Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Złamane Serce

Amy zaniemówiła. Sonic próbował się dopytać co się stało, ale to nic nie dało. Nagle jeżyca zaczęła cicho mówić i gapiąc się w jedno miejsce powiedziała:
- M-masz-sz kog-goś? Aha...
Tutaj na szczęście niebieskiego Amy zwolniła i nie było widać, aby się gniewała, ale to nie był koniec.
- Ty dupku! - krzyknęła wstając z siana - Kim ona jest?!

- Yyy... Nie będziesz zadowolona... Lubisz Sally?

- Sally?! - i tu zaczęła swój długi monolog - Ta wiewióra?! Jak ty to mówisz - Sal?! Lubię Sally, ale czemu ona?! Nigdy cię nie kochała! Pamiętasz dziewięćdziesiąty trzeci? Uratowałeś mnie w Sonic CD! Przed tym głupim robotem, to właśnie ty mnie

uratowałeś! Jeszcze jako małą Rosie! Może Sally poznałeś wcześniej, lecz ja cię pokochałam od pierwszego wejrzenia! Ona miała cię w... Nosie! Dopiero potem uznała, że cię od jakiegoś czasu pokochała i cię "wzięła jak księżniczka". Kuźwa. Spadaj na drzewo egoisto...!

Wtedy też upadła na ziemie i zaczęła płakać.

Sonicowi z jednej strony było szkoda Amy, ale powiedział jej, że on może kochać kogo chce i kiedy chce. Ona za to nic nie odpowiedziała. Jeż chciał ją poklepać po ramieniu, lecz Amy nagle się podniosła i powiedziała, aby sobie poszedł. Sonic się uparł, ale niestety musiał jej posłuchać. Wrócił do domku Marine gdzie byli już wszyscy.
- O, hej Sonic! - powiedziała uśmiechnięta szopka.

Przeraziła się gdy ten trzasnął drzwiami. Przecież Sonic zawsze taki uśmiechnięty, a tutaj co? Domyślali się, że to było coś z Amy. Gdy Cream bawiła się w kuchni Marine z Tailsem poszli do pokoju Sonica. W sumie to nie był jego pokój, bo piratka i Blaze spały w pokoju szopki, Knuckles i Shadow na dwóch hamakach, Cream z Amy na kanapie w salonie, a jeż z lisem w garderobie na materacach, lecz mniejsza z tym. Mogli jednakże nie zostawiać króliczki samej, ponieważ znalazła bimber. Nic nie zauważyli tylko szli do niebieskiego.

- Puk, puk kamracie... - jako pierwsza odezwała się Marine - Co cię trapi? Oprócz tego, iż ledwo się mieścimy w tym pokoju, to co cię trapi?

- Sonic, nam możesz powiedzieć. Wyglądasz jakbyś się miał zmienić w jeżołaka. A może dziś jest pełnia...? - mówił Tails

- Nie, nie o to chodzi. Po prostu... Uchh... - zaczął niebieski trzymając się czoła.
Opowiedział tak całą historię. Oni wgapieni w niego wyglądali jakby oglądali Trudne Sprawy, lecz skończmy żarty. Mimo wszystko lis nie był zdziwiony zachowaniem Amy. Może i zrobiła niezły odpal, lecz mógł się tego spodziewać. Musiał jednak coś powiedzieć przyjacielowi:
- Słuchaj, jak dla mnie to ty masz rację. Lecz trzeba się kierować głosem kobiety. Marine?

- Co się tak gapisz szczurze? Ja? Kobieca? No dobra... No cóż... Amy cię bardzo kochała. Myśle, że mogę mówić w czasie przeszłym. Ale to od ciebie zależy, czy będziesz z nią chciał być, czy nie i --

- Ile razy mam mowić, że mam już dziewczynę? - powiedział kpiąco jeż

- I otóż to! Wybrałeś już dawno temu, więc zielonooka nie może mieć nic do ciebie.
Szopka mówiła bardzo mądrze. Sonicowi zrobiło się lepiej, ale zastanawiali się czemu Marine wymyśla pseudonimy.
- Mówię tak dlatego, aby autorce książki było lepiej. Nie będą się słowa powtarzały.

- Rozumiem, ale jest 17:30. Nie powinno być już Blaze, Shadowa i Knucklesa? - wtargnął lis.

To co powiedział, miało sens. Jednak o reszcie porozmawiamy w następnym rozdziale. Do zobaczenia ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro