Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XLII




To nie było tak, że w jednej chwili zawalił mu się cały świat. Ta ostatnia rozmowa z Minhyukiem była jedynie dopełnieniem formalności, czymś co powinni zrobić już na samym początku, ale z jakiś przyczyn odwlekali to do momentu, kiedy zaczęło ich to obydwu ranić.

Sam nie wiedział, dlaczego popłakał się wtedy przy Minhyuku. Na pewno nie było spowodowane tym, że chłopak jako pierwszy uronił łzy  bo w tym musiało być coś o wiele głębszego, a przynajmniej tak starał się to sobie tłumaczyć. Zakończyli właśnie długoletnią przyjaźń. To było całkiem dobrym powodem.

Nie zmienia to jednak faktu, że przez następne kilka dni, chodził jakby wszystko dookoła przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Zauważył to nawet Hoseok, który zazwyczaj martwił się jedynie o koniec swojego nosa. Yoo był jedynie cieniem dawnego siebie i tylko Shownu umiał coś na to zaradzić.

Właśnie... Jeżeli już mowa o Sonie, nie byli parą. Kihyun nie przyjął jego uczuć, ale również ich nie odrzucił. Scenariusz był podobny do tego przerabianego z Minhyukiem, tyle, że w tej wersji nie było żadnego pocałunku, ucieczki, czy rozdmuchiwania sprawy po znajomych. Hyunwoo zaakceptował jego wole. Teoretycznie nic miało się między nimi nie zmienić, ale chyba każdy się domyśla się jak to zaczęło wyglądać w praktyce.

- Znowu jesteś smutny - upomniał go. - Nadal myślisz o Minhyuku?

-Nie - skłamał gładko. - Po prostu... - urwał. -  No dobra... Myślę o tym wszystkim - westchnął.

-Żałujesz?

-Będziesz bardzo zły, jeżeli powiem, że tak? – zapytał nieśmiało. - Jak myślę, że już więcej go nie zobaczę...

-On nie umarł - uśmiechnął się lekko.

-Wiem - przewrócił oczami. - Boje się, że ja dla niego mogłem umrzeć. Pewnie nie chce mieć znać.

-W takim razie, ty też powinieneś iść dalej, a nie oglądać się w przeszłość - zasugerował, kładąc dłoń na udzie Kihyuna.

Chłopak przez chwilę czuł się nieco nieswojo z taką bliskością, ale ostatecznie ją zaakceptował, komentując ten gest, jedynie lekkim uśmiechem posłanym w stronę Shownu.

-Naprawdę jest mi trudno ruszyć z miejsca - wyznał. - Chciałbym móc cofnąć czas, żeby chociaż w drobnym stopniu zmienić to, co się stało.

Gdyby cofnął czas, to wcale nie oznaczałoby, że tamtego dnia przyjąłby uczucia Minhyuka. Żałował jedynie utraconego przyjaciela, a jego uczucia... Może nie tyle, co go nie obchodziły, a miały mniejsze znaczenie. Nie kochał go. To uczucie było dla niego jedynie problemem.

- W takim razie, musisz znaleźć kogoś, kto cię złapie za rękę... - Zaczął, delikatnie splatając razem ich palce. - I poprowadzi dalej.

-Przepraszam Shownu - mruknął, cofając dłoń. - Wiesz, że ja...

-Wiem - kiwnął głową, nie tracąc entuzjazmu. - Może trochę za bardzo mnie poniosło - zaśmiał się nerwowo. - Przepraszam.

Na pewno nie był gejem! Zdarzyło już mu się spać z niejedną ze swoich dziewczyn i chwalił sobie tego rodzaju przyjemności. Skąd więc wziął się przyśpieszony rytm serca, kiedy Shownu złapał jego dłoń? Albo wtedy, kiedy razem z Minhyukiem, zetknęli swoje usta? To naprawdę tworzyło niesamowity bajzel w jego głowie, w pewnym momencie podejrzewał siebie o bycie biseksualnym, ale szybko poradził sobie ze swoimi wątpliwościami... Na swoje sposoby, oczywiście.

- Dlaczego Hoseoka dzisiaj nie ma? - Zmienił temat, nie chcąc dalej ciągnąć niezręczności, która się miedzy nimi pojawiła.

-Pewnie znowu ma problemy w domu - skrzywił się. - Jego mama zmarła już dawno temu, więc mieszka z ojcem, który odbiega od ideału.

-Na co... - Urwał, zdając sobie sprawę, jak niewłaściwe może być to pytanie. Nie potrafił jednak wygrać z ciekawością - Na co umarła?

-Zabili ją lekarze - powiedział, po chwili zastanowienia. - Zmarła w wyniku błędu lekarskiego - sprostował. - I z tego co kojarzę, to wszystko uszło im na sucho... - Skrzywił się.

-To chyba nie był szpital rodziców...

-Nie - przerwał mu szybko. - To nie mógł być szpital rodziców twojego przyjaciela - uspokoił go. - Dopiero po tym wszystkim, wyprowadzili się z Anyang i przyjechali tutaj - wytłumaczył.

-Prawie zawału dostałem - przyłożył dłoń, do klatki piersiowej.

-Gdyby tak było... - zaczął. - Gdyby twój przyjaciel, naprawdę miał coś wspólnego z tamtymi wydarzeniami, to dzisiaj by już nie żył - brzmiał naprawdę poważnie.

-Dobrze wiedzieć...

-Nie mów o tym nikomu, dobrze? To dla niego dość delikatna sprawa.

-Myślisz, że przez to może znęcać się nad Hyungwonem? Przez to, że jego rodzice są lekarzami?

-Nie - odpowiedział natychmiast. - Tej dwójce poszło o coś zupełnie innego. Takie mam przynajmniej wrażenie

Być może nie powinien był się już tym interesować, bo wszystko wyglądało tak jakby Hyungwon również postanowił ograniczyć z nim kontakt do minimum. Już wcześniej stało się oczywistym, że Chae wybierze właśnie tamtą stronę konfliktu, nie znaczyło to jednak, że Ki miał odwdzięczać się tym samym. Hyungwonowi nic nie zawinił i działało to również w drugą stronę, chłopak zawsze pozostanie jego przyjacielem. Zawsze pośpieszy mu z pomocą, jeżeli zajdzie taka potrzeba.

-Myślisz, że mógłbym się jakoś dowiedzieć tego? - Zagadnął.

-Mocno ci na tym zależy, prawda? - Uniósł jedną brew do góry.

-Po prostu chce znać prawdę - westchnął. - Nie wiesz tego, ale ten problem... On był naprawdę powodem wielu sprzeczek i napięć w mojej starej paczce. Wszyscy baliśmy się, że Hyungwon znowu wróci z podbitym okiem, albo stanie się coś jeszcze gorszego... Tak jak wtedy na tym dachu - skrzywił się.

-Wtedy Wonho naprawdę przesadził - przyznał. - Nie wiem, co wtedy zrobił mu Chae, ale...

-A musiał coś robić?-  Zirytował się. - Hoseok nie potrzebuje żadnego argumentu... Wystarczy, że po prostu jest. Nawet jeśli spotkała go tragedia rodzinna, to nic nie usprawiedliwia takiego zachowania. Wszyscy żyjemy w jednym społeczeństwie i musimy dostosować się do jego zasad. Nikt nie będzie znosił jego zachowań, ponieważ większości ludzi to ani trochę nie obchodzi...  I tak się dziwię, że tak długo się trzyma - tłumaczył zażarcie. - Na miejscu Hyungwona, już dawno bym go gdzieś zgłosił. Dla takich ludzi nie powinno się mieć żadnej litości, ponieważ oni nie mają jej dla swoich ofiar...

-Przepraszam, masz racje - wycofał się. - Zacząłem go bronić przez stare przyzwyczajenia.

Czy to było normalne, że Hyunwoo tak po prostu zrezygnował z obrony przyjaciela? Naturalną reakcją powinna być postawa obronna, jakieś kontrargumenty, które tłumaczyłby takie, a nie inne zachowania danej osoby. Son jednak nie szedł tą drogą. Położył uszy po sobie i po prostu przytaknął. Czyżby i on zdawał sobie sprawę z patologiczności zachowań swojego znajomego? A może po prostu nie chciał się sprzeczać i wybrał tą prostszą opcję? Kto wie.

-Kihyun - zaczął. - Wiesz co mi się w tobie podoba? W twoim charakterze?- Zagadnął.

-Ymm... Nie bardzo, nie rozmawialiśmy o tym - mruknął nieco speszony.

-Że widzisz ludzi takimi, jakimi są - uśmiechnął się szczerze. - Potrafisz zignorować wszystkie czynniki zewnętrzne i trafić w samo ich sedno. Wonho... On jest złą osobą - przyznał. - Nikt nie powinien się nad nim litować, bo on natychmiast to wykorzysta. Znam go dłużej, więc wiem o czym mówię... Zrobił już naprawdę wiele złego, nie czując przy tym żadnej skruchy - przyznał smutno.

~~~

Witajcie

Ostatecznie ten ałtor się wkurzył i wymienił laptopa

Bo (wspominałem o tym x czasu temu)

Jakoś w wakacje sparaliżowało mi cześć klawiatury >.>

Wyłączyło mi cudowne "p" i jeszcze wyśmienitsze "?"

Już o nawiasach i dwukropkach wspominać nie będę

Nie pytajcie mnie, jak pisałem rozdziały

To była naprawdę... Ciekawa kwestia xD

Wczorajszy dzień ogólnie był dziwny

Mój chłopak stwierdził, że muszę być z jakiejś mafii

Stwierdziłem, że jest wariatem i skończyłem z nim gadać

Z takimi to krótko

Znowu pisze bezsensu...

ROZDZIAŁ!

Tak!

Był

Zdecydowanie

Znowu mieliśmy jakieś tam ShowKi

Nie bijcie mnie xD

To część planu, którego nie mam

(Żartuje, mam)

(Żartuje)

No przecież nie pójdą się zaraz piep....

*Nerwowy śmiech*

Uwielbiam Was, wiecie o tym?

A wiecie, że jeżeli mnie zabijecie już teraz, to nie będzie miał kto pisać rozdziałów?

Bo czasami czuje się mało pewnie przy Was xD

Dobra!

Koniec pokazywania tego, jakim ten ałtor jest wariatem!

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał!

Koniecznie zostawcie łap... To nie tutaj

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!

(Tak, zmieniłem kolejność)

Do napisania już niebawem!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro