Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Ruiny i pierwszy potwór

Sonny szła przez Ruiny prowadzona przez nowego kolegę. Była zdziwiona, jak dobrze Flowey zna Ruiny. W końcu znaleźli się przed pierwszą zagadką.

-Stań, proszę-poprosił Flowey. Dziewczyna posłusznie stanęła.

-To jest pierwsza zagadka, którą musisz rozwiązać. Musisz pociągnąć za odpowiednią dźwignię, aby otworzyć drzwi-wyjaśnił Flowey wskazując korzeniem na pięć dźwigni ustawionych koło siebie. Son podeszła do dźwigni i przyjrzała się im. Przejechała palcem po pierwszej dźwigni. Na palcu miała szarą smugę kurzu.

-Strasznie zakurzone są te dźwignie-uznała Sonny.

-Tak, wiem. Te zagadki były nieużywane od 3 lat, więc nic dziwnego, że są takie zakurzone-wyjaśnił Flowey. Sonny dmuchnęła na dźwignię, by pozbyć się kurzu. Kłęby kurzu uniosły się w powietrze. Sonny i Flowey zaczęli kaszleć i kichać. Gdy chmura kurzu opadła, Sonny i Flowey byli cali z kurzu.

-...Cóż, mogło być gorzej-zaśmiał się Flowey. Sonny przewróciła oczami i pociągnęła za dźwignię. Nic się nie wydarzyło. Son zdmuchiwała kurz z dźwigni i pociągała je kolejno. Nic się nie działo. Sonny spojrzała na Flowey'a zirytowana.

-N-nie patrz tak na mnie, to nie moja wina, że dźwignie nie działają-powiedział przestraszony. Sonny zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu w poszukiwaniu innej drogi. Nagle zauważyła coś dziwnego. Jej uwagę przykuła zwykła kolumna. Podeszła do niej. Za nią znajdowała się jeszcze jedna dźwignia. Flowey i Sonny popatrzyli na siebie zdziwieni.

-Hm, nie pamiętam, żeby to tu wcześniej było...-zadumał się Flowey, lecz jego rozmyślania przerwał dźwięk pociągania dźwigni i odgłos otwieranych drzwi.

-Chodźmy dalej-powiedziała Sonny do Flowey'a. Kwiatek wyczuł coś w jej głosie, ale to nie była determinacja. Albo była to determinacja, tylko...inna. Flowey postanowił nie zaprzątać sobie tym głowy. Po kilku minutach marszu znaleźli się przed kolejną zagadką. Musieli przesunąć kamienie na odpowiednie pola, aby pozbyć się kolców, które uniemożliwiały przejście im przez mostek. Był tylko jeden problem-nie było kamieni. Sonny rozglądała się za kamieniami, jednak nie mogła ich nigdzie dostrzec.

-I co teraz?-zapytała przyjaciela.

-Hmm...Mam pomysł. Odstaw mnie na ziemię i zaczekaj tutaj, a ja spróbuję znaleźć kamienie-poprosił Flowey.

-A jak chcesz to zrobić. Bo wiesz...jesteś kwiatkiem-zauważyła Son.

-To nic, że jestem kwiatem. Umiem poruszać się pod ziemią, zaufaj mi-powiedział Flowey. Sonny posłusznie odstawiła go na ziemię, a on chwilę później zapadł się pod ziemię i tyle go Sonny widziała. Dziewczyna usiadła na ziemi i oparła się o ścianę. Była okropnie zmęczona. Ledwie spuściła głowę, jej oczy od razu się zamknęły.

Sonny nagle poczuła, że ktoś dotyka ją w ramię. Podniosła głowę i otworzyła oczy. To był Flowey. Dotykał korzeniem jej ramienia, próbując obudzić.

-No, w końcu się obudziłaś. Przez chwilę się bałem, że coś ci się stało-powiedział Flowey wzdychając z ulgą.

-C- Oh, s-spokojnie, nic mi nie jest. Po prostu byłam zmęczona-wyjaśniła pospiesznie Sonny.

-To dobrze. Tak w ogóle, spotkałem Toriel, osobę o której ci mówiłem. Powiedziałem jej o tobie, a ona powiedziała, że może nam pomóc przejść przez zagadki. Będzie czekać na nas za tamtymi drzwiami-powiedział Flowey wskazując korzeniem na drzwi po drugiej stronie mostku.

-Naprawdę? To w porządku. A propos zagadek, znalazłeś kamienie?-zapytała Sonny.

-Tak, znalazłem-odpowiedział Flowey, wyciągając spod ziemi trzy kamienie. Następnie umieścił je na odpowiednich polach. Kolce zniknęły. Sonny uklęknęła obok Flowey'a, aby ten mógł wejść spowrotem na jej ramię. Dziewczyna przeszła przez mostek, a następnie przekroczyła próg drzwi. Kiedy to zrobiła, zauważyła postać, która czekała na nich kilka kroków dalej.

-To jest ta cała Toriel?-zapytała Sonny. Flowey pokiwał głową. Sonny podeszła do Toriel. Ta od razu zwróciła uwagę, że ktoś do niej idzie i uśmiechnęła się.

-Witaj, jestem Toriel, strażniczka Ruin. A ty jak się nazywasz?

-...Sonny. Nazywam się Sonny...

No siema! Wzięłam się za napisanie kolejnego rozdziału. Oby się wam spodobał. Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział. A propos rozdziałów, dlaczego wczoraj nie wrzuciłam żadnego rozdziału? Cóż, po prostu nie chciało mi się nic wrzucać. Nie muszę wrzucać rozdziałów codziennie, prawda? W każdym razie, życzę wam miłego dnia. Do następnego!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro