Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXII

           

-Słuchaj...- Zaczął, rozglądając się nerwowo. - Naprawdę nie wiem, czy to jest taki dobry pomysł bym tam z tobą szedł- mruknął cicho, mimo wszystko podążając za przyjacielem. - To ty miałeś z nim pogadać i w ogóle...

-Przepraszam, że cię na to narażam,Minhyuk- odezwał się Chae. - Ale naprawdę uważam, że powinieneś być przy tej rozmowie.

-Ale ja tak nie uważam- jęknął.

-Wiem- westchnął. - Wiem, że staram ci się teraz pomagać na siłę, ale być może tracisz ostatnią szansę na uratowanie czegokolwiek z tego co było między tobą i Kihyunem.

-Przecież już powiedział, że nie możemy być przyjaciółmi- stwierdził ponuro. - Według mnie wszystko jest jasne.

-Właśnie takie nie jest- zatrzymał się przed jedną z firmowych kawiarni. - Kihyun wie, że cię zranił, zdaje sobie sprawę jak zabrzmiała jego wypowiedź i czuje się z tym źle.

-Skąd możesz to wiedzieć?

-Ponieważ codziennie z nim pisze- odezwał się chłodno, co kazało Minhyukowi nieco przystopować. - On jest naprawdę samotny, tęskni.

-Boje się- wyznał, kiedy tylko przyjaciel pchnął drzwi do lokalu, ignorując tym samym jego wspomnienie o stanie Yoo.

-Wyjdziemy kiedy tylko będziesz chciał, obiecuję.

-A możemy to zrobić teraz?

-Prawie kiedy tylko będziesz chciał- doprecyzował.

Pocieszające w tym wszystkim było chyba to, że osoby, w których towarzystwie niedługo spędzi najbliższe X czasu, nie wybrały kawiarenki, w której pracował Changkyun. Nie chciał nikogo wskazywać palcem, ale coś czuł, że to właśnie Chae stał za wyborem lokalu, do którego się udali.

Zastanawiał się kto tak właściwie czuł się w tej chwili bardziej niezręcznie... On, czy może jednak Kihyun, który co jakiś czas rzucał mu nerwowe spojrzenia.

-Nie mówiłeś, że zabierzesz Minhyuka- zaśmiał się cierpko.

-Przepraszam, to wypadło jakoś spontanicznie.

To wcale nie było spontaniczne! Hyungwon już wczorajszego dnia informował go, że taka sytuacja będzie miała miejsce, przy okazji zaznaczając o braku możliwości jakiegokolwiek wymigania się od tego spotkania, co zapewniało dodatkową dawkę stresu.

Hyungwon robi dokładnie to, co Minhyuk chciał zrobić z nim. Pomóc na siłę.

-Rozumiem- mruknął. - Ja...- Zamilkł, dość zauważalnie okazując swoje zdenerwowanie. - Chciałem cię... Przeprosić, tak trochę.

-Nie przyjmuje twoich przeprosin- odezwał się rzeczowo Hyungwon.

-Ej... Przecież to było szczere- wtrącił się Lee. - Przecież sam mówiłeś...

-Nie broń go- poprosił. - Wydaje mi się, że on sam wie, co musi zrobić- stwierdził, powracając wzrokiem do coraz to bardziej skruszonego Kihyuna.

-Jestem głupi... Wiem- spuścił głowę. - Zdaje sobie sprawę, że was zraniłem i że to wszystko naprawdę głupio wyszło...- Zamilkł na chwilę, podczas której Hyungwon i Minhyuk, zdążyli wymienić się spojrzeniami. - Nie planowałem tego... Naprawdę nie chciałem żadnego z was zranić. Czuje się strasznie z tym wszystkim, ale...- Spojrzał wilgotnymi oczami w kierunku Minhyuka, który starał się w tamtym momencie patrzeć na cokolwiek innego niż Kihyun. - Jednocześnie wiem, że nie mogę traktować cię tak jak poprzednio- te słowa były skierowane jedynie do Minhyuka i każdy zdawał się to doskonale wyłapywać. - To ostatnio... Kiedy byłem u ciebie- spojrzał na kamienną twarz Hyungwona, w poszukiwaniu wsparcia. - Nie chciałem, żeby zabrzmiało to w ten sposób, ale powiedziałem wtedy to co naprawdę myślę.

-Przecież ja się nie zmieniłem...- Odezwał się cicho. - Hyungwon... Ja naprawdę chcę wyjść- skierował drżące słowa w kierunku swojego przyjaciela, który z cichym westchnięciem podniósł się z miejsca.

Zostanie w tym miejscu choć chwilę dłużej z każdą chwilą zwiększało ryzyko rozklejenia się na oczach wszystkich tych ludzi. To byłoby już zdecydowanie zbyt wiele. Nawet w obecnej chwili, kiedy czuł się mniej więcej stabilny, to i tak zdawał sobie sprawę z tego, co z jego twarzy wyczytał zarówno Kihyun, jaki drugi z przyjaciół

Był naprawdę zły na Hyungwona, że doprowadził do takiej sytuacji, od samego początku było jasne, że to musi się skończyć w tak mało przyjemny sposób. Minhyuk to wiedział. Jednak nijak nie umiał powstrzymać wydarzeń, które następowały po sobie. Powinien być bardziej zaborczy i już wtedy odmówić przyjacielowi towarzyszenia w tym spotkaniu. Dlaczego więc się zgodził? Czy nie było właśnie po to, by mieć wymówkę do zobaczenia Kihyuna? Był naprawdę straszny w swojej miłości, która do reszty pozbawiła go rozumu.

-Już idziecie?- Yoo wstał z miejsca, wyciągając rękę w kierunku Hyungwona tak, jakby chciał go zatrzymać, chłopak był jednak zbyt daleko by to się udało. - Przecież dopiero przyszliście i...

-Będzie lepiej jeżeli dzisiaj skończymy tutaj naszą rozmowę- westchnął, podchodząc do coraz bardziej rozdygotanego Lee. - Nie mogę zmusić się do tolerancji, ale jednocześnie żaden z nas nie powinien nikogo karać za bycie sobą - podsumował.

-Przecież...- Odezwał się, poruszony. - Znowu zrobiłem coś źle? Ja naprawdę...

-Porozmawiamy później- uciął rozmowę.

Kihyun zamilkł w pół słowa, spuścił głowę, nerwowo oblizując wargi. To dawało jakieś dziwne przeczucie, że chłopak faktycznie nie zdawał sobie sprawy z tego, co właściwie dało się wyczytać z jego wypowiedzi.

-Przepraszam,Minhyuk- wyszeptał.

Ulotnienie się z lokalu nie było czymś niezwykle wymagającym i już dosłownie chwilę po tych cichych przeprosinach ze strony Yoo, Minhyuk znów mógł obserwować zachodzące ciemnymi chmurami niebo, a także krzywić się, kiedy raz za razem zimny wiatr smagał jego twarz.

-Mówiłem, że tak będzie- mruknął, chowając dłonie do tylnich kieszeni w swoich spodniach.

-To było najszybsze spotkanie, jakie kiedykolwiek miałem- mruknął ponuro. - Nawet nie zdążyłem zamówić kawy- skrzywił się. - Dobrze się czujesz? W pewnym momencie wyglądałeś jakbyś miał się rozpłakać.

-Już mi trochę lepiej- mruknął.

-Przepraszam, że powiem coś tak brutalnego, ale... Wiesz, że Kihyun w zasadzie nie powiedział nic tak bardzo złego, prawda? Zareagowałeś naprawdę emocjonalnie i...

-Wiem - przerwał mu. - Wiem... Ale to boli wiesz? Nie chodzi o same słowa, ale o sposób w jaki je wypowiada i to jak mnie widzi... Brzydzi się mną-jego głos brzmiał naprawdę słabo, zupełnie tak jakby został pozbawiony całej energii. - Nie może zaakceptować prawdziwego mnie i to chyba dlatego ja również nie mogę go słuchać. To boli bardziej niż mogłem się spodziewać.

-Wiesz po co cię dzisiaj tutaj zabrałem?- Zagadnął, kiedy starał się złapać jedną z przejeżdżających taksówek.

-Żeby zebrać moje łzy i doprawić nimi swoją ulubioną herbatę?

-Prawie- odezwał się, nieco rozbawiony. - Powiedzmy, że chciałem dać pewną lekcje Kihyunowi- powiedział tajemniczo. - Żaden z was się nie zmienił i obydwoje jesteście strasznymi kluskami, które się do siebie lepiły.

-Do czego zmierzasz?- Zmarszczył brwi.

-Czy jest coś gorszego niż widok łez osoby, która jest dla nas tak niesamowicie ważna? Pamiętasz jak zawsze skakałeś obok Kihyuna, kiedy tylko zdarzyło mu się rozpłakać?

-Muszę znaleźć sobie głupszego przyjaciela- stwierdził, zniechęcony. - Kompletnie nie rozumiem twojego toku myślenia.

Hyungwon przewrócił oczami zrezygnowany.

-Zobaczysz...

-Ale... Nie powiesz Jooheonowi, że spotkaliśmy się z Kihyunem, nie?

-Nie jestem samobójcą, a tym bardziej wariatem -skomentował.

~~~

Witajcie

Dwie wizyty u lekarza w ciągu jednego tygodnia, to nawet dla mnie trochę zbyt dużo

...

ALE NIE MARTWCIE SIĘ O MNIE

Serio

Ta była tylko kontrolna, a nie że stało mi się coś nowego

Więc zluzujcie szeleczki

*Spogląda na poprzednie notki*

Ostatnio załączył mi się jakiś dziwny tryb depresanta >.<

Niestety trzeba to przetrwać, ale hej!

Wczoraj w nocy widziałem pierwszy śnieg! Ci którzy znają mnie nieco lepiej, zapewne wiedzą, że jest to jeden z moich ulubionych widoczków

Tak, było pięknie

Tak, wyszedłem na dwór, żeby sobie lepiej pooglądać

Tak, miałem czapeczkę i szaliczek

Tak, było zimno, bo to była jakaś...północ/ pierwsza

Tak, jestem głupi

Jeszcze jakieś pytania?

Dobrze!

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał~

W razie jakichkolwiek uwag, nie krępujcie się tylko śmiało piszcie ^ ^

Jestem do Waszych usług~

Do zobaczenia~

Chociaż raczej, do napisania(?)

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro