5."Cause good boys are bad boys that haven't been caught" (5sos)
Michael
-Chłopaki, ja mówiłem, że to nie był dobry pomysł! – krzyknął Ashton, spoglądając co chwila w tył. Radiowóz był coraz bliżej nas.
-Oh, zamknij się łaskawie! Przynajmniej mieliśmy dobrą zabawę – stwierdził Calum, ze zdenerwowania ściskając coraz mocniej kierownicę.
-Teoretycznie nie włamaliśmy się do tego kina, bo miałem klucze – stwierdził Luke, z wypisaną dumą na twarzy.
-A praktycznie to właśnie goni nas policja, a ty pewnie już nie masz roboty – stwierdziłem, patrząc na drogę.
A teraz zacznijmy od początku.
Piątek, godzina 20
-Tylko musimy być mega cicho i nie zapalać światła – oświadczył Luke, szukając odpowiedniego klucza na smyczy, którą ze sobą zawsze nosił. – Mają kamery.
-I tyle zachodu tylko dlatego, że w markecie nie ma takich hot-dogów, jakie byśmy chcieli – westchnąłem, przewracając oczami.
Po cichu weszliśmy do miejsca, gdzie stałą maszyna do hot-dogów. Calum podłączył ją do prądu.
Nagle rozwył się alarm. Przerażeni spojrzeliśmy najpierw po sobie ,a potem na Luke'a.
-Mówiłeś, że tu nie ma alarmu?! – pisnąłem. Przed oczami już miałem nas w pasiakach, za kratami. W jednym momencie nasza muzyczna kariera mogła pójść się gonić
-Bo nie było! Musieli go chyba niedawno wstawić! – głos Hemmingsa też stał się o ton wyższy. – Chodźcie, musimy szybko wyjść drzwiami ewakuacyjnymi!
Skierowaliśmy się za blondynem, który znał rozkład pomieszczeń w budynku.
Uderzyło w nas ciepłe, letnie powietrze. Praktycznie na palcach ruszyliśmy w stronę samochodu. Hood gorączkowo szukał kluczyków po kieszeniach.
-Jak je zgubiłeś, to mamy przejebane – jęknął Ashton.
-Nie zgubiłem, mam je – burknął, otwierając drzwi i szybko wsiadając do pojazdu.
Brunet odpalił samochód i sprawnie wyjechał z parkingu, zostawiając po sobie tylko ślady opon i kusz.
-Uf, udało nam się – odetchnąłem z ulgą i rozsiadłem się wygodniej na miejscu pasażera. Jednak kiedy usłyszałem dźwięk sygnału radiowozu poderwałem się jak oparzony. Calum spojrzał w lusterka, a chłopcy z tyłu spojrzeli przez tylną szybę.
-Cholera, cholera, cholera – mruknął Hood, zmieniając biegi.
-Nie przyspieszaj, bo będzie z nami jeszcze gorzej! – doradził mu Ashton.
Jednak po chwili radiowóz nas wyprzedził i zasygnalizował zjazd na pobocze. Wszyscy zbledliśmy, mając tę samą wizję przed oczami. Siebie, w więzieniu, każdy gdzie indziej.
-Dzień dobry, panie policjancie – przywitał się Calum, nie dając po sobie nic poznać.
-Witam, witam. Państwo pojadą za nami – odpowiedział funkcjonariusz, dokładniej nam się przyglądając.
Czy coś się stało? – zapytał grzecznie Ashton, uśmiechając się.
-Już panowie wiedzą dobrze, co się stało.
Pojechaliśmy za radiowozem, próbując ustalić jakąś wersję wydarzeń.
-A nie możemy po prostu powiedzieć prawdy? – stwierdził Ashton. –Może się uśmieją i nas puszczą.
-To jest chyba najlepszy pomysł – westchnął Hood, parkując samochód na policyjnym parkingu. Policjanci już czekali na nas przy wejściu.
Usiedliśmy przy biurku całą czwórką, zdenerwowani do granic możliwości.
-No więc jak to jest z tym włamaniem się do kina? – zapytał lekko znudzony policjant. Pewnie miał już dosyć swojego nocnego dyżuru.
-Teoretycznie to nie było włamanie, bo miałem klucze. Użyłem ich, ponieważ razem z chłopakami byliśmy głodni i mieliśmy ochotę na hot-dogi, a w żadnym supermarkecie nie ma takich hot-dogów jakie są w tym kinie! O to cała historia – opowiedział Hemmings. Funkcjonariusz najpierw przyjrzał nam się uważniej, po czym parsknął śmiechem.
-Nie wyglądacie na tych złych, ja jestem zmęczony, niedługo kończę dyżur i jest za dużo papierkowej roboty z zamknięciem was. Puszczam was wolno, tylko, chłopcy, jedna prośba – nie róbcie już nic takiego.
Chórem to obiecaliśmy i wyszliśmy z budynku policji.
-Udało nam się –westchnął z ulgą Ashton.
-Ponieważ dobrzy chłopy są złymi chłopcami, którzy nie zostali złapani – zaśmiałem się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro