Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXXXVIII

Zachowanie Minhyuka niespotykanie go zmartwiło. Jakoś głupio założył, że po tamtej chwili szczerości między nimi znowu może być wszystko dobrze, koniec z ukrywaniem i kłamstewkami. Podzielił się z przyjacielem swoimi największymi obawami, ale nie przypuszczał, że mogły one spowodować u niego tak toksyczne myślenie. Oczywiście nadal miał w pamięci jego wyznania miłości, nie ważył się o nich zapomnieć nawet na chwile... Problem w tym, że dał się uśpić przez zapewnienia ze strony Lee. Jak mógł uwierzyć, by wszystko po czymś takim było w porządku? Teraz będzie musiał robić wszystko, żeby nie podsycać tlących się w chłopaku wątpliwości. Zdecydowanie nie należy to do najłatwiejszych zadań, ale przecież nie mógł go stracić. Byli ze sobą praktycznie od zawsze.

Ale przecież nie zatrzyma go na siłę... Jeżeli Minhyuk zechce ostatecznie odejść, to z pewnością to zrobi, a ta chwila wydaje się Kihyunowi wyjątkowo blisko. Nie chciał nawet myśleć, co będzie, gdyby udało mu się to całe świństwo z Shownu... Gdyby naprawdę zostali... Samo myślenie o tym powodowało u niego jakiś dyskomfort, ale chciał spróbować i przekonać się. To była jedyna droga, którą mógł pójść.

Będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, kiedy to wszystko naprawdę okaże się niczym, jedynie wybrykiem spowodowanym przez dojrzewanie. Tego sobie życzył każdej nocy, przed snem.

-Dlaczego nie było cię w szkole? - Zapytał na wstępie, kiedy tylko Chae otworzył przed nim swoje wielkie, drewniane drzwi.

Przez moment bał się, że chłopaka nie ma w domu. Trochę czasu spędził przed jego furtką, bezskutecznie wzywając właściciela dzwonkiem. Ten pojawił się dopiero, gdy Kihyun zdecydował się odejść. Można powiedzieć, że prawie się minęli.

-Ja... - Zawahał się, nerwowo przygładzając swoje włosy, które od samego początku ich spotkania pozostawały w całkowitym nieładzie. Chłopak musiał dopiero wstać z łóżka, lub się obudzić. - Po prostu źle się czułem, więc wolałem zostać w domu - uśmiechnął się ciepło.

-To nic poważnego? - Zmartwił się, nieco dłużej przyglądając twarzy chłopaka. Jakoś nie było po nim widać śladów choroby.

-Nie, to nic poważnego - zapewnił. - Już mi zresztą przeszło, więc nie musisz się martwić - ruszył w głąb domu, po chwili skręcając w stronę jadalni.

-To dobrze, bo... - Zdejmując buty, zauważył te, które zdecydowanie nie należały do żadnego z nich.  Były zdecydowanie zbyt małe dla Hyungwona. Właśnie to spowodowało, że na chwilę zawiesił głos. - Twoi rodzice są w domu? - Zapytał, obstawiając, że do któregoś z nich musi należeć to niecodzienne znalezisko.

-Nie wiem, czy w tym miesiącu w ogóle tutaj byli - oświadczył głos z innego pokoju. Łatwo było wyłapać tą zgryźliwość odnoszącą się do pracoholizmu rodziców chłopaka.

-Gdzie jest Pani Oh? Strasznie długo musiałem czekać. Już myślałem, że nie ma nikogo w domu - kontynuował wypytywanie, kierując się ostatecznie za przyjacielem, którego o dziwo nie zastał w jadalni, a wychodzącego z kuchni.

-Dałem jej dzisiaj wolne - wyjaśnił, nieco mniej entuzjastycznie. - Czy ty mnie przesłuchujesz? - Zapytał, stawiając na stole dzbanek z sokiem i dwie szklanki.

-Nie, ja... - uciszył się. - Po prostu tak jakoś... - Przewrócił oczami.

Zwykle nie robił takich rzeczy! Nie był jakimś świrem, który przychodził do domu znajomych, żeby popatrzeć na ich buty i dopasowywać je do konkretnych osób. Tylko... Te, które zobaczył w przedpokoju były zdecydowanie zbyt biedne, by mogły wpasować się w cały wystrój rezydencji Państwa Chae. Budziło w nim to pewien niepokój. Nie chodziło nawet o to, że mógł przerwać przyjacielowi jakieś spotkanie. Raczej nie chciał, żeby ktokolwiek słyszał poruszany przez nich temat. Już dość miał problemów przez swoje zaburzenia w orientacji.

-Nic się nie stało - uśmiechnął się, domyślając się, że przyjaciel mógł poczuć się nieswojo po takiej wypowiedzi. Nie chciał na niego w żaden sposób naskoczyć. - Miała coś dzisiaj do załatwienia na mieście, więc pozwoliłem jej nie przychodzić - wyjaśnił, rzucając wzrokiem gdzieś za Kihyuna.

Może to było tylko mylne wrażenie, ale Hyungwon dzisiejszego dnia wydawał mu się strasznie zestresowany. Co chwila uciekał gdzieś spojrzeniem, poprawiał ubranie, albo szybko się irytował.

-Ty... - Otworzył lekko usta w akcie zaskoczenia. - Masz kolczyk w uchu?- Nachylił się nieco nad stołem, by choć o te kilka centymetrów być bliżej chłopaka. Naprawdę w jego uchu była biżuteria, nie przewidziało mu się.

Hyungwon szybko zakrył ją swoją dłonią, momentalnie się pesząc.

-To nic takiego - wyjaśnił szybko, podczas zdejmowania nigdy wcześniej niewidzianej ozdoby. Cała ta wpadka zdecydowanie jeszcze bardziej wytrąciła go z równowagi.

-Nigdy wcześniej nie widziałem, żebyś to nosił - ciągnął dalej.

-To tylko kolczyk - zirytował się. - Dlaczego tak się tego uczepiłeś, co? Może po prostu wcześniej nie zwróciłeś uwagi, albo... Nie wiem, nie nosiłem ich przy was?

-Przepraszam - mruknął, wycofując się. - Nie chciałem cię zdenerwować.

-Nie zdenerwowałeś - złagodniał nagle, biorąc głęboki oddech. - Po prostu wszystko mnie dzisiaj boli, a dzisiejszy poranek zdecydowanie nie należał do najlepszych w moim życiu, więc... Po prostu powiedz mi z czym przyszedłeś i będzie po sprawie.

-Ahh, no tak - naprawdę zapomniał, że faktycznie przyszedł tu nie tylko w celu wypytywania przyjaciela o jakieś pierdoły. - Chodzi o Shownu i... - Z góry dobiegł głuchy huk, który natychmiast zamknął usta Kihyunowi. - Co to było?- Uniósł swoje spojrzenie na sufit, zupełnie tak jakby była na nim wyświetlana odpowiedź. Cichy jęk Hyungwona, natychmiast skupił jego uwagę.

Hyungwon zakrył dłonią połowę swojej twarzy, przez chwilę wpatrując się bezczynnie w jeden punkt. Ta panika w jego spojrzeniu była czymś co nawet mogłoby rozbawić Yoo, ale zdecydowanie nie w tej sytuacji.

-Możemy to przełożyć? - Zapytał cicho, lekko łamiącym się głosem. - Myślę, że to nie jest dobry dzień na jakiekolwiek rozmowy.

-Ale...

-Jeżeli jeszcze raz spróbujesz mi zainsynuować, że zachowuje się dziwnie, albo dziwnie wyglądam, to naprawdę uznam to za niegrzeczne i wyproszę cię tak na serio - ostrzegł go.

-No dobrze - mruknął, powoli wstając z miejsca. - Nie chciałem cię zdenerwować.

-Kihyun - upomniał go, nieco podniesionym głosem, samemu wstając. - Nie zdenerwowałeś mnie - powtórzył kolejny raz. Tym razem zdecydowanie mniej przyjaźnie niż za poprzednio. - Po prostu... Dzisiaj nie jest dobry dzień na takie rzeczy i... - Na moment przymknął oczy. - Nie mów nikomu o... Że dzisiaj u mnie byłeś - uśmiechnął się. To był ten moment, w którym odmowa wiązałaby się z naprawdę poważnymi konsekwencjami. - Taka przyjacielska przysługa.

Miał niewypowiedzianą ochotę rzucić słowami w stylu „Zachowujesz się naprawdę dziwnie". Wątpił jednak, że zdołałby wtedy dość do drzwi w jednym kawałku.

Wcale nie było tak, że gdy się żegnali, Hyungwon stanął tak, by zasłonić tamtą parę butów. Wcale.

Ostatni raz spojrzał przyjacielowi w oczy, ale nic nowego w nich nie ujrzał. Mimo wszystko czuł, że doszło do czegoś o niewyobrażalnie dużym znaczeniu.

~~~

Witajcie

Ten ałtor chciałby podczas tej notki skupić się na czymś zupełnie innym

Jednak jeden z czytelników wczoraj poinformował mnie o fakcie, który nie mógł u mnie pozostać bez odzewu

Nim przejdziemy do tego

Chciałbym jeszcze raz, tym razem na forum, podziękować tej osobie, która zawiadomiła mnie o wszystkim

Bo z wiadomości, które wymieniliśmy ze sobą

Wywnioskowałem, że stawianie jej na świeczniku mogłoby sprawić lekki dyskomfort

A tego chciałbym uniknąć

Niemniej wierze, że ta osoba domyśli się, że chodzi właśnie o nią

Kolejny raz dziękuje

Obok takich rzeczy nie powinno przechodzić się obojętnie

Tak, dobrze widzicie

Ktoś w bardzo perfidny sposób podwędził okładkę mojego opowiadania

Ba!

Nawet nie chciało mu się zamazać mojego nicku widniejącego na samym jej dole

Oburzające

Normalnie bym powiedział, że tytuł także poniekąd jest skradziony

Ale hej!

W "Minute" brakuje "e"

Cwana bestia

A raczej literówka

Nie zrozumcie mnie źle

Ja się nie grzeje, nie kręcę dramy

Zareagowałem na to nawet śmiechem w pewnej chwili

Treść rozdziałów ostatecznie nie została skopiowana

A ja napisałem wiadomość z żądaniem usunięcia spornej kwestii

Jednak obok takich rzeczy nie można przechodzić obojętnie

Moja beta, która to te okładki zrobiła

Uprzejmie Was prosi

Byście Wy, w ramach nudy, wykazali "ładną" aktywność u tej osoby

Osobiście się pod tym podpisuje

Jednak, jeżeli ktoś naprawdę posłucha tego życzenia

To ze swojej strony proszę o zachowanie poziomu

Czy ja właśnie napuszczam czytelników i zachęcam do linczu?

Nie

Ja po prostu wskazuje złodzieja

Dzisiaj okładka, a być może jutro, i cały rozdział

Proszę tylko o uszanowanie czyjejś pracy

Nie ważne czy tej pięcio, czy dziesięciominutowej

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro