Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXXXVII

Po tej ciężkiej, ale niesamowicie szczerej rozmowie i tak rozeszli się w swoje strony. Nie było sensu przeciągać tego spotkania, zwłaszcza, że Kihyun podobno zamierzał jeszcze później zahaczyć o dom Hyungwona, by załatwić z nim tą tajemniczą „sprawę", o której nie chciał rozmawiać z nikim innym. Sam Minhyuk przeczuwał, że miała ona zapewne coś związanego z Sonem i uczuciami do niego.

Jeżeli myślicie, że więcej niespodzianek dzisiejszego dnia nie mogło go już czekać, to... Oczywiście, że się mylicie! Kiedy tylko chwycił za klamkę, niemalże równolegle drzwi od budynku otworzył Jooheon. Początkowo chłopcy patrzyli na siebie całkowicie oniemiali.

-Ja....Umm... - Jąkał się Minhyuk, powoli wycofując się, by dać w razie potrzeby dać przyjacielowi możliwość pójścia własną drogą. Fakt, ta wypowiedź nie była szczytem inteligencji, ale naprawdę zaskoczyło go to spotkanie. Zapewne jeszcze bardziej, niż Kihyun, który chwilę temu się przed nim zmaterializował.

-Cześć - rzucił nieśmiało, nerwowo drapiąc się w tył głowy, nerwowo uciekając wzrokiem.

Kolejna chwila ciszy.

-Przejdziemy się? - Zaproponował, wskazując na dróżkę prowadzącą prosto do parku, który poprzedniej nocy obserwował Minhyuk.

-Przepraszam! - Wypalił w dokładnie tym samym czasie.

Obydwoje się uśmiechnęli, kiedy ich wypowiedzi zmieszały się ze sobą. Zdecydowanie rozluźniło to napiętą atmosferę, która towarzyszyła im od samego początku. Minhyuk w tamtym momencie już wiedział, że wrócił jego kochany Jooheon, który całą sytuację dodatkowo skomentował krótkim śmiechem.

-Przejdźmy się - kiwnął głową, przystając na tę propozycję.

Przez całą droga do ustalonego miejsca milczeli. Obydwoje mieli sobie naprawdę wiele do powiedzenia, ale jednocześnie poruszanie tych tematów w tym momencie wydawało im się, co najmniej niestosowne. Dopiero, kiedy usadzili swoje dolne partie ciała na jednej z parkowych ławek, cisza stała się naprawdę nieznośnie, niemalże zmuszając ich do podjęcia konwersacji.

-Co robiłeś... - Zapytał, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni kurtki.

-Chciałem się z tobą spotkać - wszedł mu w zdanie, jednocześnie umiejscawiając na swoich ustach lekki uśmiech. - Miałem ostatnio naprawdę dużo czasu, by przemyśleć niektóre rzeczy i... Po prostu chciałem z tobą porozmawiać. - Wyjaśnił powtarzając zachowanie przyjaciela, również skrywając dłonie przed dokuczliwym mrozem.

-Jest mi naprawdę przykro, że ostatnio to tak wyszło - czuł się zobowiązany do przeprosin. Wtedy naprawdę źle go potraktowali.

-Nie mówmy o tym - pociągnął nosem. - Ważne jest to, że już się na was nie gniewam, więc nie musisz czuć się winny, kretynie - wyjmując na chwilę dłoń z kieszeni, poklepał go lekko po głowie. - Wszystko u ciebie w porządku? - Zapytał, naprawdę zainteresowany. Potwierdzało to samo jego spojrzenie.

-Niezbyt - mruknął, chowając połowę twarzy w kołnierzu kurtki. - Kihyun mnie nie kocha - pożalił się.

-A to coś nowego? - Zmarszczył brwi. - Wydaje mi się, że nie kochał cię też wtedy, kiedy ostatnio się widzieliśmy.

-Jesteś chamski - wytknął mu. - Tęskniłem za tobą - zaśmiał się. - Do wielu rzeczy doszło, kiedy cię nie było - stwierdził smutno, zdając sobie sprawę, że chłopak nigdy by nie pozwolił, na co najmniej połowę z tych sytuacji. Wtedy brakło jego rad i pochopnych decyzji.

-Zgaduje, że przez jedną z tych rzeczy, dzisiaj wyglądasz jak worek treningowy, tak? - Był naprawdę zmartwiony siniakami, które od samego początku zauważył na twarzy przyjaciela. - Kihyun? - Minhyuk w odpowiedzi pokręcił przecząco głową - przynajmniej tyle szczęścia. - Westchnął, na pół sekundy odchylając głowę do tyłu. Gdyby to faktycznie zrobił Yoo, to sytuacja znacznie bardziej by się skomplikowała. - Kto w takim razie? - Jego głos stał się momentalnie groźniejszy. Był gotowy stanąć przeciwko każdemu, kto ośmielił się przyłożyć do tego swoje łapy.

-Wonho - mruknął cicho.

-Ten gad ja mu... - Warknął, czując narastającą złość. - Wiedziałem, że już dawno powinienem się nim zająć...

-Ale to ja zacząłem - wyjaśnił. Wydarzenia z tamtego dnia nadal pozostawały świeże w jego głowię.

-Jak to? - Momentalnie złagodniał

-Pierwszy go uderzyłem.

-Woa~ Serio? Ty? - Jooheon ewidentnie był pełen podziwu.

-Poszedłem z nim tylko porozmawiać o Hyungwonie, a wtedy... No sam widzisz - wzruszył ramionami.

-Jestem z ciebie taki dumny! Będziesz musiał mi wszystko później opowiedzieć - bez kompletnie żadnego pozwolenia wziął swojego przyjaciela w objęcia, w których trzymał go przez jakiś czas, po chwili wracając znów na swoje miejsce. - Jeszcze chwila i będzie można cię traktować poważnie - zażartował.

-A co u ciebie? Jak Changkyun? - Zmienił szybko temat, kiedy żartowanie z jego osoby przestało być zabawne.

-Rozstaliśmy się - rzucił lekko, bez cienia żalu. - Jakiś czas temu się nawet znowu spotkaliśmy i właśnie wtedy ze mną zerwał. Od tamtej pory nawet do niego nie napisałem.

-A on do ciebie...? - Zapytał cicho.

-Widać, że go nie znasz - zaśmiał się, chowając żal. - Prędzej Hyungwon doniesie na Hoseoka, nim on do mnie napisze. Takim jest typem człowieka.

-Jakim cudem mogliście się rozstać? Przecież niedługo mieliście mieć rocznicę, kupowaliśmy mu prezenty, te bilety... - Wyliczał.

-Wszystko nadal trzymam - zapewnił. - Liczę, że jeszcze mu się odmieni.

-A jak nie? - To nie tak, że życzył im źle. Tutaj odzywał się jego wrodzony pesymizm.

-Nie przyjmuję takiej opcji do wiadomości - zapewnił, a w jego oczach zalśniły małe ogniki podekscytowania. Podczas tamtego spotkania musiało zdarzyć się coś, o czym chłopak jeszcze nie wspomniał, a co dawało mu tę niesamowitą wiarę. - Najwyżej go porwę i wywiozę na ten koncert.

-Naprawdę zakładasz taki scenariusz? - To nie był brak poczucia humoru. Całkiem dobrze znał Jooheona.

-Cóż... Pierwotnie zakładałem coś takiego - przyznał bez cienia skruchy. - Ale teraz dam mu trochę czasu.

Brakowało mu tego. Być może los nie był tak okrutny, zwrócił mu Jooheona, kiedy ten był naprawdę potrzebny. Mając go u swojego boku, mógł być chociaż nieco bardziej spokojny o swoją przyszłość. O Joo można było powiedzieć naprawdę wiele złych rzeczy. Nie można mu jednak było odmówić oddania dla swoich przyjaciół. Znowu miał go kto bronić.

-Tęskniłem za tobą - wyznał.

-Ja za toba też, klusko - przyznał miękko, obejmując go ramieniem. - Ja też - oparł się czołem o jego głowę. - A co tam u Kihyuna? Zaczęliśmy rozmawiać i jakoś poszło to w innym kierunku.

-Wczoraj powiedział mi, że podkochuje się w Hyunwoo.

-O, to całkiem... CZEKAJ, CO?! - Natychmiast się odsunął, patrząc przerażony w jego oczy. - Powtórz - poprosił, łagodniejąc. - Chyba miałem jakieś omamy słuchowe, bo usłyszałem, że nasz super-hetero Kihyun, zakochał się w tym debilu, krętaczu, osiłku...

-Bo tak jest - westchnął, markotniejąc. - I nie musisz go obrażać ze względu na mnie. - Kąciki jego ust drgnęły lekko ku górze. - Ale doceniam.

-I tak nie odwołuje tych słów - skrzyżował ręce na piersi. - Jak on mógł...?

-Chciałbym ci przypomnieć, że swego czasu spiskowałeś z Sonem - wytknął mu.

-Nie wiem o czym mówisz...- Zaśmiał się nerwowo.

~~~

Witajcie

Zapewne każdy o tym wie

Ale wczoraj BP było na szczycie naszej listy "na czasie" przebijając się przez tą grubą warstwę patologi, która stale okupuje tamto miejsce

Jest to pierwsza kpopowa grupa, która to osiągnęła

Nie ważne czy jesteście za, a nawet przeciwko

Trzeba przyznać, że od polskiego fandomu należą im się słowa uznania

Oczywiście należą się też one osobom, które do tego doprowadziły

Czyli fanom

Mniejszym i większym

Ale nie będziemy tu przecież rozmawiać tylko o tym, nie? :D

Jako ojciec trójki ff

Zawsze się zastanawiam co ludzie mają w głowach czytając rozdziały o... Egzotycznych godzinach

Ktoś kiedyś czytał RM przez całą noc

(Może trochę podkoloryzowałem)

(Ale na pewno był to jakiś wycinek nocy)

Dzisiaj przyszły mi powiadomienia, że ktoś przyszedł o 6 rano

Stale przychodzą powiadomienia o nocnych czytelnikach pojawiających się tak gdzieś 1-2

Zawsze reaguje w podobny sposób

"Nie mają co robić?!"

A potem sam idę o tej 1-2 pisać rozdział C:

Zawsze jest mi niezwykle miło, że ktoś poświęca swój czas, by przeczytać to co napisałem

Naprawdę uwielbiam to uczucie ^///^

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro