnie.

Odruchowo zacisnęłam nogi, co on od razu zauważył i ponownie przygryzł wargę, ale tego nie skomentował, za co byłam mu cholernie wdzięczna.

- A więc, czemu jesteś nadal dziewicą?

- Co? - popatrzyłam na niego jak na kretyna.

- Masz 18 lat i nadal z nikim nie spałaś. Jesteś niemal rekordzistką, przy dzisiejszych dzieciakach.

- W zasadzie to mam 17, bo poszłam o rok wcześniej do szkoły. A co do mojej cnoty to nie zamierzałam wskakiwać do łóżka pierwszemu-lepszemu.

- Ough, czyli jesteś ode mnie dwa lata młodsza - jego oczy się zaświeciły. - I jesteś pewnie tym typem, który podczas pierwszego razu musi mieć wysypane płatki róż i poustawiane świece przy łóżku? - nie mógł ukryć rozbawienia, mówiąc ostatnie zdanie.

- Boże, nie, wręcz przeciwnie! Po prostu nikt mi się nie podobał na tyle, abym mogła to z nim zrobić.

- Muszę przyznać, że trochę mi ułożyło - wziął łyka piwa. - Takie dziewczyny są dziwne.

Oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Zauważyłem, że Redford jest na ciebie strasznie napalony.

- Boże, jakbym słyszała Jake'a - przewróciłam oczami.

- Poważnie, on chce cię zaliczyć.

- Przesadzasz, Niall.

- Wiem, co widzę. On też podoba się większości uczennic - jest młody ale dojrzały, dobrze zbudowany, wykształcony. Po prostu uważaj.

Na jego słowa wybuchnęłam śmiechem.

- Niall Horan daje mi rady, żebym nie spała z nauczycielem? To dopiero dobre.

Przewrócił oczami.

- Jest po prostu starszy od ciebie o jakieś... - policzył w głowie - 10 lat?

- Myślę, że mniej. I w zasadzie nawet nie myślę, aby z nim spać, więc zakończmy ten temat - dopiłam swoje piwo i poszłam wyrzucić butelkę.

- Kurwa - doszło do mnie syknięcie Nialla.

- Co ci jest? - spytałam z głupim uśmiechem, który nie mógł zejść z mojej twarzy przez piwo + gadanie z Niallem o naszym nauczycielu.

- Te spodnie, są naprawdę gorące - lustrował moje nogi.

- To nie spodnie, tylko legginsy i chodzę w nich po domu ponieważ są wygodne - wzruszyłam ramionami.

- Pokazują, że masz fajny tyłek - wziął wargę między zęby, przez co wyglądał naprawdę seksownie.

Oh, Niallowi podoba się mój tyłek.

Jego ręka powędrowała na moje kolano, by zaraz zacząć jechać do góry, zachaczając palcami o wewnętrzną stronę ud.

Wciągnęłam łapczywie powietrze. Wiedziałam do czego to zmierza, więc musiałam to jak najszybciej przerwać.

- Okej, muszę już iść - powiedziałam wstając z kanapy.

- W porządku - wzruszył ramionami.

Ruszyłam do przedpokoju, a on przygłosił swój mecz, ale zaraz sobie o czymś przypomniał.

- Zdecydowałaś się, czy przyjedziesz w piątek na mój koncert?

- Myślę, że mogę wpaść.

Ubrałam buty i miałam już wychodzić, kiedy z salonu dobiegł do mnie jeszcze raz głos Nialla.

- Naprawdę nie chciałbym, abyś się pieprzyła z Redfordem.

***

Dzisiaj wypadał piątek i wszyscy uczniowie wydawali się niesamowicie podekscytowani nadchodzącą imprezą. Nie było wręcz osoby, która by o tym nie wspomniała chociaż raz. Dziewczyny wymyślały stylizacje, a faceci planowali kupno umówionej ilości alkoholu. Byli również i tacy, co ustawili się w kolejki do Seana handlującego trawą.

Prawdopodobnie tylko ja jedna podchodziłam do tego z wielkim dystansem.

Była aktualnie przerwa na lunch, kiedy weszłam do stołówki. Nie trudziłam się ze staniem w kolejce, bo poprosiłam wcześniej Sophię, aby mi coś wzięła.

- Hej wszystkim - powiedziałam wesoło, siadając na krześle.

Przy stoliku byli już: Jake, który nie mógł się oderwać od telefonu, zawzięcie coś pisząc, Sophia jedząca sałatkę, Louis machający swoimi kluczykami od drogiego samochodu, Zayn rysujący w zeszycie, a także Jesy, Hannah i Dylan, którzy o czymś żywo dyskutowali.

- Jak się masz? - zapytałam Jake'a, w tej samej chwili trącając go ramieniem. Chodziło oczywiście o jego sytuację rodzinną. Wczoraj nie miałam okazji z nim porozmawiać, ponieważ zrobił sobie dzień wolny od zajęć.

- Co o nim sądzisz? - pokazał zdjęcie jednego faceta z Tindera.

- Potrzebujesz, abym powiedziała, że jest gorący, bo chcesz się z nim przespać? - wymieniłam spojrzenia z Soph.

- Napisał, że nie jest gejem, ale lubi possać komuś dla zabawy - wzruszył ramionami, a mi po prostu zabrakło słów.

- Napisałem do niego - ciągnął dalej - że "daje mu rok i przyzna, że osoby takiej samej płci są atrakcyjne".

- Jake, czemu uważasz, że wszyscy na tym świecie są gejami? - wtrąciła Sophia, podpierając głowę na pięści.

- Nie uważam tak, ale mam dar dostrzegania innych gejów - cmoknął.

- A więc co jest tak charakterystyczne w gejach? - spytała zaciekawiona Hannah.

- Wskazówką numer jeden jest to, że ktoś przy obcych mówi o ssaniu kutasów. Hetero tak nigdy nie zrobi. Jest jeszcze kilka rzeczy, ale w analizie pomaga mój GEJ RADAR.

Chyba wszyscy znajdujący się przy stoliku przewrócili oczami.

- Jake, nie odpowiedziałeś na moje pytanie - ponagliłam go. Chociaż prawdę mówiąc wyglądał, jakby już wszystko było z nim w najlepszym porządku.

- Jestem zbyt młody, aby się wszystkim przejmować. Tinder szybko poprawił mój humor - wzruszył ramionami, popijając z rurki sok pomarańczowy. - Ale dzięki suko, że pytasz. Przy okazji mam kolejny dowód, że hetero są mniej stali w uczuciach!

Zayn wyśmiał swojego brata.

- Jeśli ty reprezentujesz stałość w uczuciach osób homo, to nie wiem czy ta twoja analiza jest obiektywna.

Jake odwrócił głowę obrażony, a ja nie mogłam przestać się z niego śmiać. Do tego stopnia, że rozbolał mnie brzuch.

- A ty od kiedy masz taki dobry humor? - Sophia zmarszczyła brwi.

- Dostałam dwie piątki z angielskiego! - krzyknęłam radośnie, jednocześnie klaszcząc w dłonie.

- Oh, Redford postawił ci je za dobre obciąganie? - skwitował Jake, za co uderzyłam go w ramię.

- Za dwa REFERATY i przestań nawiązywać do kontaktów seksualnym z moim nauczycielem - przewróciłam oczami.

Mój telefon zawibrował, co oznaczało, że dostałam sms'a. Zerknęłam na wyświetlacz.

Niall: Chciałbym zobaczyć jeszcze raz twój fajny tyłek w legginsach

Spojrzałam na stolik przed nami, gdzie Niall siedział razem z resztą grupy. Gdy zablokowaliśmy spojrzenia zaczął powoli oblizywać swoją dolną wargę. To było, ugh, gorące.

Ronnie: Twoje niedoczekanie :)

Puściłam mu oczko i próbowałam włączyć się do rozmowy o nowym towarze, który organizuje Sean, jednak Niall nie odpuścił i znowu napisał.

Niall: Najpierw bym położył cię na brzuchu, by mieć idealny widok

Niall: Dokładnie bym go zmacał, tak mocno, że zostałyby na nim czerwone ślady odciśniętych palców

Niall: Następnie zjeżdżałbym ręką w stronę twojej cipki

Niall: Wreszcie, gdy rozgrzałbym cię przez same spodnie ściągnąłbym je razem z majtkami

Boże.

Ronnie: STOP.

Okej, to już zdecydowanie zaliczało się pod sex-sms'y.

Niall: Sama przyznaj, że chciałabyś, aby to stało się naprawdę ;)

Ronnie: Przyznaję, że NIECHCIAŁABYM aby to się stało naprawdę. :)

Sama nie byłam pewna, czy to co napisałam było prawdą. W każdym razie musiałam trzymać się tej wersji dla swojego dobra.

Sophia spojrzała na mnie dziwnie, gdy odłożyłam telefon z nieco zbyt dużą siłą. Jej wzrok od razu powędrował na stolik, przy którym siedziała reszta grupy i gdzie akurat Niall uśmiechał się do telefonu. Z jej ust wyczytałam pytanie "Sms'ujesz z Niallem?!".

Cholera, ona zawsze widziała wszystkie szczegóły.

"Już nie" - odpowiedziałam i zabrałam się za jedzenie.

- Czyli o której się dzisiaj widzimy? - spytał Louis.

- Niall wspominał, że gramy o 21, ale ognisko pewnie odpalą pół godziny wcześniej - powiedział Zayn.

- To może napijemy się jeszcze chwilę przed? - zaproponował Dylan, poruszając sugestywnie brwiami.

Zostało ustalone, że wszyscy spotkamy się chwilę przed 21, a mi to w zasadzie odpowiadało, bo miałam dużo czasu na obejrzenie serialu.

Za pięć minut miała skończyć się przerwa więc wszyscy poszliśmy pod swoje klasy.

Ruszyłam odnieść tace. Miałam w planie teraz algebrę, a sala znajdowała się na końcu budynku, co oznaczało, że musiałam się spieszyć, by tam dotrzeć na czas. Niall stał w progu, opierając się o ścianę i pisząc coś na swoim telefonie. Kiedy przechodziłam obok niego stało się coś niespodziewanego, ponieważ uszczypnął mnie w tyłek.

- Do wieczora - puścił mi oczko i zniknął w tłumie ludzi, idących w stronę klas.

***

O dziewiętnastej nastało pukanie do drzwi mojego pokoju, a ja przewróciłam oczami ponieważ właśnie Piper całowała się z Alex, a przysięgam, czekałam na to od kiedy tylko zaczełam oglądać pierwszy odcinek.

I tak, kocham Orange is the new black.

Do pomieszczenia weszła Katherine w różowym szlafroku i ręczniku na włosach, z przynajmniej dziesięcioma wieszakami w ręce.

- Musisz pomóc wybrać mi coś fajnego na dzisiejszy wieczór! - zaszczebiotała, a ja tylko przewróciłam na nią oczami.

Jakby nigdy nic rzuciła wszystko na moje łóżko (również na mój komputer) i usiadła obok mnie.

Dzięki, kurwa, że w ogóle pytasz.

Zaczęła pokazywać mi wszystkie zestawy, które według mnie bardziej by się nadawały do klubu ze striptizem, niż na rockowy koncert. Wreszcie wskazałam na czarną sukienkę z wyciętymi plecami, która była tak samo krótka jak wszystkie pozostałe, jednak przynajmniej zasłaniała cycki.

Katherine krytycznie spojrzała dwa razy na materiał trzymany w ręce, ale w końcu wzruszyła ramionami. Bez najmniejszego wstydu zarzuciła z siebie szlafrok i zaczęła się przy mnie ubierać.

- Idziesz bez bielizny? - spojrzałam na nią jakby właśnie wyrosła jej trzecia ręka.

- Dzieeewczyno, dzięki temu nic nie odznacza się na sukience, a przy okazji Shane ma łatwiejszy dostęp do wszystkiego - przewróciła oczami jak na najbardziej oczywistą rzecz.

Machnęłam na nią ręką i z powrotem wzięłam komputer na kolana, by kontynuować oglądanie, ale od razu mój laptop został zamknięty przez dziewczynę z impetem, prawie przycinając mi palce.

- A ty kiedy masz zamiar się szykować!?

- Eee, za godzinę? - podniosłam jedną brew.

- Zwariowałaś!? I może masz zamiar iść jeszcze w jeansach? - parsknęła.

Szczerze mówiąc to naprawdę chciałam wyjść tak ubrana.

- Mam pomysł! Pomaluję cię! - i z tym pognała do swojego pokoju.

Właśnie w tym były ze sobą podobne z Karen. A ja nienawidziłam tego niezdrowego podniecenia każdą kolejną zmianą mojego wizerunku.

Katherine wróciła z trzeba sporymi kosmetyczkami w ręce, a ja już na sam widok tego ekwipunku byłam przerażona.

- Tylko nie zrób mi dużej tapety! I żeby każdy był w stanie mnie poznać! I nie lubię dużej ilości różu na policzkach! Nawet nie próbuj używać jaskrawo-różowej szminki! - zatrzegłam sobie kilka kwestii, a ona kazała mi się już zamknąć i przystąpiła do działania.

Widziałam tylko ciągłe zmienianie pędzli i kosmetyków, a także strasznie upływający czas.

Po pomalowaniu mnie moja siostra doszła do wniosku, że ułoży mi również włosy.

Po godzinie Kath wreszcie odsunęła się ode mnie ze satysfakcjonującym uśmiechem. Ja osobiście bałam się spojrzeć w lusterko, bo jeśli zrobiła ze mnie karykaturę, to oznaczało że nie zdążę tego wszystkiego zmazać i pomalować się od nowa do cholernej 21.

Gdy spojrzałam w lustro odetchnęłam z ulgą, ponieważ wyglądałam naprawdę dobrze. Miałam mocno podkreślone oko czarną kredką, a jednocześnie usta w kolorze nude, więc wszystko do siebie pasowało.

- To jeszcze nie koniec - cmoknęła i wskazała na spódniczkę, trzymaną w ręce. - MUSISZ to założyć.

- Jest naprawdę krótka - skrzywiłam się.

- Naucz się, że warto pokazywać swoje atuty - westchnąła teatralne i rzuciła we mnie kawałkiem materiału.

Spódniczka była rzeczywiście krótka, a w dodatku mocno przylegająca, ale podobało mi się jak w niej wyglądały moje nogi, więc ostatecznie uśmiechnęłam się do Katherine.

Połączyłam ją z T-shirtem z Primarka, z logiem Guns n Roses, który zawiązałam sobie nad pępekiem. Do tego czarne vansy i byłam gotowa.

Zadzwoniłyśmy po taksówkę (tak, ja też byłam pod wrażeniem, że tutaj coś takiego jeździ), dzięki czemu o 20:45 byłyśmy na miejscu.

Miał to być garażowy koncert, a sam garaż znajdował się na końcu ulicy, przy bardziej opuszczonej i zubożałej części Forks. W otoczeniu nie było zatem zbyt wielu mieszkańców, którym moglibyśmy przeszkadzać. Tak przynajmniej mi się wydawało.

Przy ruinie jakiegoś starego budynku, sąsiadującego bezpośrednio z garażem paliło się już ognisko. Dom na posesji był zniszczony, cały w graffiti, z wybitymi szybami w oknach i dziurawymi schodami prowadzącymi na ganek. Chociaż budynek nie nadawał się do niczego, to dla nastolatków z Forks był najwyraźniej stałym miejscem do organizowania tego typu imprez.

Po drugiej stronie ulicy było zapakowane kilka samochód, prawdopodobnie należących do osób, które nie zdecydowały się pić tej nocy. Wokół garażu i ogniska było już pełno dzieciaków ze szkoły, a część z nich była baaardzo pijana.

Z Katherine podeszłyśmy do ogniska, gdzie siedzieli już wszyscy nasi znajomi. Dylan, Jake, Louis, Sean i Matty palili trawę, a Sophia i Hannah właśnie wciągały kreski, uformowane na wyświetlaczach telefonów. Reszta zajęła się alkoholem i rozmową.

- Woah, widzę, że nieźle się bawcie - zaśmiałam się, a Dylan podał mi butelkę wiśniowej wódki.

Wzruszyłam ramionami i przechyliłam ją, biorąc kilka porządnych łyków, następnie popijając pierwszym lepszym znalezionym sokiem.

A więc będę dzisiaj pijana.

- Suko, znowu wyglądasz obłędnie. Jakbym nie był gejem... - wybełkotał Jake, ale nie dałam mu skończyć.

- Nie chce o tym słyszeć! - uniosłam ręce w obronnym geście i kazałam mu się zamknąć. Ten pocałował mnie w policzek i wziął mnie na ręce, ale jego koordynacja ruchowa nie była teraz zbyt dobra i o mało nie wylądowałam twarzą na chodniku.

Sean puścił dym w moją twarz, więc zabrałam mu z ręki skręta i kilkakrotnie się zaciągnęłam.

Cóż, albo będę dzisiaj martwa.

- W zasadzie, to kogo to dom? - zapytałam biorąc do ust butelkę tym razem cytrynowej wódki.

- Babcia Ashtona mieszkała tu jakieś 10 lat temu, ale wyprowadziła się na drugi koniec Waszyngtonu i od tego czasu budynek stoi pusty - odpowiedział mi Louis.

- Kim jest Ashton? - zapytałam, bo to imię nic mi mówiło.

Chłopak wstał, objął mnie ramieniem (oczywiście strasznie się chwiejąc) i wskazał na blondyna z lokami, który w garażu siedział przy perkusji. Nawiasem mówiąc oni wszyscy robili się jacyś dotykalscy po alkoholu.

- A-haaa - zamrugałam kilkakrotnie.

Blondyn miał ładny uśmiech i okrągły kolczyk w nosie, a jego bicepsy napinały się z każdym uderzeniem w instrument.

Niall z Zaynem (który grał na gitarze) i Ashtonem, właśnie się stroili. Skupiony Niall patrzył w dół, na gitarę i grał melodię piosenki. Mimo, że utwór był żywy, on był bardzo spokojny, a jego twarz nie wyrażała żadnych, najmniejszych emocji. Nie wiedziałam dlaczego, ale pomyślałam, że mogłabym tak na niego patrzeć godzinami, jak spokojnie palcami naciąga struny i... Nie, Ronnie, STOP.

- Ronnie, bo zaraz zaczniesz się ślinić - zaśmiał się Louis, a ja trzepnęłam go w ramię. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje zachowanie mogło być na tyle widoczne.

Usiadłam obok Sophii na trawniku i obserwowałam co działo się dookoła.

Widziałam kilka par w pobliżu obściskujących się, a w zasadzie niemal uprawiających publiczny seks. Jedna blondynka leżała na masce samochodu zaparkowanego tuż przy garażu, a chłopak właśnie robił jej palcówkę. I serio, każdy tutaj (oprócz mnie!) miał to dosłownie gdzieś.

W krzakach po mojej lewej stronie dziewczyna klękała przy rozporku pijanego bruneta. Grupka dziewczyn siedziała na dużym kontenerze na śmieci i piły tanie wino, śmiejąc się głośno, aż w końcu jedna spadła na chodnik, raniąc sobie przy tym całe nogi.

Byli również tacy, którzy wspieli się na dach domu i głośno krzyczeli, chwiejąc się na wszystkie strony przez wypity alkohol. To było niebezpieczne, bo każdy z nich mógł spaść i się połamać, ale najwyraźniej nikogo to nie obchodziło, jakby przywykli do takich sytuacji.

Pijany nastolatek z młodszej klasy niemal nie wpadł do ogniska, ponieważ nie mógł utrzymać się na nogach, a przy murze siedziało kilka osób, ćpających prawdopodobnie morfinę. Oczywiście wnioskowałam po wbijanych w ręce strzykawkach.

- To zdecydowanie jeden wielki burdel - wskazałam palcem na wszystkie te zjawiska, nie mówiąc do nikogo konkretnego i przechylaliłam kolejny raz butelkę.

- Najebiesz się, suko - powiedział Jake, jednocześnie kaszląc przez dużą ilość marihuany w płucach.

- Chyba właśnie o to chodzi - na twarz wypłynął mi ten charakterystyczny, głupi uśmiech, oznaczający, że byłam podpita.

- Zdecydowanie nigdy nie zapomnisz tej imprezy! - krzyknął mi do ucha, zabierając z ręki butelkę wódki, po czym wypił połowę jej zawartości. - To przejdzie do historii!

Spojrzałam w stronę garażu, gdzie właśnie Niall zaczął głośniejsze riffy gitarowe i pierwsze słowa piosenki. Część osób z głośnymi okrzykami pobiegła pod garaż, formując przed nim spory tłum i śpiewała razem z Niallem:

"Przeszkadzaj mi, mów mi okropne rzeczy. Wiesz, że uwielbiam gdy to robisz (...) "

- Idziemy tam! - Sophia uwiesiła się na mnie, wskazując jednocześnie palcem na tłum ludzi na wprost nas.

W ostatniej sekundzie udało mi się jeszcze chwycić butelkę alkoholu, zanim Soph zdołała zaciągnąć mnie siłą na sam początek zbiorowiska.

Nie znalazłam kompletnie tekstu, więc po jeszcze kilku pożądanych łykach (które swoją drogą były, odpowiednikiem przyjemniej 3-4 shotów) zaczęłam skakać i tańczyć do rytmu z Soph i Jesy, która zaraz się do nas przyłączyła.

Czułam jak alkohol płynie w moich żyłach i jaki wpływ wywołał na moim organizmie. Moja koordynacja ruchowa w kilku momentach zawiodła, ale na całe szczęście dziewczyny zdołały mnie przytrzymać.

Zaczęłam odważny taniec razem z Jasy. Obie uwodzicielsko kręciłyśmy biodrami, jeżdżąc jednocześnie rękami po ciele. Podczas tańca złapałam wzrok Nialla, który uważnie śledził każdy mój ruch. Nie miałam pojęcia co mi odbiło, ale puściłam do niego oczko. Podniósł jedną brew zaskoczony moim ruchem, ale zaraz na jego twarz wypłynął szeroki uśmiech.

Boże, muszę się uspokoić bo sama nie wiem co robię.

Po kolejnych trzech piosenkach wszystko nabierało większego tempa - ludzie rozkręcili się do granic możliwości. Większość zdążyła już wypić dużą ilość alkoholu w naprawdę krótkim czasie. Widziałam również takich (łącznie z Katherine i Kaylee), którzy brali ecstasy, lub inne narkotyki, których pewnie nazw nawet nie znałam i wyglądali jakby byli kompletnie w innym świecie. Wiele dziewczyn postanowiło się rozebrać i przynajmniej połowa aktualnie była w samej bieliźnie.

- Mam ochotę się z wami całować!!! - krzyknęła Sophia, patrząc raz na mnie, raz na Jesy zamglonymi oczami.

- Jesteś naćpana! - przekrzykiwałam muzykę ze śmiechem.

- Lubię to - wzruszyła ramionami i przywarła ustami do Jesy.

- TY ZDZIRO - obok, nie wiadomo skąd, pojawił się pijany Jake, który ledwo trzymał się na nogach. Z całej siły uderzył Sophię w plecy, która od razu oprzytomniała. - Tam jest twój kutas! - wskazał palcem na Liama, palącego na trawniku papierosa.

Sophia ponownie wzruszyła ramionami i poszła w stronę wysokiego szatyna.

Bo przecież to nic złego iść do swojego ex, z którym się nienawidzicie.

- Chyba będę dzisiaj uprawiał seks - powiedział z trudem Jake, a ja nie byłam pewna, czy jego oczy w ogóle były otwarte.

- Jeśli nie przestaniesz pić, to wątpię, abyś był w stanie chociaż rozpiąć rozporek.

- Kurwa - sapnął.

Odeszliśmy na bok, ponieważ nie miałam siły już tańczyć. Z małej torebki wyciągnęłam paczkę papierosów i włożyłam jednego do ust, ale Jake od razu mi go zabrał, wkładając do swoich.

- Jesteś niemożliwy - przewróciłam oczami i wyciągnęłam jeszcze jednego papierosa.

- Chcę tej nocy zaliczyć Taylera - usiadł na trawniku i podparł głowę na dłoni.

- Przecież kręcisz z Maxem - odpaliłam papierosa.

- Ale jego tu nie ma - wzruszył ramionami.

No tak, Jake i jego wierność. Jak mogłam zapomnieć?

- Dlaczego nie oddzwoniłaś do mnie w środę?

- Mama Nialla poprosiła mnie o pomoc, nie miała z kim zostawić córki. Zajmowałam się nią, a potem przyszedł Niall i jakoś tak zaczęliśmy rozmawiać...

- CO DO KURWY?! - pisnął głośno. Wyglądało, jakby właśnie ożył.

- Jake nie...

- MÓWISZ MI DOPIERO O TYM TERAZ?! Sophia mówiła że piszecie do siebie sms'y. Wiedziałem, że coś się dzieje!!! Pieprzyliście się już?

- Jake, opanuj się - wybuchnęłam śmiechem.

- Będę was shippował - wybełkotał i opadł plecami na trawnik.

- Idę poszukać czegoś do picia. Ty zdecydowanie musisz napić się wody.

- Na tą chwilę muszę się odlać - wstał za mną z trudem pomaszerował w stronę pierwszych w pobliżu krzaków.

Poszłam w stronę ogniska, gdzie teraz było zdecydowanie mniej osób, gdyż każdy tańczył pod garażem, ale do moich uszu doszedł dźwięk syren. Stanęłam jak wryta.

- Policja, musimy spierdalać - krzyknął ktoś z tłumu.

- Kto kurwa mógł tutaj wezwać policję?! - powiedział drugi głos.

Muzyka z garażu ucichła. Ludzie zaczęli rozbiegać się we wszystkie strony. Kilka samochodów odjechało z piskiem opon. Zrobiło się wielkie zamieszanie, a ja kompletnie nie wiedziałam co się dzieje.

Poczułam, że ktoś nagle pociągnął mnie za rękę, zabierając z tłumu. To był Niall.

Pobiegliśmy za budynek. Podwórko było długie i z każdym krokiem trzeba było uważać, by nie potknąć się o cegły, bądź inne części należące do ruiny domu. Moje serce biło jak oszalałe. Nigdy podczas mojego siedemnastoletniego życia nie zdarzyło mi się uciekać przed policją!

Dobiegliśmy do ogrodzenia, gdzie już nikt nie mógł nas zobaczyć. Kiedy się zatrzymaliśmy oparłam się o płot, by wyrównać oddech.

Mogłam usłyszeć, że właśnie policja dojechała i zaczęła aresztować pierwsze osoby, które nie zdążyły uciec. Wszędzie odbijał się niebiesko-czerwony stroboskop, pochodzący z policyjnego samochodu.

- Chciałaś tam tak stać? - Niall uśmiechnął się bezczelnie pod nosem.

Stał na przeciwko mnie i mierzwił swoje włosy.

- Uznajmy, że straciłam orientację w terenie. Nie często zdarza mi się ucieknie przed kimś - poczułam się jakoś niezręcznie, ale ostatecznie się uśmiechnęłam.

- To masz szczęście, mi zdarza się to niezwykle często - zaśmiał się.

Oboje wychyliliśmy się, by zobaczyć co się aktualnie dzieje w miejscu garażu. Policjanci starali się złapać kilka dziewczyn biegających w samej bieliźnie, które z całą pewnością robiły sobie z nich żarty.

- A to wszystko przez twój koncert. Czy mam czuć się nieco zdemoralizowana? - zażartowałam.

Niall wyciągnął powoli papierosa i włożył go pomiędzy wargi.

- Jeśli mi pozwolisz, pokażę Ci czym jest prawdziwa demoralizacja - wypuścił dym w stronę mojej twarzy. Jego oczy były błyszczące, a usta wykrzywione w tajemniczym uśmiechu. Brzmiało to trochę jak obietnica, a w głębi serca chciałam zobaczyć co naprawdę oznaczały jego słowa.

Zlustrował mnie z góry do dołu, dłuższą uwagę poświęcając mojemu odsłoniętemu, przez krótki top brzuchowi.

- Ładnie dzisiaj wyglądasz - oparł łokieć obok mojej głowy. W rezultacie jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Przygryzł wargę przez co wyglądał naprawdę gorąco.

- Od kiedy jesteś miły? - pragnęłam odwrócić uwagę od swojej osoby. Z każdą kolejną sekundą robiłam się bardziej zestresowana.

Moja alkoholowa odwaga gdzieś zniknęła, a ja zdecydowanie w tym momencie potrzebowałam łyka wódki.

- Jestem miły, ponieważ ty również jesteś miła - wzruszył ramionami i szeroko się uśmiechnął.

Dźwięk syren ucichł, co oznaczało, że policja odjechała.

- Czyli impreza skończona? - zabrałam z jego ręki papierosa, mocno się zaciągnęłam, a następnie wypuściłam dym patrząc w ciemne niebo.

- Skarbie, prawdziwa impreza dopiero się zaczyna - puścił do mnie oczko.

Zabrał swojego papierosa z mojej ręki i zaczął iść przed siebie, podśpiewując jakąś piosenkę pod nosem.

***

Z Niallem po chwili doszliśmy do jego samochodu, który był zapakowany ulicę dalej.

- Gdzie jedziemy? - spytałam, zatrzymując się przed pojazdem.

- Zaraz się przekonasz - uśmiechął się pod nosem, po czym wsiadł do samochodu.

Ugh, czy on nie może choć raz normalnie odpowiedzieć na moje pieprzone pytanie?

Jechaliśmy około pięć minut, aż wreszcie Niall zaparkował przed nieznanym mi do tej pory domem. Aha, no i chyba złamaliśmy przynajmniej 7 przepisów drogowych, ale to tylko drobny szczegół. Niall nie należał do osób, które zwracają uwagę na sygnalizację świetlną, czy chociażby na to że cholera nie można jeździć pod prąd! Dzięki Bogu w Forks nie ma zbyt wielkiego ruchu na drogach...

Budynek zbudowany był z czerwonej cegły i prawdę mówiąc był obskurny. Dach wydawał się zaraz dopaść, a ściany były okryte graffiti. Przed nim stało pełno ludzi palących papierosy, a z środka dobiegała głośna muzyka.

Spojrzałam pytająco na Nialla, bo skąd do kurwy kolejna impreza?

- To kolejny opuszczony dom. W
A że nikt nie interesuje się jego stanem, to wykorzystujemy go do organizowania imprez. Wszyscy z koncertu już tu są - wytłumaczył Niall, gasząc silnik.

Aha, to wszystko wyjaśnia.

Kiedy szliśmy przez trawnik parę osób podchodziło do Nialla i zbijało z nim piątki i chwalili koncert, a także śmiało się z ucieczki przed policją.

Weszliśmy do środka a ja osobiście poczułam się jak w filmie z lat dziewięćdziesiątych, przez ten mało nowatorski wystrój. Dom był pełny rupieci i starych mebli. Tapeta dochodziła ze ścian, gdzie w niektórych miejscach również było graffiti, jak na zewnątrz. Czułam też niezbyt przyjemny zapach wilgoci i kurzu, a z każdą kolejną chwilą dochodziła do mnie także woń papierosów i trawy.

Szłam za Niallem przez wnętrza różnych pomieszczeń. W jednym, na kanapie siedziało kilka osób. Jednen chłopak, skulony, z głową w dół, miał na ręce zawiązany pasek. Oczy pozostałych były zamglone, nieobecne. Wyglądali jakby umierali. Blondyn w rogu grał na gitarze powolny, smutny utwór, który nijako wpasowywał się w odgłosy imprezy zza ściany.

Kiedy rozejrzałam się po pomieszczeniu cała się spiełam. Niall musiał to zauważyć, bo załapał mnie za rękę i pokierował mną w stronę kolejnych drzwi.

- Tchórzysz, Addison? - wyśmiał mnie. Wyrwałam swoją rękę, którą nadal trzymał.

- Nie, oni po prostu... - nie wiedziałam co powiedzieć. Cholera, nie przywykłam do takich widoków!

- Nie bój się, oni po prostu się naćpali. To heroina, jest bardzo mocna, stąd ich wygląd. Czują się dobrzeee - powiedział mi do ucha, przejeżdżając ręką po moich plecach. Na całe szczęście już nie słyszałam kpiny w jego głosie.

Skinęłam głową. Staliśmy na korytarzu, z którego było przejście do kolejnego pokoju, który okazał się kuchnią.

Meble tutaj prawie się rozpadały. Na ścianach było pełno napisów i dziwnych plakatów. Tutaj znajdował się cały alkohol, pozostawiony na drewnianym stole, gdzie czymś ostrym wydrapane były liczne podpisy.

Niall sięgnął po butelkę wódki z blatu i wskazał na kolejne drzwi. Szłam przodem i jak się okazało trafiliśmy do salonu, gdzie było główne źródło imprezy.

Podeszliśmy na drugi koniec pokoju, gdzie siedzieli wszyscy znajomi grający jednocześnie w piwnego pingponga.

- Ronnie! Już myśleliśmy że cię złapali! - krzyknęła Sophia, przytulając mnie. Udało jej się to z trudem, ponieważ już się nieźle zataczała.

Gdy mnie puściła zobaczyła, że nie jestem sama i uniosła jedną brew.

Pokręciłam dyskretnie głową aby nie próbowała pytać. Niall zniknął gdzieś w tłumie, zostawiając mnie samą więc wzruszyłam ramionami i usiadłam na kanapie obok Jesy.

- Boże, nie uwierzysz, ale dzisiaj zapaliłam pierwszego skręta w swoim życiu! - zaczęła głośno chichotać, aż kilka osób spojrzało na nią dziwnie.

- Pierwszego? Zadając się z nimi wszystkimi? - skinęłam na obraz przed nami, gdzie Sean, Harry i Zayn wciągali kreski.

- Zawsze priorytetem były dla mnie oceny, dobra średnia. Rzadko uczestniczyłam w imprezach ale od tego roku postanowiłam to zmienić. Przecież do ostatnia klasa!

- Taaa, masz rację, z pewnością pozostanie to w pamięci - mówiłam, szukając wzrokiem Nialla. Byłam ciekawa gdzie się podział.

Zauważyłam go wreszcie, stojącego w towarzystwie wysokiej brunetki, która kręciła kosmyk włosów na palec i chichotała jak idiotka, po każdym zdaniu wypowiedzianym przez Nialla.

- Niall już szuka dziewczyny na noc - przede mną pojawił się Dylan, który miał całe przekrwione oczy. Skinął głową w kierunku, w którym patrzyłam. Na twarzy miał wymalowany naprawdę głupi uśmiech.

Skrzywiłam się na jego słowa, nawet tego nie kontrolując, aż posłał mi dziwne spojrzenie.

- Zaczynamy nową rundę piwnego ping ponga i chcę mieć cię w swojej drużynie - pociągnął mnie do góry, zmuszając do dołączenia do gry.

Jesy za nami pisnęła entuzjastycznie, również dołączając do rozgrywki. Byłam w drużynie z Dylanem, Perrie i Harrym, a Jesy doszła do zespołu Matt'a, jego rudej dziewczyny, której nie widziałam nigdy wcześniej oraz Louisa.

Nie zdawałam sprawy nigdy wcześniej jaka ta gra była zabawna. Praktycznie co kolejkę musiałam pić kubek piwa przez co pokój cały wirował, a mój pęcherz mógł zaraz eksplodować, ale miałam to gdzieś. Za każdym razem, gdy Jesy udało się trafić w kubek (a zdarzało się to praktycznie cały czas) Matt bardzo ją chwalił, aż ostatecznie jego dziewczyna obraziła się na dobre. Z tego właśnie powodu z Harrym nie mogliśmy przestać się śmiać. To było trochę nie miłe z naszej strony, ale byliśmy już w takim stanie, że uczucia innych nas zbytnio nie obchodziły.

- Możecie się kurwa skupić na grze? Przegrywamy! - krzyczał Dylan.

Aktualnie oboje staliśmy ze skrzyżowanymi nogami (aby się nie posikać), jakoś wzajemnie się trzymając podczas kolejnej salwy śmiechu, która zginała nas wpół przez ból brzucha.

Ostatecznie razem z Harrym poczuliśmy, że nie wytrzymamy i rozpoczeliśmy wyścik do najbliższej łazienki. Kiedy taką znaleźliśmy jednocześnie do niej wbiegliśmy. Stanęliśmy na środku patrząc raz na siebie, raz na sedes.

- Nie wytrzymam ani minuty dłużej! - argumentowałam swoje pierwszeństwo.

- Ani ja!

- Ty masz penisa! Możesz się wysikać chociażby do doniczki!

- Dobra, zgoda, zrobię do wanny! - machnął na mnie ręką i rozpiął rozporek.

- Musisz się odwrócić - nalegałam kołysząc się na piętach.

- Uspokój się i tak wolę kutasy.

Wzruszyłam ramionami. To był wystarczający argument i nie potrzebowałam dodatkowego zachęcenia.

- Jest ktoś na tej imprezie, kogo chciałbyś dzisiaj pieprzyć?

Okej, właśnie prowadzimy zwyczajną kiblową pogawędkę.

- Taa, zdecydowanie.

Umyłam ręce i wróciliśmy do salonu, ale gra najwyraźniej się skończyła bo wszyscy się gdzieś rozproszyli.

Miałam ochotę na drinka. Wiedziałam, że nie jest to zbyt dobry pomysł, bo dopiero co wypiłam z litr piwa, ale kto by się tym przejmował Poszłam do kuchni, gdzie zastałam Sophię leżącą na stole i Jake'a nagrywającego snapy, który śmiał się tak głośno, że pewnie nawet przed domem było go słychać.

- Co się wydarzyło?

- Czy ty suko rozumiesz, że ona narzygała do zlewu, a potem zasnęła tu w ciągu pięciu sekund?! To będzie hit internetu!

- Niewątpliwe - zaśmiałam się i nalałam sobie do kubka wiśniowej wódki.

- GRAMY W BUTELKĘ! - doszedł do nas okrzyk z salonu, a Jake'owi zaświeciły się oczy.

- ZAJEBIŚCIE! Idziemy suko - ciągnął mnie za łokieć. - Może uda mi się obściskiwać z Taylerem!

Zostawiliśmy Sophię śpiącą na stole i ruszyliśmy do pokoju, gdzie w rogu już formowało się spore koło. Nie przepadałam nigdy za tą jakże ciekawą zabawą zapewne dlatego, że nigdy nikt nie chciał się ze mną w niej całować i nie mogłam odnieść się do większości pytań przez brak jakiegokolwiek doświadczenia. Jednak teraz siedziałam już w kole, a na dodatek dokładnie na przeciwko mnie znajdował się Niall i właśnie puścił mi oczko. Oh, będzie zabawa.

Perrie rozpoczęła kręcenie butelką, która zaraz wskazała na Hannah, która miała za zadanie opowiedzieć o swoim pierwszym razie. Następnie wypadło na Seana, który musiał wypić na raz pół butelki wódki.

Nie wiem jakim cudem on jeszcze normalnie chodzi.

Następna w kolejności butelką kręciłam ja, więc zrobiłam to i wypadło na Harry'ego.

- Pytanie czy wyzwanie?

- Może na początek pytanie.

- Ciota - zaśmiał się Niall, a Harry pokazał mu środkowy palec.

Uśmiechnęłam się szeroko, ponieważ doskonale wiedziałam o co zapytać.

- Czy w tym kole jest ta osoba, z którą chciałbyś się dzisiaj pieprzyć?

Harry popatrzył na mnie wyzywająco, bo pewnie właśnie zdał sobie sprawę z tego, że będę za wszelką cenę próbować dowiedzieć się kim jest ta osoba.

- Tak - odpowiedział krótko.

Jake zaczął kręcić butelką, a ja rozejrzałam się po wszystkich twarzach.

Jedynymi facetami w tym gronie poza Harrym byli: Niall, Zayn, Ashton, Jake, Tayler, Liam oraz Louis. Gejami na sto procent byli Tayler i Jake, ale w przypadku tego drugiego seks nie byłby czymś trudno osiągalnym.
A więc chyba chodziło o Taylera?

Podczas dalszej gry Zayn przyznał, że zdarzyło mu się biegać nago po ulicy, Liam pocałował jakąś blondynkę, Ashton musiał złapać za cycki dziewczynę, która nie brała udziału w butelce, a Perrie przyznała, że podoba jej się ktoś, kto jest dzisiaj na imprezie.

- Moja kolej! - zakręciła butelką a jej cieńsza część wskazała na mnie, co cudownie.

- Pytanie czy wyzwanie?

- Pytanie - niemal pisnęłam.

- Oczywiście że tak - Niall przewrócił oczami, ale postanowiłam to zignorować.

- Chciałabyś uprawiać z kimś seks z tego grona?

Spojrzałam na wszystkich po kolei. Złapałam kontakt wzrokowy z Niallem, który czekał aż odpowiem.

- Nie.

Jake powiedział, że jestem prawdziwą ignorantką i gra toczyła się dalej. Wypadła kolej mojej suki, więc zanim zdążyłam to przemyśleć wypaliłam:

- Pocałuj Taylera.

I właśnie przyczyniłam się do spełnienia największego marzenia Jake'a z przed ostatnich dni. Nachylił się nad brunetem i zaczął go całować... naprawdę agresywnie, jakby był wygłodniały. Nie chcieli sobie przerywać, więc zabawa się skończyła.

Coś jednak nie dało mi spokoju. Harry'ego nawet to nie zainteresowało. Przecież jakby pragnął Taylera to musiałby pojawić się jakiś cień zazdrości...

- Ronnie, tańczymy? - zapytała Jasy, podczas gdy obiecywałam sobie w głowie, że dowiem się kim jest obiekt westchnień Harry'ego.

- Nie, muszę zdecydowanie się przewietrzyć - powiedziałam.

Było mi strasznie duszno zapewne od alkoholu i dużej ilości osób w pomieszczeniu, a w dodatku kręciło mi się w głowie, więc wyjście na zewnątrz wydawało się najlepszą opcją.

Na trawniku przed domem leżała jedna dziewczyna, która prawdopodobne zaniemogła przez wypity alkohol, a obok niej stała jej znajoma, próbująca ją podnieść. W pobliżu całowało się również kilka par. Postanowiłam pójść na tył posesji, gdzie nie było ludzi.

Usiadłam na zniszczonej ławce. Wyciągnęłam z torebki papierosa i odpaliłam go, ciesząc się ciszą i tym, że moja głowa wreszcie nie pulsowała od głośnej muzyki.

- Znudziła cię już impreza? - przede mną pojawił się Niall. Stał z papierosem w ręku i bawił się swoją zapalniczką.

- Kręci mi się już w głowie i jestem zmęczona - wzruszyłam ramionami. Zrobiłam mu miejsce obok siebie, aby mógł się przysiąść.

- Ja też już mam dość. Mogę cię zawieźć do domu - oparł łokcie na oparciu ławki.

- Piłeś - zwróciłam mu uwagę, a on przewrócił oczami.

- I co z tego? Zawsze wracam po imprezie samochodem, a w dodatku przed koncertem również piłem, a i tak wsiadłaś ze mną.

- Bo sobie z tego nie zdawałam sprawy!

- Ale już zdajesz i wiesz, że potrafię prowadzić, a w dodatku nie wypiłem za dużo. Ostatnia szansa - ponaglił zirytowany.

- Dobra, zgoda! - ugh, jaki on jest drażliwy.

Zapadła między nami cisza. Kończyliśmy swoje papierosy, kiedy Niall wreszcie coś powiedział.

- I tak wiem, że kłamałaś, mówiąc, że nie chcesz się z nikim pieprzyć.

Spojrzałam na niego z kpiącym uśmiechem.

- Tak? I niby z kim, według ciebie, chciałabym to zrobić?

Popatrzył na mnie przez chwilę, po czym powoli się nachylił się nade mną. Położył swoją rękę na tyle mojej głowy, a jego palce wplątały się w moje włosy. Palce jego drugiej ręki kręciły niewielkie koła na gołej skórze moich ud, by zaraz zacząć jeździć po ich całej powierzchni zahaczając co jakiś czas o wewnętrzną stronę, blisko moich intymnych miejsc.

- Dobrze wiesz, że chciałabyś to zrobić ze mną - powiedział do mojego ucha, po czym uśmiechnął się bezczelnie.

- To nieprawda - broniłam się.

- Czyżby? Więc wytłumacz mi, dlaczego tak bardzo drżysz, gdy tylko o tym wspominam? Dlaczego twój oddech przyspiesza i nie potrafisz spojrzeć mi w oczy?

Złapał za mój podbródek i przytrzymał go tak, abym patrzyła mu prosto w oczy.

Nie zamierzałam odpowiadać mu na żadne z tych pytań.

W zasadzie nie musiałam, ponieważ Niall nachylił się bardziej i... mnie pocałował.

Jego usta złączyły się z moimi i od razu poczułam smak wódki połączony z miętą. Dotyk jego przekłutej wargi był niesamowity. Niall zaczął poruszać natarczywie ustami, a to uczucie w moich brzuchu było tak wspaniałe. To nie dlatego, że go lubiłam. Bo wcale tak nie było, ale nigdy dotąd jeszcze nikt mnie tak nie całował. Przekręcił głowę w prawo, aby zgłębić pocałunek, a moje serce podskoczyło, gdy poczułam jego język na mojej dolnej wardze.

Jego ręka mocniej zacisnęła się na moich włosach , aż z moich ust wydostał się cichy jęk. Poczułam nagły przypływ odwagi i usiadłam na jego kolanach. Od razu drugą rękę umiejscowił na moim pośladku i lekko go ścisnął.

Znowu jęknęłam kiedy jego kolczyk w języku otarł się o mój język. Poczułam dreszcz na całej mojej skórze, ponieważ przejechał palcami po mojej szyi, by przejść do dekoltu. Włożył rękę pod moją koszulkę i złapał za moją pierś. Cholera on potarł mój sutek, przez co bardziej przycisnęłam do niego biodra. Na ten ruch warknął cicho.

Niall całował bardzo namiętnie. Był w tym zaborczy jak i bardzo dominujący, kontrolując każdy ruch. Robił to tak z taką pasją, tak jak to sobie wyobrażałam. Sprawiał, że dziwne uczucie rosło u dołu mojego brzucha, a dzięki temu czułam się cudownie.

Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam tchu. Dalej nasze ciała były przywarte do siebie. Niall palcem patarł moją dolną wargę, gdzie pozostało tam odrobinę jego śliny.

- Mogłabyś nimi robić wiele niegrzecznych rzeczy - szepnął, patrząc mi prosto w oczy.

Poczułam jak mojego nogi zaciskają się na te słowa. Pragnęłam, aby ponownie jego język był w moich ustach.

- Myślę, że możemy już jechać - zająknęłam się. Czułam się jakoś dziwnie niezręcznie, więc pragnęłam jak najszybciej się stąd ewakuować.

- Eh, w porządku - rzucił Niall i pomógł mi z siebie zejść.

Jestem kompletną idiotką.

Schował swój telefon oraz paczkę papierosów podczas gdy naciągałam swoją spódniczkę, ale postanowił coś jeszcze dodać.

- Chciałem ich spróbować od kiedy tylko pojawiłaś się w Forks - powiedział Niall, kiedy staliśmy już na ziemi.

Przewróciłam oczami, udając, że wcale nie zrobiło to na mnie wrażenia, ale rzeczywistość była zdecydowanie inna.

W ciągu kilku minut byliśmy już na naszej ulicy. Zaczęłam przeszukiwać swoją torebkę, aż wreszcie uświadomiłam sobie, że kurwa nie mam kluczy.

Niall rzucił mi dziwne spojrzenie, gdy zdenerwowana chowałam wszytko z powrotem do torby. Chciałam zadzwonić do Katherine, by zapytać się o której będzie w domu, ale ta zdążyła mi już napisać, że wróci nad ranem.

Zrezygnowana odchyliłam głowę do tyłu, analizując w jakiej sytuacji się właśnie znalazłam. Nie miałam kluczy, Katherine wracała nad ranem, mój telefon miał w dodatku 20% baterii, więc zapowiadała się świetna noc spędzona pod gołym niebem, bez telefonu.

- No co? - spytał, parkując na podjeździe swojego domu.

- Nie mam kluczy, a Katherine wraca rano i zaraz mój telefon się rozładuje i...

- Możesz zostać u mnie i tak nie chcę jeszcze iść spać.

- Co? - zdziwiłam się.

- Mamy i Rosie są i tak poza Forks, jak zwykle to bywa na weekendy, więc w porządku - wzruszył ramionami.

Niall wysiadł z pojazdu, a ja potrzebowałam chwili, aby sobie ułożyć to wszystko w głowie. Czy powinnam to robić? Czy... jest szansa na kontynuację chwili, kiedy byliśmy na ławce?

Musiałam sama się przekonać, więc wyszłam z samochodu i ruszyłam za Niallem prosto do jego domu. Ta noc mogła być najlepszą, w całym moim życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro