Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LXX

-Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób? - Zapytał Changkyun, wpychając do buzi kolejne ciastko ryżowe. Kupił kilka dla siebie i Jooheona, ale w ostatecznym rozrachunku, i tak zjadł już większość. - Wyglądasz jakbyś nad czymś myślał, a ja uważam, że w twoim przypadku to całkiem niebezpieczne - uśmiechnął się rozkosznie.

Podskórnie czuł, że jeżeli tylko zacznie się sprzeczać z Limem, to i tak przegra tę walkę. Nie umiał wygrywać z tym chłopakiem. Była to jedna z tych ważniejszych rzeczy, z jakich zdał sobie sprawę podczas trwania ich związku. Nie zmieniało to jednak faktu, że w pewien sposób czuł się zdradzony przez miłość swojego życia. Według słów Kihyuna, Changkyun już od jakiegoś czasu wiedział o jego zażyłości z Minhyukiem.

-Chcesz mi coś powiedzieć?- Zapytał poważnie. Kompletnie zignorował fakt, że chłopak złamał bezwzględny zakaz spożywania czegokolwiek w jego łóżku. Później będzie musiał zająć się sprzątaniem po nim.

-W tej fryzurze wyglądasz jak głupek - rzucił po pewnej chwili zastanowienia. Właśnie przełykał ostatnio wpakowane do ust ciastko. - I powinieneś coś zrobić z brzusiem, bo zaczynasz się trochę toczyć. Ale i tak cię kocham - uśmiechnął się, kradnąc krótki pocałunek z ust swojego ukochanego, nim ten zdążył chociażby zareagować.

Co miał zrobić? Przez krótką chwilę walczył sam ze sobą. Chciał się odezwać, skonfrontować i zażądać wyjaśnień, ale widok Changkyuna, owijającego się w jego kołdrę, niczym naleśnik i uśmiechającego się w ten rozkoszny sposób... W jego obliczu pozostawał bezwładny. Ich związek już od początku wymagał pewnych poświęceń. To było jedno z nich.

-Ej, ej, ej - sprzeciwił się, kiedy Jooheon dopadł do niego, przerywając jego drobną zabawę. Zdziwiło go tak nagłe zachowanie. - Jeżeli chodzi ci o fryz...- przymrużył na sekundę oczy, kiedy otrzymał krótkiego całusa w czubek nosa. - rę... Dzisiaj jakoś inaczej się zachowujesz - spoważniał, układając dłoń na jego policzku. - Wyglądasz jakbyś czymś się martwił - przygładził lekko jego włosy, nadal utrzymując kontakt wzrokowy.

-Wydaje ci się - uśmiechnął się. - Po prostu... Bardzo się za tobą stęskniłem - nie miało znaczenia to jak nieszczerze brzmiały te słowa. Skoro Changkyun mógł kłamać, to i on czasami mógł sobie na to pozwolić. - Kocham cię - szepnął mu do ucha, w tym samym czasie, sunąc po całym jego torsie, zatrzymał dłoń dopiero na klamrze paska, z którą rozprawił się niemalże z dziecięcą łatwością. Changkyun natychmiast zorientował się do czego to wszystko zmierza, i w pierwszej chwili, z przyjemnością się temu poddał.

-Twoja mama jest za drzwiami - zaprotestował, powstrzymując Jooheona, który już zabrał się za odpinanie guzika w jego spodniach. - Nie możemy... - Szepnął, spanikowanym wzrokiem spoglądając w kierunku wyjścia z pokoju

-Nie obchodzi mnie to - uśmiechnął się zadziornie, szybko przeskakując między nogi swojego chłopaka. Łapiąc za uda, udało mu się przyciągnąć go na tyle blisko, by bez problemu móc napierać na niego dolnymi partiami ciała. Widział jego wzrok. Podzielał ten entuzjazm, nawet mimo wcześniejszych obaw. Tonął w pożądaniu i podnieceniu, nawet przez chwilę nie mając zamiaru się ratować.

-Nie poznaję cię - zażartował, zarzucając mu ręce na szyję. - Ale podoba mi się to - uśmiechnął się, przyciągając swojego chłopaka do agresywnego pocałunku.

Starał się nie zastanawiać skąd wzięła się ta nagła zmiana w zachowaniu chłopaka. Zwykle Jooheon był tym łagodniejszym, a podejmowanie wszystkich inicjatyw spoczywało w rękach Changkyuna. Trudno było mu ukryć zadowolenie z tego, co działo się teraz. Problem w tym, że znał tego idiotę już zdecydowanie zbyt długo, by wierzyć w jego nagłą przemianę.

-Kocham cię - powtórzył. Dla Lima jednak te słowa brzmiały, jakby chłopak sam siebie do nich przekonywał. Nagle wszystko nabrało sensu. Dłoń sunąca w dół po jego wyrzeźbionych mięśniach, zahaczająca ostatecznie o materiał bokserek. Zaczęła budzić w nim dziwną odrazę i wątpliwość. Delikatne pocałunki pieszczące szyje, paliły i piekły. Już wiedział.

-Ty wiesz, prawda...? O Kihyunie i Minhyuku...- Jego głos był cichy, praktycznie ledwo słyszalny wśród wdechów, wydechów, sapnięć i zmysłowych, rozkosznych jęknięć. W jego spojrzeniu momentalnie pojawiło się coś z poczucia winy i smutku. Jooheon momentalnie zastygł, wycofując swoją dłoń spod bielizny swojego chłopaka.

-A czy to ma jakieś znaczenie? - Zapytał, górując nad nim. Odwrócił głowę gdzieś w bok, by ukryć spojrzenie pełne boleści. - Ma? Skoro nawet nie chciałeś mi o tym powiedzieć - oskarżał go, przy okazji przenosząc się praktycznie na drugi koniec łóżka. Changkyun momentalnie dźwignął się do siadu, podciągając spodnie, które Jooheon sprawnie ściągnął mu, aż do kolan.

-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Dlaczego chciałeś się ze mną... - Urwał. - Co ty sobie myślałeś?- Wyglądał na naprawdę poruszonego tym, do czego prawie między nimi doszło. Czuł się w jakiś sposób wykorzystany. Budziło w nim to najgorsze myśli.

-A co ty sobie myślałeś?! - Krzyknął. - Mieliśmy nie mieć przed sobą absolutnie żadnych tajemnic, a ty... Ty... - Następne słowa wprost nie mogły mu przejść przez gardło. Sam chyba nie zdawał sobie sprawy jak bardzo był zawiedziony i zraniony. - Wiedziałeś jak ważna jest dla mnie ta sprawa, a mimo to potrafiłeś nadal patrzyć mi w oczy, całować i uśmiechać się tak, jakbyś o niczym nie wiedział.

-Ja... - Złagodniał nagle. Po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia ich związku nie wiedział co powiedzieć. Popełnił wielki błąd, zawiódł jego zaufanie, ale nie wiedział jak mógłby za to przeprosić. Z nerwów zaczął skubać skórki przy swoich paznokciach.

-Wyjdź - poprosił cicho. - Nie chcę cię dzisiaj widzieć. - Nawet nie zdecydował się na to, by spojrzeć w przestraszoną twarz Lima. Chłopak bez słowa wstał z łóżka, poprawił swoje ubranie, zgarnął rzeczy i po prostu wyszedł. Słyszał jedynie jak Changkyun żegna się jeszcze z jego matką, i chwilę potem opuszcza mieszkanie.

Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie się stało. Jego serce biło jak szalone, ale nie z powodu tej całej kłótni. Bał się, że teraz Lim bez problemu będzie mógł z nim zerwać za takie zachowanie. Jak mógł żyć bez tego wkurzającego i wybuchowego człowieka u boku?

Szybko zerwał się z łóżka, biegnąc w stronę wyjścia. Niestety zbyt późno się zorientował w tym wszystkim, ponieważ kiedy wypadł na klatkę, po Changkyunie nie było już najmniejszego śladu. Chłopak również nie zamierzał odebrać żadnego z wielu połączeń, czy odpowiedzieć na którąkolwiek wiadomość z przeprosinami. To zdecydowanie jawiło mu się jako swego rodzaju koniec ich relacji. Lim w istocie potrafił się obrażać, ale chyba pierwszy raz doszło między nimi do sprzeczki o tak poważnym podłożu.

~~~

Witajcie

Misie cukrowe

Obiło mi się o uszy, że to jest ostatni tydzień promocji z piosenką aligatorów

Ale w sumie nie wiem, czy to prawda

>.>

Szczerze?

Wolałbym, żeby tak było ^ ^"

Czas na odpoczynek

(I tak wiemy, że nie będą odpoczywać x)

Zmieniając temat!

Jest tutaj ktoś kto nie słyszał jeszcze o TXT?

(Yup, podobno pobili rekord wyświetleń)

Ta ich piosenka

Uh

Naprawdę wpadła mi w ucho >.>

Wiecie co jest straszne?

Ostatni rozdział napisałem jakieś dziesięć dni temu xD

Jestem leniwy

x

Ostatnio stale słucham piosenek z Hamiltona

Ubóstwiam <3

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał~

Do napisania

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro