XXXVIII
Od tamtego czasu nie miał okazji, by zamienić z Kihyunem choćby jednego słowa. Jedyne, na co było ich stać, to krótkie spojrzenia, rzucane tak, by ten drugi się nie zorientował. Stwierdzić, że się unikali, to tak jakby nie powiedzieć absolutnie nic. Bardziej adekwatne do tej sytuacji byłoby powiedzenie, że ta dwójka przestała dla siebie istnieć. Zupełnie jakby znaleźli się na dwóch różnych płaszczyznach rzeczywistości. Jedynie szkolne zajęcia były momentem, w którym można było ich zobaczyć razem. Ignorujących się na wszystkie możliwe sposoby.
Żadnemu z nich nie śpieszyło się, by wyjaśnić tamtą sytuację, bo i nie było czego wyjaśniać. Obydwoje zdawali sobie sprawę z tego, co się stało i jaki wydźwięk miał tamten gest. Nawet jeśli Minhyukowi jeszcze przez jakiś czas, po myślach krążyły usta przyjaciela, to naprawdę szybko zdawał sobie sprawę, że ten tok jest niewłaściwy.
To miał być zakończony rozdział. To miała być jego odpowiedzialna decyzja, która powinna zakończyć tą długoletnią znajomość. Myślenie, że od czegoś takiego da się łatwo uwolnić... Cóż, było co najmniej nierozsądne.
Wiedział, że nie powinien, ale... Cierpiał.
Niestety, niektóre relacje mają to do siebie, że choć nas niebywale ranią, to zbyt trudno nam jest je całkowicie zakończyć. Ciężko powiedzieć, dlaczego tak jest. Po prostu od niektórych ludzi nie da się odejść. Mogą wbijać nam sztylety w plecy, ranić, a my i tak z jakiś przyczyn uśmiechniemy się do nich, kiedy tylko będzie trzeba.
Kimś takim właśnie był Yoo. Nie dało się od niego uwolnić. Nawet jeśli już nie wykazywał zainteresowania.
Minhyuk i tak nieświadomie szukał go wzrokiem. Stawał się czujniejszy, gdy tylko usłyszał jego imię.
-Zabij mnie- poprosił.
-Ostatnio zbyt często mówisz o śmierci- zganił go Hyungwon. - Masz jakiś problem z głową?
-Mam problem z życiem!- Sprostował. - Nikt mnie nie kocha- wymruczał w poduszkę. - Nawet ty!
-Jesteś dzisiaj wyjątkowo upierdliwy, wiesz?- Stwierdził, przeglądając się w małym lusterku stojącym na biurku. Musiał sprawić, czy te świeże otarcia naprawdę wyglądały tak źle, jak twierdził Minhyuk. - A co z tym chłopakiem od Changkyuna? Myślałem, że ze sobą kręcicie- spojrzał na swojego przyjaciela. - Jak on miał na imię...- Zastanowił się.
-Jest naprawdę miły- odpowiedział szybko. - Uprzejmy i troskliwy- wymieniał. - Ostatnio nawet oddał mi swój szalik, żeby nie było mi zimno...
-Ale...?
-Ostatnio nazwałem go Kihyunem- szepnął, po czym błyskawicznie ukrył twarz w poduszce.
Hyungwon na ogół był bardzo opanowanym człowiekiem, który wszystkie swoje emocje trzymał na krótkiej smyczy. Tym razem i jemu wymknął się cichy chichot. To było dość nieoczekiwane wyznanie, więc nie miał jak się przygotować na taki cios. Lee wcale mu się nie dziwił, w innej sytuacji, również by się śmiał, tyle, że znacznie głośniej. Można więc powiedzieć, że był wdzięczny przyjacielowi.
-Nie ładnie wyzywać ludzi od Kihyunów- stwierdził śmiertelnie poważnie. - Co będzie potem? Zaczniesz wołać na niego Shownu? A może pójdziesz na całego i stwierdzisz, że w sumie Jooheon pasuje wszędzie.
-Nie jesteś zabawny- mruknął posępnie. - To było bardzo żenujące, wiesz?
-Przepraszam- odchrząknął. - Ile razy go tak nazwałeś?
-Trzy...
-To i tak nie jest tak źle- uśmiechnął się lekko. - Zawsze mogło być gorzej.
-Pewnie- prychnął. - Jakbyś widział jego wyraz twarzy za każdym razem... Jak mam cokolwiek zacząć, kiedy cały czas nie mogę zapomnieć o Kihyunie? To jest niesprawiedliwe, że nadal muszę się z tym męczyć.
-A może ty wcale nie chcesz o nim zapomnieć, co?- Zaproponował ostrożnie.
-Wonho znowu za mocno cię uderzył?- Zirytował się, rzucając w przyjaciela poduszką. - Oczywiście, że chce o nim zapomnieć! Jest najgorszym, co mogło mi się przytrafić- skrzywił się.
Hyungwon jedynie pokręcił zrezygnowany głową. Wychodziło na to, że wiedział i widział swoje, więc wszelkie zapewnienia Lee. Ani trochę do niego nie przemawiały. Czy miał racje? Chae wiedział naprawdę dużo i znał swoich przyjaciół niemalże na wylot. Oczywistym było, że zauważył, jak Minhyuk miota się w swoich własnych postanowieniach.
-Uważam, że mimo wszystko powinniście porozmawiać- odwrócił się do niego plecami. - Jeżeli pozwolicie, by to wszystko tak się skończyło, to prędzej czy później...- urwał. - Naprawdę chcesz go nienawidzić? Do tego to właśnie prowadzi.
-Jeżeli to pozwoli mi się od niego uwolnić, to mogę go nienawidzić.
-Mimo wszystko...
-Porozmawiam z nim, ale tylko pod jednym warunkiem- ożywił się. - Ty doniesiesz na Wonho i przyznasz, że ten typ się nad tobą znęca.
Hyungwon schował głowę między ramiona. To było zdumiewające zwycięstwo Minhyuka, co nie zdarzało się zbyt często. Ostatecznie łatwo było stwierdzić, jaki punkt stanowił prawdziwą słabość chłopaka. Nadal nie zdawał sobie sprawy, dlaczego stary przyjaciel nie chce zgłosić swojego oprawcy. Podobno chodziło o jakąś wdzięczność i o to, że Chae nie chce mieć go na sumieniu.
-Sam widzisz- westchnął.
-Moja sytuacja jest inna- odezwał się posępnie.
-Gówno prawda- prychnął. - Ty dajesz się okładać fizycznie, a ja mentalnie i to jest jedyna różnica w tym wszystkim. Problem w tym, że ja nie zamierzam dłużej być workiem treningowym.
Spojrzał na sufit, w pokoju przyjaciela. Doskonale pamiętał, jak pierwszy z papierowych żurawi zawisł w tamtym miejscu na cienkiej nitce. Wtedy pomysł zapisywania na kartkach marzeń i wieszania ich, wydawał mu się co najmniej śmieszny. Teraz jednak zdawał sobie sprawę, że niektórych życzeń po prostu nie można było spełnić, dlatego, by o nich całkowicie nie zapomnieć, trzeba było im postawić taki mały postument, by każdego dnia sobie o nich przypominać. Szybko wzrokiem odnalazł najstarszego z ptasiej rodziny. Ten jako jedyny był wykonany z kolorowego bloku papieru. Zielonego, który miał symbolizować nadzieje.
Minhyuk nigdy nie poznał zawartych tam słów, a Hyungwon zawsze wymijająco odpowiadał, kiedy pytało się o największe, najstarsze marzenie. Podobno kiedyś powie wszystkim, o czym marzył przez tak długi czas. To „kiedyś" nadal nie nadeszło, choć minęło już tyle czasu.
-Udało ci się spełnić którekolwiek z nich?- Zagadnął.
Chae na początku obdarzył przyjaciela, niezrozumiałym spojrzeniem, ale gdy tylko zorientował się na co ten patrzy, uśmiechnął się lekko.
-Prawie- odpowiedział enigmatycznie, wstając od biurka i po chwili rzucając w Minhyuka, papierowym żurawiem.
-Co to?- Zapytał, biorąc starannie złożoną kartkę papieru w dłoń.
-Moje najnowsze marzenie- wyznał. - Otwórz - polecił.
Oczywiście, że miał co do tego złe przeczucia! Mimo wszystko ciekawość wzięła górę i naprawdę zabrał się za delikatne odginanie kolejnych zagięć, by dopiero po chwili móc zrozumieć sens słów zapisanych na kartce.
Przekaz był prosty.
„Chciałbym byśmy byli szczęśliwi"
Minhyuk warknął pod nosem, ponieważ bardziej niż ktokolwiek zdawał sobie sprawę, gdzie podziało się jego własne szczęście.
~~~
Witajcie
>TUTAJ BYŁ WIELKI MONOLOG NA TEMAT MINHYUKA, A TAKŻE MOJA OSOBISTA OPINIA O JEGO OSOBIE<
>WIECIE... CENZURA I CAŁY TEKST ZOSTAŁ ZASTĄPIONY TYM CO TERAZ CZYTACIE<
Wiecie, że ma tatuaż na kolanie w kształcie wieloryba? Interesujące
>.<
(W tym momencie przepraszam czytelników, do których ostatnio strzelałem >.< Nie liczcie na zwrot kosztów!)
Teraz się jeszcze chwalę, co? :P
To takie małe zapewnienie, że u mnie wszystko jest w sumie w porządku
Kręci się
Moje chwalenie się
...
Z tego nie wyrosnę, może jeszcze za rok >.>
(Tak, usunąłem 3/4 notki)
(Tak, cenzuruje własne wiadomości do Was)
(Tak, robię to by nikogo nie urazić)
~~~
Dla mnie
Ten rok był niebywale dobry
Podobał mi się i czuje niejaki smutek, że już odchodzi
Oby ten przyszły był jeszcze lepszy
Moi drodzy
Moi czytelnicy
Moi jedyni i niepowtarzalni
Moje gwiazdy na niebie
Powiewy motywacji
Kopniaki na rozpęd
Dziękuje za ten rok, który w pewnej części spędziłem z Wami
Życzę Wam by ten 2019 okazał się być jednym z najlepszych w Waszym życiu
Życzę byście odnaleźli siłę, by iść naprzód
Uśmiechnijcie się
Podziwiajcie
Bawcie się
Ten Autor żegna się z Wami ostatni raz w tym roku
I będzie niezwykle szczęśliwy, jeżeli drugiego dnia, tego nowego
Zechcecie kolejny raz go odwiedzić
Do napisania
Szczęśliwego nowego i tere
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro