Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XL

           

Jak miał się z tym wszystkim czuć? Przez swoich dawnych przyjaciół został uznany za największego zdrajcę narodu. W zasadzie to wszyscy oni go opuścili i absolutne żaden nie chciał postawić się w jego sytuacji. Też był przecież zagubiony! Być może jeszcze bardziej niż ten cały Minhyuk! W ostatecznym rozrachunku i tak przecież przegrał, prawda? Lee zagarnął dla siebie absolutnie wszystko, pozostawiając jedynie pustkę.

To nie tak, że nie dostrzegał swoich błędów. Już zdawał sobie sprawę ze słów, które wypowiadał, wiedział, których rzeczy nigdy nie powinien był robić. Wśród nich był oczywiście ten pocałunek, z którego powodu Kihyun czuł się najmniej winny.

Było jednak już zbyt późno na jakiekolwiek rozgrzeszenie. Ich historia prawdopodobnie kończyła się właśnie w tym miejscu.  Minhyuk przecież zaczął już układać sobie życie od nowa, prawda? Według Jooheona, miał już nawet nową miłość, z którą postanowił dzielić swoje życie. Szczerze? Czuł się naprawdę zdradzony, ale jednocześnie doskonale rozumiał, dlaczego to wszystko tak się potoczyło. Rozumiał i akceptował.

Choć trudno było ukryć, że zdarzało mu się przeszukiwać profile swoich dawnych znajomych, by móc znaleźć tego jegomościa, z którym prowadza się Lee. Niestety po tym człowieku nie było najmniejszego śladu. Żadnych wspólnych zdjęć, oznaczeń, czy nawet wspominek w postach. To dawało pewną nadzieje, że kolejny raz padł ofiarą kłamstwa ze strony Jooheona, który najzwyczajniej w świecie zechciał mu dopiec.

Przebudzenie jednak nadeszło naprawdę szybko w postaci jednej z ostatnich wiadomości, które wymienił z Hyungwonem. Chłopak potwierdzał tam wszystko. Było to jednocześnie pożegnanie, z którym Kihyunowi naprawdę trudno było się pogodzić.

Czy naprawdę postąpił tak źle? Chciał mieć jedynie swojego przyjaciela przy sobie i jednocześnie nie angażować się w jego chore jazdy i zabawy w miłość.

Według tego, powinien być szczęśliwy, prawda? Teoretycznie był już wolny i nie ciążyła na nim odpowiedzialność za czyjeś uczucia. Dlaczego więc zachowywał się jak ostatnia szuja? Dlaczego nie mógł dać Minhyukowi odejść, skoro mu się to należało? Kiedy stał się typem osób, którymi sam gardzi?

-Jeżeli nie chcesz się do mnie odzywać, to możesz chociaż nucić, wiesz?

Yoo spojrzał zmęczonym wzrokiem na Hoseoka, który był w trakcie zaginania wszystkich kartek w podręczniku, który na pierwszy rzut oka miał związanego coś z medycyną. Ten człowiek umiał sobie znaleźć zajęcie we wszystkim

-Ostatnio stwierdziłeś, że we mnie czymś rzucisz, jeżeli się nie zamknę.

-Zmieniłem zdanie-  wyjaśnił. - Więc jeżeli nie chcesz dostać czymś w łeb, to lepiej zaradź coś na tę ciszę. Strasznie mnie to irytuje- warknął. - Gdzie w ogóle podział się ten imbecyl?

-Jakiś czas temu powiedziałem mu, że chce mi się pić- zaczął nieco speszony. - Więc uparł się, że kupi mi coś i wróci nim się obejrzę.

-Pantoflarz- mruknął cicho, nie przywiązując zbyt dużej wagi do siedzącego niedaleko Kihyuna. - Nieźle go sobie wytresowałeś- przyznał z uznaniem.

-Nie rozumiem.

-Wiesz...- zaczął. -  Zastanawiałem się, czy jesteś bardziej ślepy, a może głupi- prychnął. - Ale im dłużej z tobą siedzę, to przekonuje się, że z jednym i drugim masz poważny problem.

-Ty też nie możesz być zbyt mądry, skoro skaczesz do osoby, która może cię wsadzić do poprawczaka.

-No chyba nie mówisz o sobie- uniósł jedną brew do góry, zaszczycając swojego rozmówcę spojrzeniem.

-Mówiłem o Hyungwonie- wyjaśnił. - Dlaczego tak właściwie się go uczepiłeś, co? Zrobił ci coś?- Pytał, czując się nieco pewniej.

-Już chyba wolałem jak się nie odzywałeś- warknął. - Co ci do tego, hm? Masz z tym jakiś problem? Nie umiałeś go obronić przez ten cały czas, więc myślisz, że teraz coś zdziałasz? Nie rozśmieszaj mnie.

-On nic ci nie zrobił, a traktujesz go jak zwykłego psa- kontynuował. - Nie czujesz się źle z jego powodu?

Ostatnimi czasy miał naprawdę wiele okazji spotykać się z Shownu i Wonho. Trudno było nie zauważyć, że Shin miał centralnie wszystko gdzieś, a jeżeli już się odzywał, to po to żeby kogoś skrytykować lub obrazić. Jednak Kihyun po pewnym czasie dostrzegł, jak uwaga chłopaka zwiększa się,  proporcjonalnie do tego z jaką częstotliwością pada imię „Hyungwon" w jednej konwersacji.

Wiecie co zauważył? To jak wielkie problemy z samokontrolą miał Hoseok. Ten dziki szał, który potrafił go opętać z byle powodu musiał być powodem wielu kłopotów, a także podstawą różnych legend, które krążyły po szkole, a które bezpośrednio go dotyczyły.

-Hoseok!- Krzyknął, naprawdę wściekły Shownu.- Puść go -rozkazał. - Jeżeli go tkniesz, to ci tego nie daruje.

Kihyun w zasadzie nigdy nie umiał się bić, więc kiedy tylko Wonho doskoczył do niego, łapiąc za kołnierz, jedyne, na co mógł się zebrać to rozszerzenie oczu, wciągnięcie powietrza i przygotowanie się na możliwy cios. Ten jednak nie nadszedł, ponieważ na dźwięk głosu Sona,Shin jakby zastygł, przenosząc swoje rozwścieczone spojrzenie na przyjaciela.

-W dupie to mam, rozumiesz?- Warknął. - Nie obchodzi mnie, że masz zamiar bronić swojego chłoptasia. Nikomu nie pozwolę tak do siebie mówić.

-Będziesz tego żałował.

-Kurwa...- Rzucił, puszczając swoją niedoszłą ofiarę. - Zakochałeś się i już ci coś na głowę padło? Nie powinieneś stać po mojej stronie jako przyjaciel? Ten cwel...

- Nie mów tak o nim.

- Jesteś żałosny.

-Spójrz na siebie,Wonho- poprosił spokojnie. - Spójrz na swoje własne błędy, a potem wypominaj mi moje.

Mimo, że Kihyun był jedynie świadkiem tej krótkiej walki na spojrzenia, którą ostatecznie przegrał Hoseok, odchodząc w tylko sobie znanym kierunku, nie zmieniało to faktu, że cała powaga tej sytuacji, udzieliła się i jemu. Ta dwójka potrafiła się ze sobą sprzeczać co najmniej kilka razy dziennie, ale nigdy w takim stopniu.

Był temu winien?

Co więcej... Czy słowa wypowiedziane w złości, naprawdę pokrywały się z prawdą? Czy Shownu naprawdę...

-Nic ci nie jest? -Zapytał troskliwie. - Nie zdążył cię uderzyć?

-Nie...- Odwrócił wzrok, co nie uszło uwadze starszego. - Trochę mnie poszarpał, ale nic poważniejszego mi nie zrobił.

-Porozmawiam z nim kiedy ochłonie i powiem, żeby tego w przyszłości nie robił- westchnął.

-Dzięki...

Shownu doskonale musiał zdawać sobie sprawę, co tak nagle zaczęło zaprzątać głowę Kihyna.

-To co powiedział Wonho...- Zaczął speszony.

-To prawda?- Przerwał, spoglądając prosto w oczy swojego rozmówcy.

-T...Tak- przyznał, opuszczając wzrok. - Przepraszam... Miałeś się o tym nie dowiedzieć.

Czy to w ogóle miało jakikolwiek sens? Najpierw Minhyuk, a teraz Shownu? Czy ciążyła na nim jakaś klątwa, która sprawiała, że osoby, które dostarczają mu najwięcej szczęścia. Jednocześnie zakochują się w nim?

-Nie musisz tego akceptować- wyjaśnił szybko. - W zasadzie to nigdy miałeś się o tym nie dowiedzieć, więc naprawdę nie musisz się tym przejmować.

-Jak mam się tym nie przejmować?! - Zdenerwował się, przeczesując swoje włosy.

-Po prostu- uśmiechnął się życzliwie. - Nie jestem taki jak Minhyuk- wyjaśnił. - Nie jestem dzieckiem, które będzie płakało, bo ktoś mu odmówił. Mam po prostu nadzieje, że będziemy chociaż na stopie przyjacielskiej.

Co miał zrobić w takiej sytuacji?

~~~

Witajcie

Będę zdziwiony, jeżeli na sali jest ktokolwiek, kto się tego nie spodziewał

Tak!

Shownu czuje ten tego do Kihyuna

I teraz się wydało

Dzięki Hoseok!

Cudownym jesteś przyjacielem i oprawcą

Wymyślę jakąś nagrodę i mu ją wręczę

Ogólnie, to ostatnio mnie nie było

Za bardzo wciągnąłem się w jeden serial >.<

Czuje się teraz winny

Głupie uczucie >.>

Hej!

Mamy już czterdziesty rozdział!

Woa~

Szybko nam to nawet poszło, nie?

Nadal się czuje jakbyśmy zaczynali tę historię, a tutaj przecież tyle zdążyło się już zadziać >.>

...

Czy my kiedyś skończymy to opowiadanie?

Pewnie

Na emeryturze

Może jakoś się doczołgamy >.>

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał!

(Zawsze będę to pisał, choć i tak wiem co mi odpiszecie ^ ^)

(Prawdopodobnie)

Do zobaczenia już niebawem!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro