Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

- To niemożliwe.

Tylko tyle był w stanie powiedzieć Stiles, zaraz po wejściu na wagę. Przytył cztery kilogramy w ciągu trzech tygodni. Nie mógł uwierzyć, jak to się stało. Przecież nigdy nie musiał się martwić o to, co jadł. W końcu od dwóch lat utrzymywała mu się waga sześćdziesięciu pięciu kilogramów, a teraz był niebezpiecznie blisko siedemdziesięciu.

Scott spojrzał na niego delikatnie zaniepokojony. Jego najlepszy przyjaciel nigdy nie przejmował się tym, ile ważył. Odrobinę zdziwił się na jego reakcję.

- Nie martw się. Przecież nadal masz prawidłową wagę - stwierdził spokojnie, nie chcąc wytrącić go z równowagi. Położył pocieszająco dłoń na jego ramieniu. - Szybko to spalisz.

Stiles przewrócił oczami na jego słowa. Zszedł z wagi z cichym westchnięciem i podniósł plecak z podłogi. Bez słowa wyszedł z gabinetu szkolnej pielęgniarki, ignorując blondyna, który przez cały czas się im przyglądał. Scott od razu pognał za nim, zastanawiając się nad tym, jak go pocieszyć, jednak w tamtym momencie nic nie przychodziło mu do głowy.

- Miesiąc i się ich pozbędziesz - powiedział. Stali już przy szafkach, gdzie czekał na nich Isaac.

- Miesiąc? To zdecydowanie za długo - jęknął. Wyciągnął podręcznik do angielskiego, starając się stłumić lekką złość. Sam nie wiedział na kogo był zły. Na siebie? Na Scotta? Na Isaaca? - Muszę się pozbyć ich szybciej.

McCall westchnął głośno, po czym pokręcił głową na boki.

- A co się stało? - zapytał Isaac. Scott tylko na niego spojrzał wzrokiem, który mówił, że wytłumaczy mu później. Lahey tylko skinął delikatnie głową i po chwili zostawili Stilinskiego samego pod szafkami.

Sam odrobinę był zdziwiony tym, jak bardzo się przejął. Zawsze był szczupły, więc nigdy nie przejmował się swoją wagą, jednak ostatnio zauważył, iż zrobił mu się brzuszek. Dlatego postanowił pójść sprawdzić, co teraz mogłoby się wydawać zbędne. Tylko się załamał.

Wyciągnął telefon z plecaka i włączył internet. Wpisał hasło 'dieta', po czym wszedł w pierwszą wyszukaną stronkę. Przejrzał ją, jednak nie znalazł na niej czegoś, co mogłoby go zainteresować, więc od razu ją opuścił. Szukał jeszcze przez chwilę, ale zadzwonił dzwonek i ze zrezygnowaniem wyłączył urządzenie, a zaraz po tym udał się na lekcję.

*

Zaraz po lekcjach Stiles wraz ze Scottem, Isaaciem, Lydią, Allison, Kirą oraz Jacksonem byli już w drodze do domu McCalla. W każdą środę się gdzieś spotykali. W ciągu kilku miesięcy stali się naprawdę mocną paczką przyjaciół. Razem również znadowali się w stadzie Scotta. Oprócz tego był w nim Derek, który uważał jednak, że nie potrzebne mu są częste spotkania przy kawie. Dlatego teraz go z nimi nie było. Poza tym przyjaźnili się jeszcze z bliźniakami, Aidenem i Ethanem, którzy aktualnie byli w Meksyku i mieli wrócić dopiero za tydzień.

Tak więc w nieco ogołoconym składzie, poszli do Scotta. Spotkanie jak spotkanie. Każdy się rozgościł w swoim ulubionym miejscu z wyciągniętymi telefonami. Od czasu do czasu ktoś coś powiedział, rozpoczynając jakąś krótką dyskusję, która po jakimś czasie się kończyła.

Monotonie spotkania przerwała dziwna wiadomość, którą Stilinski dostał na Messengerze. Była ona od Theo Reakena, którego ledwo znał, więc zdziwił się, że to właśnie on do niego napisał. Nawet ze sobą nie rozmawiali.

Hej,masz może dzisiaj czas, żeby się spotkać?

Stilinski westchnął cicho, jednak od razu wyskrobał wiadomość zwrotną.

Jasne:) Jeśli chcesz, możemy się spotkać u mnie.

Odpowiedź przyszła naprawdę szybko. Jakby tylko czekał, aż mu napisze.

Wolałbym, żebyś przyszedł do mnie. Mieszkam niedaleko parku, taki jasnożółty dom.

Okej:) O której przyjść?

O 19. Będę czekał pod domem.

Dobra, to do zobaczenia.

Stiles rzucił swój telefon na poduszkę z głośnym westchnieniem.

- Theo Raeken chce się ze mną spotkać - powiedział cicho, troche zmęczonym tonem głosu.

- Zgodziłeś się? - zapytała Lydia, która w tym samym czasie pokazywała Allison i Kirze jakiś śmieszny filmik na telefonie.

- Czemu nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Nic na tym nie tracił.

- Kiedy byliśmy w gabinecie u pielęgniarki dziwnie się na nas patrzył - stwierdził Scott, wchodząc do salonu z chipsami. - A kiedy wyszliśmy, poszedł za nami.

Dobra, nieważne, pomyslał. Może nie ma złych zamiarów.

*

Przed dziewiętnastą był już pod domem chłopaka. Theo siedział na schodach, czekając na niego. Najwidoczniej nikogo u niego nie było, gdyż w dłoni miał klucze.

- Cześć. - Raeken uśmiechnął się do niego i wyciągnął dłoń na powitanie, którą Stiles od razu uścisnął.

Zimna, pomyślał, kiedy tylko jej dotknął. I szczupła, dodał, spoglądając na nią.

Sam blondyn był dziwnie ubrany. Miał na sobie dość grubą bluzę, pod którą prawdopodonie była bluzka z długim rękawem, a na polu było coś koło trzydziestu stopni. Wzruszył ramionami, kiedy Theo się odwrócił, by otworzyć dom.

W środku było dziwnie pusto. Jakby Theo mieszkał całkowicie sam.

- Nie ma nikogo. I raczej nikt tutaj szybko nie zawita - mruknął właściciel, stając obok niego. - Moi rodzice są w delegacji, a siostra pojechała do ciotki.

Stiles tylko kiwnął delikatnie głową. Odmówił od razu czegoś do picia, po czym za poleceniem Reakena, usiadł na kanapie.

- Wiesz, nie ma co owijać w bawełnę - stwierdził z delikatnym uśmeszkiem. - Wiem, że masz problem ze swoją wagą. Chciałbym ci pomóc.

To jedno zdanie od razu sprawiło, że brązowowłosy skupił całą swoją uwagę tylko na nim.

- Jeśli chcesz się pozbyć tych kilogramów, a wiem, że chcesz, to musisz mi w stu procentach zaufać. Jesteś na to gotowy?

Stilinskiemu serce zaczęło szybciej bić. Oczywiście, ze był gotowy jak najszybciej pozbyć się zbędnych kilogramów.

- Jasne, co mam zrobić? - zapytał pospiesznie. Nadzieja zagościła w jego sercu.

Theo jedynie zaśmiał się cicho.

- Ale pozostanie to naszym sekretem. I nie będziesz się od tego wymigiwał, okej?

Stilinskiemu jedyne co pozostało, to się zgodzić. Wiedział, że samemu będzie mu ciężej, a skoro ktoś miał ochotę mu pomóc, to z chęcią z tej pomocy korzystał.

- W takim razie rozbierz się do bokserek. Zaraz wracam.

Stilesa odrobinę zaskoczyło to polecenie, ale jak obiecał, nie zamierzał się z nim kłócić. Ściągnął wszystkie zbędne w tamtej chwili ubrania, a chwilę po tym pojawił się Theo z wagą.

- Stań - rozkazał, zaraz po położeniu jej na podłogę. Z małym wahaniem chłopak zrobił to, a zaraz po tym zamknął oczy, z małym wstydem.

67.6kg

Theo odsunął się od niego i przeleciał dokładnie wzrokiem, po całej jego sylwetce.

- Brzuch masz za duży - powiedział. - I uda strasznie grube.

Stiles spojrzał na niego ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. Nie zamierzał się jednak z nim kłócić. W końcu, skoro tak go widział, to musiała to być prawda.

- Ile masz wzrostu? - zadał kolejne pytanie. Wyciągnął telefon, by sobie wszystko dokładnie zapisać.

- Metr siedemdziesiąt pięć - mruknął, zaraz po tym, gdy odwrócił od niego wzrok.

Blondyn kiwnął głową.

- Możesz się ubrać. Zaraz wybiorę ci dobre ćwiczenia i najlepszą dietę, która sprawi, że cyferki na tej wadze spadną z oszałamiającą prędkością.

Stilinski tylko się do niego uśmiechnął. Och, lepiej być już nie mogło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro