Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Something big I feel it happening (a. irwin)

-Masz wszystko? – zapytał mnie jeszcze raz Ashton.

-Na pewno – mruknęłam, pakując torby do jego samochodu. Lecieliśmy na tydzień do Chorwacji razem z resztą chłopaków.

-Ale na 100 procent?

Uderzyłam chłopaka w ramię.

-Ty już lepiej idź do samochodu – powiedziałam żartobliwie i usiadłam na miejscu pasażera.

Przywitałam się z resztą ekipy na lotnisku i ruszyliśmy w stronę odprawy.

-Jak tam Chloe, jesteś gotowa na coś dużego? – zapytał Calum siadając od strony okna.

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam najpierw na bruneta siedzącego po mojej prawej, a później na Ashtona, który z kolei był po lewej stronie.

-O co chodzi? – zapytałam.

-Kończysz w tym tygodniu 20 lat, prawda? – przytaknęłam na pytanie Ashtona. – Więc my postanowiliśmy zorganizować niespodziankę. Ale nie licz, że coś ci o niej powiemy.

Pocałował mnie w skroń i oparł się na siedzeniu, wyciągając telefon z kieszeni.

-Halo? – zapytał i wstał z siedzenia. Zdziwiłam się trochę, bo nigdy tego nie robił. Od razu zaczęłam coś podejrzewać.

Stuknęłam w ramię dziewczynę Cala, Caroline.

-Car? O co chodzi?

Dziewczyna spojrzała na mnie ze sprytem, po czym odparła:

-Wiesz, że nic ci nie powiem?

Przeklnęłam cicho pod nosem i wróciłam na siedzenie.

Na miejsce wrócił Ashton. Spojrzałam na niego z ciekawością i lekką złością.

-Co wy planujecie, do diabła?

-To niespodzianka. I nie licz, że ktokolwiek powie ci coś więcej – ostrzegł mnie. Już miałam coś powiedzieć, jednak przerwał mi głos pilota dobiegający z głośników. Mieliśmy zacząć zaraz startować.

Usiadłam wygodniej i wyciągnęłam telefon z kieszeni jasnych spodni. Włączyłam tryb samoloty, po czym podłączyłam słuchawki.

Pierwszym utworem, który mi się nawinął była piosenka Shawna Mendesa „Something Big". Zawahałam się chwilę nad nią, jednak po chwili namysłu nacisnęłam lekko tytuł. I przełączyłam na losowe odtwarzanie.

Kilka godzin później...

Rzuciłam walizkę na łóżko i ją otworzyłam. Jednak kiedy spojrzałam na ilość wziętych przeze mnie rzeczy załamałam ręce. Nie wiedziałam od czego się zabrać, więc zmieniłam miejsce kosmetyczki na łazienkę.

-To już jest coś – mruknęłam sama do siebie, gdy nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem. Obróciłam się gwałtownie.

-Co do... - zaczęłam, jednak kiedy zauważyłam Caroline, Nicole i Lucy uspokoiłam się trochę. – Puka się.

-Nie jęcz jak stara baba – powiedziała Nicky, padając na łóżko, obok walizki. – Potrzebujemy inspiracji na dzisiejszy wieczór. Chłopcy gdzieś wychodzą, a my...

-Wychodzą? – spojrzałam zdziwiona na dziewczyny, a one przytaknęły. – A gdzie?

Lucy wzruszyła ramionami i oświadczyła:

-Nie powiedzieli. Co powiecie na babski wieczór?

-Jestem za! – wyraziła swoje zdanie Car, czytając opis książki leżącej na stoliku obok wiklinowego krzesła. – Musisz mi ją kiedyś pożyczyć.

Stwierdziłam, że rozpakowywanie się nie ma sensu, więc zamknęłam walizkę i rzuciłam ją pod łóżko.

-Okej – westchnęłam. – U kogo w pokoju?

-U ciebie – stwierdziła spokojnie Nicole, próbując mnie wziąć na uroczy uśmiech. –Nie masz nic przeciwko, prawda?

Pokręciłam głową i również padłam na łóżko. Przetarłam oczy i zapytałam:

- To o której?

-Za godzinkę? – wyszła z propozycją Lu, a my tylko przytaknęłyśmy. Dziewczyny rozeszły się do swoich pokojów, a ja otworzyłam walizkę w celu wyciągnięcia czegoś wygodniejszego niż białe, obcisłe spodnie z dziurami i czarny crop top.

Półtora godziny później...

-Według mnie ten cień będzie lepszy – stwierdziła Car, patrząc, jak Lu robi mi makijaż.

-Po co to w ogóle robimy? – zapytałam. – Przecież jedyne co mamy w planach to film, gadanie i spanie.

-Chcemy zobaczyć, w jakim kolorze każda wygląda najlepiej. Na przykład przy twoich brązowych oczach najlepszy jest niebieski i brzoskwiniowy. Zresztą każda ma już na sobie make-up, a tylko ty zostałaś.

-Więc ciuchy do tego też się wliczają? – zadałam kolejne pytanie, przypatrując się stylizacjom dziewczyn.

-Tak – odparła Nicky, przeglądając ubrania w mojej walizce. – Co powiecie na to?

Przyłożyła do siebie czarne legginsy i tunikę na ramiączkach w tym samym kolorze. Caroline pokazała jej dwa kciuki w górę.

-Perfekcyjnie – stwierdziła Lucy, kończąc makijaż. - Możecie ją ubierać.

Ściągnęłam dresy i koszulkę, a założyłam to, co zaproponowała mi Nicole.

Nagle w pokoju zgasło światło.

-Pójdę sprawdzić, co się stało – stwierdziła Car i wyszła z pokoju.

Nie martwiłam się tym zbytnio, dopóki nie usłyszałam ciężkich, obcych kroków.

Ale nagły krzyk Lu i Nicky zmroził mi krew w żyłach.

-Co jest?! Dziewczyny? – pisnęłam, wystraszona. Wychyliłam się z pokoju– Car?! Wracaj szybko, coś się stało.

Jednak gdy nie usłyszałam żadnego odzewu, mój strach zaczął rosnąć. Ruszyłam powoli w stronę korytarza, gdzie znajdowały się korki.

-Caroline? Ej, to nie jest śmieszne, odezwij się błagam.

Dalej nawoływałam dziewczynę, kiedy zostałam nagle pociągnięta, a moja głowa została przykryta jakimś materiałem, najprawdopodobniej workiem.

-Chyba będzie lepiej, jak zamilkniesz – do moich uszu dotarł męski, zachrypnięty głos.

Przełknęłam ślinę, przerażona do granic możliwości.

Mężczyzna przerzucił mnie przez ramię, jakbym była nic nie wartym workiem ziemniaków.

Otworzył drzwi i najzwyczajniej w świecie wyszedł z domu.

Przeklinałam w myślach, że wychodząc z pokoju, nie wzięłam telefonu.

Po kilku minutach ponownie poczułam grunt pod stopami. Zamknęłam oczy i cicho modliłam się, żeby nikt mnie nie zabijał.

Nagle worek zniknął z mojej głowy.

-NIESPODZIANKA! – zdziwiona, otworzyłam szeroko oczy. Rozejrzałam się po tłumie. Chłopcy, ich dziewczyny i jeszcze inni ludzie, przyjaciele zespołu.

Podszedł do mnie Ashton, z wielkim uśmiechem. Od razu na niego naskoczyłam:

-Wiesz, jak mnie wystraszyliście?! Już myślałam, że moje ciało znajdzie się zgwałcone i zamordowane pod jabłonką!

Jednak chłopak zamiast patrzeć na mnie ze skruchą, robił to z dumą.

-Taki był plan. Zorganizować coś dużego na twoje urodziny.

-Ale urodziny mam dopiero... - zaczęłam, jednak blondyn nie dał mi dokończyć.

-Dzisiaj, skarbie. Pomyliły ci się daty

Moje usta utworzyły się w literkę o. Ashton pocałował mnie w policzek, wziął za rękę i zaciągnął prosto w tłum ludzi.

-Wszystkiego najlepszego, kochanie – powiedział.

-Czułam, że szykuje się coś dużego – stwierdziłam.




Dodałam obsadę, możecie spojrzeć, kto jest kim :) 

Jakieś propozycje piosenek na następne rozdziały?  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro