Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Kolejny upadły człowiek

Flowey był w Ruinach. Oglądał jakąś starą, zakurzoną zagadkę. Nikt tu nie był od 3 lat, więc zagadki są nieużywane. Spędził dość miły czas z Charą. Często go odwiedzała. Czasami przychodziła też do niego Toriel z ciastem. Bardzo je lubił. Cieszył się, że pomimo braku duszy, jest w stanie powiedzieć Toriel: "To ciasto bardzo mi smakowało". Nie opuszczał Ruin, bo chciał dotrzymać towarzystwa Tori. Nie chciał, by była tu całkiem sama. Nagle coś wydało głuchy huk. Flowey podskoczył. Wszedł w ziemię i pojawił się w miejscu, skąd dochodził hałas. Dochodził z miejsca, gdzie znajduje się łoże ze złotych kwiatków. Ktoś na nim leżał. Ze zdziwieniem uznał, że to człowiek. A dokładnie dziewczyna. Miała na sobie bordową koszulkę z niedługim rękawem, ciemnoniebieską spódniczkę z czarnym paskiem u samej góry i wysokie jasnobrązowe buty. Dziewczyna poruszyła się i podniosła głowę. Miała żółtą karnację i krótkie, ciemnobrązowe włosy, a oczy świeciły czerwonokrwistym blaskiem. Wstała i otrzepała się. Flowey przyjrzał się jej i uznał, że dziewczyna wygląda niemal identycznie tak jak Frisk. Kwiatek natychmiast pojawił się przed tajemniczą dziewczyną.

-Hejka, jestem Flowey. Kwiatek Flowey-przedstawił się Flowey. Dziewczyna przyglądała mu się z ciekawskim spojrzeniem, jednak nic nie powiedziała, co trochę przeraziło Flowey'a.

-A...ty jak się nazywasz?-zapytał po chwili.

-...Sonny. Nazywam się Sonny. Ale jeśli chcesz, możesz mówić do mnie Son-odpowiedziała Sonny.

-Miło mi cię poznać, Sonny. Masz bardzo ciekawe imię-uznał kwiatek.

-Wszyscy mi to mówią. Mam wyjątkowe imię, dlatego jestem z niego dumna-wytłumaczyła Sonny. Mówiła o tym z pasją, jednak jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, co jeszcze bardziej przerażało Flowey'a.

-Em, więc...co cię tu sprowadza?-zapytał niepewnie.

-Spadł tutaj ktoś dla mnie bardzo ważny. Chciałabym odnaleźć tą osobę-wyjaśniła Sonny, jednak to nie powiedziało za wiele Flowey'owi.

-...Em, może ci pomóc odnaleźć tą osobę?-zaproponował Flowey.

-Naprawdę? Zrobiłbyś to dla mnie?-zapytała Son, a w jej głosie słychać było nadzieję.

-No...tak. Dawno stąd nie wychodziłem, bo dotrzymywałem komuś towarzystwa, więc mała zmiana otoczenia dobrze mi zrobi-powiedział kwiatek.

-Dotrzymywałeś komuś towarzystwa? Myślałam, że żyjesz tu sam-zdziwiła się Sonny.

-Nie do końca. Żyje tu bardzo miła osoba. Nie chciała opuszczać tego miejsca, więc postanowiłem, że zostanę razem z nią. Ale nie jestem tu samotny. Przyjaciele czasem mnie odwiedzają-wyjaśnił.

-Naprawdę? To miło z ich strony-uznała dziewczyna.

-No dobrze, myślę, że powinniśmy już iść, jeżeli chcemy znaleźć to ważną osobę-powiedział Flowey. Skinął korzeniem, dając do myślenia Sonny, aby uklękła, po czym wszedł jej na ramię.

-Idź tędy-Flowey wskazał dziewczynie drogę korzeniem. Sonny posłusznie poszła we wskazaną drogę. Podczas marszu coś ją tknęło.

-Flowey, czy do Podziemia spadają inni ludzie?-zapytała Sonny.

-Cóż, kiedyś...Chwila, skąd wiesz, że to miejsce jest Podziemiem? Nic o tym nie wspominałem-zauważył Flowey.

-Tata opowiadał mi kiedyś o tym miejscu-wyjaśniła krótko Son.

-A, ok. Więc, jak mówiłem, kiedyś spadali tu ludzie. Do dnia dzisiejszego nikt tu nie spadł.

-Kiedy spadł tu ostatni człowiek?

-Nie wiem, jakieś 3 lata temu.

Sonny nagle się zatrzymała.

-S-son, co się stało, dlaczego stanęłaś?-zapytał zaniepokojony Flowey.

-Oh, nic takiego, chodźmy dalej-odpowiedziała szybko Sonny. Teraz miała pewność...

No siema! Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się podobał. Tak trochę nie miałam pomysłu na niego(znowu mi wena płata figle), ale myślę, że jest ciekawy tak jak rozdział 1 i prolog. Mam taką nadzieję. Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro