Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CXIII

Ten cały Shownu faktycznie był znacznie głupszy, niż Minhyuk kiedykolwiek śmiałby przypuszczać. Faktycznie, od samego początku miał wrażenie jakby z tym chłopakiem nie do końca wszystko było w porządku, ale nawet w momentach największego załamania, nie pomyślałby, że Son w tak brutalny sposób może złamać serce Kihyuna. Ten chłopak jawił się przez cały czas, jako ktoś, kto zrobi wszystko, by Yoo ocalić i uchronić przed wszystkimi nieszczęściami.

Już podczas ich rozmowy wychwycił tę niespokojną nutkę zakłamania, która z każdą mijającą chwilą stawała się coraz drażniąca. Ostatecznie, i tak nie udało mu się dowiedzieć prawdy o magicznym zerwaniu tamtej dwójki... Zerwaniu, to chyba nieco zbyt dużo powiedziane, ponieważ żaden związek pomiędzy nimi nie miał miejsca.

To wcale nie sprawiało Minhyukowi jako takiej satysfakcji... Jako takiej - większej satysfakcji, ma się rozumieć.

Już od godziny przekładał telefon z jednej ręki do drugiej, w zależności od tego, która mu się spociła. Było raczej oczywiste, że z całych sił powstrzymywał się, żeby jak ostatni przegrany nie zadzwonić do Kihyuna, podkulając przy tym ogon jak nieposłuszny szczeniaczek. Prowadził wewnętrzną walką między tym, co chce zrobić, a tym, co zrobić powinien.

Czy Kihyunowi kiedykolwiek dane było przeżywać coś równie strasznego? Ciężar decyzji, którą musi podjąć, nieubłaganie ściskał wszystkie jego organy wewnętrzne, powoli zniechęcając do każdej innej czynności. Dzisiaj nawet czas nie był jego sprzymierzeńcem. A wydawało się, że po odsunięciu znajomych, ma go nawet w solidnym nadmiarze.

-Mamo! - Krzyknął.

-Powiedz mi proszę... - Zaczęła, po tym jak po kilku chwilach znalazła się w pokoju swojego syna. - Dlaczego w naszym domu jest tak, że jeżeli czegoś chcesz, to drzesz dziób zamiast przyjść i po prostu powiedzieć? - Oparła się o framugę drzwi, zarzucając ścierkę, którą wycierała naczynia, na ramię. - U moich koleżanek, jeżeli dzieci czegoś chcą to same przychodzą, a nie ciągają biedną i zapracowaną matkę...

-Jestem pewien, że twoje koleżanki nie mają tak super przystojnego syna - poruszył sugestywnie brwiami.

-Urodziłam prawdziwego demona seksu - przewróciła oczami. - Faktycznie, niech moje koleżanki cieszą się, że to mnie spotkało to „szczęście".

-Skończyłaś się już ze mnie nabijać?

-Powiedzmy - uśmiechnęła się ciepło. - Dlaczego mnie zawołałeś?

-Połóż się obok mnie - poprosił, poklepując o miękką powierzchnie łóżka.

Kobieta przewróciła oczami. Być może faktycznie nieco za bardzo popuszczała swojemu synowi. Z drugiej strony jednak nie widziała w tym nic złego, inne matki powinny zazdrościć jej takiego kontaktu z własnym dzieckiem. Wcale nie oburzał jej fakt, bycia traktowaną jak przyjaciółka. Przynajmniej była najlepsza przyjaciółką, jaką Minhyuk mógłby kiedykolwiek sobie wymarzyć... Cóż, powiedział tak wieku siedmiu lat, ale w jego zachowaniu niewiele się od tamtego czasu zmieniło, więc z dużym prawdopodobieństwem można nadal uznać to wyznanie za niezwykle aktualne.

Spełniła jego prośbę, układając się na plecach zaraz obok swojego dziecka. Minhyuk, który tylko czekał, aż jego mama wygodnie się ułoży, niemalże natychmiast wtulił się w nią, układając głowę na powolnie podnoszącej i opadającej piersi.

-Mam do ciebie małą prośbę - wyszeptał, przymykając oczy, gdy tylko dłoń kobiety zaczęła gładzić jego włosy.

-Wiedziałam, że jesteś interesownym bachorem - prychnęła. - Co chcesz w zamian za to, że matka mogła przez chwilę poleżeć z własnym synem i stwierdzić, że głowy to on chyba nie mył od co najmniej tygodnia?

-To nie tak... Po prostu musiałem cię nieco zmiękczyć, nic nie musisz płacić za przytulanie... Tym razem.

-Czego tak właściwie chcesz?

Krótkie zwątpienie, które momentalnie dopadło Minhyuka, kazało mu zapłacić cenę w postaci dość znaczącego westchnięcia rozmówczyni, świadcząc tym samym o jej zniecierpliwieniu.

-Masz nadal kontakt z mamą Kihyuna? - Zapytał cicho.

-Mam - odpowiedziała lekko. - Nawet ostatnio z nią rozmawiałam i...

-Mówiliście o Kihyunie? - Ożywił się nagle, lekko się podnosząc, by posłać pełne nadziei spojrzenie.

To był moment, w którym już na dobre przejrzała wszystkie jego zamiary. Minhyuk nigdy nie był dość bystrym dzieckiem, które w pakiecie potrafiło maskować swoje prawdziwe zamiary, być może dlatego był taki fatalny w robieniu niespodzianek na dzień matki...

-Niestety nie...

-Och - posmutniał nagle. - A... Mogłabyś zadzwonić do Pani Yoo, i tak czysto przypadkiem zapytać się o niego?

-Przypadkiem?

-Czysto przypadkowym - brnął dalej. - Zresztą, jako dobra koleżanka, powinnaś się martwić o jej dziecko, nie uważasz?

-Bierzesz mnie pod włos, skarbie - uśmiechnęła się sztucznie.

-Przepraszam - mruknął. - To jak? Zadzwonisz?

-Ale mam jeden warunek - spoważniała, podnosząc się do siadu. - Tylko jeden.

-Jaki? - Zapytał, będąc gotowy zrobić praktycznie wszystko.

-Pójdziesz się umyć, bo prawie odleciałam leżąc przy tobie - w geście potwierdzenia, zatkała nos. - Naprawdę tego nie czujesz?

-No nie przesadzaj! - Oburzył się. - Przecież niedawno się kąpałem!

-Dezodorantem nie można się wykąpać, skarbie. Musiałbyś go mieć naprawdę dużo i co najmniej w nim pływać, żeby ci się to udało

***

Swoją część umowy zrealizował naprawdę w ekspresowym tempie, i już krótki czas potem, siedział w salonie, czekając, aż jego ukochana mamusia skończy swoją jakże urocza pogawędkę z Panią Yoo. Wiecie jaki był problem? Minhyuk siedział tam jak na szpilkach, a ona gadała i gadała, a kiedy już myślało się, że obie skończyły, to... Znajdywały sobie kolejny temat do rozmowy, śmiechów, czy plotek. To był jeden z tych momentów, w którym dziękował niebiosom za zwolnienie go z obowiązku posiadania żony.

-I? - Zapytał, kiedy kobieta ostatecznie odłożyła telefon.

-I co? - Zmarszczyła brwi, nadal utrzymując lekki uśmiech po przyjemnej rozmowie.

-Miałaś się zapytać o Kihyuna - jęknął, bojąc się, że staruszka gdzieś w przypływie euforii i histerii, przegapiła swoje główne zadanie.

-A no tak - klasnęła w dłonie. - Prawie o tym zapomniałam - przyznała lekko zawstydzona. - Na całe szczęście przypomniałam sobie na samym końcu.

-Fajnie, że moją prośbę zostawiłaś na sam koniec...

-Przepraszam skarbie, ale miałyśmy naprawdę ważne rzeczy do omówienia - westchnęła. - Facet nigdy tego nie zrozumie.

-Nawet nie chce tego rozumieć... I co Pani Yoo powiedziała? Co z Kihyunem?

-Z tego co mówiła, to chwilę wcześniej się ubrał i wyszedł z domu. Podobno miał przyjść do nas, ale jakoś go nie widać - wzruszyła ramionami. - Może po prostu użył nas jako wymówki, nie wiem...

-Nie...- mruknął cicho. - Nie zrobił tego.

Zdążył jedynie pochwycić swoją kurtkę i już był na klatce schodowej, w morderczym biegu pokonując kolejne stopnie. Nie miał pewności co do tego, gdzie obecnie mógł przebywać Kihyun. Ale wiedział, że jest gdzieś w pobliżu.

Zbyt nieostrożnie wybiegając z klatki, niefortunnie wpadł na kogoś, lądując we dwoje na ziemi.

~~~

Witajcie

Orzeszki ziemne

Mamy kolejny rozdział

Ja nadal jestem chory

Ale hej!

Patrzmy na pozytywne aspekty tego wszystkiego!

Minhyuk przynajmniej spędził trochę czasu ze swoją mamą :D

Tak... To było bardzo pozytywne >.>

*Patrzy w notatki*

Byłoby mi prościej je odczytać, gdyby nie były zaszyfrowane >.<

Jakość moich notek ostatnio wyraźnie spadała

Ale nie mam siły, by wymyślać coś błyskotliwego ;-;

Ja sam się sobie dziwie jakim cudem potrafię napisać rozdział .-.

Ale udaje mi się!

I całkiem nieźle mi to wychodzi :D

Bo jak na mnie napisanie rozdziału w 40 minut, to jest nawet sukces

I teraz niektórzy mogą sobie pomyśleć

"Zaraz... Taki tekst w prawie godzinę? Ja bym to napisał/a w dziesięć minut"

Dobrze

Ale niech taka osoba prowadzi sobie opowiadanie przez pół roku

I potem napisze kolejny rozdział

Im jest ich więcej, tym pod większą górkę trzeba wejść, żeby położyć tam kolejny kamyczek~

Dobrze

Trochę bredni napisałem

Więc czuje się spełniony

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro