Prolog
Pewna dziewczyna na około 13 lat szła dróżką wysypaną małymi kamykami. Szła tak już dosyć długo. Chciała wyrwać się z miasteczka, w którym mieszkała aktualnie ze swoją rodziną zastępczą. W końcu dotarła tam, gdzie chciała. Stanęła przed Górą Ebott. Podniosła głowę, aby się jej lepiej przyjrzeć. Była dość wysoka, jednak dziewczyna nie zważała na to. Chęć wejścia na tą górę wypełniała ją...No właśnie, czym? Dziewczyna nie umiała odpowiedzieć na to pytanie. W każdym razie dziewczyna, pomimo zmęczenia, zaczęła powoli wchodzić na tą górę. Ledwie się obejrzała, a już była na szczycie. Usiadła na chwilę, aby odpocząć. Ku jej niezadowoleniu zaczęła sobie przypominać dawne czasy...przed wypadkiem. Ona i jej siostra lubiły chodzić razem z rodzicami w to miejsce. Siostry nie miały jednak nigdy szansy, aby wejść na Górę. Nic dziwnego, były jeszcze małe, mogły sobie coś zrobić lub się zgubić. Ale wtedy to nie miało znaczenia. Wtedy...wszystko było normalne. Ojciec nie interesował się wtedy zbytnio duszami swoich córek. Dziewczyna do dnia dzisiejszego żałuje, że w ogóle ona i jej siostra pokazały mu swoje dusze. Wtedy nic by się nie zmieniło. Po wypadku, siostra była dla niej jedynym wsparciem. Kiedy zaginęła...cały świat dziewczyny po prostu się rozpadł. Mama obwiniała swoją jedyną córkę za to, że jej siostra uciekła. Oddała ją do rodziny zastępczej, a kilka tygodni później...Dziewczyna otrząsnęła się ze wspomnień. Wstała i zaczęła iść dalej. Zrobiła zaledwie parę kroków, kiedy znowu stanęła. Przed nią była ogromna dziura. Bardzo to zdziwiło dziewczynę, bo teoretycznie nie powinno być tu żadnej dziury. Wtedy coś sobie przypomniała. Tata opowiadał jej kiedyś, że na Górze Ebott jest wejście do Podziemia-miejsca, gdzie wiele lat temu zostały uwięzione potwory. Dziewczyna przewróciła oczami, przypominając sobie to. Westchnęła i już miała zawrócić, gdy jej uwagę przykuło coś dziwnego. Na krzaku, który był pozbawiony liści, na jednej z gałązek był przyczepiony dość duży kawałek materiału. Dziewczyna uklękła przy krzaczku i wzięła materiał do ręki, by mu lepiej się przyjrzeć. Kiedy go zobaczyła, jej oczy zaświeciły czerwonokrwistym blaskiem. Kawałek materiału należał do jakiegoś swetra. Materiał był w kolorze niebieskim z małym kawałkiem fioletowego paska. Dziewczyna dobrze wiedziała, z czyjego swetra pochodzi ten kawałek. Sweter w takich kolorach nosiła jedynie jej siostra...Dziewczyna wstała i spojrzała w dół dziury. Skoro kawałek swetra jej siostry był blisko tej dziury, musi to oznaczać, że dziewczyna prawdopodobnie wpadła do Podziemi. Dziewczyna nie widziała siostry 3 lata. Skoro jest w Podziemiu, a żyją tam potwory, to znaczy, że może wciąż żyć. W sercu dziewczyny po raz pierwszy od 3 lat pojawiła się nadzieja. Nadzieja, że znowu zobaczy siostrę. Że znowu będą nierozłączne. Niewiele myśląc, wskoczyła do dziury. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że ta decyzja może zmienić życie setkom istnień żyjących tam, jej siostry. Może nawet i jej życie...
No siema! Ostatecznie, definitywnie i nieodwracalnie zaczynami przygodę z Sonnytale. Mam nadzieję, że tym skromnym prologiem zachęciłam was do tego, aby trwać ze mną do ostatniego rozdziału. A mam jeszcze w planach zrobić z Sonnytale coś w stylu sezonu 2 i 3. Teraz będzie mi o wiele trudniej, bo teraz muszę pisać aż trzy książki naraz! No ale niestety, albo stety, wena wróciła z wakacji i teraz mam okropną chęć napisania tej książki. Prościej mówiąc, nie mogłam już wytrzymać i musiałam zacząć tą książkę, inaczej nie byłabym sobą. I od razu mówię, Sonnytale nie istnieje, sama wymyśliłam to uniwersum, więc nawet nie próbujcie go wyszukiwać w Google. I jeszcze jedno. W późniejszych rozdziałach, bardzo późniejszych, nie jestem w stanie stwierdzić w których, mogą pojawić się sceny brutalnie, śmierć itp. itd. Więc zalecam uważać. Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro