Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 1 - 11

Soundtrack do rozdziału:
The 1975 - Sex

Daniel zaproponował, że zrobi mi kolejnego drinka, w chwili, gdy odstawiłam pustą szklankę na stolik.

Miał to być już w zasadzie piąty, bo oprócz trzech drinków Daniela, Harry przyniósł mi colę z podwójną wódką, ale kto by się tym martwił. Pewnie i tak rano będę jak zwykle obiecywać, że więcej nie pije.

   – Czy ty chcesz mnie upić? – zachichotałam.

Ja i chichotanie?

Ohyda.

Chyba rzeczywiście jestem pijana.

   – Nie mam złych zamiarów – puścił mi oczko.

Gdy Daniel odszedł do wnętrza domu poczułam nagłą chęć porozmawiamy z Sophią. Dzierżyła w ręku butelkę z rumem kokosowym i zawzięcie dyskutowoła o czymś z Jesy.

   – Pierdolony kretyn. Musisz sobie odpuścić, olać go! On ma dziewczynę, a ty masz godność w porównaniu do tego gnoja – niemal krzyczała nabuzowana blondynka, a jej zaciśnięta pięść mówiła sama za siebie, że lepiej jej teraz nie podpadać.

   – H-hej – zachwiałam się. – Co się dzieje? Kim jest pierdolony kretyn? – zapytałam wyraźnie zbita z tropu.

Jesy westchnęła smutno i otarła łzy z policzków.

   – Chodzi o Matta.

   – A coś więcej?

   – Zwodzi mnie od prawie czterech miesięcy. Wiem, że ma dziewczynę... Prawdę mówiąc nie byłam świadoma tego od początku. Jakbym wiedziała, to nigdy nie zrobiłabym sobie takiej nadziei, sama rozumiesz, nie odbijam chłopaków innym dziewczynom – podałam jej chusteczkę, więc wytarła nos. – Pisał do mnie ciągle, chciał się spotykać, a jak tylko byliśmy wśród znajomych zachowywał się jakbyśmy się nie znali.

    – Dupek – wtrąciła Soph, po czym wzięła sporego łyka prosto z butelki.

    – Nie mogłam zrozumieć o co mu chodzi, dopóki nie dowiedziałam się od Perrie, że ma dziewczynę. Uświadomiłam mu, że wszystko wiem, a on nadal mydli mi oczy twierdząc, że mu na mnie zależy.

   – Powiedz o najlepszym – Sophia skrzyżowała ręce na piersi.

   – Najgorsze jest to, że Vanessa, jego dziewczyna przepisała się na początku tego roku do naszej szkoły i nie odkleja się od niego nawet na chwilę. Matt potrafi całować mnie potajemnie, a za pięć minut iść prosto do niej. Mówi, że nie potrafi z nią zerwać, a ja głupieję gdy tylko jestem w jego obecności i mimo, że chcę go nienawidzić to nie potrafię.

   – Woah – poczułam się przytłoczona. – Chyba muszę się napić.

Czy to miasto jest jakieś pechowowe? Każdy kurwa ma jakiś problem. Nikt nie bywa tu szczęśliwy.

Pieprzona dziura.

Obiecałam Jesy, że gdy tylko będę trzeźwo myślała to jej pomogę, a na tą chwilę poradziłam jej zalanie się w trupa. Przypieczętowałyśmy to postanowienie shotami. Potem dziewczyny poszły zapalić blanta, a ja stwierdziłam, że poszukam Daniela.

   – SUKO! - zawył żałośnie siedzący na trawie i jedzący chipsy Jake.

On z pewnością był już pijany i wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście.

   – Co tym razem wymyśliłeś? – spojrzałam na niego spod byka.

   – Chcę dzisiaj pieprzyć się z Taylerem.

Przewróciłam oczami.

   – Przecież kręcisz z Maxem.

   – Nie nadaje się do związków na odległość – wybuczał.

   – Port Angeles nie jest wcale tak daleko, to tylko godz....

   – GODZINA OCZEKIWANIA NA SEKS. Potrzebuję Taylera. Teraz – zerwał się na równe nogi.

Obserwowałam jak dobiega do chłopaka w tych swoich skórzanych spodniach i jak żarłocznie wpycha mu język do gardła. Tayler bez zastanowienia z uśmiechem odwzajemnił ten gest, a Louis stojący w pobliżu cały się zaczerwienił.

Przyszedł mi pewien pomysł do głowy i musiałam go właśnie w tym momencie zrealizować. Weszłam do środka domu, gdzie znajdowała się przeszklona kuchnia z wyjściem na tył ogrodu. Przy blacie stali Daniel i Harry rozmawiając, a gdy mnie zobaczyli uśmiechnęli się.

   – Drink dla najbardziej uroczej dziewczyny z Forks gotowy! – krzyknął Harry wskazując na szklankę z małą parasolką.

   – Świetnie – przytuliłam się do jego pleców.

Tak, właśnie miałam ochotę przytulić go od tyłu. Nie, żeby było w tym coś dziwnego.

  – Ktoś tu chyba sporo wypił.

  – Chcę wam tylko przypomnieć, że to wy tak we mnie wlewacie wódkę – pokazałam na ich dwójkę palcem. – A tak w ogóle Harry, to Louis cię szukał.

   – Tak? – rozpromienił się.

   – Mhm. Więc idź już do niego, bo biedak nie może cię znaleźć – popchnęłam go w stronę drzwi. Zdążył jeszcze zgarnąć butelkę wódki z lodówki.

Kiedy wyszedł, Daniel posłał mi tajemniczy uśmiech.

   – Czemu mam wrażenie, że Louis wcale go nie szukał?

   – Bo nie szukał. Sama postanowiłam coś między nimi zainicjować. Chodź, zobaczymy! – splotłam nasze palce i pociągnęłam go do szyby.

Daniel z uśmiechem spojrzał na nasze złączone ręce, ale przez ilość wypitego alkoholu nie potrafiłam sobie wytłumaczyć, dlaczego to zrobiłam.

Kiedy podeszliśmy do szyby Harry właśnie dołączył do Louisa, a ten wyszczerzył się na jego widok. Od razu rozpoczęli rozmowę, co chwila się śmiejąc.

   – Widzisz! Misja zakończona sukcesem – krzyknęłam radośnie.

Wróciłam do blatu, gdzie czekał na mnie drink i upiłam nieco jego zawartości, patrząc zalotnie spod rzęs na swojego przystojnego towarzysza.

Zaraz zaszedł mnie od tyłu, a jego ręce po chwili pojawiły się na moich biodrach. Uśmiechnęłam się pod nosem. Daniel był męski, gorący, momentami niesamowicie uroczy, jego oczy były prześliczne, a uśmiech zwalał mnie z nóg, a w dodatku ciągle poświęcał mi czas i cholera, naprawdę mi się podobał.

   – Czuje się zazdrosny – mruknął tajemniczym tonem.

Jego usta były milimetry od mojego ucha.

   – Oh, a to dlaczego? – odwróciłam się do niego przodem z kokieteryjnym
uśmiechem i błyskiem w oku.

   – Przytuliłaś Harry'ego, a nie mnie. Nie uważasz, że za to powinienem mieć prawo otrzymania wynagrodzenia? – uniósł jedną brew, a w jego tonie usłyszałam nutkę tajemniczości i humoru.

   – Zależy, co masz na myśli – moje serce biło jak oszalałe, spodziewając się do czego zmierzają owe słowa.

   – To – powiedział krótko i położył dłoń na mojej żuchwie, drugą pozostawiając na biodrze. Jego miękkie usta dotchnęły moich i zaczęły wolno się poruszać.

Moje serce z nerwów jakby się zatrzymało. Szybko się opanowała czując słodycz jego warg odwzajemniłając pocałunek, aż poczułam, że uśmiechnął się między pocałunkami. Zdecydowałam, że chce pogłębić delikatny, niewinny pocałunek i zaczęłam używać języka. Zawtórował mi, przez co było jeszcze przyjemniej. Mogłabym trwać w takiej chwili, gdyby nie chamskie chrząknięcie tuż obok nas.

Odsunęliśmy się od siebie, a jak się okazało obok stał Niall z kpiącym uśmiechem, a za nim niska, pijana brunetka.

   – Nie chciałbym wam przerywać, ale blokujecie lodówkę, a potrzebuję wódki – uśmiechnął się złośliwie, a gdy odsunęłam się od Daniela na znaczą odległość zabrał z zamrażalnika butelkę alkoholu.

   – Stary, pięć minut temu Harry wziął już jedną – skojarzył Daniel, a gdy sobie uświadomiłam co właśnie robił Niall zagotowałam się.

   – Ups? – zaśmiał się. – Musiałem nie zauważyć.

Cholerny dupek zrobił to specjalnie.

***

Pierwsze dni października były tego roku naprawdę chłodne. Dodatkowo fakt, że był poniedziałek, a zegar wybijał 7:30 wcale nie ułatwiał sprawy.

Tego dnia musiałam przebyć drogę do szkoły autubusem, ponieważ Jake postanowił odpuścić sobie jeden dzień szkoły odchorowując nadal piątkową imprezę jakby 2 dni weekendu wcale nie były wystarczające.

Umówiłam się z Sophią, że podejdę pod jej dom i razem dojedziemy autubusem, więc widząc późną już godzinę na zegarze założyłam pośpiesznie swoją parkę i trzasnęłam frontowymi drzwiami.

W tym samym momencie z domu naprzeciwko wyszedł Niall z idealnie zaczesanymi do góry włosami. Otworzył swój samochód, przy okazji zauważając mnie.

Wyszczerzył się w ten swój wkurzający sposób, po czym oparł się nonszalancko o czarny pojazd.

   – Cześć, maleńka – puścił do mnie oczko.

Przewróciłam oczami i pokazałam mu środkowy palec, ruszając przed siebie.

   – Ałć, ktoś tu nie jest w najlepszym humorze.

Zignorowałam go mijając jego samochód.

   – Czekaj, podwiozę cię!

   – Wolałabym iść te kilka kilometrów pieszo – warknęłam.

Usłyszałam tylko odpalenie silnika, następnie pisk opon, aż samochód z niesamowitą szybkością wyrósł tuż przed moimi stopami, zagradzając mi przejście.

Otworzył szybę szczerząc się jak kretyn, aż zagotowałam się ze wściekłości.

   – Czy ty jesteś popieprzony?! Mogłeś mnie potrącić, kretynie!

   – Nie przesadzaj, jestem zajebistym kierowcą – chłopięcy uśmiech zniknął z jego twarzy, a jego miejsce zajęła maska obojętności. – Wsiadaj.

   – Kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać, do cholery? – ze złości kopnęłam w wóz.

   – Albo wiadasz, albo będę zagradzać ci tak drogę przez następną godzinę. Na twoim miejscu nie chciałbym spóźnić się na biologię.

Olałam kłebiące się w mojej głowie pytanie skąd zna mój plan lekcji. Przeklinałam jedynie pod nosem i z morderczym wyrazem twarzy wsiadłam do samochodu, czując przegraną.

   – Zatrzymaj się pod domem Sophii. Umówiłam się z nią – burknęłam.

Blondyn puścił jedną z płyt ze schowka. I to naprawdę głośno. Zdążyłam zauważyć, że zespół to Sex Pistols, bo osobiście nie słuchałam takiej muzyki, a kiedy rozbrzmiały pierwsze słowa zrozumiałam dlaczego. Moje uszy krwawiły od krzyków i ryków wokalisty. Zdecydowanie musiał być naćpany, gdy śpiewał bo momentami brzmiał jak ktoś obłąkany...

Podgwizdując pod nosem Niall ruszył z piskiem opon, aż wbiło mnie a fotel.

   – Przeszedłeś kurs jazdy ekstremalnej czy już tak masz, że prowadzisz jak kompletny wariat? – wycedziłam złośliwą uwagę, przekrzykując muzykę, a on radośnie się zaśmiał.

   – W życiu dostałem jedynie 28 mandatów.

Pogratulować.

   – Już dawno nie powinieneś mieć prawa jazdy.

   – Szeryf jest zakochany w mojej matce. To ratuje mi dupe w tym mieście. A w ogóle – znowu uśmiechnął się złośliwie – jak tam związek z Danielem? Nadal trwa sielanka?

Położył ręke na moim udzie i przejechał po całej jego długości.

   – Zabieraj łapę! – strzepnęłam jego dłoń. – I się nie interesuj, bo to nie twoja sprawa.

   – Ah, jaka tajemnicza – powiedział sarkastycznie. – Miłość to porażka. Zastanów się nad tym.

Prychnęłam.

   – A co ty możesz o tym wiedzieć?

   – Wiem tyle, że zawsze przynajmniej jedno będzie cierpieć.

Zatrzymał samochód, przez co zorientowałam się, że dotarliśmy pod dom Soph. Dziewczyna wyszła z domu i od razu się wyszczerzyła na wieść, że nie musimy jechać autubusem.

   – Holiday in the sun! – wgramoliła się na środek tylnej kanapy. – Kierowca autubusu nie puszcza takich hitów.

Sophia zaczęła radosną paplaninę o swojej kolekcji punkowych płyt, kiedy ja nadal myślałam o słowach Nialla.

Przynajmniej jedno będzie cierpieć.

***

Zajęcia tego dnia mijały mi zaskakująco szybko. Na każdej lekcji zaczynaliśmy nowy temat, przez co całkowicie skupiałam się na robieniu notatek, a przerwy były na tyle krótkie, że podczas biegu z jednego końca budynku na drugi w celu pojawienia się punktualnie na lekcji nie znalazłam nawet chwili, by zerknąć na telefon i odpisać Danielowi na sms'y.

Moją ostatnią lekcją tego dnia na moje nieszczęście była historia. W klasie Christiana Mitchella nikt nie myślał, aby odezwać się nieproszonym, szczególnie Perrie, która starała się zgłaszać i odpowiadać na każde pytanie, aby poprawić swoją sytuację. Kiedy tak patrzyłam na jej żałosną próbę złagodzenia swojego wizerunku było mi jej naprawdę szkoda.

Nikt również nie zdążył wyprowadzić nauczyciela z równowagi, co zaowocowało pełną frekwencją - nie miał bowiem pretekstu, aby kogoś wyrzucić za drzwi.

   – Przygotowałem dla was projekt, który będzie stanowił 1/2 oceny końcowej – powiedział nauczyciel, gdy do końca lekcji zostało ostatnie piętnaście minut. – Uprzedzam, zadawanie będzie wymagające, a żeby wykonać je dobrze musicie poświęcić na nie więcej czasu, niż godzinę dzień przed ostatecznym terminem oddania, wypadający dokładnie za dwa tygodnie. Podam wam konkretne okresy historyczne, a wy będziecie musieli dokładnie opisać wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w danym przedziale czasowym. Interesują mnie szczegóły! Żeby było ciekawej, sam wybiorę wasze zespoły składające się z trzech osób.

Po klasie rozniosły się pomruki niezadowolonenia. No cóż, zapowiadało się po prostu świetnie.

Mitchell otworzył dziennik i z satysfakcjonującym uśmiechem przejażdżał wzrokiem po nazwiskach.

Wyglądał, jakby zawalanie nas zadaniami sprawiało mu niemałą przyjemność.

   – Jesy Miles, Dylan Peters i... – zawachał się na moment. – Sean Stock, można usłyszeć o tobie wiele interesujących rzeczy.

Wiedziałam jak Jesy niemal się załamała, gdy dowiedziała się, że będzie stanowić zespół z Sean'em, którego nawiasem mówiąc interesowały jedynie imprezy, dziewczyny i nic poza tym.

   – Sophia Jenkins, Liam Payne i Zayn Malik. Następna grupa to Harry Styles, Perrie Edwards oraz Kayle Fitch.

Historyk czytał kolejne grypy, aż wreszcie przyszła kolej na mnie.

   – To może być ciekawe – uśmiechnął się pod nosem. – Ronnie Addison, Louis Tomlinson i Niall Horan.

Zamarłam. To był chyba jakiś żart. Naprawdę kiepski żart.

Blondyn od razu odwrócił się w moją stronę i oblizał wzywająco usta, by mnie sprowokować. Zawtórowałam mu środkowym palcem.

***

   – Powinniśmy zacząć dzisiaj pracę nad projektem, bo jeśli będziemy to odkładać w czasie to skończy się jak zawsze, czyli pozostawieniem tego na ostatnią chwilę – powiedział Louis, kiedy staliśmy przy mojej szafce.

   – Nie mam żadnych planów, więc w porządku. U kogo się spotkamy?

   – Myślę, że u Nialla będzie najlepiej.

Skrzywiłam się, nawet tego nie kontrolując. Louis uśmiechnął się i poprawił swoje okulary zerówki ze złotymi zdobieniami. Swoją drogą bardzo mu pasowały do eleganckiej koszuli i drogiego złotego zegarka. Wyglądał zbyt ekskluzywnie jak na tą szkołę.

   – Nie przepadasz za nim, co? – poruszył wymownie brwiami.

   – Uznajmy to po prostu za odmienność charakterów – machnęłam ręką i schowałam podręczniki do środka szafki.

Mogłabym napisać litanie, dlaczego nie znoszę Nialla Horana z dokładnymi argumentami, jednak nie miałam ochoty zatruwać sobie nim umysłu.

   – Będzie robił mi dzisiaj tatuaż, więc takie wyjście chyba najbardziej by nam pasowało. A z tago co wiem mieszkasz naprzeciwko, więc nie będziesz musiała martwić się powrotem.

   – Jasne, może tak być. O piątej?

   – Idealnie. Jeśli posiadasz książki historyczne, gdzie mowa jest o angielskiej monarchii w XIXw. to śmiało, bierz wszystkie!

Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Louis zobaczył kogoś za moimi plecami, po czym radośnie się pożegnał. Zaskoczona jego nagłą reakcją odwróciłam się za siebie, przez co wpadłam na umięśniony tors Daniela.

   – Hej, piękna – cmoknął mnie w policzek, a różowe wypieki pojawiły się na mojej twarzy. – Nie odzywasz się przez cały dzień. Zmęczyłem cię? - ukazał biały rząd zębów w szerokim uśmiechu.

   – Przepraszam, ale całkowicie oddałam się nauce – pokiwałam zeszytami z przepraszającym spojrzeniem.

   – Nic nie szkodzi, mam w planie teraz spędzić z tobą trochę czasu – uśmiechnął się szeroko i pokazał mi kluczyki do samochodu.

   – Z tego co wiem nie masz samochodu – wskazałam zdziwiona palcem na przedmiot w jego dłoniach.

   – Pożyczyłem co prawda od ojca, ale dzięki temu mogę cię odwieźć i zabrać na obiad.

   – Boże, jak to możliwe, że jesteś singlem? – zaklaskałam w dłonie, a Daniel ze śmiechem przewrócił oczami.

Skierowaliśmy się w stronę wyjścia, a brunet zaproponował, że poniesie moją torebkę. Była naprawdę ciężka przez 600 stron podręcznika do historii. Amerykańskie podręczniki to istny horror.

Białe Audi zaparkowane było przed samym wejściem. Nie byłam typem dziewczyny, którą można było zdobyć samochodem ale ten robił wrażenie.

   – Gdzie chciałabyś zjeść? – Daniel otworzył przede mną drzwi samochodu.

   – Czy wyjdę na zbyt banalną i bez klasy, kiedy powiem, że najbardziej kocham McDonald's?

   – Miałem szczerą nadzieję, że to powiesz.

Oboje wybuchneliśmy śmiechem. Co prawda do najbliższego fast foodu musieliśmy jechać jakieś piętnaście kilometrów, ale było warto.

W drodze powrotnej Daniel opowiadał o swojej rodzinie oraz o tym co chciałby robić po liceum. Planował karierę sportową w college'u w Anglii, który posiadał wlasny klub piłkarski. Byłam pod sporym wrażeniem przez jego przyszłościowe myślenie i to, jak idealnie zaplanował swoje życie. U mnie wyglądało to w ten sposób, że za pewne wybiorę pierwszy uniwersytet, do którego się dostanę by tylko wyrwać się do większego miasta.

Chwilę po szesnastej zajechaliśmy pod mój dom. Od razu dostrzegłam Karen na podjeździe przy swoim samochodzie i wymalowane na jej twarzy zaskoczenie, gdy zobaczyła, że to właśnie ja wysiadam z auta. Potem jej wzrok spoczął na Danielu, który zaraz za mną wyszedł z pojazdu. Dokładnie obserwowałam jak jej twarz promienieje, gdy uświadomiła sobie, że mój towarzysz jest niezwykle przystojny.

   – Cześć mamo – powiedziałam niezręcznie. – To jest Daniel, zapisaliśmy się na te same zajęcia.

Daniel podszedł do niej i podał rękę, przedstawiając się, co ona od razu odwzajemniła. Promieniała z każdą sekundą i czułam, że to odpowiedni moment, by nastawiać się psychicznie na typową pogadankę podekscytowanej Karen.

Karen rozpoczęła paplanine o swoim dyżurze oraz o tym, jaki dyrektor szpitala potrafi być zakręcony. Następnie rozmowa przeszła na szkołę, nowe przedmioty i końcowe egzamizny, aż wreszcie poczułam, że muszę to przerwać. Daniel oczywiście był dobrze wychowany, aktywnie uczestniczył w rozmowie, a nawet śmiał się z jej zabawnych anegdot ale je nie zamierzałam tego robić.

   – Mamo. Zaraz spóźnisz się do pracy.

   – Ah, straszna ze mnie gaduła. Daniel, bardzo mi było ciebie poznać. Może wpadniesz do nas na kolacje w przyszłym tygodniu?

   – Bardzo chętnie – ukazał śnieżno białe zęby.

   – To świetnie. Przygotuję pieczeń! Lubisz?

   – Tak się składa, że uwielbiam.

   – Mamo – ponagliłam ją.

   – No już dobrze! – otworzyła drzwi samochodu. – Bawcie się dobrze!

   – Daniel mnie tylko odwiózł, ponieważ byliśmy na obiedzie, a za jakieś pół godziny wychodzę robić projekt z historii, więc IDĘ MAMO.

Odwróciłam się na pięcie i porwałam ze sobą Daniela. Odprowadził mnie pod drzwi. Spokojnie odetchnęłam, kiedy usłyszałam, że Karen wreszcie odpala samochód.

   – Dziękuję za obiad i odwiezienie do domu – uśmiechnęłam się, po czym włożyłam klucz w zamek. – I przepraszam za mamę, jest gadułą, szczególnie gdy ma do czynienia z moimi znajomymi.

   – Żaden problem, twoja mama jest świetna. Nie mogę doczekać się kolacji. Czuję, że Pani Addison będzie mnie uwielbiać – zaśmiał się.

Otworzyłam drzwi i westchnęłam.

   – Wpuściłabym cię, ale naprawdę czas mnie goni.

   – Nie ma sprawy – zbliżył się. – Następnym razem zabiorę cię w jakieś bardziej wyszukane miejsce, na dłużej, niż tylko na obiad do McDonald's.

Położył dłoń na moim policzku i złożył na moich wargach krótki pocałunek.

   – Do zobaczenie jutro – puścił mi oczko i powoli ruszył do samochodu. – Napisze do ciebie wieczorem.

Pomachałam mu stojąc na progu, a kiedy odjechał weszłam do środka i rzuciłam się na kanapę w salonie.

Woah.

***

Wzięłam szybki prysznic, przygotowałam pomoce naukowe w postaci posiadanych książek z poprzedniej szkoły i oczywiście znalazłam pięć minut na przejrzenie aktualności na instagramie.

Widząc, że zbliża się siedemnasta założyłam sporych rozmiarów czerwoną bluzę i nie martwiąc się, że mam jeszcze mokre włosy skierowałam się na dół.

   – Katherine, zamknij za mną drzwi! – krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.

Przeszłam szerokość ulicy i zapukałam w solidne drzwi z ciemnego drewna. Po kilkunastu sekundach otworzył je Niall ze swoim szelmowskim uśmiechem. Nie miał na sobie koszulki, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego wytatuowany, umięśniony tors, a dresy, które miał na sobie leżały tak nisko na biodrach ukazując zarysowane V.

   – Hej, maleńka – puścił mi oczko.

Przewróciłam na niego oczami i skierowałam się prosto do wnętrza przedpokoju popychając przy tym jego bark.

   – Przestań tak do mnie mówić.

Tylko się zaśmiał, po czym wskazał na schody.

   – Chcesz coś co picia? Może piwo? – zapytał stojąc jeszcze na dole, podczas gdy ja weszłam na pierwsze piętro.

   – Piwo brzmi w porządku.

Weszłam do jego pokoju, gdzie zastałam Louisa siedzącego tyłem na krześle, palącego papierosa. Na placach miał odbity wzór tatuażu.

   – Hej, Lou – uśmiechnęłam się i Rzuciłam książki na łóżko Nialla.

   – Hej, Ronnie.

   – Myślałam, że jak przyjdę, to już będziesz miał zrobiony tatuaż i będziemy mogli przejść do robienia projektu – zabrałam mu papierosa z ręki po czym się zaciągnęłam.

   – Taki był plan ale po szkole zjaraliśmy dwa blanty i musieliśmy się trochę ogarnąć – roześmiał się.

Lou zaczął przeglądać coś w telefonie podczas gdy ja spojrzałam jeszcze raz na łóżko Nialla. Wspomnienia z tamtej nocy pojawiły się od razu w mojej głowie. Potrafiłam odtworzyć w pamięci sposób w jaki byłam dotykana i to co czułam. Aż przeszedł mnie dreszcz.

Wgramoliłam się ostatecznie na duże łóżko i zaczęłam otwierać książki na odpowiednich stronach. W tym momencie dołączył do nas Niall, niosący trzy butelki piwa.

Podał Jedną Louisowi, by zaraz podejść do mnie i konspiracyinie włożyć mi drugą między nogi, bym poczuła chłód szkła wyciągniętego prosto z lodówki.

Zadrżałam i od razu zgromiłam go nienawistym spojrzeniem, a ten puścił mi jedynie oczko z tym swoim uśmiechem dupka.

***

O

bserwowałam jak Niall zakłada na ręce gumowe rękawiczki, dezynfekuje skórę Louisa i zaczyna wykonywać mu wzór. Nigdy nie widziałam na żywo jak wygląda robienie tatuażu, ale sam głośny dźwięk maszynki robił wrażenie, że tatuowanie jest bardzo bolesne. Louis natomiast siedział nie wzruszony popijając piwo i pisząc coś na telefonie.

Nie chciałam dłużej marnować swojego czasu, ponieważ zaplanowałam, że dzisiaj chociaż w jakiejś niewielkiej części zrealizujemy projekt i choćbym musiała robić go sama, to nie pozwolę, bym miała słabą ocenę.

Zaczęłam sporządzać notatki, a Louis zaproponował, że korzystając z komputera Nialla zacznie pisać pracę posiłkując się internetem i tym, co mu podyktuje. Tak więc zrobiliśmy ale wciąż nie mogłam się skupić przez świdrujące moją osobę spojrzenie Nialla.

   – Okej, robi się niezręcznie i w tym pomieszczeniu jest aż gęsto od napięcia seksualnego – mruknął Louis z wrednym uśmieszkiem.

   – Skończyłem, stary – Niall zignorował jego uwagę i otarł jego skórę z pozostałości tuszu.

   – Nagła zmiana tematu – roześmiał się.

Louis dokładnie obejrzał nowe dzieło i podziękował Niallowi. Ubrał się i dokończył swoje piwo.

   – Zrobiliśmy porządny kawał pracy, więc mogę spokojnie udać się do domu, bo przy okazji widzę że musicie koniecznie "porozmawiać" – znów zaczął się śmiać, a Niall przewrócił na niego oczami i wyszedł za nim z pomieszczenia, by odprowadzić go na dół.

Zostaliśmy sami.

  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro