Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. "So come on, let it go (a. irwin)"

Usiadłem zdenerwowany na kanapie. Wiedziałem, że kiedyś nadejdzie ten moment. Że będziemy musieli w końcu porozmawiać.

Od dłuższego czasu nie byliśmy już sobą. Kłóciliśmy się o byle błahostki.

-Więc tak – dziewczyna odkaszlnęła. – Ostatnio dużo myślałam i... To zabawne, jak refleksja zmienia człowieka. Ale mniejsza z tym.

-Uważam, że powinniśmy zerwać – oświadczyłem za nią. – Pozwolić po prostu... Temu pójść.

-Ja będę sobą, a ty będziesz sobą – dodała cicho, patrząc na swoje ręce.

-Dokładnie... - pokiwałem głową, jednak nie wstawałem jeszcze z kanapy. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem coś na kształt przemowy.

-Chloe, wiem, że mieliśmy mnóstwo wspaniałych momentów. Na początku było wspaniale. Czułem się jak jakiś głupi, zakochany szczeniak. Cieszyłem się każdą chwilą spędzoną z tobą. Cieszyłem się z odprowadzania i ciężkich rozmów. Nasze nieśmiałe dotyki i upijanie się, twoje zostawianie u mnie na noc i budzenie się u twojego boku. To było wspaniałe. Po prostu przestaliśmy do siebie pasować. Kiedyś w końcu musieliśmy to zrozumieć i lepiej teraz, niż za kilka lat, kiedy zrobiłoby się zbyt poważnie – ukucnąłem przy niej, patrząc w jej śliczne, brązowe oczy. – Niech opadną popioły. Zapomni o mnie. Zapomnij o nas.

Po jej policzkach zaczęły lecieć łzy. Lekko ją przytuliłem.

-Kochałam cię – szepnęła. – Ale masz rację, to już minęło. Lepiej teraz, niż później.

-Też cię kochałem. To były wspaniałe czasy. Ale to się skończyło, więc dalej, odpuśćmy sobie, niech będzie tak jak ma być.

-Żegnaj.

-Żegnaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro