Część 1 - 16
Soundtrack do rozdziału:
Lana Del Rey — Cherry
Kiedy doszły do nas dźwięki z pokoju Katherine wiedzieliśmy, że to najwyższa pora ewakuować się z mojego domu.
— Boże jak ty z nimi wytrzymujesz — roześmiał się Daniel.
— Nie wytrzymuję — westchnęłam i trzasnęłam frontowymi drzwiami.
Ruszyliśmy chodnikiem w stronę centrum Forks (okej, nic dziwnego bo w drugą stronę był tylko las), a Daniel od razu złapał mnie za rękę plącząc nasze palce. Musieliśmy wyglądać zabawnie – ja niska i drobna, a on wysoki, umięśniony, dobrze zbudowany.
— Nie powiedziałeś gdzie idziemy — zauważyłam.
Uśmiech nie schodził mu z ust.
— Wszyscy spotykamy się dzisiaj w barze.
Zmarszczyłam brwi. Przypomniałam sobie, że Soph wspominała coś o tym w sms'ach do mnie jednak nie trudziłam się z czytaniem wszystkich wiadomości.
A mój brzuch zaczął boleć ze stresu. Co jeśli Niall też tam będzie?
— Przecież jeszcze nie ma weekendu.
— Wiem — zaśmiał się. — Dlatego ja dziś nie tykam alkoholu.
Chwile później znaleźliśmy się pod barem „The Blue Room". Ta nazwa była obrzydliwa, a sam szyld wyglądał jakby miał z 50lat.
Daniel otworzył przede mną drzwi i od razu doszedł do mnie gwar ze środka, a w szczególności wrzaski Jake'a, który sukcesywnie kogoś przekrzykiwał.
Rozejrzałam się po (rzeczywiście niebieskim) wnętrzu i dostrzegłam znajome twarze na samym końcu zatęchłego lokalu. Z bijącym sercem analizowałam kto zdecydował się przyjść. Jake. Dylan. Harry. Louis. Kaylee. Matt. Sophia.
Uśmiechnęłam się, czując fale ulgi.
Nie było Nialla.
— LUDZIE MOJA SUKA ŻYJE — wrzasnął Jake zapowietrzając się.
Czy on naprawdę był już pijany?
Osoby siedzące przy stolikach w pobliżu popatrzyły na niego z dezaprobatą, na co ten kazał im się walić i chwiejnym krokiem ruszył w naszą stronę. Zdążyłam zablokować z Sophią przerażone spojrzenia, a następnie poczułam jak całym ciężarem ciała uwiesił się na mnie.
— Myślałem, że umarłaś — powiedział. Brzmiał jak dziecko.
— Też za tobą tęskniłam — poklepałam go po plecach czując jak z każdą sekundą brakuje mi tlenu.
Za pewne dawno runęłabym na ziemie, gdyby nie Daniel, który odkleił go ode mnie, a następnie pomógł stanąć mu stabilnie na nogach.
— Cześć przystojniaku — wybełkotał brunet zarzucając ramię na szyję Daniela, a następnie potarł jego sutek. — SUKO NAJDROŻSZA, on naprawdę jest ciachem — zwrócił się do mnie, a następnie pocałował Daniela w policzek.
Daniel skwitował go wybuchem śmiechu i pomógł mu dojść do stolika.
Wszystko wydawałoby się normalne. Jake jak zwykle upił się najszybciej ze wszystkich mieszając prawdopodobnie wszystkie możliwe alkohole. Jednak jego wyraz twarzy całkowicie niespodziewanie się zmienił – usta nagle wygięły się w grymasie, oczy zaszły łzami, a z gardła wydostał się żałosny dźwięk rozpaczy.
— Czy ktoś mi wytłumaczy co z nim? — wskazałam na Jake'a, który nagle z płaczem uderzył głową o stół.
Sophia ciężko westchnęła, Matt i Dylan zaczęli wymachiwać rękami niemo mówiąc, żebym o nic nie pytała, a skrzywiona Kaylee zaczęła głaskać Jake'a po włosach.
— Max zerwał z Jake'iem — powiedziała krótko Soph.
Kiedy chłopak to usłyszał zaczął histerycznie łkać. Nie, to mało powiedziane. Ryczał w niebogłosy, aż dziewczyny zajmujące sąsiedni stolik wyszły z lokalu rzucając nam oburzone spojrzenia. Matt i Dylan złapali się za głowy, mówiąc, że znoszą te wrzaski już drugą godzinę, a Louis z Harrym po kryjomu wymknęli się do baru czując, że ponownie będą musieli słuchać tej samej historii. Daniel zaoferował się, że pójdzie z nimi i przyniesie mi drinka.
— Okej, a coś więcej? — uniosłam brew.
— Max dowiedział się, że Jake w czasie, gdy spotykali się przespał się kilka razy z Taylerem. Zerwał z nim przez telefon kilka godzin temu.
— Kurwa — podsumowałam mrugając kilkakrotnie starając się przyswoić szokujące informacje.
— TEN ŁAJDAK, pieprzony goguś, Tayler — rzucił z odrazą Jake wymachując ręką. — To wszystko przez tego DRANIA! Specjalnie wysłał mu te zdjęcia.
— Jakie zdjęcia? — zmarszczyłam brwi.
Jake wytarł zasmarkany nos wierzchem dłoni i odblokował swojego iphone'a, a następnie włączył konwersacje z Maxem sprzed kilku godzin i podsunął telefon w moją stronę.
Wytrzeszczyłam szeroko oczy widząc zdjęcia na wyswietlaczu.
— Tayler chcąc was skłócić wysłał do Maxa z twojego numeru zdjęcia, które pokazują jak uprawiacie seks?!
Jake pokiwał spuszczoną głową.
— Miał pójść za tydzień ze mną na ten pieprzony bal, miałem wam go wreszcie przestawić, chciał nawet, żebym wprowadził się do niego po skończeniu szkoły. A teraz wszystko się zjebało, bo nie potrafię trzymać swojego kutasa w spodniach! — zakrył twarz dłońmi oddając się kolejnym spazmom płaczu.
Serce łamało mi się na milion kawałków, kiedy patrzyłam na kompletnie rozbitego Jake'a. Jake'a, którego pokonały własne słabości.
Złapał mnie za rękę i lekko ją ścisnął.
— Czułem się zraniony tym, że nie odpisywałaś na moje sms'y — siorbnął nosem. — Ale cieszę się, że teraz tu jesteś, suko.
Nie minęła chwila, a Jake po tych słowach zasnął na dobre pokonany przez miłość i zbyt dużą ilość alkoholu.
Sophia odetchnęła z ulgą wykończona po kilku godzinach uspokajania go.
W głowie od razu pojawiły mi się wyrzuty sumienia. Kiedy ja przez ostatnie dni przeżywałam coś, co nigdy nie istniało Jake spotkał się z wielką stratą, a ja nawet nie uraczyłam go głupim sms'em. Czułam się jak cholerna egoistka.
Może i Jake był sam sobie winny, ponieważ świadomie zdradził Maxa, a potem kilkukrotnie to powtórzył, ale nie potrafiłam patrzeć na jego cierpienie.
Poczułam dłoń na plecach, a przed sobą zobaczyłam jak Daniel kładzie kufel piwa.
— Wybacz, ale nie posiadają nic innego prócz tego i shootów wódki — uśmiechnął się przepraszająco, a następnie wskazał na drzemiącego Jake'a. — On naprawdę miał zły dzień. Będzie trzema pomóc mu wrócić do domu.
— Zadzwonię po Zayna, żeby przyjechał po brata — zachichotała Kaylee szukając telefonu w torebce.
— Nie liczyłbym na to, że chociaż odbierze. Zaprosił do siebie Perrie i jestem pewien, że aktualnie ją pierzy — powiedział Matt, który wrócił z Dylanem do stolika.
— Czyli Perrie oficjalnie powróciła do gry? — Sophia wytrzeszczyła oczy, wrzucając do swojego piwa różową słomkę.
— Nie na długo. Wystarczy, że Gigi pojawi się w mieście, a Zayn poleci za nią jak pies. Facet ma słabość do blondynek — Matt wzruszył ramionami.
— Hannah jest blondynką, a nigdy nie słyszałem, by do niej startował — dodał Daniel, a Kaylee słysząc jej imię mimowolnie się spięła, jednak nikt poza mną nie wydawał się tego zauważyć.
— Stary, bo nie pojechałeś z nami do Port Angeles na początku wakacji! — podekscytował się Dylan. — Poszliśmy wtedy do zajebistego klubu. Zayn ciagle przystawiał się do Hannah, a ta długo się nie opierała. Nad ranem przyłapałem ich jak pieprzyli się w moim wozie!
Nagły trzask zwrócił uwagę wszystkich w stronę Kaylee, która słysząc opowieść Dylana wypuściła z ręki kufel pełen piwa a jego zawartość rozlała się po całym stole.
— Kurwa, jestem taka niezdarna — powiedziała ścierając w pośpiechu blat serwetkami. Doskonale słyszałam jak jej głos niepokojąco drżał.
Wyszła do łazienki korzystając z wymówki wyrzucenia mokrego papieru do śmieci, jednak byłam pewna, że zwyczajnie nie chciała, by ktokolwiek zobaczył, że nowy fakt o Hannah uraził jej uczucia. Bo prawdę mówiąc nikt prócz mnie nie wiedział, że Kaylee nie widzi świata poza Hannah.
I właśnie kiedy myślałam, że to już koniec nieszczęść na dzisiaj, w tym samym momencie drzwi baru otworzyły się, a do środka wszedł Niall trzymając pod ramię chichoczącą... Mini Edwards?
Brzuch zacisnął mi się nieprzyjemnie z niewiadomego powodu, a wzrok od razu powędrował w drugą stronę. Dlaczego on przyszedł tutaj właśnie z Mini - największą puszczalską naszego liceum?
Od razu poczułam, że to co muszę zrobić to wypić jednym haustem całą zawartość swojego kufla.
— Jestem już zmęczona, czy możemy się zbierać? — wstałam z krzesła jak poparzona i pociągnęłam Daniela za rękę.
W duszy czułam, że ucieczka była najlepszym rozwiązaniem, a najlepiej wymknięcie się jakimś tajemniczym, tylnym wyjściem tak, by nikt tego nie zobaczył.
— Ronnie, musimy dogadać się kto odwozi Jake'a — Daniel potarł moje ramiona ze zmarszczonymi brwiami.
— Czemu tak wcześnie spadacie?! — zaprotestował Dylan.
Wszyscy patrzyli na mnie niezrozumiale.
— Czeeeeść wszystkim!!! — usłyszałam za sobą nieznośny pisk Mini, na co przewróciłam oczami. Cała reszta również nie wydawała się być zachwycona obecnością dziewczyny. — Ah, to ty Addison — jako pierwszą zauważyła mnie. — Gdzie zgubiłaś swoją siostrę?
— Prawdopodobnie właśnie jest zbyt zajęta Shanem, by nam towarzyszyć — odgryzłam się, aż cała poczerwieniała ze złości.
— Ty mała... — zaczęła, ale nie dane jej było skończyć bo Niall pojawił się przy jej boku. — Ni, chyba nie ma tu dla nas miejsca — wydęło wargę. Pieprzona idiotka. — Może pójdziemy do mnie?
Słowa obijały się w moich uszach, a coś jakby stanęło mi w gardle bo zaczęłam nerwowo kaszleć, jakbym miała zaraz się udusić. Daniel zaraz pojawił się obok, pytając czy wszystko dobrze.
Czy było dobrze? Było fatalnie, ta żmija chciała zwabić go do łóżka!
Sophia i Harry rzucili mi dziwne spojrzenie, patrząc raz na Daniela, a raz na Nialla, ale zignorowałem to.
— Miejsce się znajdzie, właśnie wychodzimy — powiedziałam rzucając Mini wymuszony uśmiech.
Odważyłam się pierwszy raz spojrzeć na Nialla. W tym samym momencie świdrował mnie wzrokiem. Korzystając z momentu, kiedy go obserwowałam owinął swoje ramie wokół gołej, odkrytej przez krótki top talii Mini. Palant. Robił to specjalnie, myśląc, że zrobi to na mnie wrażenie.
— Ronnie, ale Jake — przypomniał Daniel.
— Właśnie, co z nim? — głos zabrał wreszcie Niall wskazując podbródkiem bezwładne ciało.
Z obojętnym wyrazem twarzy zajął miejsce, które jeszcze przed chwilą należało do Daniela, jednak ten nic sobie z tego nie zrobił, zajął ostatnie wolne miejsce i z uśmiechem przyciągnął mnie na swoje kolana. Doskonale widziałam jak Niall przewraca na to oczami.
Poklepał swoje udo przywołując Mini jak psa, a ta w całych skowronkach usiadła na nim specjalnie poruszając przy tym biodrami, mając nadzieje, że to zrobi na nim wrażenie. Pieprzona suka.
— Upił się przez to, że Max z nim zerwał, a teraz musimy ustalić kto odwiezie go do domu — Soph przewróciła oczami.
— Ja jadę w tamtą stronę, mogę go podrzucić — Louis wzruszył ramionami.
— Mój pierzony brat ma moje klucze — Jake przebudził się na chwile, jednak nie miał sił już podnieść głowy ze stołu. — Aktuae–Aktualno—Aktuale—Kurwateraz jest z Perrie za miastem, podczas gdy moi rodzice są w pieprzonej Australii — wymamrotał do blatu i znowu odleciał.
— W Australii, a te gnoje nie robią domówki? — zbulwersował się Dylan.
— Ktoś z nas musi go w takim razie przenocować — zignorowała go Kaylee.
Nikt nie wydawał się z tego powodu uszczęśliwiony.
— Dobra, kurwa — powiedział z obojętnością Niall. — Ja mogę go przenocować, mam wolną chatę.
Mini zmarszczyła brwi i z oburzeniem spojrzała na niego.
Miałaś nadzieję, na upojną noc, frajerko?
— Ale ktoś musi przez to odprowadzić Mini, bo to kompletnie w drugą stronę — na jego ustach pojawił się uśmiech niewiniątka. — Daniel, zdaje mi się, że mieszkacie niedaleko? Ja zawiozę Ronnie, mieszkam przecież na przeciwko niej — podkreślił.
Zachłysnęłam się powietrzem słysząc to. Co on znowu kombinował?!
Sophia i Harry nie mogli ukryć rozbawienia, a Louis patrzył na nich niezrozumiale, nie wiedząc o co im chodzi.
— Jasne, mam po drodze — zgodził się Daniel. — Nie masz nic przeciwko, kochanie? — położył dłoń na moim ramieniu.
— Jasne, że nie — zmusiłam się na uśmiech.
Oczywiście, że nie miałam nic przeciwko wracania z Niallem, który zasabotował całą sytuacje, by tylko móc pozostać ze mną sam na sam...
— To jeszcze dwa piwa i możemy się zbierać?— Dylan zaklaskał w dłonie.
***
Zasady dwóch piw Mini zdecydowanie nie przestrzegała. Kiedy wybiła godzina od czasu jej przyjścia była całkowicie pijana.
— Ni, chodźmy do łazienki — powiedziała sugestywnym tonem jeżdżąc dłonią po jego udzie.
Nim zdążyłam się powstrzymać kopnęłam ją pod stołem w piszczel.
— Ałć! — syknęła.
Zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem.
— Przepraszam, za bardzo machnęłam nogą — posłałam jej udawany, przepraszający uśmiech.
Niall uśmiechnął się pod nosem, próbuje ukryć to za szklanką coli, a Daniel niespokojnie poruszył się na siedzeniu.
— Możesz zaaamówić mi jeszcze j-jedno? — powiedziałam nieco bełkocząc.
Okej, ja też się nie oszczędzałam, ale na trzeźwo nie byłabym w stanie znieść tej puszczalskiej kurwy.
— Ronnie, a może jednak odpuść sobie piąte piwo? — zapytał delikatnie.
I co z tego, że miałam słabą głowę? Przynajmniej nie musiałam wydawać milionów na alkohol, huh.
— Czy ty uważasz, że jestem uważasz pijana?! — poniosłam ton, gubiąc odpowiedni szyk zdania. — Bez łaski, jeśli to taki problem. Zamówię sobie sama! — byłam dla niego okropna, ale miałam to gdzieś.
— Oczywiście, że nie, kochanie. Już idę — podniósł mnie lekko, aby móc udać się do baru, ponieważ dalej na nim siedziałam.
— I nie mów do mnie kochanie — mruknęłam pod nosem, kiedy nie był w stanie tego usłyszeć.
— Ronnie, łazienka — Sophia rzuciła hasło i wzięła mnie pod ramię, ciągnąć w stronę obskurnej toalety.
W drodze zdążyłam wyrwać Danielowi swoje piwo, które odebrał przy barze.
— Sophia — zagadnął. — Wychodzimy za dziesięć minut. Patrz na nią — poprosił.
Miałam ochotę na niego nakrzyczeć. Z jakiej racji decydował za mnie?! Nie byłam dzieckiem i potrafiłam sama o siebie zadbać!
Boże dlaczego byłam dla niego taka niemiła?
— W porządku, poczekajcie na nas na dworze — odpowiedziała, a następnie zamknęła za nami drzwi łazienki.
Obejrzałam się z obrzydzeniem wokół siebie. Nie było mowy, żebym skorzystała tutaj z toalety. Ale piwo mogłam wypić.
— Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi między tobą, a Niallem? — skrzyżowała ręce na piersi.
— O nic — wzruszyłam ramionami, udając, że nie mam nic do powiedzenia, a następnie wzięłam łyka z kufla.
Spojrzałam na brudny sedes obok siebie, a pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to taka, żeby utopić w nim Mini.
— Nie kłam, od kiedy przyszedł w powietrzu czuć napięcie! Coś przede mną ukrywasz — zmierzyła mnie karcącym spojrzeniem. — A to jak traktujesz Mini? Możesz jej nie lubić, bo tutaj w zasadzie nikt jej nie toleruje, ale ty zachowujesz się jakbyś była o nią zazdrosna — nadal drążyła temat, przypierając mnie do muru.
— Widziałaś jak ona się zachowuje?! — wybuchłam. — Jak ostatnia dziwka! Chciała, aby przyleciał ją w tej obrzydliwej toalecie! Wdzięczy się na jego kolanach jak ostatnia zdzira — wymachiwałam rękami, wylewając przy tym pół piwa na podłogę.
Po alkoholu naprawdę dużo przeklinałam.
— O Boże, naprawdę w to nie wierze — zakryła usta dłonią, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
— W co? — skrzywiłam się kompletnie nie rozumiejąc o czym mówiła.
— W to, że ty jesteś niezaprzeczalnie zakochana w Nialla Horanie! — zaklaskała w dłonie.
Niemal nie zachłysnęłam się powietrzem.
— Słucham?! — zapiszczałam.
Jedno, czego byłam pewna w życiu, to tego, że nie byłam zakochana w Niallu.
W nim nie można się zakochać.
Był dupkiem, zależało mu tylko na zabawie i prawdopodobnie zaliczył pół stanu Waszyngton. Miał też ładne oczy, głęboki zachrypnięty głos, idealne ciało, potrafił rozpalić mnie jednym zdaniem, uwielbiałam, sposób w jaki przeklinał i... Stop. Nie byłam w nim zakochana.
— Zakochałaś się w nim, ale nie przyjmujesz tego do wiadomości, a on stara się w tobie wzbudzić zazdrość, ponieważ wykańcza go to, że aktualnie spotykasz się z Danielem! Boże, jestem genialna — podekscytowana wzniosła ręce do góry.
Zaczęłam kiwać zaprzeczająco głową.
— Soph, wydaje ci się... — chciałam odwieźć ją od taj teorii, jednak szybko mi przerwała.
— A gdzie w tym wszystkim Daniel? Ty w ogóle coś do niego czujesz?
Złapałam się za skronie. Jej pytania rozsadzały mi czaszkę.
— Jest... miły — szczerze nie wiedziałam, co mogłam o nim powiedzieć.
— Kurwa — wyglądała, jakby oszalała. — Przecież ty... — zaczęła, jednak rozniosło się pukanie do drzwi.
— SOPHIA, LIAM PRZYJECHAŁ NAS ODEBRAĆ! — doszedł do nas głos Dylana. — POŚPIESZCIE SIĘ TAM, BO NIE MAM ZMIARU WRACAĆ NA PIECHOTĘ PRZEZ TEN KUREWSKI LAS.
— IDZIEMY! — ryknęła.
— Znowu będziesz spała z Liamem? Musicie rozwiązać wasze sprawy w sposób, który nie jest związany z seksem, jeśli chcecie dojść do porozumienia — wybełkotałam.
To był ten moment, kiedy pragnęłam jej doradzić. I naprawdę nie wiedziałam jak udało mi się stworzyć tak dobre zdanie.
— To teraz nie ważne, słuchaj — nachyliła się nade mną, by dodać szeptem, aby Dylan stojący za drzwiami nie był w stanie usłyszeć. — Jeśli nie czujesz nic do Daniela to nie marnuj na niego czasu. Po prostu postaraj się nie złamać mu serca. I uważaj, bo z takim twoim zachowaniem może zacząć coś podejrzewać.
Otworzyła drzwi i wyszła z pomieszczenia pozostawiając mnie kompletnie zdezorientowaną.
— Ile można sikać? — zdziwił się Dylan.
Przed wejściem wszyscy już na nas czekali. Harry opatulił Louisa kurtką, dbając żeby nie zmarzł, a ja nie mogłam uwierzyć jak słodko razem wyglądali. Liam pocałował Sophię na przywitanie, a Jake musiał być cały czas przytrzymywany przez Daniela i Matta - stał bezwładnie z głową zwieszoną w dół i przypominał zwłoki. Mini uwiesiła się na szyi Nialla starając się, by ten zwrócił na nią uwagę, jednak bezskutecznie, bo kiedy tylko wyszłam na zewnątrz patrzył jedynie na mnie. Jeden do zera, szmato.
Matt i Daniel wsadzili nieprzytomnego Jake'a na tył samochodu Nialla. Kaylee, Matt, Dylan oraz Harry mieli zostać podwiezieni przez Louisa, więc wsiedli do jego Mercedesa. Harry mógł jechać z Niallem, ponieważ mieszkał niedaleko, jednak zamierzał spędzić więcej czasu tylko z Louisem tego wieczora. Daniela i tą puszczalską sukę miał odwieźć Liam z Sophią.
— Jesteś pewna, że mogę jechać? — zapytał mnie Daniel, zakładając mi opiekuńczo kaptur na głowę, ponieważ było naprawdę zimno.
Pokiwałam głową zgadzając się.
— Dzięki temu przynajmniej szybciej wrócimy do domów — wzruszyłam ramionami.
— Okej — uśmiechnął się. — Napisz jak tylko dojedziesz, Piękna.
Złożył krótki pocałunek na moich ustach i poszedł do samochodu Liama. Przez kilka sekund obserwowałam jak odjeżdżają, a na parkingu przed barem zostaje jedynie samochód Nialla. Opierał się o niego nonszalancko dopalając papierosa, uśmiechając się kpiąco.
— Wsiadaj do środka, Piękna — przedrzeźnił go i zaczął się śmiać.
— Czemu to dla ciebie takie śmieszne, co? — włożyłam ręce do kieszeni, mierząc go wzrokiem.
Wyglądał naprawdę dobrze w zwykłych ciemnych jeansach opinających jego długie nogi i w szarej rozpinanej bluzie. On w zasadzie we wszystkim wyglądał dobrze.
— Nie irytuje cię to, że ciagle do ciebie tak mówi? — uniósł jedną brew. — Brzmi jak frajer.
Poczułam chęć obronienia może nie koniecznie Daniela, a swojej własnej dumy.
— Ciekawe jak ty mówisz, do swoich dziewczyn? W zasadzie tylko, kiedy je pieprzysz, bo przecież u ciebie nie można liczyć na nic innego – rzuciłam wyzywająco.
Byłam z siebie dumna, że to powiedziałam.
Zwęził oczy i przygryzł wargę.
— Zazwyczaj do nich nie mówię — wzruszył ramionami. — Ale do ciebie kierowałbym na pewno znacznie lepsze komplementy.
Uniosłam ręce w obronnym geście.
— Nie chce tego słuchać — powiedziałam i wsiadłam do samochodu.
Nie mogłam dać się omotać. W takim stanie byłam podatna na jego wszystkie sztuczki.
Widziałam jak gasi papierosa butem i również wsiada do pojazdu, który od razu wypełnił się wonią nikotyny i mięty, czyli zabójczej mieszanki którą zawsze pachniał.
Odpalił samochód i ruszył znacznie powolniej, niż miał to w zwyczaju za pewne na wzgląd na Jake'a leżącego z tyłu.
Jechaliśmy w ciszy. Z całych sił powstrzymywałam się, by na niego nie patrzeć. Zawsze wyglądał tak gorąco, gdy prowadził samochód.
— Powtarzanie w każdej chwili przez niego, że jesteś piękna sprawia, że to słowo traci na wartości. Ja chwaliłbym wszystkie poszczególne rzeczy, które są w tobie wyjątkowe — powiedział.
— Niall — ostrzegłam.
W duchu jednak chciałam usłyszeć dokładnie to, co ma na myśli.
Wjechaliśmy na podjazd pod jego domem.
— Pomogę ci go położyć i idę do siebie — powiedziałam stanowczo i wyszłam z pojazdu.
Rzucił mi klucze, więc zajęłam się otwieraniem drzwi, kiedy on próbował wywlec Jake'a z samochodu. Przytrzymałam przed nim drewnianą powłokę, aby ułatwić mu wejście.
— Tu z lewej zapala się światło — wskazał podbródkiem przed siebie.
Posłuchałam go, zapalając światło w przedpokoju. We dwójkę musieliśmy wnosić bezwładne ciało po schodach, aż wreszcie położyliśmy je na łóżku Nialla. Ten miał spędzić dzisiaj noc na kanapie.
Nastąpiła najbardziej niezręczna chwila. Staliśmy nad łóżkiem patrząc na siebie, nie wiedząc co nadal zrobić. Obydwoje ukrywaliśmy fakt, że całe pomieszczenie wypełnione było ogromnym napięciem. Kiedy chciałam już oznajmić, że wychodzę, Niall odezwał się:
— Jeden papieros?
— Okej.
Niall zaproponował, żebyśmy wyszli na taras. Zeszliśmy na dół, gdzie z salonu znajdowało się przeszklone wyjście do ogrodu. Dotąd nigdy go nie zauważyłam.
— Trzymaj — podał mi koc. — Owiń się nim, jest już naprawdę zimno.
— Dzięki — odpowiedziałam niezręcznie i posłusznie zarzuciłam na siebie miękki, pluszowy materiał, a następnie wyszłam na zewnątrz.
Ogród był niewielki. Dostrzegłam, że na trawie porozrzucane były zabawki młodszej siostry Nialla.
Stanęliśmy przy ścianie domu, gdzie piął się bluszcz, a Niall wyciągnął mentolowe papierosy z kieszeni i poczęstował mnie. Kiedy włożyłam papierosa do buzi od razu zaoferował się, że mi go odpali. Kiedy to robił jego ciało było tak blisko mojego. Nie wiedziałam czy zrobił to specjalnie, czy była to już moja fanaberia.
Ignorowałam sposób w jaki na mnie patrzył, aż wreszcie się odezwał wypuszczając przed tym z ust sporą ilość dymu.
— Byłaś zazdrosna.
Coś ścisnęło mnie w żołądku.
Popatrzyłam na niego. Uśmiechał się pod nosem nie ukrywając satysfakcji.
— Myślisz, że byłam zazdrosna o ciebie? — zakpiłam, akcentując koniec zdania.
— Ja jestem pewien, że byłaś o mnie zazdrosna — zrobił krok do przodu.
Chciałam się odsunąć, jednak za mną była jedynie ściana.
— Twoja pewność siebie cię kiedyś zgubi.
— Jak wyjaśnisz to, że cała poczerwieniałaś ze złości, kiedy zobaczyłaś, że przyszedłem z nią? Albo to, że gromiłaś ją wzrokiem przez cały ten czas, kiedy siedziała na moim kolanach? A może to, jak kopnęłaś ją pod stołem, kiedy chciała zrobić mi loda w kiblu? Hm?
Przełknęłam ciężko ślinę.
On zbliżył się jeszcze bardziej. Stał teraz zaledwie kilka centymetrów ode mnie.
— Specjalnie przyszedłeś z nią — stwierdziłam.
— Tak — przyznał. — Z trudem zniosłem jej towarzystwo, ale dzięki temu jestem jednego pewny. Pragniesz mnie Ronnie i chcesz mieć mnie na wyłączność — oblizał usta. — Byłaś cholernie zazdrosna.
Serce biło mi w piersi jak oszalałe, a mózg zdecydowanie odmawiał posłuszeństwa. Straciłam umiejętność jasnego myślenia i poddałam się temu, co kierowało moim ciałem. Korzystając z tego, że Niall stał nachylony nade mną pewnym ruchem chwyciłam go za szyję i wpiłam się w jego usta.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro