Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I




Czasami jedno zdarzenie w naszym życiu przesądza o najbliższej przyszłości, a jedna głupia decyzja przynosi nieodwracalne zmiany i choć nie ważne jakbyśmy mocno się starali, to nic z przywrócenia dawnego stanu rzeczy.

Tamtego dnia w tej pustej klasie serce Minhyuka zostało roztrzaskane na wiele, wiele kawałków, które w żaden sposób nie mogły być przez niego pozbierane. Bo gdy tylko próbował, zdawały się one palić go dziwnym ogniem. To miała być jego kara za to, że śmiał myśleć o Kihyunie, jako kimś więcej niż przyjacielu. Niezaprzeczalnie kochał tego chłopaka całym sobą i był gotowy za niego umrzeć, a teraz... Nie może z nim nawet rozmawiać.

-Skarbie...- Zaczęła jego matka, kiedy zwabił ją kolejny szloch chłopaka.- Co się z tobą dzieje, słonko?- Poprawiła mu kosmyki włosów.

Odpowiedział jej jedynie pociągnięciem nosem i wzrokiem tępo wpatrzonym w ścianę przed nim.

-Nie wychodzisz z pokoju już od tygodnia...- kontynuowała.- Mało co jesz, płaczesz po nocy i nawet ze mną nie rozmawiasz- wyliczała.- Naprawdę się o ciebie martwię, powinnam zadzwonić do Kihyuna...?

Dopiero na dźwięk tego imienia chłopak złapał kobietę za rękę i spojrzał na nią oczyma pełnymi łez. Pokręcił lekko głową na znak, by tego nie robiła, lekko zagryzając przy tym wargę. Ten widok naprawdę ranił jej matczyne serce.

-Kochanie...- Zaczęła miękko, przytulając chłopaka, który od razu zaczął drżeć w jej ramionach.- Zawsze mi wszystko mówiłeś, a teraz milczysz... To mnie boli.

-Mamo... proszę zostaw mnie samego...

Ale jak mogła go zostawić, kiedy jej wiecznie roześmiane dziecko wylewało hektolitry łez? Zawsze uważała się za dobrą matkę, która w każdym momencie będzie zdolna do zrozumienia i pomocy swojemu dziecku. Nigdy jednak nie przypuszczała, że znajdzie się w takiej sytuacji jak ta, kiedy jej promyk szczęścia zgasł, ponieważ ktoś złamał mu serce. Tak, wiedziała o co chodzi, ponieważ ją i jej syna łączyła naprawdę wyjątkowa więź. Wiedziała również, że jej synowi od dawna podobał się Kihyun i nie miała z tym najmniejszego problemu, dlaczego? Ponieważ każdy człowiek ma prawo do miłości.

-Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie- wyszeptała.

Miała ochotę pójść do tamtego chłopaka i porządnie wytargać go za włosy za to wszystko, co dzieje się teraz z jej synem, ale dobrze wiedziała, że to pogorszyłoby jedynie sprawę. Jako matka może jedynie siedzieć i wspierać swoje dziecko w tej drodze. Każdy z nas choć raz przeżył zawód miłosny i ona nie była jakimś wyjątkiem, z czasem ten ból będzie malał, aż w końcu zniknie. Trzeba było jedynie poczekać .

***

-Spójrz jak ty wyglądasz- westchnął Kihyun, który pomagał swojemu przyjacielowi pozbyć się wszystkich liści, gałązek czy śladów ziemi ze szkolnego mundurka.- To znowu ten drań Wonho?

-Nie musisz się tym przejmować...- Mruknął zawstydzony.- Kiedyś mu się znudzi i znajdzie sobie kogoś innego do dręczenia.

-Hyungwon... To już trwa dobre trzy lata i nie wygląda na to, by miało mu się znudzić, dlaczego mu się tak dajesz?

-Umm...- Spojrzał gdzieś w bok.- Bo się go boje, co? Jest postawniejszy niż ja i umie się bić... Widziałeś jego mięśnie?

-Co tu do rzeczy mają mięśnie?- Zapytał zirytowany, kiedy zabrał się za poprawianie fryzury Chae, która po starciu z Shinem również nie wyglądała najlepiej.

-Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że jakby porządnie mnie uderzył, to pewnie by mnie zabił...

-Nie przesadzaj- westchnął.- Jak wróci Min...- Przerwał, zdając sobie sprawę z tego, co powiedział.

Hyungwon popatrzył na niego jedynie mokrymi oczami, ale również nie odezwał się ani słowem. Od dzieciństwa cała trójka była nierozłączną paczką, która trzymała się razem i nie miała przed sobą najmniejszych tajemnic, ale dwa tygodnie temu coś się zdarzyło... To coś sprawiło, że Minhyuk kompletnie urwał kontakt ze światem. Hyungwon nie raz lądował pod domem chłopaka, ale zawsze był zbywany przez jego matkę. To naprawdę bolało. Natomiast Kihyun zachowywał się jakby miał to wszystko gdzieś, a to jedynie bardziej podjudzało Chae, ponieważ jasno dawało mu do zrozumienia, że wina leży po stronie Kihyuna. Niestety od nikogo nie był w stanie uzyskać jakichkolwiek wyjaśnień.

Kihyun natomiast postanowił w ogóle nie myśleć nad tamtą sytuacją, zamierzał udawać, że tamtego dnia kompletnie nic nie usłyszał, a Minhyuk najzwyczajniej w świecie jest chory... Tak miało być w założeniach, ponieważ w rzeczywistości Yoo wyglądał swojego przyjaciela na każdym kroku, a każdej nocy dręczyły go wyrzuty sumienia, że tak po prostu uciekł zamiast porozmawiać. On jedyny wiedział, jak bardzo Minhyuk jest wrażliwy, a mimo to tak go zranił... Pierwszy raz zachował się w ten sposób i nawet nie potrafił stwierdzić dlaczego.

-O! Patrz! To chyba Minhyuk, nie?- Zaczął w pewnej chwili Hyungwon.

Mimowolnie Kihyun powiódł spojrzeniem w tamto miejsce i faktycznie okazało się, że osobą którą widzą jest Minhyuk. Yoo momentalnie dostrzegł tę zmianę w chłopaku, która dla innych mogła nie być już taka oczywista. Sam sposób chodu, lekko wklęsłe policzki i wzrok wlepiony w ziemie był doskonałym świadectwem, że w życiu chłopaka ostatnio nie działo się nic dobrego. A jednak zjawił się przed szkołą po dwutygodniowej przerwie.

-Minhyuk!- Krzyknął Chae.

Minhyuk najpierw się zatrzymał i spojrzał zmęczony na przyjaciela, ale kiedy tylko dostrzegł Kihyuna, momentalnie się spiął, wycofując powoli, aż w końcu zmuszając się do całkowitego wycofania. Prawdę mówiąc obydwoje byli w tamtej chwili w szoku. Hyungwon - bo Lee przed nimi uciekł, a Kihyun z powodu stanu chłopaka.

-Czy... On przed nami właśnie uciekł...?- Zapytał ostrożnie Chae.

-Pewnie zapomniał czegoś z domu- powiedział spokojnie.- Zostaw go, bo się spóźnimy.

-Ale...

-Jak chcesz to za nim biegnij-warknął.- Ja nie mam najmniejszego zamiaru- powiedział spokojnie, kierując się do budynku szkoły.

Jednak Chae nie ruszył się. Martwił się o Minhyuka i zamierzał czekać na niego w tym właśnie miejscu. Miał nadzieje na jakieś, chociaż częściowe, wyjaśnienie sprawy, ponieważ choć uchodził za najbardziej inteligentnego z tej paczki, to teraz kompletnie nic nie rozumiał.

Przyjaciel jednak tamtego dnia nie pojawił się więcej w szkole, albo po prostu robił wszystko, by się z nimi nie spotkać. Hyungwona jednak o wiele bardziej irytowało podejście Kihyuna do całej tej sytuacji, ponieważ ten nie widział kompletnie nic dziwnego w zachowaniu ich przyjaciela i ciągle szukał jakiś głupich wymówek, by go usprawiedliwiać.

-Nie rozumiem, co się z tobą dzieje...- Zaczął, kiedy pod koniec dnia wychodzili ze szkoły.- Kiedyś pierwszy byś leciał, żeby tylko sprawdzić czy przypadkiem coś mu nie jest, a teraz...

-To było kiedyś.

-Kiedyś czyli dwa tygodnie temu? To wcale nie tak dużo...

-Wiele zdążyło się zmienić od tamtego czasu- odpowiedział pusto.

-Wiesz, co? Mam cię kompletnie dość - warknął. - Idę sprawdzić co z nim jest, a ty rób co chcesz, skoro taki z ciebie przyjaciel...

Kihyun wydawał się chcieć coś powiedzieć, ale zirytowany Chae naprawdę nie miał ochoty go w tamtym momencie słuchać i szybkim krokiem udał się na przystanek autobusowy, by z niego po czterdziestu minutach drogi w przeciwnym kierunku do własnego domu, dostać się do Minhyuka, bo właśnie tak robią przyjaciele. Troszczą się o siebie mimo wszystko...

~~~

Więc wywiązując się z dawnej obietnicy

Dedykuje pierwszy rozdział queenbardi

Witajcie ^ ^

Trochę czasu minęło odkąd ostatni raz mogłem Was tak powitać

Mam nadzieje, że ten czas od naszego ostatniego spotkania był dla Was niezwykle przyjemny, bez większych ciemnych chmur na niebie

A jak jednak jakieś były, to...

Zignorujcie je i idźcie dalej

Mówię Wam, sprawdzona metoda

Dobra moje czytelniczątka, czytaniunie, czytaniuniuniu...

*Spogląda na suflera*

Że mam niby iść dalej?

Ale...

Dobra, idę dalej...

Moi drodzy

Dzisiaj zaczynamy kolejną historię

Wyruszamy w następną podróż, podczas której poznamy nowe losy, znanych nam osobistości

(Taka ciekawostka: Ten rozdział napisałem już 27.03.2018 więc trochę sobie czekał, byście mogli go zobaczyć ^ ^)

Pierwszy raz

Ale zdecydowanie nie ostatni

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność

Za odpowiedź na moje nieco enigmatyczne pytanie dnia poprzedniego ^ ^"

Za to, że jesteście

Do zobaczenia już niebawem!

Tradycyjnie o godzinie 14 ^ ^

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro