Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CV

-Elo - przywitał się beztrosko, dopiero potem przypominając sobie, że jego rozmówca najprawdopodobniej nie będzie zbyt entuzjastycznie nastawiony.

Hyungwon słysząc znajomy głos, zastygł na chwilę, łapiąc za klamkę od furtki, która jednocześnie prowadziła na posesje jego rodziny. Już na samym wstępie nie wyglądał na pozytywnie nastawionego do tej całej wizyty.

- Co ty tutaj robisz? - zapytał ponuro. - Nie mówiłem ci, że powinniśmy się nie spotykać po tym co stało się na dachu?

-Jeszcze nie zauważyłeś, że mam to w dupie? - Momentalnie przybrał pozycje obronną, nieco zmieniając swój ton na bardziej agresywny.

-Zauważyłem - przyznał zmęczony. - Pokazałeś mi się, więc możesz spadać. Naprawdę nie mam ochoty dzisiaj z tobą gadać - wrócił do przerwanej czynności.

-To masz problem, bo ja akurat dzisiaj chce to robić - podszedł nieco kroków bliżej, może nawet zbyt blisko.

Ostatnio z Hoseokiem widział się w trakcie tamtej rozmowy, która zdecydowanie nie poszła po ich myśli. Od tamtego dnia między nimi nie wydarzył się już żaden incydent. Hyungwon mógł przez chwilę odetchnąć, zregenerować. Pierwszy raz wstawał rano i... Nie musiał maskować siniaków, czy krzywić się z powodu bólu. To zabawne, ponieważ już niemalże zapomniał jakie to wspaniałe uczucie.

Na jego dzisiejszy widok, serce zabiło mu oczywiście szybciej. Niestety dominował w nim strach podszeptujący i przypominający o bólu, którego doświadczał na przestrzeni kilku lat. Teraz, kiedy przez chwilę mógł poczuć się od niego wolny... Naprawdę nie chciał do tego wracać. Wreszcie rozumiał, dlaczego jego przyjaciele tak bardzo zabiegali, by uwolnić go od Hoseoka.

-Czego chcesz? - Szepnął.

-Pogadać.

-Nie mamy o czym...

-Przestaniesz udawać, że o niczym nie wiesz? Naprawdę chcesz żebyśmy rozmawiali o tym tutaj?

Chae rozejrzał się dookoła siebie. Zdecydowanie nie pasowała mu taka opcja. Doskonale zdawał sobie sprawę jaki temat chce poruszyć jego rozmówca, a Hyungwon byłby mu bardzo wdzięczny, gdyby jednak nie zaczynał takich tematów na ulicy, w obecności przechadzających się niedaleko ludzi.

-Nie mam dla ciebie dużo czasu, więc mam nadzieję, że pójdzie ci szybko - westchnął, otwierając furtkę i przepuszczając swojego znajomego.

Już po wejściu do środka zorientował się, że zaszła pewna nieoczekiwana zmiana, której nie mógł przewidzieć. Ostatniej rzeczy, jakiej mógł się dzisiaj spodziewać to luksusowy samochód jego matki, stojący przy garażu. Do tego Hoseok powoli zmierzający w kierunku frontowych drzwi... To zdecydowanie nie mogło się skończyć dobrze. Chyba, że naprawdę dobrze to wszystko rozegrają. Jednak mając świadomość wybuchowego temperamentu Shina... To zdecydowanie nie mogło się skończyć dobrze.

-Idziesz? Podobno nie masz za dużo czasu.

-Poczekaj... Musisz coś wiedzieć...

***

-Mamo... Co ty tutaj robisz? - Zapytał, chwilę wcześniej wchodząc do jadalni, gdzie przy stole z kubkiem soku pomarańczowego, siedziała jego matka.

Była zdecydowanie kobietą elegancką, która na każdym kroku musiała błyszczeć dobrymi manierami. Ludziom spoza domu dała się poznać jako przedsiębiorcza, sprytna i niezwykle wyważona, natomiast w pracy zachowywała pełen profesjonalizm i troskę o pacjentów... A jaka była w domu? Wymagająca, twarda, wiecznie niezadowolona, a także...

-Wonnie! - Zakrztusiła się pitym przez siebie sokiem. Szybko odstawiła szklankę z powrotem na stół. - Już jesteś? - Z ciepłym uśmiechem podeszła do chłopaka, mierzwiąc mu czule włosy. - Tak się szaleńczo za tobą stęskniłam synku - przytuliła go mocno, Hyungwonowi prawie zabrakło oddechu z powodu tak nieoczkiwanego gestu.

W tle Wonho mimowolnie uśmiechnął się na ten rodzinny obrazem. Naprawdę nie mógł nic na to poradzić.

-Spokojnie mamo... - Mruknął. - Zawstydzasz mnie - odwzajemnił uścisk.

Kobieta rzuciła szybkie spojrzenie na gościa swojego syna. Ten pod jego ciężarem pośpiesznie ukłonił się w ramach przywitania, co ona skwitowała jedynie lekkim skinięciem głową.

-Stęskniłam się za moim synusiem - mruknęła, odsuwając się nieco od niego. Szybko ujęła jego policzki, przyglądając się niemalże każdemu centymetrowi jego skóry.

-Widzieliśmy się niedawno - stwierdził niewyraźnie.

-To wcale nie było niedawno - mruknęła, na dobre odsuwając się.

-To jest mój przyjaciel, Shin Hoseok. Chodzi ze mną do szkoły - wyjaśnił, przedstawiając w końcu ich gościa.

To był ten moment. Doskonale widział to oceniające spojrzenie, którym kobieta obdarzyła Shina. Zdecydowanie wyłapała te wszystkie elementy, które świadczyły o niskim statusie chłopaka. Postanowiła je jednak wszystkie przemilczeć nie chcąc nadwyrężać szczęśliwej atmosfery, która powinna towarzyszyć spotkaniu matki z synem.

Ostatecznie, nieco niechętnie, ale przywitała się z gościem swojego Hyungwona.

***

-Jesteś strasznie niemiły dla swojej mamy - poczuł go, kiedy w końcu mogli zostać sami.

-Zaskoczyła mnie - wyznał. - To trudniejsze do zrozumienia.

-Zazdroszczę ci... - Szepnął, ruszając w głąb pokoju. - Po co w ogóle była ta cała pogadanka przed wejściem do domu? Przecież twoja mama nie jest taka straszna - prychnął.

-Mówiłem, że to trudniejsze do zrozumienia...- Przewrócił oczami. - A teraz... O czym chciałeś ze mną pogadać? - Zapytał, ewidentnie chcąc mieć ten temat już za sobą.

Nie trudno było zauważyć, że Wonho zachowywał się dzisiaj zdecydowanie inaczej. Ten miesiąc rozłąki... Czy to przez niego chłopak wydawał mu się odmieniony? Wydawał się być spokojniejszy, bardziej skory do powiedzenia czegoś miłego, niż wyładowywania swoich emocji poprzez liczne ciosy.

-Chciałem sprawdzić, czy żyjesz - westchnął. - Nie widziałem cię długo i... Pomyślałem, że ci odpieprzyło po tej sytuacji na dachu.

Nie, to nadal był ten sam, stary Shin Hoseok.

-Pastwisz się nade mną? Nie powinniśmy byli się wtedy...

-Całować? - Prychnął. - Żałujesz tego?

-To... - zamilkł. - Nie - lekki uśmiech zabłądził na jego twarzy. - Ale przez to, co wtedy powiedziałeś mam teraz niezwykły mętlik w głowie, z którym nie mogę sobie poradzić. To jest tak niepodobne do wszystkiego, co sobą reprezentujesz... Do tego, co mi robiłeś... Jeżeli teraz robisz sobie żarty moim kosztem...

-Wiesz ile czekałem, żeby ci to wszystko wyznać? - warknął. - Myślisz, że mi się to kurwa podobało? Zakochać się w jakimś nieznajomym gościu? Nie. Ale stało się... Zapomniałem o tym wszystkim, a potem ty wyznałeś mi swoje uczucia i wszystko wróciło. Wiesz jaki przez to wszystko jestem teraz wkurwiony?

Tak, Shin Hoseok wyznał mu swoje uczucia... Brzmiało nieprawdopodobnie? Hyungwon sam w to wszystko nie wierzył, dlaczego przez ten cały czas postanowił zachować dystans do tego chłopaka. Naprawdę nie chciał, żeby Wonho i ta sferę jego życia zrównał z ziemią. Nie było to do niczego potrzebne. Z drugiej strony... Tamten pocałunek Hyungwon pamiętał do dzisiaj...

***

Czy był wściekły? Cholernie... Ale wcale się nie dziwił Hyungwonowi. Wszystko, co robił na przestrzeni ostatnich lat zdecydowanie nie zachęcało do wiary w absolutnie ani jedno słowo z ust Hoseoka, ale... Dla niego to też nie było łatwe, okej? To było naprawdę dawno temu, kiedy zakochał się w Chae. Przez kilka tygodni obserwował go z daleka, a kiedy w końcu postanowił do niego zagadać... Usłyszał rozmowę jego i jego rodziców, którzy akurat wizytowali w szkole. Wiecie jak strasznie się wtedy poczuł słysząc te wszystkie słowa pod adresem ludzi „tego pokroju"? Po tym zdał sobie sprawę, że choćby stawał na głowie... Nigdy nie będzie wystarczająco dobry. Potem podjął decyzje, których trzymał się do dzisiaj.

Czy robił dobrze? Nikt nie ma prawa go oceniać... Nikomu nie pozwoli się oceniać. Liczy się to... Kiedy usłyszał wyznanie Hyungwona, zapaliła się w nim jakaś malutka iskra, coś błysło w ciemności i... Naprawdę był na siebie zły, że nie potrafił ponownie zagasić tego pożaru.

-Patrzcie! Popłakał się - prychnął. - Jakie żałosne...

Swój wzrok przeniósł na grupkę chłopaków, ewidentnie się nad kimś pastwiących. Przez to, że jeden z nich postanowił rzucić swoją ofiarę na ziemie, mógł zidentyfikować jej tożsamość. Momentalnie go zmroziło.

Zacisnął dłonie w pięści.

-Nudzi wam się? - Warknął, ruszając w ich stronę żwawym krokiem.

Miał nadzieje, że Hyungwon mu za to podziękuje.

~~~

Witajcie

Z tego miejsca gratuluje wszystkim, którzy przewidzieli, że Wonho wmiesza się w tamtą sprawę z Minhyukiem

Powinienem też przeprosić za wprowadzenia w błąd z tej okazji

Ale musiałem xD

Uh, uh, uh

Hyungwonho chyba nie jest zaskoczeniem, prawda?

Zapewne już od pierwszego rozdziału o tym wiedzieliście, kiedy to nasz Hyungwon wspomniał o wspaniałych mięśniach Hoseoka :D

Właśnie!

Uwaga bo będzie brzydki spoiler z RM

Tak samo jak w przypadku 100 rozdziału

Cała ta sytuacja również znalazła swój początek w RM

Chociaż słowo "początek" to całkiem niepasujące tutaj słowo

Ponieważ skoro zostało nam wspomniane o tym w RM, to znaczy, że wtedy już to się wydarzyło

A więc RM było później, niż ST

To jest kolejny raz, kiedy wyjaśniam, dlaczego ST ma numerek "2" a RM kolejny

Gdzie jesteśmy?

Dokąd zmierzamy?

>.<

Dzisiaj zaczyna się Eurowizja!

Nie wiem, czy ktoś z Was ogląda

Ale ja jestem fanem :D

Możecie sobie mówić co chcecie, ale mi piosenka Tulii się podoba ^ ^

Chociaż raczej z nią nie wygramy~

Dziękuje za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro