[088]
Jungkook siedział w u swojego najlepszego przyjaciela Namjoona, aby jego mama nie wiedziała, że wrócił od Tae przed końcem roku szkolnego.
Był marzec, a on miał wrócić w lipcu, no pięknie!
Namjoon nie pytał gdy za drzwiami zauważył przemokniętego do ostatniej nitki ciemnowłosego nastolatka. Po prostu dał mu jedne ze swoich dresów i koszulkę, bo chłopak nie miał przy sobie nic - wszystko zostało w Daegu u Taehyunga.
W tamtym momencie Jeon cieszył się, że Namjoon był jego przyjacielem, był ostoją; może czasem coś zniszczył, ale to było nieistotne.
– Powiesz mi wreszcie, dlaczego tutaj przyjechałeś, gdy miałeś wrócić w lipcu? – spytał starszy, gdy wreszcie młodszy się lekko uspokoił. Gdy tylko zadał to pytanie, młodszy spojrzał na kubek herbaty który stał przed nim – Jungkook?
– Znasz jakiegoś Lee? Takiego, którego obaj znamy? – Jungkook spytał dalej wpatrzony w kubeczek. Kim zamyślił się, po chwili coś sobie przypominając.
– Lee Ji Hun, dwa lata temu wyłowiłeś go z wody.
Nagle młodszego olśniło, a jego dłoń spotkała się z czołem.
– Chcesz mi powiedzieć, że uratowałem swojego prześladowcę? – wypalił chłopak, a starszego zatkało.
– Co powiedziałeś? – Namjoon tak szybko wstał z krzesła, że najprawdopodobniej je rozwalił.
– To co słyszałeś hyung. To jest ten chłopak, który nas męczy w internecie i do mnie wypisuje. On mnie prześladuje i... – chłopak zawahał się, ale wzrok starszego spowodował, że od razu to uczucie zniknęło – kazał mi zerwać z Tae, bo inaczej by jego i mnie zabił.
– Zerwałeś z Taehyungiem? Jungkook, kochasz go?
– Najbardziej na świecie. Dlatego to zrobiłem, aby był bezpieczny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro