Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LVIII

Naga skóra jego ramion, melodyjny szept, usta lekko rozchylone w zachęcającym geście i... Wyciągnięty z głębin piekła - dzwonek telefonu. Przy czym osoba, która dopuściła się tego straszliwego czynu, jakim było wybudzenie go z tego rozkosznego snu wcale nie była lepsza. Jooheon naprawdę miał talent do dawania o sobie znać w dość mało odpowiednich momentach.

-Nienawidzę cię - mruknął zaspany do słuchawki. - Przerwałeś mi moją poszkolną drzemkę. To ważny element mojego dnia.

-Ciebie też dobrze słyszeć - kontynuował wcale niezrażony dość oziębłym tonem przyjaciela. - Dzwonię do ciebie, żeby...

-Wcale nie pytałem, rozłączam się.

-Tylko spróbuj, a za pięć minut jestem pod twoimi drzwiami i zagram na twoim domowym dzwonku „Tell me" od Wonder Girls.

-Psychopata - stwierdził gładko. - Nie możesz iść pomęczyć swojego chłopaka? Przecież chyba od tego go masz, nie? Od zatruwania życia.

-Bardzo zabawne, prawie się zaśmiałem - warknął, zirytowany tym, że przyjaciel ośmielił się sugerować coś złego o relacji jaką łączyła jego i Changyuna. Nie było kolorowo, ale radzili sobie całkiem nieźle. Nie narzekali... Znaczy Jooheon nawet by się nie odważył próbować.

-Jest zajęty - stwierdził smutno. - A ja potrzebuje pomocy jakiegoś geja.

-Nie prześpię się z tobą - zaznaczył szybko. -Jeżeli cię ciśnie, to poczekaj na swojego chłopaka.

-Co? Do reszty oszalałeś?! Chyba po tych wszystkich akcjach z Kihyunem, coś ci się w głowie poprzewracało - prawie krzyczał do słuchawki, co niestety Minhyuk dość dobrze odbierał. - Kijem bym cię nawet nie tknął człowieku.

-Dobra...Czego tak właściwie ode mnie chcesz? Od razu mówię, że nie mam też żadnych pieniędzy. Żeby była jasność.

-Jesteś dzisiaj wyjątkowo wredny, jestem dumny - zaśmiał się. - Nic wielkiego nie będziesz musiał robić - obiecał. - Chce kupić Changkyunowi prezent na tą naszą rocznicę, i potrzebuje pomocy kogoś... Bardziej delikatnego niż ja. Wystarczy, że będziesz mi doradzał.

-Nie wiem dlaczego, ale czuje się jakbyś mnie obraził.

-Dramatyzujesz.

-Wiesz, że cię nienawidzę? - Zapytał zmęczony, jednocześnie dźwigając się z wysłużonej kanapy. - Gdzie chcesz się spotkać?

-Niedługo będę pod twoim domem, więc...

-Zakładam, że nie przewidywałeś odmowy, prawda?

-Jakoś mi to umknęło w moim genialnym planie.

Słowo „genialny" i imię przyjaciela niezbyt często chodziły ze sobą w parzę. Czasami miewał naprawdę koszmarne pomysły, a Minhyuk jedynie modlił się, by osoba decyzyjną w ich związku był Changkyun. To była jedyna szansa, by obydwoje mogli wyjść z tego cało.

Tak, posiadał naprawdę przeogromną wiarę w swojego przyjaciela i wcale nie czuł się z tym źle.

-A czy ten wyjazd do...

-Busan - Wyręczył go.

-To nie miał być twój prezent? Myślałem, że...

-Chce kupić dla niego coś jeszcze - wyjaśnił.- Wycieczka może się skończyć, a wspomnienia z niej będą coraz bardziej niewyraźne. A jeżeli dostanie jakąś rzecz, to będzie pamiętał to chociaż trochę dłużej... No chyba, że to coś będzie szklane. Wtedy może być naprawdę ciężko.

-Lubi tłuc rzeczy?

-Kiedyś rzucił we mnie talerzem.

-Nie interesują mnie wasze gry wstępne - zaznaczył szybko. - Ani inne fetysze.

-Masz jakiś problem z tymi rzeczami? - Oburzył się. - To już drugi raz podczas tej rozmowy, kiedy wspominasz coś związanego z tą tematyką.

Minhyuk, jakby odruchowo przeniósł szybko spojrzenie na swoje krocze.

-Nie mam żadnego problemu! Po prostu mówisz strasznie dwuznaczne rzeczy, i mnie przez to wprowadzasz w błąd.

-Takie tłumaczenia to wiesz... Możesz sobie - zaśmiał się - Masz jeszcze trochę czasu, może zdąż...

-Nienawidzę cię! - Warknął, dosłownie chwilę potem się rozłączając.

***

Przez „Kupienie Changkynowi prezentu" wcale nie miał na myśli wymyślnych tortur, które w ramach wypadu zaserwował mu Joo. Chłopak tak bardzo przejęty był swoim zadaniem, że kompletnie zlewał wszystkie propozycje swojego przyjaciela. Kilka razy Minhyukowi zdarzało się wybuchnąć, kiedy ponownie zamierzali zmienić centrum handlowe, bo „W tym nie ma tego, czego chce".

-Może po prostu kupisz mu kolejne kolczyki? - Zasugerował, korzystając z krótkiej przerwy, podczas której Joo przeglądał internetowe sklepy. - Widziałem, że nosi ich całkiem sporo.

-Żartujesz sobie? - Prychnął. - On ma tyle kolczyków, że codziennie mógłby nosić inne - zaśmiał się krótko, ale Minhyuk absolutnie nie widział w tym nic śmiesznego. - Poza tym kolczyki są strasznie małe, może je zgubić albo coś.

-Naprawdę trudno mu dogodzić - westchnął.

-Niekoniecznie - rzucił. - Wbrew pozorom potrafi się cieszyć z drobiazgów, ale...

-Chcesz dać mu coś wyjątkowego - wyrecytował. - Już mi o tym wspominałeś... Kilka razy.

-No właśnie.

-Ile planujesz wydać na ten prezent?

Jooheon na chwilę uniósł głowę, patrząc gdzieś na sufit. Przez moment miał wrażenia, jakby chłopak naprawdę nie miał pojęcia jaką sumę chce przeznaczyć. W sumie to niewiele się pomylił, zważając na następne słowa przyjaciela.

-Jeżeli mi się coś naprawdę spodoba, ale będzie za drogie, to sprzedam najwyżej nerkę, żeby to dostać - nawet przez chwilę nie wyglądał jakby żartował.

-Fajnie jest być zakochanym i być kochanym z wzajemnością - westchnął. - Trochę ci zazdroszczę tego wszystkiego - wyznał. - Też chciałbym targać przyjaciół w poszukiwaniu wymarzonego prezentu dla mojego chłopaka. To musi być całkiem niezła zabawa.

-Raczej niewyobrażalny stres - skrzywił się, przenosząc swój wzrok na Minhyuka, który pochylił głowę nieco w dół, ewidentnie łapiąc lekkiego doła. - Ale wiem, o co ci chodzi.

Wcale nie zamierzał się znowu nad sobą użalać! Po prostu... Tak jakoś nagle przez myśl mu przeszło, że gdyby mógł kupić Kihyunowi prezent... Mniejsza. To przecież i tak się nigdy nie stanie. Sam ostatnio pchał go w objęcia kogoś innego.

-Może kupisz mu pierścionek? - Zasugerował.

-To nie wypali - zaśmiał się, unoszą dłoń do góry. Minhyuk natychmiast dostrzegł obrączkę spoczywającą na serdecznym palcu. - Kupiłem mu to na naszą pierwszą rocznicę - wyjaśnił. - Nawet nie wiesz jak bardzo się wtedy na mnie wydzierał. Mieliśmy nic sobie nie kupować, ale ja i tak zrobiłem mu prezent. Do dzisiaj nosi swoją

Dopiero teraz Minhyuk przypomniał sobie moment, w którym pierwszy raz zobaczył Lima - tam w kawiarni. Faktycznie dostrzegł wtedy na jego dłoni taki sam pierścionek, jaki dzisiaj przedstawił mu Joo. Wcześniej jakoś nie potrafił ze sobą skojarzyć tych dwóch rzeczy.

-W takim razie serio nie mam pomysłu - poddał się. - Dlaczego nie poprosiłeś o to Hyungwona? On pewnie wiedziałby co zrobić.

-Dzwoniłem do niego - wyznał - Ale akurat nie chciał rozmawiać. Mówił, że źle się czuje i żebym zadzwonił do niego później.

-Też z nim ostatnio rozmawiałem... Martwię się o niego.

-To Hyungwon - uśmiechnął się. - Nie ma na tym świecie rzeczy, z którą by sobie nie poradził. - zapewnił. - Jego nie można złamać.

-Mimo wszystko...

~~~

Witajcie

Wiecie, że Jooheon zmienił swój pseudonim, i teraz nazywa się Joohoney?

Powaga

Podobno nawet wytwórnia to potwierdziła >.>

Mógłbym się spierać o słuszność tej decyzji

Ale cóż

To nadal nasz Jooheon :D

Uh,uh

Tak trochę z innej beczki

Widząc zapowiedzi cb Taemina

Nie mogę się już doczekać >.<

To chyba jest pierwszy rozdział, w którym Jooheon i Minhyuk są sam na sam, nie? :D

Zwykle towarzyszył im Changkyun, albo Hyungwon >.>

Nawet na początku opowiadania, kiedy przypadkiem spotkali się w kawiarni. Był tam przecież Lim

Mało bo mało, ale był!

Dobra!

Dzisiaj nie było o zabijaniu, ale o oddawaniu organów już tak xD

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro