XXXI
Być może to całe randkowanie wcale nie było takim złym pomysłem? Chłopak, którego przedstawił mu Changkyun... On był inny niż Kihyun. Nie miał jego oczu, uśmiechu, czy charakterystycznej barwy głosu, którą ukochał sobie Minhyuk.... Ta osoba była po prostu inna, a więc i miała jakieś swoje plusy, bo nawet jeśli nie był tak szalenie przystojny jak Yoo, to nie można było zaprzeczyć, że wyglądał naprawdę nieźle. Wiele nadrabiał swoją otwartością i ciepłą osobowością, którą Lee zaobserwował już od samego początku. Był otwarty i przez to bardziej odważny w prowadzeniu rozmowy. Miał swoje mocne strony i Minhyuk już po jakimś czasie zorientował się, że mimowolnie śmieje się z przeróżnych żartów, czy najzwyczajniej w świecie, z jego głowy znikły te wszystkie ciemne myśli.
Wynikiem tego spotkania była wymiana numerów, obietnica kolejnego wyjścia, a także krótki pocałunek w policzek, którego Minhyuk absolutnie się nie spodziewał, a który tak niebywale go zawstydził. Palił dziwnym żarem i sprawiał jakąś przyjemność, którą chłopak odczuwał do pierwszego telefonu Hyungwona.
-Jak było?- Zapytał.
Minhyuk momentalnie wychwycił zawodzenie psów w tle, domyślając się, że przyjaciel musi znajdować się w schronisku, do którego udawał się wolnych chwilach, których nie miał zbyt dużo
-Było... Przyjemnie- przyznał z lekkim uśmiechem, na wspomnienie minionego spotkania. - Nawet bardzo przyjemnie.
-Brzmisz inaczej- stwierdził.
- Po prostu...- Urwał. - To było coś innego, wiesz? Czułem się tak inaczej... lepiej. Pierwszy raz od dawna mogłem nie myśleć o Kihyunie
-Nie powiedziałem ci o tym wcześniej...- Zaczął. - Ale zdajesz sobie sprawę, że nie możesz wykorzystać tego chłopaka tylko po to, żeby zapomnieć o swoim złamanym sercu, prawda? Nie możesz zrobić mu nadziei, a kiedy ci przejdzie, to po prostu wyrzucić jak papierek.
Lee wciągnął gwałtownie powietrze. Również zastanawiał się czy jest jakikolwiek sens budowania tej relacji. Od samego początku chodziło o to, by Minhyuk mógł oderwać się od złych myśli, które nawiedzały jego głowę, ale jednocześnie nie chciał przy tym nikogo nie ranić. Po tym spotkaniu... Chyba pierwszy raz pomyślał, że mógłby być z kimś innym niż Kihyun.
-Wiem o tym- mruknął cicho. - Zresztą... On pewnie i tak nie chciałby ze mną być, więc nie musisz się martwić.
Chae krótko się zaśmiał.
-Możesz mi uwierzyć, że jeżeli jest coś, co umiesz robić, to jest to na pewno przypadkowe rozkochiwanie w sobie ludzi.
-Pani w sklepie całodobowym się nie liczy- mruknął posępnie.
-Po prostu bądź ostrożny, dobrze? - westchnął. - Musisz być świadomy tego, że nie robiąc absolutnie nic, można przyprawić kogoś o szybsze bicie serca. Jeżeli nie jesteś pewny tego, co chcesz od tamtego chłopaka, to po prostu musisz być czujny, ponieważ potem będą z tego prawdziwe problemy.
-Brzmisz jakbyś się nie cieszył, że się z kimś spotkałem - zażartował.
-A co jeżeli faktycznie tak jest?- Zapytał całkowicie poważnie, co nieco zbiło Minhyuka z tropu.
-O co ci znowu chodzi?- Mruknął. - Nie robię przecież nic złego.
-Po prostu się o ciebie boję, wiesz? To wszystko.
-Jestem już duży- uśmiechnął się, do telefonu.
Problem w tym, że Minhyuk wcale nie widział żadnych zagrożeń ze strony nowego znajomego. Po prostu miło spędzili ze sobą czas. Nawet nie podali konkretnej daty kolejnego spotkania, a Hyungwon zachowywał się jakby zaraz mieli się ze sobą umawiać. Mimo wszystko, postanowił wziąć sobie słowa przyjaciela do serca, bo jeżeli ten chłopak przed czymś ostrzegał, to należało się go posłuchać. Był przecież tym mądrzejszym, nie?
-Zadzwonię jeszcze wieczorem- obiecał. - Teraz muszę wracać do zwierzaków i w ogóle.
Lee w tle usłyszał kolejny głos i choć nie do końca zrozumiał sens wypowiedzi, to mógłby przysiąc, że skądś kojarzył osobę, która zwracała się do jego przyjaciela. Niestety różne czynniki wystarczająco utrudniały poprawne zidentyfikowanie tożsamości.
-Miłej zabawy- rzucił.
Misja zwana potocznie „dotrzeć do domu i nie dać się zabić po drodze" została wykonana jakieś dobre dziesięć minut potem, kiedy zamknął się w swoim pokoju, wszystkimi siłami powstrzymując, by nie rzucić się na łóżko, które jeszcze nosiło ślady po porannej walce, która polegała najzwyczajniej w świecie na obudzeniu się i ruszeniu na śniadanie.
Była jeszcze jedna rzecz, którą ostatecznie Minhyuk był gotowy zrobić. Spod łóżka wyciągnął jedno z pudeł po butach, które składował tam, bo przecież zawsze mogły się jeszcze przydać, nie? Po upewnieniu się, że w środku nie czeka na niego żadna niespodzianka w postaci dawno już zapomnianych przedmiotów o treści wyjątkowo mało moralnej. Zabrał się za zgarnianie wszystkich rzeczy, które w jakikolwiek sposób przypominały mu o Kihyunie. Takim oto sposobem w pudełku lądowały wszystkie wspólne zdjęcia wyciągnięte uprzednio z ramek, pokaźna kolekcja pocztówek z Francji, do której Yoo wyjeżdżał każdych wakacji, by odwiedzić dziadków. Dopełnieniem wszystkiego było wrzucenie do środka pomniejszych gratów, które jeżeli już posiadały jakąś wartość, to czystą emocjonalną.
Minhyuk w tym wszystkim zatrzymał się tylko nad jedną rzeczą, która do tej pory wiernie zdobiła jego biurko. Nie było to coś wielkiego, zwykły pierścień z tych, które robi się dla par, by wyglądały bardziej uroczo. Lee do dzisiaj pamiętał który z nich wpadł na kupienie tej biżuterii. Kihyun wyglądał na naprawdę dumnego, kiedy mógł mówić o sobie per „Chłopak Minhyuka" Trudno było się nie uśmiechnąć na to dość odległe wspomnienie. Problem w tym, że był to jeden z tych smutniejszych grymasów, ponieważ w zderzeniu z obecną rzeczywistością. Wszystko natychmiastowo traciło swoje barwy.
Takim oto sposobem i pierścień znalazł się wśród rzeczy, których Minhyuk już nigdy nie chciał oglądać. Samo pudełko wylądowało ponownie pod łóżkiem, by przeleżeć tam dekadę. Nawet jeżeli zebrał się na odwagę, by wszystko uprzątnąć, to jego serce dziwnie się ściskało na myśl, że mógłby się tego wszystkiego pozbyć. Na to przyjdzie czas kiedy indziej. Dzisiaj nie był gotowy.
Mimo, że to naprawdę nie były wielkie przedmioty, to ich zebranie sprawiało, że jego własny pokój wydawał się o wiele pustszy niż przedtem. Jakby zostały usunięte z niego jedyne elementy, które cokolwiek znaczyły, zostawiając jedynie pusta przestrzeń.
-Dobrze zrobiłeś- pochwalił się cicho.
Czy to już był kolejny rozdział w jego życiu? Naprawdę zbliżał się do ostatecznego pogodzenia z tym, co się wydarzyło? Prawdopodobnie jeszcze chwilę może mu zająć przyzwyczajenie się do nowego stanu rzeczy, straty najlepszego przyjaciela i pierwszej miłości, ale za sprawą tego nowego znajomego. Czuł prawdziwy powiew świeżości w tym wszystkim. To dawało naprawdę wyjątkową nadzieję.
~~~
Witajcie
Dzisiejsza notka będzie wyjątkowo smutna
Dlatego żegnam się już z tymi, którzy nie będą chcieli jej czytać
Mam nadzieje, że dzisiejszy rozdział Wam się podobał
I do napisania już niebawem!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
...
Raz jeszcze
Witajcie
Dzisiaj jestem zmuszony złamać swoją złotą zasadę, która mówi, by pod żadnym pozorem nie martwić/smucić swoich czytelników
Mogę wydać Wam się śmieszny w tym co pisze
Ale liczę na Wasze zrozumienie
Jutro jest 18 grudnia
Własnie tego dnia, 2014 roku dołączyłem na wattpada
Pamiętam jak rok temu, zastanawiałem się w jaki sposób mógłbym uczcić ten dzień
Jutro jest 18 grudnia
Dzień, który w mojej pamięci jeszcze przez jakiś czas pozostanie naznaczony ciemnymi barwami
Jutro jest 18 grudnia
Dzień, w którym samobójstwo popełnił Kim Jonghyun
...
To całkiem zabawne
Mam na swoim telefonie dobre 800 piosenek
A tamtego dnia, kiedy rano jechałem do szkoły
Z tych 800 piosenek, wylosowały się trzy śpiewane przez niego
Wszystkie przewinąłem
Jeszcze tego samego dnia zacząłem tego żałować
...
Czy można żałować osoby, której się nie znało?
Czy powinno się płakać po kimś, kto nawet nie wiedział o Twoim istnieniu?
Osoby, której zapewne i tak nigdy byś nie spotkał...
Zadawałem sobie te pytania, bo z początku wydało mi się naprawdę strasznie nierozsądne
Ten żal
Ten smutek
Te łzy
Wiecie do jakiego wniosku doszedłem?
Śmierć zawsze pozostaje tragedią
Nie ważne, czy znałeś osobę zmarłą, czy nie
Ja
Dopiero parę miesięcy temu
Góra 2-3
Ponownie mogłem zacząć słuchać jego piosenek
Wszelkich relacji z pogrzebu, czy innych newsów
Nie mam zamiaru sprawdzać
Nie wińcie mnie za to
...
Jutro jest 18 grudnia
Złamałem dla Was swoją złota zasadę
Pokazałem Wam część mojego żalu, jaki dzisiaj odczuwam i jaki będę odczuwał jutro
Dzisiaj mnie posłuchajcie
Nie jako autora, ale jako człowieka
Życie jest skarbem
Cennym darem, który dany jest nam jedynie raz
Bywa on ciężki do zniesienia
Ponieważ istnienie jest naprawdę wymagające i niekiedy niewdzięczne
Uginamy się pod jego ciężarem i błagamy o wytchnienie
które często przez długi czas nie nadchodzi
Ronimy łzy, które nikogo nie obchodzą
Powtórzę
Życie jest skarbem
Nawet jeśli w tym momencie wydaje Wam się nie do zniesienia
To nie pozwólcie, by rzutowało to na całą jego resztę
Nie dopuście do sytuacji, w której ktoś miałby Was żałować
Tak jak ja i wielu innych żałuje dzisiaj Jonghyuna
Depresja to straszna choroba
Każdego z Was...
Nawet jeśli jesteście mi całkowicie obcy
Chciałbym uratować od niej
Ponieważ wszyscy jesteście tego warci
Ponieważ wszyscy jesteście idealni na swój własny sposób
Ale nie mogę tego zrobić, ponieważ to samotna walka żadnego z nas
Dzisiaj mam do Was tylko jedną prośbę
Żyjcie.
Pojutrze będzie już 19 grudnia, a życie będzie toczyło się dalej
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro