Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

; happy birthday ;

  Wiktoria siedziała na ławce i zastanawiała się o co w tym wszystkim chodzi. Olka zadzwoniła do niej rano, powiedziała „mam dla ciebie niespodziankę", kazała przyjść do parku a teraz jej tu nie ma! Z poirytowaniem stukała pomalowanym na czarno paznokciem po kolanie. Przynajmniej wzięła ze sobą słuchawki, więc miała jak zabić czas, ale i tak denerwowała się na przyjaciółkę. Jeszcze pięć minut i sobie idę, wyjebongo na nią jak się spóźnia, pomyślała. I kiedy już miała się podnosić z ławki i z uczuciem goryczy w sercu ruszyć z powrotem do szarego kloca, w którym mieszkała, Olka pojawiła się przed nią.

– Przepraszam za spóźnienie! – krzyknęła, dysząc ciężko. Było po niej widać, że biegła – na policzki wstąpiły różowe rumieńce. W pierwszej chwili Wiktoria całą swoją uwagę skupiła na niej, przez co nie zauważyła trzech innych osób, stojących za dziewczyną.

– Masz szczęście, już chciałam sobie iść – dogryzła Wiktoria i pokazała przyjaciółce język.

Olka spojrzała na nią z na pół udawaną urazą.

– Tak traktujesz najcudowniejszą osobę w swoim życiu? Ja się tutaj staram, niespodzianki ci organizuję, a ty tak mi się odwdzięczasz? – założyła ręce na piersi i odwróciła głowę, by nie patrzeć na Wiktorię.

– A weź ty już nie wydziwiaj. Co to za niespodzianka? – Po zadaniu pytania Wiktoria w końcu dostrzegła resztę świata i w tym niezręcznie stojące obok osoby. – Ohhh.

To sprawiło, że Olka postanowiła zrezygnować z bycia śmiertelnie obrażoną.

– Ta-da! – wykrzyknęła i teatralnie rozłożyła ręce. – Załatwiłam ci dzień z Ashem, Yumeko i Fryderykiem. – Złożyła przesadnie głęboki ukłon.

Wiktoria szeroko otwartymi wpatrywała się to w przyjaciółkę, to w trzy osoby, które totalnie kraszowała. To wydawało się takie nierealne, tak przyjemne, że nie mogło być prawdziwe, na pewno zaraz obudzi się z tego snu...

– Weź mnie uszczypnij, bo kurwa nie dowierzam – zwróciła się do Olki. Dziewczyna bez wahania wykonała prośbę. Wiktoria skrzywiła się czując szczypnięcie, ale z drugiej strony była tak cholernie szczęśliwa, że nie dało się tego wyrazić słowami. – Dziękuję – powiedziała tym charakterystycznym tonem, lekko przytłumionym ze wzruszenia. – Bardzo ci dziękuję, jeny, jesteś najlepsza. – Mocno przytuliła przyjaciółkę, starając się włożyć w ten gest całą swoją wdzięczność.

– Haha, cieszę się, że ci się podoba – odpowiedziała Olka, również wtulając się w dziewczynę. – Wszystkiego najlepszego. – Puściła i odsunęła się od przyjaciółki na długość ramienia. – Ale to jeszcze nie koniec na dzisiaj. Reszta wieczorem, będziesz musiała poczekać. – Widząc lekko poirytowaną minę Wiktorii wystawiła jej język. – Miłej zabawy! – Odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę, równocześnie machając ręką na pożegnanie.

– Ale ty jesteś... – mruknęła pod nosem Wiktoria. – Dziękuję! – krzyknęła jeszcze do przyjaciółki.

– Tooo, jakiś plan na dzisiaj? – W końcu całkowicie skupiła uwagę na trójce swoich kraszów. Przyjrzała się im wszystkim i nerwowo podrapała po szyi, czekając na odpowiedź.

– Uczynić cię szczęśliwą – odpowiedział Fryderyk, uśmiechając się promiennie.

– Oh. Wow. Dziękuję – wydusiła dziewczyna, klnąc w duchu rumieniec, który wkradał się na jej policzki.

– Ja przygotowałam pokera – odezwała się Yumeko. Jej oczy zaświeciły czerwono. – Rozbieranego. – Uśmiechnęła się znacząco.

To sprawiło, że temperatura ciała Wiktorii drastycznie skoczyła w górę a rumieńce już na stałe zadomowiły się na policzkach. Kątem oka spojrzała na Asha, który jako jedyny jeszcze się nie odezwał.

– Może zaczniemy od pójścia do kawiarni? – zaproponował, na co Wiktoria chętnie przystała.

***

– Dziękuję za dzisiaj – powiedziała Wiktoria, ciaśniej opatulając się koszulą Asha, którą chłopak wręczył jej, gdy zaczęło robić się zimno. – Świetnie się bawiłam. – Przyjrzała się im wszystkim po kolei, po czym stwierdziła, że raz kozie śmierć i stanęła na palcach, by lekko musnąć usta każdego z nich. Gdy się odsunęła, spotkała się z tymi cudownymi uśmiechami, przez co jej serce zaczęło bić jeszcze szybciej.

– Yhm. – Usłyszała odchrząknięcie za swoimi plecami, więc szybko się odwróciła. Jej oczom ukazał się nie kto inny jak Olka. – Nie chcę przeszkadzać, ale wszyscy czekają.

Wiktoria miała ochotę ukatrupić przyjaciółkę za zepsucie jej nastoletniego romansu, ale powstrzymała w sobie te dzikie rządze. W końcu coś jeszcze miało ją dzisiaj czekać, a wygląda na to, że wszystko było zaaranżowane przez Olkę. Głupio byłoby jej się teraz pozbyć.  

– Już idziemy – odpowiedziała z uśmiechem, równocześnie rzucając dziewczynie mordercze spojrzenie, na co ta odpowiedziała jedynie wzruszeniem ramion.

Gdy znaleźli się w środku z Wiktorii uleciała cała irytacja. Salon jej szarego kloca wyglądał jak zupełnie inne miejsce. Wszędzie wisiały tęczowe girlandy i inne pierdółki. Na stole stał duży tort owocowy z 14 świeczkami, przyozdobiony grubymi pszczółkami i napierdalającym duchem z masy cukrowej. Ale tym, co sprawiło jej największą przyjemność było zobaczenie swojej rodziny w komplecie i swojego drugiego najlepszego przyjaciela.

Wszyscy obecni w pokoju zaśpiewali jej sto lat, co jak na każdych urodzinach na świecie było nieco niezręcznym przeżyciem. Następnie zasiedli do stołu. Wiktoria zdmuchnęła świeczki i pomyślała życzenie (którego tu nie zdradzę, bo przecież wtedy by się nie spełniło). Spędzili wieczór w przyjaznej atmosferze, żartując i co chwila wybuchając głośnym śmiechem. 

x x x

_smuty_
jeszcze raz wszystkiego najlepszego!!!
wybacz, że nie jest to jakieś długie i górnolotne, ale mam nadzieję, że ci się mimo wszystko sposoba : **

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro