No i po kłopocie
Jak już pisałam w tamtym rozdziale Shadow zaatakował Sonica, a Knuckles Blaze, bo myślał, że zwinęła mu szmaragdy.
- Knuckles!!! Zostaw ją! - wołała Cream
- To nic nie da... On jest nie powstrzymany... - powiedziała Amy
Próbowały ich rozdzielić, ale oni się tylko tarzali po ziemi jak jakieś ciołki. Nagle kolczatka zawołała:
- Dawaj Szmaragdy, albo po tobie!
- A... To ty jesteś Knuckles?! Ja też jestem strażniczką, ale... Yhh, przestań mnie kopać... Nie twoich zakichanych Szmaragdów Chaosu tylko Sol!
- Co?! - zatrzymał się - Ou...
W tejże chwili nasz twardziel przeprosił Blaze i postanowili wtedy pomóc Sonicowi, ponieważ chęć Marine i Tailsa do pogodzenia jeży nie mogła nic wskórać. Widzieli tylko jak Shadow przewrócił niebieskiego na ziemię.
- To twoja wina! - krzyczał czarny jeż - To przez ciebie i twoje zagrywki tu jesteśmy!
- Co?! - spytał Sonic - Cholera! To TWOJA wina! Gdyby nie to, że chciałeś zabrać szmaragdy nic by się nie stało!
I tak przez cały czas. Raz bili się w locie, raz na ziemi. Amy tylko zakrywała uszy Cream żeby nie słyszała reszty wulgaryzmów. W jednej chwili, gdy nasz bohater zsunął się do tyłu, wypluwając zęba z buzi, a Shadow zmęczony dyszał pare metrów dalej, zastała chwila ciszy. Wtem obaj w nagłej chwili skoczyli na siebie, a w ich głowach także nastała cisza.
Chłopaki byli nieprzytomni, więc szybciorem Amy, Cream i Marine wzięli Sonica, a Blaze z Tailsem i Knucklesem wzięli czarnego jeża pod rękę. Oboje obudzili się 3 godziny później.
- Sonic... Sonic... Soniiic! - krzyczała Marine
- C-co się dzieje? Znowu r-robisz jajecznice...? Nie pieprznij mi jajkiem w twarz... Proszę...
- Sonic, spokój. To tylko ja... I nie robię śniadania. Jest osiemnasta. Obudziłam cię, bo zrobiliśmy ognisko i przyrządzamy pianki. Pamiętasz w ogóle co się stało?
- Nie do końca - powiedział obolały jeż.
- Otóż biłeś się z Shadowem... Gdy zabraliśmy was do mojej chatki byliście lekko ranni... - odpowiedziała szopka - teraz on siedzi przy ogniu, a Blaze mu tłumaczy żeby nie było powtórki z rozrywki. A tak! Blaze to taka księżniczka naszego wymiaru. Polubisz ją. Chociaż nie wiem czemu nazywa mnie utrapieniem...
- Ja się chyba domyślam - zagadał jeż
Później Sonic poszedł na pole, gdzie siedzieli wszyscy. Przyjaciele go pocieszali oraz zagadywali jak się czuje, ale ten nadal patrzył sobie w oczy z czarnym Shadowem z nieufnością. Kiedy Sonic poznawał księżniczkę Blaze ukłonił się przed nią. Było jej bardzo miło, ale i tak zwróciła uwagę Marine, że powiedziała o tym komukolwiek, bo nie lubi jak ktoś się do niej zwraca "księżniczko". Tak oto mijały godziny zabawy. I nie uwierzycie! Shadow się zaśmiał! Wszyscy się wtedy na niego popatrzyli z przerażeniem. Potem niebieski jeż odszedł od towarzystwa żeby popatrzeć na gwiaździste niebo. Podszedł do niego jego rywal.
- Sory - powiedział - To przeze mnie tu jesteśmy...
- Nie mogę zaprzeczyć - odpowiedział szczerze Sonic - ale nie przejmuj się tym. I tak wrócimy do domu. Ale nie zapomnij Shadow! Szmaragdy będą moje.
W tejże chwili obaj się zaśmiali. Nie panowała już pomiędzy nimi taka mroczna atmosfera. Po latach walk, spory między nimi nie trwają już tak długo - nawet jeśli walka jest zaciekła.
Później wszyscy sobie tak gadali, gdy nagle zrobiło się gorąco. Wszyscy byli w sukienkach albo tylko w butach oraz rękawiczkach, tylko nasza kotka była grubo ubrana. Tails zaproponował jej, że zabierze jej płaszcz. Ona się wyrywała, lecz on i tak stawił na swoim. W końcu lisek ściągnął z Blaze pelerynę, a ta się zezłościła oraz zapłonęła - i to dosłownie. Zapadła głucha cisza. Nikt się nie odzywał. Księżniczka zapłakana uciekła w inne miejsce.
Potem przy ognisku został tylko Tails, Knuckles, Marine, Amy i Cream. Króliczka zaniepokoiła się kotką i to bardziej niż inni. Była też ciekawa czemu się zezłościła gdy Sonic nazwał ją księżniczką. Wtem mała postanowiła się zapytać Marine o co chodzi.
- Otóż tak - mówiła - Blaze nie lubi jak się do niej zwraca jak do księżniczki, ponieważ po prostu dla niej to nie wygodne. A dlatego jest taka smutna, bo włada mocą ognia. Nie potrafiła kontrolować swojej mocy jak była mała. Dzieci ją unikały i nie lubiły. Była wyśmiewana a nawet potępiana... Pewnego dnia na swoje urodziny dostała pelerynę, która miała ograniczać jej siłę... Uh... To chyba na tyle. Smutne, co nie?
- I to bardzo - rzekła Cream
Wtem postanowiła do niej pójść. Widziała jak Blaze nadal płacze i chciała ją pocieszyć.
- Już wszystko wiem - powiedziała - nie przejmuj się.
- Łatwo tak powiedzieć, ale trudniej zrobić - odparła - Pewnie się mnie boicie... Prawda?
- Pewnie, że nie! Jesteś moją, a nawet naszą przyjaciółką. Nie ważne jakie masz wady. My szukamy zalet. Wiemy za to jakie masz dobre serce - uśmiechnęła się Cream.
Kotka przytuliła się do małej, bo nigdy nie słyszała tak wiele dobrego na swój temat. Dla księżniczki to znaczyło bardzo dużo.
Dzięki za przeczytanie ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro