XXVIII
Trudno było tak właściwie ocenić jak się czuł. Z jednej strony nie wierzył Shownu, był przecież człowiekiem, z którym absolutnie nic go nie łączyło, a którego naprawdę nie darzył jakąś szczególną sympatią. Z drugiej zaś strony... Kihyun udowodnił jak brutalny potrafi być, więc co mu szkodziło wypowiedzieć o kilka słów za dużo w towarzystwie?
Czuł się zdecydowanie oszołomiony tym wszystkim, ale nie zamierzał okazywać po sobie, jak bardzo poruszyła go ta rozmowa. Nie chciał by ktokolwiek z otoczenia miał choć cień podejrzeń, że przeżywa trudniejszy okres w swoim życiu. Naprawdę nie zamierzał stać się jakąś tam sensacją i to jeszcze z takiego powodu.
-O! Tutaj jesteś- usłyszał radosny głos Kihyuna, który w porywie czułości, przewiesił mu ramię przez szyję.
Reakcja Minhyuka była niemalże natychmiastowa. Można powiedzieć, że absolutnie nie panował nad tym odruchem, ale gdy tylko zorientował się co się stało, sprawnie się wywinął, odsuwając na bezpieczną odległość od dawnego przyjaciela.
Kihyun popatrzył na niego badawczo, coraz bardziej zmartwionym wzrokiem.
-Coś się stało...?- Zapytał ostrożnie.
Jednak każdy przez niego postawiony krok do przodu, był równoznaczny z krokiem w tył ze strony Minhyuka. Kihyun nie był ślepy i natychmiast domyślił się, że coś jest nie tak, dlatego, by nie forsować dalej Lee, zatrzymał się na dystans.
-Wyglądasz strasznie blado- kontynuował. - Zaprowadzić cię do pielęgniarki, albo...
-Dlaczego?- Zapytał, czując zbierające się pod powiekami, łzy. - Dlaczego nadal się ze mną zadajesz, co?- Warknął, może ciut nieco zbyt agresywnie.
-Co cię znowu ugryzło?- Westchnął zrezygnowany.
-Po prostu odpowiedz- poprosił, choć jego ton wskazywał, że jest to zwykły rozkaz, którego niewypełnienie będzie równoznaczne z zakończeniem ich wymiany zdań.
-Bo cię lubię- stwierdził lekko. - Przecież nie znamy się od dziś, dlaczego pytasz o takie dziwne rzeczy?
Chwile mu zajęło zebranie się w sobie, by móc w jakiś sensowny odpowiedzieć Kihyunowi. Prawda jest taka, że nie miał zielonego pojęcia, jak powinien się w tej chwili zachować. Na pewno istnieje jakaś część osób, która w pierwszej chwili zaufałaby długoletniemu przyjacielowi i to właśnie jego słowom wierzyła, ale... Co jeżeli ta osoba tak paskudnie nas rozczarowała? Co jeśli potem z premedytacją narażała nas na jeszcze większe cierpienie? Komuś takiemu zdecydowanie nie powinno się ufać.
-Kłamiesz- odezwał się cicho. - Gdyby tak było, to nie zdradzałbyś każdemu mojej tajemnicy.
To była dosłownie chwila, w której Yoo zmienił całe swoje nastawienie. Choć zmartwienie o stan znajomego nadal było po nim widać, to zdecydowanie większe wrażenie robiła jego pobladła ze strachu twarz.
-To nie tak- odezwał się szybko. - Ja... Ja nikomu nie powiedziałem.
-Nie kłam - poprosił. - Wiem, że jest inaczej i... Jak mogłeś?- Zapytał z prawdziwym wyrzutem. - To powinna być moja decyzja! To ja miałem zadecydować komu i kiedy o tym powiem.
-Z kim rozmawiałeś? Kto to jest?- Zdenerwował się.
-Nie powinno cię to interesować- fuknął.
-Chyba jednak powinno, skoro przez takie coś oskarżasz mnie o coś tak...
-Naprawdę jestem dla ciebie tak obrzydliwy?- Przerwał mu. - Czyli po tym jak mnie dotykasz, od razu idziesz się cały odkazić, co?- Uśmiechnął się pod nosem, choć sytuacja w jakiej obydwoje się znaleźli zdecydowanie do tego nie zachęcała.
-O czym ty mówisz?- Jęknął, wplatając drżące dłonie we włosy.
Wyglądał tak, jakby słyszał coraz to różniejsze absurdy, ale Minhyka w tamtej chwili najmniej interesowało to, jak reaguje dawny przyjaciel. Chciał skonfrontować rzeczy, które usłyszał z rzeczywistością.
-Ty chyba najlepiej powinieneś wiedzieć- skrzyżował ręce na piersi. - Przecież zmarnowałem twoje życie, prawda?- Spojrzał na niego z wyraźną pogardą.
To był ten moment, kiedy Kihyun musiał zdać sobie sprawę z tego, że od samego początku rozmowy był na przegranej pozycji. Nawet jeśli wcześniej starał się chociaż trochę się bronić, to w tej jednej chwili zdecydował, by porzucić wszystko i zdać się na łaskę dawnego przyjaciela. Rezygnacja była zdecydowanie zbyt widoczna, aby Minhyuk mógł ją pomylić z czymś innym.
-To Jooheon? -Zapytał cicho. - To on ci to powiedział?- Warknął.
-Sam najlepiej powinieneś wiedzieć...- Spojrzał gdzieś w bok. - Mogłem...- Urwał, czując że jego głos i tak w następnej chwili by się załamał. - Mogłem jakoś przeżyć to, że jestem obrzydliwy... Że jestem wynaturzeniem.
-To nie...
-Ale serio? Wyzywasz mnie od dziwek i twierdzisz, że lepiej byłoby jakbym zdechł? To nie jest już za wiele?
-Ja nic takiego nie powiedziałem!- Wybuchł, nabierając nowego wigoru.
-Widziałem filmik!- Skłamał. - Wszystko...
-Jaki znowu filmik? - Jęknął. - Kto ci go pokazał? Też chce go zobaczyć- zażądał.
-Zapomnij...- Westchnął. - I tak nie mamy już o czym rozmawiać.
-Nie zachowuj się tak- poprosił.- Ubzdurałeś coś sobie i teraz się nakręcasz- tłumaczył. - Prawda... Powiedziałem, że zmarnowałeś mi życie i mogło mi się wymsknąć, że to nie zgodne z naturą- wyglądał na naprawdę skruszonego. - Ale powiedziałem to w złości!- Usprawiedliwił się. - Przecież ja tak naprawdę nie myślę...A reszta tych rzeczy, to jakieś wymyślone historyjki- upierał się. - Nigdy bym nie życzył ci śmierci, przecież o tym wiesz.
-Właśnie nie wiem!- Krzyknął. - Ja już nic nie wiem, rozumiesz? Nie wiem kim jestem... Ani kim ty jesteś.
-O czym ty mówisz?- Warknął, coraz bardziej zdenerwowany sytuacją.
-Zastanawiałeś się jak ja muszę się z tym wszystkim czuć?- Zapytał z wyraźnym wyrzutem. - Zresztą po co ci to mówię?- Zaśmiał się histerycznie. - Przecież i tak zaraz powiesz o tym wszystkim dookoła, bo jestem dla ciebie nikim, prawda?
-Minhyuk!- Krzyknął, chcąc przywrócić przyjaciela do porządku. - Słyszysz co ty w ogóle mówisz? Jak możesz...
-Lekcje zaraz się zaczynają- odezwał się, całkowicie zmieniając temat. - Muszę już iść, nie chcę się spóźnić.
-Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać- warknął, łapiąc wymijającego go chłopaka za nadgarstek.
Minhyuk obdarzył go jedyni smutnym spojrzeniem po czym z łatwością oswobodził się z uścisku byłego przyjaciela.
-Dla mnie ta rozmowa jest już skończona- westchnął. - Myślę, że tego właśnie było mi trzeba.
-Do czego?- Zapytał niby od niechcenia.
-Żeby w końcu przestać cię kochać- stwierdził ciszej, by nikt poza ich dwójką tego nie usłyszał.
Kihyun wyglądał jakby ktoś wymierzył mu potężny cios w policzek. Nawet, gdy Minhyuk znikł z jego pola widzenia. On nie ruszył się nawet o krok.
Na tym świecie było wiele rzeczy, których nie potrafił zrozumieć i jedną z nich był Lee Minhyuk.
-Co tutaj się właśnie odpierdoliło...?- Mruknął sam do siebie, przecierając dłońmi zmęczoną twarz.
~~~
Hotspot znowu ratuje mi życie
Aż mi się sierpień przypomniał
Ugh~
...
Witajcie
Wczoraj spotkał mnie naprawdę miły prezent, wiecie?
(Teraz wiecie, skoro Wam powiedziałem huh)
Gdzieś w okolicy północy, na wattpadzie napisała do mnie osóbka, z którą mam naprawdę wielką przyjemność wymieniać niekiedy wiadomości
Wysłała mi jakiś tajemniczy link
Sprawdziłem
Trafiłem na post, w którym dziewczyna pytała się o jakieś dobre ff
(To jest ten moment, kiedy czytelnicy zdają sobie sprawę o co biega i piszą "aha")
Dokładnie!
Dwie osoby, poleciły moje opowiadania
"For One Minute" i "Roommate"
Jestem niesamowicie wdzięczny, ponieważ udowodniły mi one, że moje opowiadania są godne zapamiętania, po ich przeczytaniu
Godne polecenia komuś
Nie wiem, czy te dwie dziewczyny podążają dzisiaj ze mną, tą drogą
Ale chce, żeby wiedziały ile radości sprawiły temu głupiemu ałtorowi
To więcej niż kiedykolwiek odważyłbym się Was prosić
Dziękuje
Mam nadzieje, że przy okazji ST, również będę mógł osiągnąć zadowalający efekt
Tymczasem
Dziękuje wszystkim za Waszą dzisiejszą obecność
Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał
Do napisania!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro