XCIV
Wyglądasz jakbyś się czymś martwił - Minhyuk dzisiejszego dnia był w wyjątkowo dobrym humorze.
-Wydaje ci się - zbył go. - Po prostu od wczoraj gorzej się czuje i... Po prostu nie mam ochoty na cokolwiek, rozumiesz?
Minhyuk przez chwilę lustrował jego twarz, by w następnej chwili posłał jeden z najszczerszych uśmiechów, jakie tylko miał zanadrzu. W tej wersji, nazywanie go kulką szczęścia było całkowicie adekwatne. To była ta wersja przyjaciela, któremu każdy oddawał serce, a której Kihyun już tak dawno nie widział.
-Przy mnie na pewno poprawi ci się humor, zobaczysz!
Yoo mimowolnie się zaśmiał.
-A co zamierzasz zrobić czarodzieju? - Trącił go lekko w ramie.
-Za to co zrobiłeś, to chyba powinienem rzucić na ciebie jakąś straszną klątwę, nie uważasz?
-Nie ty jeden - wzruszył ramionami. - Nie rusza mnie to.
W rzeczywistości męczyło go coś znacznie gorszego, niż jakieś tam zwykłe przeziębienie. Coś ich goniło, ale Minhyuk nawet nie zdawał sobie z tego sprawy... Nikt sobie nie zdawał. Jedynie w geście Kihyuna pozostawało zaradzenie tej całej sytuacji. Oczywiście, że powinien go ostrzec. Nie chciał jeszcze burzyć jego szczęścia. Zwłaszcza, że dzisiaj, pierwszy raz od dawna, między nimi było naprawdę świetnie.
-W takim razie naślę na ciebie Jooheona.
-Dlaczego jesteś dzisiaj taki szczęśliwy? - Zmienił temat. - Ostatnio wyglądałeś bardziej ponuro i... Ty niczego znowu nie kombinujesz, prawda? Nie ukrywasz nic?
Minhyuk na chwilę zmarkotniał.
-Dzisiaj po prostu chce być szczęśliwy, wiesz? - Oparł podbródek na swoim podciągniętym kolanie. - Obudziłem się rano z myślą, że ostatnio strasznie wiele rzeczy zaczęło mnie smucić. To nie jest dobre dla mnie... Dla nas. Dlatego niech ten dzień będzie naszym wyjątkiem, dobrze? Ucieczką od szarej rzeczywistości, która nie zawali się, jeżeli na jeden dzień zostawimy ją samą.
-I dlatego zaprosiłeś mnie do leżenia na kanapie, zamiast iść do szkoły? Wiesz, że mamy niedługo eg...
-Nie wymawiaj tego strasznego słowa! - Zareagował żywo. - To miał być szczęśliwy dzień. Psucie wszystkiego musi być chyba twoim naturalnym talentem - burknął.
Mógł mu powiedzieć innym razem! Powinien poddać się ich wspólnemu szczęśliwemu dniu, i na te kilka chwil zapomnieć o matce, plotkach, problemach i... O Hyunwoo. Potrzebował naładować baterię, a tylko przy Minhyuku mógł to zrobić. Naprawdę trudno było to wytłumaczyć, ale miał on w sobie... To coś.
Zastanawiał się tylko, czy naprawdę będą umieli zrobić coś tak szalonego. Ich życie w ostatnim czasie przesiąknięte było licznymi problemami, które mimowolnie weszły w ich codzienność. O czym mieli rozmawiać, jak nie o nich? Potrafili jeszcze rozmawiać o rzeczach z pozoru błahych?
-Chciałbym gdzieś uciec - wyznał, opierając głowę o ramię przyjaciela. - Gdzieś daleko od tego parszywego miasta. Chciałbym... Mieć zegarek, którym mógłbym zmieniać różne rzeczy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
-Słyszałem, że każda magia ma swoją cenę - westchnął. - Poza tym marudzenie o magicznym zegarku, jest chyba moją działką, nie sądzisz? Ty jesteś księciem z bajki, który radzi sobie ze wszystkim.
-Kto tak powiedział? - Prychnął.
-A jeżeli powiem, że ja?
-Stwierdzę, że jesteś szalony.
-W takim razie to nie ja - prychnął. - Ale wiem co czujesz. Też chciałbym gdzieś wyjechać i zapomnieć o tym, co się wydarzyło.
-Zabawne, że znowu wróciliśmy do tych tematów.
-Raczej ich już nie unikniemy. Są częścią nas i powinniśmy to jak najszybciej zaakceptować. Nawet, jeśli nie są zbyt przyjemne, to na pewną niosą ze sobą jakiś pożytek.
-Na przykład? - Mruknął, nie bardzo wierząc przyjacielowi w prawdziwość jego tezy.
Chłopak zastanowił się przez dłuższą chwilę. Trwała ona wystarczająco, by Kihyun mógł po chichu celebrować zwycięstwo nad słowotokiem przyjaciela.
-Przekonałem się jak jesteśmy dla siebie ważny - odezwał się nagle. - Dowiedziałem się, że dla mnie potrafisz się zmienić i zaakceptować coś czego nigdy, w innym razie byś nie zaakceptował. Dodatkowo wyznałem ci moją miłość, a to... Uważam to za naprawdę duży krok w moim życiu.
-Chciałbym pochwalić się czymś równie entuzjastycznym, ale... W moim życiu narobiło się tylko więcej problemów, niż mógłbym przypuszczać. Przyznaje, że za większość z nich odpowiadam sam, ale... Naprawdę zawiniłem tak bardzo, żeby od razu zakochiwać się w kimś kogo w ogóle nie znam, a kto jest...
-Chłopakiem? - Uśmiechnął się lekko. Widział, jaką trudność przyjacielowi sprawia sama myśl o byciu homoseksualnym. Rozumiał go. - Chciałbym móc ci jakoś pomóc, zrobić coś, dzięki czemu miałbyś pewność, co do tego jaki jesteś naprawdę, ale naprawdę nic nie przychodzi mi do głowy... Nic poza... - urwał. - Dobra, to był naprawdę głupi pomysł, więc lepiej się tutaj zamknę.
-Dlaczego? Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym mieć pewność, co do samego siebie. Jestem gotowy zrobić wszystko, by chociaż o krok przybliżyć się do odpowiedzi. I byłoby miło gdybym ją miał, nie narażając się zbytnio innym.
-Ale nie możemy tego zrobić - zaprotestował kolejny raz, odsuwając się ostrożnie. - To byłoby złe.
-Nie bądź taki! Skoro zacząłeś, to mógłbyś skończyć - mruknął, zawiedziony zwiększeniem odległości przez przyjaciela, przez co jego głowa niespodziewanie poleciała w dół, uprzednio znajdując podpórkę w ramieniu Minhyuka.
-Myślałem, że... Jeżeli chcesz mieć pewność, to mógłbyś mnie...pocałować - odwrócił szybko wzrok. - Wydaje mi się, że nic nie da ci większej pewności, niż to.
-Pocałować? - Skrzywił się, wyraźnie zniechęcony do tego pomysłu. - Przecież...
-Dlatego mówiłem, że to głupi pomysł! Dodatkowo pewnie myślisz, że jestem żałosny, bo chcę wykorzystać twoją sytuację tylko żeby mieć pretekst do pocałunku.
-A próbujesz?
Minhyuk mimowolnie drgnął.
-Może...? Ale to jest na drugim planie! Miło byłoby się z tobą całować, ale... Naprawdę to powiedziałem? - Jęknął, otrzymując swoją odpowiedź w postaci coraz bardziej rozbawionego Kihyuna, kiwającego głową na potwierdzenie. - Ja miałem na myśli...
-Zróbmy to - klasnął w dłonie.
-Co? Robisz sobie ze mnie żarty?
-Na początku może trochę chciałem - zaśmiał się. - Ale teraz myślę, że możesz mieć nawet dużo racji. Nic tak bardziej mnie nie przekona jak pocałunek z innym chłopakiem. Dodatkowo mam pewność, że ty się na mnie nie obrazisz, jeżeli coś pójdzie nie tak.
-To byłoby bardzo głupie z mojej strony.
-Ale mam do ciebie jedną prośbę.
-Jaką? - Zapytał, czując jak serce mu przyśpiesza na samą myśl o tym co może niedługo się wydarzyć. Oczywiście, że dawał się właśnie wykorzystać, ale ani trochę mu to nie przeszkadzało. Naprawdę zaskoczył go Kihyun, który w ogóle zgodził się na coś tak szalonego. Prawdopodobnie był to kolejny z TYCH snów.
-Nie będziesz sobie wyobrażał nic nowego po tym pocałunku.
-A jeśli będę? - Zaczął cicho.
-W takim razie będziemy się tym martwić później - uśmiechnął się lekko. - To co? Gotowy? - Zapytał, przybliżając się bardziej.
Minhyuk powoli pokiwał głową, nie mogąc zebrać się na wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.
~~~
Witajcie
W tle leci mi "Poor Unfortunate Souls"- Ursula
A ja mam do Was prośbę
Nim rzucicie wszystko krzycząc "TO NIE MA SENSU" lub moje ulubione "CO MU ZNOWU ODJEB..."
Tak
Warto rozróżniać pocałunek jako dowód miłości
Jak i również pocałunek, który wcale nie musi być naładowany tymi wszystkimi pozytywnymi emocjami
...
Dlaczego ja Wam to tłumacze?
.-.
Ostatnio przyłapuje się na tym, że wiele rzeczy, które są zawarte w moim ff staje się pogmatwane, ponieważ nie podaje Wam informacji, które z pewnością mogłyby pomóc Wam w zrozumieniu bohaterów
Cóż
To nie mój problem
xD
Zawsze możecie zapytać, jeżeli coś będzie niezrozumiałe
Od tego tutaj jestem
Poniekąd
Robię również za błazna C:
...
Ta notka nie jest dobra
Ale nie spałem do 4 rano
I trochę mi się miesza w głowie .-.
Skończę tutaj
Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!
Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał!
Do zobaczenia!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro