Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

No i po kłopocie

     Jak już pisałam w tamtym rozdziale Shadow zaatakował Sonica, a Knuckles Blaze, bo myślał, że zwinęła mu szmaragdy.
- Knuckles!!! Zostaw ją! - wołała Cream
- To nic nie da... On jest nie powstrzymany... - powiedziała Amy
Próbowały ich rozdzielić, ale oni się tylko tarzali po ziemi jak jakieś ciołki. Nagle kolczatka zawołała:
- Dawaj Szmaragdy, albo po tobie!
- A... To ty jesteś Knuckles?! Ja też jestem strażniczką, ale... Yhh, przestań mnie kopać... Nie twoich zakichanych Szmaragdów Chaosu tylko Sol!
- Co?! - zatrzymał się - Ou...
W tejże chwili nasz twardziel przeprosił Blaze i postanowili wtedy pomóc Sonicowi, ponieważ chęć Marine i Tailsa do pogodzenia jeży nie mogła nic wskórać. Widzieli tylko jak Shadow przewrócił niebieskiego na ziemię.
- To twoja wina! - krzyczał czarny jeż - To przez ciebie i twoje zagrywki tu jesteśmy!
- Co?! - spytał Sonic - Cholera! To TWOJA wina! Gdyby nie to, że chciałeś zabrać szmaragdy nic by się nie stało!
I tak przez cały czas. Raz bili się w locie, raz na ziemi. Amy tylko zakrywała uszy Cream żeby nie słyszała reszty wulgaryzmów. W jednej chwili, gdy nasz bohater zsunął się do tyłu, wypluwając zęba z buzi, a Shadow zmęczony dyszał pare metrów dalej, zastała chwila ciszy. Wtem obaj w nagłej chwili skoczyli na siebie, a w ich głowach także nastała cisza.

     Chłopaki byli nieprzytomni, więc szybciorem Amy, Cream i Marine wzięli Sonica, a Blaze z Tailsem i Knucklesem wzięli czarnego jeża pod rękę. Oboje obudzili się 3 godziny później.
- Sonic... Sonic... Soniiic! - krzyczała Marine
- C-co się dzieje? Znowu r-robisz jajecznice...? Nie pieprznij mi jajkiem w twarz... Proszę...
- Sonic, spokój. To tylko ja... I nie robię śniadania. Jest osiemnasta. Obudziłam cię, bo zrobiliśmy ognisko i przyrządzamy pianki. Pamiętasz w ogóle co się stało?
- Nie do końca - powiedział obolały jeż.
- Otóż biłeś się z Shadowem... Gdy zabraliśmy was do mojej chatki byliście lekko ranni... - odpowiedziała szopka - teraz on siedzi przy ogniu, a Blaze mu tłumaczy żeby nie było powtórki z rozrywki. A tak! Blaze to taka księżniczka naszego wymiaru. Polubisz ją. Chociaż nie wiem czemu nazywa mnie utrapieniem...
- Ja się chyba domyślam - zagadał jeż

Później Sonic poszedł na pole, gdzie siedzieli wszyscy. Przyjaciele go pocieszali oraz zagadywali jak się czuje, ale ten nadal patrzył sobie w oczy z czarnym Shadowem z nieufnością. Kiedy Sonic poznawał księżniczkę Blaze ukłonił się przed nią. Było jej bardzo miło, ale i tak zwróciła uwagę Marine, że powiedziała o tym komukolwiek, bo nie lubi jak ktoś się do niej zwraca "księżniczko". Tak oto mijały godziny zabawy. I nie uwierzycie! Shadow się zaśmiał! Wszyscy się wtedy na niego popatrzyli z przerażeniem. Potem niebieski jeż odszedł od towarzystwa żeby popatrzeć na gwiaździste niebo. Podszedł do niego jego rywal.
- Sory - powiedział - To przeze mnie tu jesteśmy...
- Nie mogę zaprzeczyć - odpowiedział szczerze Sonic - ale nie przejmuj się tym. I tak wrócimy do domu. Ale nie zapomnij Shadow! Szmaragdy będą moje.
W tejże chwili obaj się zaśmiali. Nie panowała już pomiędzy nimi taka mroczna atmosfera. Po latach walk, spory między nimi nie trwają już tak długo - nawet jeśli walka jest zaciekła.

     Później wszyscy sobie tak gadali, gdy nagle zrobiło się gorąco. Wszyscy byli w sukienkach albo tylko w butach oraz rękawiczkach, tylko nasza kotka była grubo ubrana. Tails zaproponował jej, że zabierze jej płaszcz. Ona się wyrywała, lecz on i tak stawił na swoim. W końcu lisek ściągnął z Blaze pelerynę, a ta się zezłościła oraz zapłonęła - i to dosłownie. Zapadła głucha cisza. Nikt się nie odzywał. Księżniczka zapłakana uciekła w inne miejsce.
Potem przy ognisku został tylko Tails, Knuckles, Marine, Amy i Cream. Króliczka zaniepokoiła się kotką i to bardziej niż inni. Była też ciekawa czemu się zezłościła gdy Sonic nazwał ją księżniczką. Wtem mała postanowiła się zapytać Marine o co chodzi.
- Otóż tak - mówiła - Blaze nie lubi jak się do niej zwraca jak do księżniczki, ponieważ po prostu dla niej to nie wygodne. A dlatego jest taka smutna, bo włada mocą ognia. Nie potrafiła kontrolować swojej mocy jak była mała. Dzieci ją unikały i nie lubiły. Była wyśmiewana a nawet potępiana... Pewnego dnia na swoje urodziny dostała pelerynę, która miała ograniczać jej siłę... Uh... To chyba na tyle. Smutne, co nie?
- I to bardzo - rzekła Cream
Wtem postanowiła do niej pójść. Widziała jak Blaze nadal płacze i chciała ją pocieszyć.

- Już wszystko wiem - powiedziała - nie przejmuj się.
- Łatwo tak powiedzieć, ale trudniej zrobić - odparła - Pewnie się mnie boicie... Prawda?
- Pewnie, że nie! Jesteś moją, a nawet naszą przyjaciółką. Nie ważne jakie masz wady. My szukamy zalet. Wiemy za to jakie masz dobre serce - uśmiechnęła się Cream.
Kotka przytuliła się do małej, bo nigdy nie słyszała tak wiele dobrego na swój temat. Dla księżniczki to znaczyło bardzo dużo.
Dzięki za przeczytanie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro