Część 1 - 18
Ten rozdział jest tak emocjonujący, ze po prostu musicie komentować!
Soundtrack do rozdziału:
Rita Ora — Let You Love Me
— Naprawdę nie wiem, za co mogłabym się przebrać — jęknęła Jesy, kiedy w piątek w południe ona, ja i Sophia siedziałyśmy na stołówce jedząc lunch.
Ten pieprzony bal był już dzisiaj, a w szkole nikt nie mówił o niczym innym.
— Ja nawet nie chcę tam iść — wzruszyłam ramionami wgryzając się w swoją kanapkę.
— To bez sensu. Przecież dostałaś zaproszenie — wyszczerzyła się Jesy. — IDZIESZ Z DANIELEM — zaśpiewała.
— Co nie zmienia faktu, że nie mam na to ochoty.
Nadal nie rozumiałam ekscytacji jesiennym balem, gdzie jedyną zasadą było to, że trzeba było przyjść w przebraniu. To cholernie niedorzeczne.
— To może olejmy to gówno i zróbmy u mnie w domu wieczór filmowy? — Sophia złożyła ręce w błagalnym geście. — Leonardo DiCaprio, Bradley Cooper i pieprzony Tom Cruise.
— Chciałabym, ale nie mogę wystawić Daniela. Kupił bilety tydzień temu — skrzywiłam się, a Sophia dramatycznie westchnęła. — A w dodatku Jake by nas zabił. To dla niego najważniejsze wydarzenie roku.
— Ugh, on gada o tym bez przerwy. Nawet fakt, że musi iść na niego bez osoby towarzyszącej nie przeszkodzi mu w tym, by być największą diwą.
— Może jeszcze Max mu wybaczy? — Jesy wydęła wargę.
— Wątpię. W środowisku gejów zdrada jest najgorszą, niewybaczalną rzeczą.
— Cóż, w takim razie nie będę jedyna szła bez partnera — wzruszyła ramionami.
— Przecież zaprosił cię Dylan — powiedziałam z pełną buzią.
Dokładnie słyszałam jak dzisiaj przed francuskim Dylan podszedł do niej i zapytał, czy pójdą razem.
— Ale nie sądzę bym...
— NIE — przerwała jej Sophia i odłożyła z hukiem swój koktajl. — Nawet mi nie mów, że nie chcesz z nim iść ponieważ na balu będzie pieprzony Matt.
— Tak ale...
— ON TAM BĘDZIE Z VANESSĄ — Sophia niemal krzyknęła. — Nie powinnaś dłużej ciągnąć tego trójkąta. To cię zniszczy.
Jak na zawołanie usłyszałyśmy głośny, pusty śmiech. Wszystkie trzy odwróciłyśmy się w stronę wejścia na stołówkę, przez które właśnie wszedł Matt trzymając za rękę chichoczącą Vanessę.
Widziałam jak Jesy przygryza wnętrze policzka.
— Ja... Ja nie potrafię go sobie odpuścić.
— Jak to nie po... — zaczęła zirytowana Sophia, ale Jesy szybko jej przerwała.
— Straciłam z nim dziewictwo w zeszłym tygodniu.
Razem z Sophią popatrzyłyśmy na siebie w szoku, a potem jednocześnie krzyknęłyśmy:
— ŻE CO?!
Prawdopodobnie zostałam ostatnią dziewicą na trzecim roku.
— Proszę was, bądźcie ciszej i nikomu o tym nie mówcie — spanikowana położyła dłonie na naszych ustach, by nas uciszyć.
Zapewniłyśmy ją, że nikomu nic nie powiemy, a w szczególności Jake'owi, czyli największej plotkarze tego liceum.
— Po prostu opowiedz już jak to się stało — ponagliła oszołomiona Sophia. — Z tego co wiem to w weekend Matt był z nami w barze, kiedy ty wykręciłaś się uczeniem na test z algebry.
— Tak, ale po tym przyszedł pod mój dom. Moi rodzice już spali, więc wpuściłam go. Był trochę podpity, chyba przez godzinę mówił mi o tym jak bardzo denerwuje go ta sytuacja, że ma dość Vanessy i wolałby być ze mną, ale nie może jej zostawić, ponieważ jego rodzice mają wiele interesów powiązanych z jej rodzicami, a on w taki sposób by to wszystko zniszczył. Rodzice by mu tego nie wybaczyli, przyjaźnią się z rodzicami Vanessy od czasów szkolnych i gdy tylko oni się urodzili mieli z góry ustaloną wspólną przyszłość. Rodzice Matta mają dla niego wizję studiów w Brown, późniejszego małżeństwa z Vanessą, a potem chcą, by przejął rodzinną firmę. On jest przez to zdruzgotany, bo marzy o tym, by grać zawodowo w piłkę i od dawna nie czuje nic do Vanessy, ale musi ciągle grać rolę kochającego chłopaka, by ona niczego nie zauważyła. A ja spotykam się z nim w tajemnicy od pół roku i mimo, że ta sytuacja jest tragiczna, to naprawdę się w nim zakochałam i byłam pewna, że chcę to wreszcie zrobić i żeby moim pierwszym był właśnie on.
Gdy to powiedziała miała całe czerwone policzki i głowę spuszczoną w dół.
— Oh — powiedziałam będąc nadal w szoku. — To naprawdę skomplikowana sytuacja.
— Jestem dziwnie podekscytowana tym, że straciłaś dziewictwo. A to naprawdę niepokojące — dodała Sophia. — Towarzystwo Jake'a naprawdę źle na mnie wpływa.
Wszystkie zaśmiałyśmy się z goryczą.
— Miłość ssie — podsumowała Sophia.
— Właśnie, może wreszcie wyjaśnisz dlaczego zerwaliście z Liamem? — dopytałam, wykorzystując sytuację.
Sophia znów złapała za swój napój unikając mojego spojrzenia.
— Tak naprawdę my nawet nie byliśmy razem. To znaczy byliśmy kiedyś, ale potem zerwaliśmy i ostatnio zaczęliśmy się jakoś lepiej dogadywać, spędzaliśmy razem wolny czas i okazjonalnie się pieprzyliśmy ale to wszystko się skończyło. Nie pasujemy do siebie.
— Nie prawda — zaprotestowałam, a Jesy zgodziła się ze mną.
Sophia przewróciła oczami.
— Nie pasujemy do siebie i już. Jesteśmy kompletnymi przeciwieństwami i ciągle się kłócimy. Już ci mówiłam, że on jest perfekcjonistą, a moje życie to chaos. Nawet nie potrafię utrzymać porządku w szafie dłużej niż dwa dni, więc jak mam utrzymać porządek w swoim życiu? On stawia na idealne oceny, kocha sport i chce zostać gwiazdą piłki nożnej, a ja marzę, by chociaż skończyć szkołę, znaleźć pracę w supermarkecie, a w dodatku nie potrafię skoncentrować się na niczym bez kreski mety. To jest kurewsko popieprzone.
— Okej, jesteście przeciwieństwami, ale dzięki temu się uzupełniacie — wzruszyłam ramionami.
— Właśnie, popatrz chociażby na Pink. Miała problemy z narkotykami, matka chciała ją wyrzucić z domu bo sprawiała same problemy, aż wreszcie wzięła się za siebie, ma męża, dwójkę dzieci i jest szczęśliwa. Musiała postawić na pewne kompromisy — dodała Jesy, a ja miałam ochotę zabić jej brawo za te słowa.
— Kocham Pink — skrzywiła się Sophia. — Okej, to ma jakiś sens.
Z Jesy zbiłyśmy sobie piątki.
— Ronnie, na twoim miejscu wcale bym się tak nie cieszyła. Niall mówił, że też wybiera się na bal.
Spięłam się i popatrzyłam na nią ostrzegawczo, ponieważ cholera, z nami była jeszcze Jesy, a naprawdę chciałam, by to pozostało tajemnicą.
— Spokojnie. O wszystkim wiem — dodała Jesy, czym kompletnie wprawiła mnie w konsternację.
— Sophia?! — niemal krzyknęłam.
Nie miałam nic do Jesy, po prostu czym więcej osób wiedziało, tym wzrastało prawdopodobieństwo, że to wszystko wyjdzie na jaw. „To" mam na myśli rzeczy na jakie pozwoliłam Niallowi, kiedy jednocześnie spotykałam się z Danielem.
— Jesy jest w tym z nami, nie martw się, nie piśnie słowa — przewróciła oczami.
— Zawsze ty masz na mnie haka, w postaci tajemnych schadzek z Mattem — Jesy uśmiechnęła się pokrzepiająco.
To mnie trochę uspokoiło.
— Niall może sobie być na tym balu, możemy nawet siedzieć przy jednym stoliku. Dla mnie nie istnieje.
Chciałem tylko seksu. Chciałem tylko seksu. Chciałem tylko seksu.
Pieprzony idiota.
Postanowiłam sobie, że już nigdy nie zwrócę na niego uwagi i nie odezwę się do niego. Ta znajomość nie wnosiła nic dobrego.
I może pieprzyć sobie Mini kiedy mu się tylko podoba. Nie obchodziło mnie to.
Rzuciłam okiem na stolik na środku stołówki, gdzie siedzieli wszyscy zawodnicy z drużyny i kilka cheerleaderek głośno się z czegoś śmiejąc. On tam był. No i oczywiście ta wywłoka siedziała na jego kolanach.
Musiałam powstrzymać się od odruchu wymiotnego.
— Nie przejmuj się tym, on czasem po prostu zachowuje się jak palant — powiedziała cicho Jesy. — Ale skoro poczułaś coś do niego, to oznacza, że traktuje cię wyjątkowo. On jest po prostu zagubiony.
Zagubiony? To jakiś żart?
On jest po prostu niezrównoważony.
Patrzyłam na Jesy jakbym się przesłyszała, a Sophia jak zwykle wypaliła z pomysłem.
— Powinnaś nakłonić go do myślenia. Wzbudź w nim zazdrość — Sophia pokiwała w zamyśleniu głową. — To zawsze działa.
— Ale ja nie chcę nawet o nim słyszeć.
— Pieprzenie! — powiedziały równocześnie, na co przewróciłam oczami.
— Obie wiemy, że nie jest ci obojętny. Ty najwyraźniej dla niego również.
— Jasne — przewróciłam oczami.
— Skoro tak się przed tym bronisz, to czemu w prosty sposób tego nie sprawdzisz? — Sophia uniosła brew.
Potarłam skronie z ciężkim westchnieniem.
Nie miałam ochoty na żadne gierki. Spotykałam się z Danielem, któremu na mnie zależało, a Niall mnie nie obchodził.
— Nie bądź cipą, Ronnie. Po tym co mi mówiłaś nie trudno dojść do wniosku, że on traktuje cię inaczej od reszty. Co to oznacza? Wkręcił się w ciebie. A my dzięki sprzyjającym warunkom, czyli jesiennemu balu możemy to udowodnić.
Przygryzłam wargę bijąc się z myślami.
— Po prostu jej posłuchaj — dodała Jesy.
— Ugh. Okej, ale co ja mam tak w ogóle zrobić?
— Jedną sprawę masz załatwioną – idziesz na bal z Danielem i gdy Niall zobaczy cię z nim dostanie szału. Obściskuj się z nim na jego oczach, prowokuj go. Aby jeszcze podkręcić sytuację musisz... — zrobiła pauzę, by chwilę się zastanowić. — Ubrać się tak, żeby zwariował!
Jesy zaklaskała w dłonie na ten plan, a ja ponownie nie odmówiłam sobie przewrócenia oczami.
— To głupie, ale cóż. Zapewnię sobie chociaż trochę rozrywki — mruknęłam, na co zaczęły się ekscytować. — Ale on nadal dla mnie nie istnieje.
Zgodziłam się tylko po to, by dały mi spokój.
— Jasne.
Usłyszałyśmy dzwonek, więc zaczęłyśmy zbierać się do wyjścia ze stołówki.
— Sophia wiesz co? — zagadnęłam, gdy oddawałyśmy swoje tace.
Spojrzała na mnie pytająco.
— Myślę, że twoje miejsce nie jest na kasie w przydrożnym markecie. Sądzę, że porwie cię wydział psychologiczny.
***
Po skończonych lekcjach Jake postanowił odwieźć mnie do domu ze swoim bratem, ponieważ chcieli wstąpić do sklepu po jakiś alkohol na wieczór i mieli mój dom po drodze.
Weszłam do domu, ale nie zastałam w nim Karen. Praca w szpitalu sprawiała, że przynajmniej nie wisiała mi na głowie.
Na schodach minęłam naprawdę bladą Katherine. Była ubrana w dres i za duży sweter, a na twarzy nie miała grama makijażu, co było do niej nie podobne.
— Hej, nie byłaś dzisiaj w szkole? — zmarszczyłam brwi.
— Zwolniłam się po trzeciej lekcji. Nie czuję się zbyt dobrze — odpowiedziała słabo.
Wyminęła mnie i zaczęła ubierać buty w przedpokoju.
— Gdzie idziesz?
— Przejdę się do apteki, po jakieś leki.
— Iść z tobą? Albo może zadzwonię po Karen? — podrapałam się po głowie.
Nigdy bym tego nie zaproponowała, jednak wyglądała dziwnie.
— Nie, poradzę sobie. I proszę, nie dzwoń po nią.
Zarzuciła na plecy kurtkę i wyszła, pozostawiając mnie zdezorientowaną.
Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Wibracja telefonu zakomunikowała mi, że dostałam wiadomość.
Daniel: Cześć Piękna💗 Wybacz, że nie widzieliśmy się dzisiaj w szkole. Bal zaczyna się o 20, więc myślę, że odebranie cię o 19:30 będzie okej?
Ronnie: Jasne, myślę, że wyjdzie idealnie. Za co się przebierasz?
Dostałam od razu odpowiedź.
Daniel: Nie mogę się zdecydować między Johnem Travoltą z Grease, a Elvisem Presleyem 🤷🏻♂️
Kiedy przeczytałam sms'a od razu parsknęłam śmiechem.
Banał.
Ronnie: 😂
Daniel: Nie wyśmiewaj mnie 🙁 Nie mam pomysłu na nic lepszego, a nie pomyślałem wcześniej, żeby wypożyczyć jakiś kostium
Ronnie: To naprawdę zadziwiające, że oglądałeś Grease.
Ronnie: I wcale się nie śmieje
Ronnie: Choć podejrzewam, że stworzenie obu postaci wygląda identycznie
Daniel: Travolta to jasne jeansy i skórzana kurtka, a Presley to koszula z marynarką 😎
Ronnie: Wybieram Elvisa
Daniel: A więc kochaj mnie czuje, kochaj mnie słodko i nigdy nie pozwól odejść! [1]
Skrzywiłam się do telefonu.
Ronnie: Jasne
Daniel: Chyba, że chcesz przebrać się za Harley Quinn, to dla ciebie mogę być nawet Jokerem 😋
Ronnie: Proszę, nie róbmy tego! To tandetne 😂😂😂
Daniel: :(
Daniel: Ale Harley jest seksowna.
Ronnie: Ale to wariatka.
Daniel: Cóż, masz rację. A więc w co ty masz zamiar się przebrać?
Ronnie: Nadal nie mam pojęcia. Chyba zaraz przeszukam szafę mojej matki i przebiorę się za jakąś hipiskę.
Karen posiadała wiele dzwonów, koszulek boho i miała świra na puncie Johna Lennona, jakby zatrzymała się w latach 70.
Co z tego, że dzwony wróciły do łask? I tak były obrzydliwe.
Miałam do wyboru to, lub pożyczyć coś od Katherine i wyglądać jak prostytutka. Z dwojga złego wolałam pierwszą opcję.
Daniel: Hipiski też są seksowne! Nie mogę się już doczekać!
Pożegnałam się, po czym podłączyłem telefon do ładowania i z powrotem padłam na łóżko.
Była 16:08 co oznaczało, że na znalezienie stroju, makijaż, zrobienie włosów i prysznic miałam 3,5 godziny. A ja nadal nie wiedziałam co mogłabym założyć.
Problem w tym, że hipiski wcale nie były seksowne, a żeby zrealizować plan Sophii naprawdę musiałam robić wrażenie.
Dramatycznie westchnęłam i wstałam z łóżka. Założyłam swoje puchate kapcie, po czym skierowałam się do pokoju Karen.
Otworzyłam dużą szafę i zaczęłam przeglądać wszystkie ubrania, jednak nie natknęłam się na nic ciekawego. Same jeansy, luźne tuniki, pieprzone dzwony i cała reszta rzeczy, które były całkowicie bezużyteczne.
Kiedy już chciałam upaść bezradna na podłogę zauważyłam, że na górnej części szafy leżał worek wypchany kolejnymi ubraniami. Pamiętałam, że podczas przeprowadzki Karen włożyła tam te ciuchy, w których nie zamierzała już chodzić, ale miała za duży sentyment, by je wywalić. To mogło być to.
Po wcześniejszym przytaszczeniu krzesła pod szafę (bez niego za nic bym nie dosięgnęła) zaczęłam przeszukiwać najwyżej umiejscowioną półkę. Znalazłam długą wzorzystą, kolorową sukienkę, a jako że była to jedyna w miarę ładna rzecz postanowiłam ją przymierzyć. Nim zeskoczyłam z krzesła w oczy rzuciło mi się stare pudło schowane na samym końcu półki, którego nigdy wcześniej nie widziałam, ale nie miałam czasu sprawdzić co się w nim znajdowało, bo zegarek pokazywał, że wybiła już siedemnasta.
Włożyłam na siebie sukienkę i byłam naprawdę w szoku, że idealnie na mnie pasowała. Była ładna, ale nie seksowna i nie przypominała przebrania. Wtedy wpadłam na pomysł, by nieco ją przerobić.
Kiedy szukałam w kuchni nożyczek znów minęłam się z Katherine, która musiała już wrócić z apteki.
— Ładnie wyglądasz — powiedziała smętnie i zamknęła się w pokoju.
Cóż, dzięki?
Kiedy odnalazłam nożyczki, sukienkę przerobiłam na komplet składający się z góry tak niewielkiej jak stanik i długiej spódnicy z rozcięciem do samego biodra.
Zawsze byłabym pewna, że nie posiadam zdolności manualnych, jednak efekt końcowy wyglądał całkiem nieźle. Pożyczyłam od Katherine złotą ozdobną opaskę, która przypominała diadem i trochę biżuterii, po czym zrobiłam mocny makijaż i założyłam szpilki z wiązaniem w kostce, a włosy pozostawiłam naturalnie kręcone i tak właśnie uzyskałam efekt latynoskiej tancerki. Czy czegoś w tym stylu. (załącznik)
Trochę wariowałam, że nie mogłam założyć stanika i pierwszy raz w życiu użyłam sylikonowych wkładek, a wycięcie było tak duże, że ktoś mógł pomysleć, że nie mam na sobie bielizny, ale taki efekt był warty poświęcenia.
Wybiła 19:30, kiedy Daniel dał mi znać, że jest już na naszym podjedzie. Zapytałam jeszcze Katherine, czy wybiera się na bal, a ta odpowiedziała, że spóźni się, ponieważ czeka na Shane'a. Nadal zachowywała się jakoś dziwnie, ale ostatecznie wzruszyłam ramionami i ruszyłam do wyjścia.
— O boże — powiedział Daniel, gdy mnie zobaczył.
Stał opierając się o biały samochód swojego ojca, ubrany w marynarkę i koszule z postawionym kołnierzykiem, a także z włosami zaczesanymi do góry w stylu Elvisa.
— Podoba ci się? — spytałam niepewnie przegryzając wargę.
— Wyglądasz niesamowicie — odpowiedział nie mogąc oderwać ode mnie wzroku.
Podszedł do mnie i pocałował mnie na przywitanie.
— Czy to trochę nie jest bez sensu brać samochód na imprezę, gdzie masz zamiar pić? — spytałam, gdy wiedliśmy do środka.
— Niby tak, ale jak inaczej byśmy dojechali? Resztę zabiera Liam, który nie ma zamiaru pić bo wyjeżdża rano z rodziną za miasto i mama Zayna i Jake'a. No i Niall, ale on jeździ nawet gdy jest pijany. Ja wrócę po samochód następnego dnia.
— W takim razie okej.
Nic nie mogłam poradzić na to, że gdy z jego ust padło imię „Niall" moje serce zaczęło nerwowo bić.
— Mam coś dla ciebie na dobry początek — poruszył wymownie brwiami i wyciągnął zza swojego siedzenia butelkę szampana.
— Mam to wypić sama w tak krótkim czasie? — roześmiałam się.
Uwielbiałam szampana za to, że był słodki, a bąbelki powodowały, że człowiek bardzo szybko czuł szum w głowie i stawał się wesoły.
— Mogę lekko ci pomóc — uśmiechnął się szeroko.
Droga minęła nam bardzo wesoło. Zdążyliśmy wypić całą butelkę podczas, gdy na moją prośbę Daniel ciągle śpiewał mi piosenki Elvisa Presleya.
— Wiesz co, Daniel? — roześmiałam się, gdy stanęliśmy na szkolnym parkingu, gdzie roiło się już od samochodów. — Wcale nie potrafisz śpiewać.
Przewrócił oczami, ale także się zaśmiał.
Złapał mnie za rękę i tak weszliśmy na teren szkoły, gdzie było już pełno ludzi. Przed wejściem znajdowała się ścianka, na której fotograf robił zdjęcia. Zapozowaliśmy do dwóch zdjęć: na jednym staliśmy normalnie po prostu się uśmiechając, a na drugim Daniel mnie pocałował, co było całkiem słodkie.
— Mogę je zatrzymać? — zapytałam trzymając w ręku świeżo wywołane fotografie.
— Są twoje — zgodził się, na co obdarowałam go całusem w policzek.
Dostałam sms'a od Jake'a, że wszyscy są już w środku i na nas czekają, więc skierowaliśmy się do wejścia, gdzie bilety sprawdzał trener Adams.
To mogło być ciekawe.
Z daleko już można było usłyszeć, że narzekał na swoją pracę.
— Dawaj kurwa te bilety — wyrwał je z dłoni Daniela. — Pieprzonego balu się zachciało. NASTĘPNY! — po czym prawie wypchnął nas z kolejki.
Popatrzyliśmy na siebie z rozbawieniem, a następnie weszliśmy do środka na salę gimnastyczną, gdzie dj puścił starą piosenkę Rihanny.
Nasza grupa zajęła już stolik najbardziej z wierzchu prawdopodobnie dlatego, że był najmniej widoczny i istniała mniejsza szansa, że nauczyciele zauważą jak będziemy pić alkohol.
Kiedy zobaczyłam Jake'a myślałam, że oszaleję.
— BOŻE KURWA NIE WIERZĘ! — krzyknęłam do niego i omal nie opadłam ze śmiechu na podłogę.
Drogi Jake Bass przebrał się za Freddiego Mercury z teledysku „I want to break free"[2]. Miał na sobie perukę, różową bluzkę, SZTUCZNE PIERSI, spódniczkę, pończochy, KURWA OBCASY i stary bezprzewodowy odkurzacz w ręku. A oprócz tego posiadał doklejonego wąsa.
Podeszłam do niego i złapałam za jego sztuczną pierś.
— Co suko, wyglądam zajebiście, huh? — zarzucił włosami, a sekundę później zamrugałem kilkakrotnie na mój widok. — KURWA, jesteś taka seksowna! — po czym klepnął mój tyłek.
Posłałam mu satysfakcjonujący uśmiech i poszłam przywitać się z resztą.
Ku mojemu zaskoczeniu Jesy przyszła w towarzystwie Dylana. Ona przebrana za Rihanne aktualnie tańczyła i śpiewała na parkiecie, a on z różdżką w ręku i blizną na czole udawał Harry'ego Potera.
Zayn był Indianinem, a Perrie ubrała się do pary za Indiankę, Kayle za wiedźmę, Liam za policjanta. Harry przebrany za księdza udawał, że spowiada Louisa przy stole, który stwierdził, że przebrał się za „prawiczka". Sean ubrany jak pirat aktualnie zaczepiał wszystkie napotkane dziewczyny mając na mieczu zawieszony stanik, pytając „Czy to przypadkiem nie twoja zguba, maleńka?". Reszta umknęła mi, ponieważ dobrze bawiła się na parkiecie i nie zwróciłam na nich szczególnej uwagi.
Sophia biorąc sobie naszą rozmowę do serca ubrała się jak uczennica i wyglądała nieco jak Britney Spears w piosence „Baby One More" z dwoma kitkami, białą koszulą zawiązaną nad pępkiem i krótką spódniczką w kratkę.
Z Danielem zajęliśmy miejsce przy stoliku i przywitaliśmy się ze wszystkimi, a Louis od razu dolał do naszych plastikowych kubków z sokiem wódki ze swojej piersiówki, po czym wznieśliśmy toast.
— Za tegoroczny bal! — krzyknął Harry.
Wszyscy stuknęliśmy się kubkami i wypiliśmy na raz ich zawartość, a ja miałam wrażenie, że dzisiaj będę pijana.
— Jest i kapitan! — krzyknął Louis wskazując na kogoś za mną.
Mój wzrok od razu powędrował w stronę wejścia, przez które właśnie przeszedł Niall, z którym momentalnie zablokowałam spojrzenia. Miał na sobie czerwoną, do połowy zapiętą kurtkę bomberkę, biały T-shirt, jasne jeansy, czarny basek oraz fryzurę zaczesaną do góry w podobnym stylu co Daniel, a ja byłam ciekawa kim była osoba, za którą się przebrał [3]. Szedł wyprostowany z tą swoją pewnością siebie i mimo woli musiałam przyznać, że w tym wydaniu wyglądał naprawdę gorąco.
Pamiętając o tym, co mówiła Sophia przytuliłam się do boku Daniela, a ten z uśmiechem otoczył mnie ramieniem. Niall skupił wzrok na ręce Daniela wokół moich ramion, a następnie na dobre odwrócił ode mnie spojrzenie. Podszedł do stolika i zaczął witać się z ludźmi.
Przywitał się z każdym oprócz mnie. W porządku.
Dj przyciszył muzykę, a na podest wyszedł dyrektor, aby wygłosić przemówienie.
— Proszę o uwagę! — dyrektor wziął do ręki mikrofon. — Z ogromną przyjemnością ogłaszam rozpoczęcie jesiennego balu! Mam nadzieję, że wszyscy będziecie bawić się w kulturalny sposób. Jako maturzyści macie jedną z ostatnich szans, by celebrować ostatni rok szkoły. Życzę wam udanej zabawy — rozniosły się oklaski i gwizdy. — Pragnę przypomnieć, że picie alkoholu na terenie szkoły jest zakazane, a na sali znajdują się nauczyciele.
Z Jake'iem wymieniliśmy rozbawione spojrzenia.
Pożegnaliśmy dyrektora oklaskami, a Dj puścił kolejną piosenkę. Sean z Dylanem korzystając z okazji, że żaden nauczyciel na patrzył dolali do każdego ponczu wódki i razem wznieśliśmy kolejny toast, a następnie każdy poszedł na parkiet.
Daniel również mnie na niego wyciągnął. Przetańczyliśmy kilka piosenek, a ja musiałam przyznać, że on naprawdę dobrze tańczył. Po kilku utworach Dj zwolnił tempo puszczając dla par piosenkę Eda Sheerana. Daniel przyciągnął mnie bliżej do siebie i nie mogłam nic poradzić na to, że znowu złapałam Nialla na patrzeniu. Nim zaczęłam zastanawiać się co robię ciaśniej otuliłam ręce wokół Daniela i pocałowałam go. Zaraz pogłębił pocałunek i tak całowaliśmy się przez cały utwór "Dive", robiąc krótkie przerwy na kilka obrotów.
Gdy piosenka dobiegła końca Nialla nie było już przy stoliku.
Po kolejnych dwóch szybszych piosenkach wszyscy wyszliśmy na zewnątrz na papierosa, a Harry wyciągnął za swojej szaty zakonnika butelkę wódki i wszyscy musieliśmy pić prosto z butelki. Umówiliśmy się tak, że faceci będą pić dwa razy więcej, ponieważ dziewczyny miały słabsze głowy.
— Nie dam rady wypić tego bez możliwości popicia — skrzywiłam się, a Jake przewrócił na mnie oczami mówiąc, że jestem 'cipą'.
Niall bez słowa podał mi swój kubek w którym miał colę. Nie podziękowałam mu.
Po tym jak butelka była w połowie pusta zapaliliśmy papierosy i wróciliśmy do środka, a Jake wyciągnął mnie ponownie na parkiet, ale szybko dołączyłam do Perrie i Hannah, ponieważ faceci postanowili wypić kolejną kolejkę.
— Wyglądasz naprawdę seksownie! — krzyknęła do mnie Perrie, starając się przekrzyczeć muzykę.
Podziękowałam jej, po czym zaczęłyśmy głośno śpiewać piosenkę „Habits", gdy ja zaczynałam już lekko odczuwać wirowanie w głowie.
— ODSZEDŁEŚ, A JA MUSZĘ BYĆ NA HAJU! — krzyczałam przez muzykę.
— PRZEZ CAŁY CZAS BY O TOBIE NIE MYŚLEĆ! — dokończyła Hannah.
— Dziewczyny — obok nas pojawił się Dylan. — Skusicie się? — subtelnie pomachał blantem.
Podekscytowane pokiwałyśmy głową i wyszłyśmy za nim na parking, gdzie wszyscy już na nas czekali.
Ustawiliśmy się w kółku i po kolei podawaliśmy sobie jointa. Stanęłam obok Daniela, który był naprawdę podpity i ciągle chciał się ze mną całować. Złapałam Nialla na gapieniu się na moje rozcięciu na nodze, po czym bardziej odsłoniłam udo.
W między czasie do kolejki doszła butelka wódki, a ja miałam świadomość, że niedługo będę pijana.
Moje ramiona zaczęły drżeć z zimna, ale Daniel jak zawsze pokazał jakim jest gentelmenem i okrył mnie swoją marynarką. Pomijam to, że trochę chwiał się na nogach.
— Za godzinę rozpocznie się głosowania na najlepsze przebranie! Suki, macie głosować na mnie! — krzyknął Jake.
— Czy osobno będą wybierać między dziewczynami i chłopakami, czy zwycięzca może być tylko jeden? — dopytała Kayle, która już lekko bełkotała.
— Zwycięzca może być tylko jeden. I BĘDĘ NIM JA — odpowiedział Jake z palcem wskazującym uniesionym w górze.
— Ronnie — Daniel szepnął mi do ucha. Pachniał jak wódka, skręt i woda kolońska, a jego głos był głębszy niż zwykle. W zasadzie pierwszy raz widziałam, by był pijany. — Chciałbym, żebyś robiła teraz ze mną niegrzeczne rzeczy.
Musiał powiedzieć to trochę głośniej niż zamierzał, ponieważ Louis i Jesy rzucili nam rozbawione spojrzenia, a Niall wypuścił z ręki skręta prosto do kałuży.
— Stary, zmarnowałeś towar — jęknął Zayn, a ten opowiedział mu krótkim 'spierdalaj' i powiedział, że wraca do środka bo jest kurewsko zimno.
My również postanowiliśmy wrócić do środka. Przed wejściem zauważyłam Shane'a śmiejącego się z Taylerem, ale nie zauważyłam w ich pobliżu Katherine, więc postanowiłam do nich podejść.
— Gdzie Katherine? — zwróciłam się do Shane'a, nie trudząc się na zbytnią grzeczność. Nie lubiłam go bo kilka razy w tygodniu paradował nago po moim domu i wyjadał moje zapasy słodyczy.
— Nie obchodzi mnie to — parsknął śmiechem.
Zmarszczyłam brwiami.
— Co to ma znaczyć? Nie przyszła tutaj z tobą?
— Skończyłem z nią i myślę, że jej tu nie zobaczysz. To nawet lepiej, przynajmniej nie będzie psuła mi imprezy.
Wytrzeszczyłam na niego oczy i wróciłam do środka nic nie rozumiejąc.
Poszłam skorzystać z łazienki, a korzystając z długiej kolejki napisałam sms'a do Katherine z pytaniem czy wszystko u niej w porządku.
Przyglądałam się w lustrze moim przekrwionym po marihuanie oczom, kiedy z łazienki wyciągnęła mnie Sophia mówiąc, że koniecznie musi ze mną porozmawiać.
— Kocham go — powiedziała rozemocjonowana. — Kurwa ja go kocham.
— Poczekaj moment — zmarszczyłam brwi. — Masz na myśli Liama, jak rozumiem?
Wskazała za siebie, gdzie chłopak tańczył z jakąś brunetką przebraną za pielęgniarkę.
— Jestem kurewsko zazdrosna i nie zniosę tego dłużej.
— A więc idź do niego i pokaż mu do kogo należy — wzruszyłam ramionami.
Dziewczyna pokiwała głową, wyprostowała się i podeszła do Liama, po czym odepchnęła tamtą dziewczynę i mocno go pocałowała.
— Szukałem cię — obok mnie pojawił się Daniel, więc oderwałam spojrzenie od obściskującej się pary. Objął mnie w pasie i złożył kilka pocałunków na nagiej skórze moich ramion.
— Byłam w łazience — odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
— Całkowicie się spaliłem — zaczął się śmiać.
— Widzę.
— Zatańczysz ze mną?
Zgodziłam się. Tańczyliśmy do trzech piosenek po czym zaczęliśmy się obściskiwać, a ja byłam tak zjarana, że miałam wrażenie, że jego usta smakują czekoladą.
— Sorry, gołąbeczki! — obok nas pojawił się Louis. — Czas się napić!
Zrezygnowałam z następnej kolejki, ponieważ czułam szum w głowie, ale Daniel postanowił dołączyć do osób siedzących przy stoliku. Pocałował mnie w skroń i obiecał, że jeszcze zatańczymy, a ja dołączyłam do Perrie, Jake'a i Jesy.
— Gdzie podziała się Kath? — zapytała Perrie, na co wzruszyłam ramionami.
— Suko, musimy oddać na mnie głosy, bo za dziesięć minut kończy się głosowanie! — Jake pociągnął mnie za rękę w stronę sceny. Udało mi się zauważyć, że przy stoliku Niall dolewał Danielowi do kubka wódki.
Zgodziłyśmy się jednogłośnie zagłosować na Jake'a ponieważ robił wrażenie i najbardziej natrudził się ze swoim przebraniem. Zaraz potem Dj przyciszył muzykę, aby powiedzieć, że przewodniczący szkoły ogłosi zwycięzcę.
—Zwycięzcą tegorocznego jesiennego balu zostaje... — otworzył kopertę z nazwiskiem zwycięzcy. — JAKE BASS JAKO FREDDIE MERCURY.
— TAK SUUUUUKI! — krzyknął Jake i ruszył w podniesioną głową na scenę, pamiętając, by kręcić przy tym biodrami.
Razem z Perrie i Jesy oszalałyśmy ze szczęścia i głośno wiwatowałyśmy podczas jego przemówienia.
Muzykę znów zaczęła grać, a my postanowiłyśmy wyjść na papierosa.
— Widziałaś przebranie Nialla? — zapytała mnie cicho Jesy, gdy Perrie szła metr przed nami.
— Tak, a co? Kim on w ogóle jest?
— James Dean, Ronnie — powiedziała tonem jakby to była oczywistość. — To całkiem zabawne, że razem z Danielem przebrali się za gości znanych z tych samych lat, prawdziwe ikony pop kultury. Mają podobny gust — i poruszyła sugestywnie brwiami, a ja byłam pewna, że ostatnie zdanie dotyczyło mnie.
Na zewnątrz stał Harry, Zayn i Niall z papierosami w ręku, wiec do nich dołączyłyśmy.
Perrie od razu rzuciła się Zaynowi na szyję mówiąc, że jego brat wygrał konkurs, kiedy w międzyczasie ja pozwoliłam odpalić Harry'emu swojego papierosa. Czułam na sobie spojrzenie Nialla, ale je ignorowałam.
Wszyscy postanowili wrócić do środka ponieważ było zimno, a ja jako jedyna miałam pół papierosa, więc musiałam zostać. Ku mojemu zaskoczeniu Niall również nie ruszył się ze swojego miejsca.
— Ładnie wyglądasz.
Poczułam ścisk w żołądku. Patrzył na mnie z góry.
— Dzięki.
Po co jeszcze tu stał?
— Powinnismy porozma...
— Bolą mnie stopy od tych pieprzonych szpilek! — krzyknął Jake podchodząc do nas. — Czy możecie dać mi papierosa, suki? Jestem zwycięzcą!
Niall podał mu papierosa oraz zapalniczkę, a Jake zaczął opowiadać jakim niesamowitym wynalazkiem są pończochy, gdy jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzał na wyświetlacz a jego oczy automatycznie zrobiły się wielkie jak spodki. Pokazał mi, że na wyświetlaczu widnieje imię „Max".
— Odbierz to, idioto! — ponagliłam.
Jake niepewnie przyłożył telefon do ucha, chociaż widziałam, że był podekscytowany.
— Halo? Co?! Palę papierosa na zewnątrz, ale...
Nie zdążył nic więcej powiedzieć bo drzwi otworzyły się a na tył budynku wyszedł wysoki blondyn w błyszczącym czerwonym garniturze z cekinami i okularami na nosie.
— Czy to kurwa jest... — zaczął Niall.
— MAAAX — ryknął Jake i rzucił się na mu na szyję. — MÓJ WŁASNY ELTON JOHN!
Z Niallem popatrzyliśmy na siebie zszokowani. Słyszeliśmy, że Max i Jake zaczęli poważną rozmowę dotyczącą ich związku więc postanowiliśmy ich zostawić i wrócić do środka. Ale ja nadal byłam w szoku.
Przy stoliku znalazłam Louisa, Dylana i... nieprzytomnego Daniela.
— Co się do tej pory wydarzyło? — zapytałam klepiąc delikatnie w policzki Daniela by go ocucić jednak spał na dobre.
— Robiliśmy zakłady kto więcej wypije — wybełkotał Louis. — Tylko Daniel rzadko pije i trochę przesadził.
Widziałam głupi uśmieszek pojawiający się na ustach Nialla, który obserwował całą sytuacje z rękami w kieszeni.
— Śmieszy cię coś?! — krzyknęłam do niego.
— Tak. Twój chłoptaś najwyraźniej nie potrafi pić.
— Sama widziałam, jak dolewałeś mu wódki! Zrobiłeś to specjalnie!
— Nie schlebiaj sobie — przewrócił oczami.
— Ugh, pieprz się! — warknęłam do niego, po czym zwróciłam się do Louisa. — Co ja mam z nim zrobić?
— Liam mówił, że zaraz się zbiera więc może on go odwiezie?
Liama znalazłam przy stoliku z ponczem, kiedy rozmawiał z pijaną Sophią trzymając ręce na jej pośladkach. Zgodził się odwieźć zaraz Daniela do domu, a Sophia kiedy nie patrzył pokazała mi kciuk w górę, co oznaczało, że jest między nimi dobrze.
***
Liam z Sophią zabrali nieprzytomnego Daniela do domu, a ja siedziałam na parkingu z Harrym, Dylanem i Kayle dzieląc się resztą wódki. Louisa z nami nie było, ponieważ również przegrał walkę a alkoholem.
— Ten bal jest całkiem fajny — mruknęłam, po czym przechyliłam butelkę.
Byłam naprawdę pijana, w mojej głowie wszystko kręciło się jak na karuzeli, a jedyna rzecz na jaką miałam ochotę to taniec.
Namówiłam ich, abyśmy mogli wrócić do środka bo mój tyłek przymarzał już do lodowatego betonu.
Zrobiliśmy sobie kilka głupich zdjęć na snapie, po czym wróciliśmy na parkiet. Czułam jak wszystko wiruje przed moimi oczami, ale naprawdę było mi dobrze i wcale nie chciało mi się wymiotować.
Kręciłam swoimi biodrami, gdy poczułam na nich dwie ręce. Osoba stojąca za mną przycisnęła swoje krocze do mojego, a po tatuażach na dłoniach, które błądziły po moim ciele od razu mogłam stwierdzić, że był to Niall.
— Wyglądasz tak gorąco — szepnął mi do ucha. — A ten frajer nie jest w stanie nawet tego docenić.
Odwróciłam się do niego przodem.
— Przestań tak go nazywać — z trudem wybełkotałam.
— To stwierdzenie faktu. Jest frajerem.
— Nie, nie jest.
— Jasne, że jest — roześmiał się.
— Dobrze wiem, że specjalnie go tak upiłeś. Jesteś wstrętny — niemal splunęłam.
— Nie moja wina, że ta cipa nie potrafi pić. Jak można zostawić dziewczynę samą na balu? — zadrwił. — Ja nigdy bym tego nie zrobił.
Bo ty byś mnie nigdy nie zaprosił na bal.
— Denerwujesz mnie — bąknęłam i złapałam się za głowę, ponieważ teraz widziałam dwóch Niallów.
— Dobrze się czujesz? — chwycił mnie za ramiona, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ straciłam równowagę i upadłam tyłkiem na podłogę.
— Boże, wstawaj — roześmiał się, próbując mnie podnieść.
— Co tu się dzieje?! — zobaczyłam, że ktoś nade mną stanął.
— Koleżanka się potknęła — powiedział Niall.
— Ronnie Addison?! — zamrugałam kilka razy i dostrzegłam, że ukląkł koło mnie profesor Redford? — Przecież ona jest kompletnie pijana!
— Tak, ale...
— Nie słyszeliście, że picie alkoholu jest zabronione?! — pomógł mi wstać. — Chryste, przecież całe twoje ciało jest odsłonięte!
Z powiększonymi źrenicami zlustrował mój strój.
— Jestem latynoską tancerką — wybełkotałam, ale moja głowa była za ciężka bym mogła ją podnieść.
Przytrzymując mnie profesor zarzucił na moje ramiona swoją marynarkę, a następnie wziął sobie na ramie moją rękę, a swoją objął mnie w talii i zaczął kierować nas do wyjścia.
— Gdzie Pan ją prowadzi? — krzyknął za nami Niall.
— Trzeba ją odwieźć do domu!
— Ja mogę to zrobić — mówił Niall.
— Czuć od ciebie wódkę i marihuanę na kilometr! Ciesz się, że jeszcze nie wezwałem policji.
— Moja torebka! — wybełkotałam wskazując palcem w kierunku naszego stolika.
Zabrał ją z krzesła, a nasz stolik odprowadził mnie rozbawionym spojrzeniami, a Jake zdobił kilka zdjęć z fleszem, odklejając się na minutę od twarzy Maxa.
Redford wsadził mnie do swojego samochodu i pomógł zapiąć mi pasy, a następnie poprawił swoją marynarkę tak, żeby było mi ciepło.
— Ronnie, potrzebuje twojego adresu.
Powiedziałam mu gdzie mieszkam, a następnie przymknęłam oczy opierając głowę o oparcie. Mój seksowny nauczyciel właśnie odwoził mnie do domu, ponieważ byłam pijana. Świetnie.
— Jak się czujesz? Powinienem porozmawiać z twoimi rodzicami — zapytał, gdy zatrzymał się pod moim domem.
— Nie, nie powinien pan — mruknęłam, ale zaraz się opanowałam. — Przepraszam, to było trochę niegrzeczne.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że uśmiecha się pod nosem.
Był przystojny. Miał na sobie czarną koszule, a na szczęce kilkudniowy zarost, a cały ten samochód pachniał jego perfumami.
Na ręku nie miał obrączki.
Kiedy zmieniał bieg jego ręka była blisko mojego uda.
Jestem pijana.
— Kiedy jesteśmy poza szkołą możesz mówić mi James.
— To chyba nie odpowiednie...
Rzucił mi krótkie spojrzenie z uśmiechem.
— Jestem od ciebie starszy zaledwie siedem lat.
Widziałam, że wjeżdża już na moją ulicę, przez co trochę się rozluźniłam.
— Mimo to raczej nie będę miała okazji spotykać się z Panem poza szkołą.
Zatrzymał samochód na podjeździe mojego domu.
— Dlaczego? — odwrócił się w moją stronę.
— Coż, jest Pan moim nauczycielem.
— Czy to w czymś przeszkadza? — uniósł jedną brew i przygryzł wargę.
Czy on do cholery ze mną flirtuje?
Moje policzki zaczęły piec. Nie byłam w stanie wyjąkać odpowiedzi.
— Z kim przyszłaś na ten bal?
— Z Danielem Carterem, ale czy to ważne?
— Zasadniczo tak, ponieważ nie potrafił się tobą zaopiekować.
Moje serce tłukło jak oszalałe, ponieważ znacznie się przybliżył.
— Żałuję, że wcześniej się tobą nie zająłem.
Poczułam jego rękę na swojej szyi i to, jak przyciągnął mnie do pocałunku. Skamieniałam zszokowana, kiedy on składał na moich ustach zdecydowane pocałunki. Jego język był taki miękki i zwinny, a on pachniał tak dobrze i był zawsze dla mnie uprzejmy, nie tak jak Niall i nie zostawił mnie jak Daniel, ja byłam pijana i całowałam się z pieprzonych nauczycielem i cholera, co ja robiłam?!
Odsunęłam się lekko, więc zabrał swoją rękę i popatrzył mi w oczy. Miał powiększone źrenice i usta czerwone od mojej szminki. Patrzyłam na niego z wytrzeszczonymi oczami, aż wreszcie otworzyłam drzwi i uciekłam z samochodu jak ostatni tchórz.
Drżącymi rękami przekręciłam klucz w zamku. Gdy weszłam do środka oparłam się o drzwi z szybko bijącym sercem.
Właśnie całowałam się z moim nauczycielem angielskiego i mogłam przez to wylecieć ze szkoły.
I kolejny raz podczas spotykania się z Danielem całowałam się z innym facetem.
Miałam dość tego dnia, ponieważ za dużo zdążyło się wydarzyć. Jedyne czego pragnęłam to prysznic i sen, dzięki któremu mogłabym o tym zapomnieć. Ale ten dzień nie zamierzał skończyć się w tak prosty sposób.
Kiedy weszłam na górę po schodach zauważyłam, że drzwi od łazienki są uchylone, a światło włączone. Weszłam do środka i zauważyłam zanoszącą się płaczem Katherine na podłodze tulącą swoje kolana do piersi.
— Kath? — uklęknęłam przy niej. — Co się stało?
Nawet nie podniosła głowy by na mnie spojrzeć.
Jednak podała mi test ciążowy.
Na którym były dwie kreski.
***
[1] Elvis Presley — Love me tender.
[2] xD jakby ktoś jakimś cudem nie wiedział o co chodzi to macie zdjęcie:
[3] to chyba najbardziej charakterystyczna stylizacja Jamesa Deana:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro