21. Nowa linia czasu?
Sonny poruszyła się mamrocząc coś do siebie. W końcu wstała i usiadła. Nic nie widziała. Pod rękami czuła kwiatki. Łoże z kwiatków...kwiatki...Sonny nagle z czegoś zdała sobie sprawę.
-Co...co się stało?-dziewczyna podrapała się po głowie zdezorientowana. Nie wiedziała co jest grane. Próbowała otworzyć oczy, lecz za każdym razem sprawiało jej to ból. Dotknęła twarzy i zdała sobie sprawę, że ma na niej nacięcia. Wtedy sobie przypomniała. Gwałtownie wstała tylko po to by ponownie wylądować na ziemi.
-Ał...-jęknęła Son. Jak niby miała stąd wyjść skoro nic nie widziała? Nagle usłyszała jakiś dźwięk.
-Cześć, jestem Flowey. Kwiatek Flowey-dało się słyszeć głos. Sonny drgnęła gdy usłyszała znajomy głos.
-Flowey...?-zapytała Son dla pewności.
-Em...tak? Czekaj...Sonny?!-zawołał kwiatek zdziwiony.
-T-tak, to ja. Już się bałam że mnie nie pamiętasz...-powiedziała Sonny spokojnie. Kwiatek nie odpowiedział.
-Co ty tu robisz? Jakim cudem ja żyję? Co ci się stało? Jesteś bledsza i masz ranną twarz-Flowey zaczął zadawać miliony pytań.
-Hej, spokojnie, zaraz ci wszystko wyjaścię, tylko mi pomóż-poprosiła Son wyciągając rękę przed siebie.
-O nie, ostatnim razem jak ci zaufałem to wpuściłem mordercę do Snowdin-zauważył Flowey. Son wzięła głębszy oddech gdy to usłyszała.
-Ja...ja wiem. Ale tym razem możesz mi zaufać. Flowey, proszę...sama nie dam rady, nic nie widzę-powiedziała dziewczyna. Flowey westchnął.
-No dobrze...ale bez żadnych numerów-zgodził się Flowey.
-M-możesz być pewien że nic się nie stanie. Zaufaj mi-powiedziała pewnie Sonny mając rękę ciągle przed sobą. Po chwili poczuła że wokół niej coś się oplata. Od razu domyśliła się że to Flowey. Gdy poczuła go na swoim ramieniu, podparła się rękami i wstała. Jeszcze przez chwilę nie umiała utrzymać równowagi, ale gdy w końcu jej się to udało, postawiła pierwszy krok. Potem następny. Cały czas dotykała jedną ręką ściany by mieć orientację w którą stronę iść. Nagle coś przyszło jej do głowy.
-Flowey?
-Hm?
-Jak to się stało że znowu się tu pojawiłam? Ostatnie co pamiętam to jakiś dziwny przycisk.
-Przycisk?
-T-tak...Świecił się, więc go nacisnęłam. Potem nie wiem co się stało.
Kwiatek nie odpowiedział.
-Flowey?
-...Zresetowałaś.
-Co zrobiłam?
-Zresetowałaś. Nie mów mi że nie wiesz co to są linie czasu.
-Em...co?
-Czyli nie wiesz.
Flowey westchnął głęboko.
-Linie czasu to świat w którym się teraz znajdujemy. Nazwę to tak, bo nie wiem jak inaczej ci to wyjaśnić. Dusza Determinacji jest w stanie kontrolować linię czasu.
-To znaczy?
-Może ZAPISAĆ, WCZYTAĆ i RESETOWAĆ. ZAPIS jest w stanie zapisać twój progres. WCZYT może wczytać twój progres. A RESET jest w stanie zresetować swój progres. Ty użyłaś właśnie RESETU.
-Zresetowałam linię czasu?
-Tak. Nie wiem nawet jak, ponieważ twoja Determinacja różni się od Determinacji Frisk. Tylko ona jest w stanie kontrolować linię czasu.
Sonny nie odpowiedziała. Nie wiedziała jak ma wyjaśnić Flowey'owi że przypadkowo zabiła Frisk i użyła jej RESETU.
-Son? Odpowiesz mi?-zagadnął Flowey zniecierpliwiony. Sonny stanęła.
-No...bo ja...Ja przypadkowo zabiłam...Frisk...-Sonny było trudno wypowiedzieć te słowa.
-Co zrobiłaś?!-krzyknął Flowey oburzony.
-T-to było przez przypadek! Potem...możliwe że użyłam RESETU Frisk...-wyznała niepewnie Sonny. Flowey nie odpowiedział. Był w szoku.
-...Oh. Więc teraz to prawdopodobnie ty masz kontrolę nad linią czasu.
-J-ja?!
-Tak. Skoro użyłaś RESETU Frisk, możliwe że przejęłaś całkowitą kontrolę nad linią czasu.
-Tylko dlatego że zresetowałam?! Nawet nie jestem całkowicie duszą Determinacji!
-Fakt. Pokaż duszę.
-Co?-zdziwiła się Son.
-Pokaż duszę. Eh, po prostu wystaw rękę i przywołaj swoją duszę.
Son posłusznie wystawiła rękę i przywołała duszę. Zrobiła to niepewnie, ponieważ nie lubiła pokazywać swojej duszy.
-I co? Jest aż tak źle?
-Nie, wcale nie! Twoja dusza jest teraz...inna.
-Czyli?
-Masz duszę Determinacji, tylko że masz w środku jeszcze fioletową duszę. I to odwróconą. Pierwszy raz coś takiego widzę.
Sonny była zaskoczona odpowiedzią Flowey'a. Jej dusza...zmieniła się?
-Jakim cudem się zmieniła? Czy to w ogóle możliwe?
-Nie wiem. Pierwszy raz mam z czymś takim do czynienia. A teraz idź dalej, musimy to obgadać z Frisk i Sansem-uznał Flowey.
-D-dlaczego z nimi?-zapytała Sonny przerażona.
-Znając życie to ja, ty i oni jesteśmy jedynymi którzy pamiętają co się stało. Więc tylko oni mogą nam pomóc-wyjaśnił kwiatek.
-Czyli inni nic nie pamiętają?-zdziwiła się Son.
-Tak, możesz być pewna-odpowiedział Flowey.
-A-ale skoro Sans i Frisk pamiętają to...j-jak ty sobie wyobrażasz rozmowę z nimi? Jak ja im spojrzę w oczy?-niepewność Sonny rosła z każdym zdaniem.
-Hej, uspokój się. Nic się nie stanie, moja w tym głowa. A teraz idź-rozkazał Flowey. Sonny posłusznie ruszyła.
Po przejściu zagadek, które właściwie rozwiązał Flowey, on i Sonny poszli dalej.
-Zatrzym się!-zawołał Flowey. Son gwałtownie stanęła.
-Co się stało?-zdziwiła się Sonny.
-Widzę Toriel kawałek od nas-wyjaśnił Flowey. Sonny przestraszyła się.
-I co teraz? Nie damy rady jej ominąć-zauważyła Sonny.
-Dobra, pójdziemy do niej, ale musisz mnie posłuchać. Nie możesz jej pokazać że się znacie. Udawaj, że to pierwszy raz gdy ją spotykasz. Jasne?-powiedział kwiatek. Sonny pokiwała głową.
-Dobrze. A teraz idź-powiedział Flowey. Sonny ruszyła niepewnym krokiem w stronę Toriel.
Hejka! Jak tam się macie? Mam nadzieję że dobrze. Macie tu kolejny rozdział z książeczki. Pewnie niektórzy chcieli mnie rozerwać bo zaczęłam zabijać bohaterów, ale teraz mam nadzieję że będę żyć. No nic, lecę pisać kolejny rozdział. Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro