Rozdział szósty
-...kostnica -Te słowa chłopaka miałam w głowie . Jechaliśmy w nieznaną mi drogę. Na dworze było już kompletnie ciemno. Na niebie mogłam zobaczyć kilka gwiazd oraz księżyc. Nie zwracałam na Ashtona mniejszej uwagi. Chłopak jedynie kilka razy na mnie spojrzał zmieniając bieg.
-Nie odezwiesz się już -Spytał patrząc na drogę . Odwróciłam wzrok w stronę okna opierając głowę o szybę. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z kimś takim.
Ashton przerażał mnie samym byciem bądź krótkim kontaktem wzrokowym ze mną.
Nikt nie był w stanie przewidzieć tego co zrobi.
Był jak bomba wybuchowa.
Kiedy coś nie idzie po jego myśli wybucha.
Chciałabym wrócić do domu. Rodzice pewnie odchodzą od zmysłów a przyjaciele. Tęsknię za nimi.
Kątem oka zobaczyłam jak Ashton zamyka i otwiera co chwile oczy. To nie było mruganie. Wyglądało jakby zaraz miał zasnąć. Spojrzałam na niego. Blondyn pokręcił głową ciężko wzdychają. Po chwili przypomniałam sobie ,że Ashton obiecał iż odwiezie mnie zaraz po wyścigach do domu.
-Chce do domu-Odezwałam się cicho wciąż na niego nie spoglądając. Chłopak prychnął pod nosem patrząc przed siebie.
-Ja chciałbym jednorożca -Rzucił sucho.
-Obiecałeś że zawieziesz mnie do domu -Podniosłam głos ignorując to że Ashton zabronił mu juz wcześniej podnosić na niego głos.
-Spokojnie nie podniecaj się tak bo majtek nie dopierzesz -Na jego ustach
zauważyłam lekki uśmiech.
-Obiecałeś-Warknęłam w jego stronę .
-Nie warcz na mnie-Wysyczał. Wywróciłam oczami na jego słowa. -Zawiozę cię do domu -Powiedział.-Tylko nie teraz -Ostatnie zdanie wypowiedział pod nosem myśląc że nie usłyszę.
-Co?!-Wykrzyczałam.-Obiecałeś!
-Spokojnie -Próbował mnie uciszyć-Do Hornsby mamy 10 godzin ,ale przed tym musimy pojechać jeszcze w jedno maleńkie miejsce -Rzekł
-Jak maleńkie ?-Spytałam
-Maleńkie -Westchnęłam ciężko uderzając lekko o zagłówek w fotelu. Po co w ogóle miałam z nim jechać ? Nie byłam mu w niczym potrzebna.
-Nadajemy na żywo z ulicy Sydney -W radiu usłyszałam damski głos -Od pewnego czasu chodziły płotki iż sam Hammer postanowił wrócić do Australii. Dziś wiemy że te plotki to prawda. Kilka dni temu na jednej z ulic koło parku znaleziono ciało dwudziestoczetero letniego Alexandra D. Mężczyzna zmarł od rany postrzałowej w głowę. Wszystkie dowody wskazują na powrót Hammer'a. Czy ścigany od trzech lat morderca trafi za kradki? Czy Australia powinna ponownie wstrzymać oddech przed kolejnymi morderstwami z rąk Hammer'a. Wiemy jedno. Hammer jest coraz bardziej niebezpieczny a Australia przerażona. Będziemy informować państwa na bieżąco. Rebecca Ferguson wiadomości .
-Idiotka społeczna -Prychnął pod nosem Ashton.
-Kim jest ten cały Hammer?. Ciągle o nim mówią -Odezwałam się
-Nie wiem-Burknął pod nosem.
-Ty jesteś Hammer. Tak na ciebie mówią
-Mam na imię Hammer. A takich imion w Australii jest dużo -Powiedział -I nie wyobrażaj sobie za dużo.
-To ten facet ,co chciał mnie wtedy zgwałcić ? Po imprezie . Alexander D.?-Kolejne pytanie padło z moich ust.
-Jak się nie mylę to tak -Ashton nie odwracał wzroku od drogi. Sama nie wiem jak powinnam do niego mówić. Ashton? Hammer?
-Ashton to twój pseudonim ?
-Jesteś strasznie ciekawska -Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech -Po co chcesz to wiedzieć ?
-Nic mi nie mówicie ! Też chce wiedzieć co się dzieje i dlaczego ja w tym uczestniczę. Po to są te wszystkie pytania . I cały czas czekam na jakąkolwiek odpowiedź.
-Zadaj jedno pytanie a ja odpowiem na nie mówią prawdę . Tylko się zastanów.-Poczułam jak samochód zwalnia. Po chwili staliśmy na poboczu. Blondyn oparł dłonie o kierownice patrząc na mnie.
Rozmyślałam nad pytaniami ,ale nie wiedziałam jakie zadać. Miałam tak dużo pytań a mogłam zadać tylko jedno. Musiałam się postarać.
Westchnęłam cicho podnosząc wzrok na chłopaka.
-Ty jesteś tym mordercą ? Tym Hammerem ?-Spytałam nie pewnie
-Wiedziałem że zadasz to pytanie -Uśmiechnął się mówiąc
-Jesteś nim?
-Tak
Black's Pov
- Black -Do mojego gabinetu wszedł ciemnio skóry mężczyzna. Ubrany był na luzie czyli koszulka z AC/DC czarne spodnie oraz czarna skórzaną kurtkę . Odłożyłem papiery które miałem w dłoni wsadzając je do białej teczki z czarną literką "M" skąd je wyjąłem.
-Co jest Sean?-Spytałem biorąc między dwa palce papierosa następnie zaciągając się nim.
-Policja już gada o tym trupie. O Alex'ie. -Wyjaśnił. -Podejrzewany jest Ashton . Policja mówi że znaleźli jakieś dowody potwierdzające że to Hammer go zamordował a tak naprawdę gówno mają. -Usiadł na fotelu na przeciwko mnie po drugiej stronie biurka. -Jedyne co mają to łuskę z pistoletu z którego strzelano do Alex'a. Ashton jest jedynie podejrzewany ponieważ...
-Próbują złapać go od trzech lat a tak naprawdę nie wiedzą kto jest mordercą-Dokończyłem za niego. Chłopak jedynie skinął głową. -Hammer nie może wrócić tutaj ,ponieważ na robił sobie zbyt dużo wrogów którzy tylko czekają aż przekroczy granice Australii. -Rzekłem.
-No to mamy problem -Usłyszałem jak niepewnie wymawia to zdanie . Poczułem jak moje mięśnie się napinają. Nienawidziłem gdy ktoś mówił przy mnie słowo "Problem "
-Jaki znowu problem ?-Spytałem.
-Ashton widziany był ostatnio na wyścigach w Brisbane...-Nie pozwoliłem mu dokończyć gdyż gwałtownie wstałem. Czułem jak w moje ciało się gotuje.
-To niemożliwe -Krzyknąłem uderzając dłońmi w drewniane biurko.
-Ale to nie wszystko-Podniosłem na niego wzrok lustrując dokładnie jego twarz.
-Coś jeszcze ?
-Nie był sam-Uniosłem brwi na jego słowa -Była z nim dziewczyna
-Dziewczyna ?-Zapytałem dla pewności
-Tak dziewczyna. Nie odstępował jej na krok. Wyglądała na przerażoną w jego towarzystwie jakby...
-Nie była tam z własnej woli-Szepnąłem dokańczając. -Znajdź mi wszystkie informacje na temat tej dziewczyny . Cały życiorys. Chcę mieć jej życie zapisane na kartkach. Wszystko co robi ,skąd jest rozumiesz ?-Spytałem. Kingston skinął głową następnie wychodząc z pokoju. Otworzyłem szufladę po mojej prawej stronie wyciągając nóż. Obróciłem go kilka razy w dłoni oglądając go.
-Zniszczę cię Ashtonie Irwinie.-Warknąłem następnie z prędkością światła zamachnąłem się rzucając nim o drzwi gdzie przymocowana była tarcza do lotek. Na samym jej środku przyklejone zdjęcie było Ashton'a. Nóż trafił w sam środek jego twarzy.
Emma's Pov
-Uspokój się !-Krzyknął chłopak
-Wypuść mnie z samochodu -Odkrzyknęłam cały czas ciągnąc za klamkę od drzwi.
-Przestań zachowywać się jak dziecko-Wywrócił oczami.
-Ratunku !!!Pomocy !!-Krzyczałam waląc w drzwi.
-Nikt cię nie usłyszy -Rzekł
-Jesteś morderca wypuść mnie stąd - Warknęłam.
-Nie -Odpowiedział szybko.
-Będę krzyczeć-Wysyczałam przez zęby
-I tak już krzyczysz -Wzruszył ramionami.
-C-Chcesz mnie zabić?-Spytałam
-Nie-Parsknął śmiechem -Moim zadaniem jest cię chronić -Ostatnie słowa wyszeptał
-P-Przed k-kim?
-Przed ludźmi. -Samochód ruszył przed siebie a ja się już nie odezwałam. Nie miałam na nic sił. Przed chwilą dowiedziałam się że Ashton jest mordercą którego policja ściga przez trzy lata .
-Gdzie jedziemy ?-Spytałam po kilku minutowej ciszy
-Do mojego przyjaciela -Odpowiedział
-Mieszka daleko ?
-Tu za rogiem -Powiedział
-Ja tu nie widzę żadnego rogu. Widzę tylko drzewa i drzewa -Na moje słowa chłopak się zaśmiał.
-Zaraz będziemy -Już się nie odezwałam.
Nim się obejrzałam auto się zatrzymało. Ashton wysiadł z samochodu a za nim ja. Ruszyłam za blondynem do małego domu. Ash zapukał dwa razy następnie otworzył drzwi wchodząc.
-PJ!-Chłopak krzyknął na całe gardło. W domu paliło się światło oświetlając całe mieszkanie. Ściany były białe lecz na jednej z nich znajdowały się przeróżne zdjęcia rysunki różnych postaci przyklejonych czerwoną taśmą. Podeszłam bliżej niej oglądając dokładnie każde zdjęcie każdy rysunek. Zdjęcia przedstawiały różnych ludzi. Na niektórych można było zobaczyć że fotografowali ich z ukrycia.
-Ash to ty?-Usłyszałam głos mężczyzny.
-A kto inny może odwiedzić cię o dwunastej w nocy? -Koło mnie znalazł się blondyn patrząc również na tą ścianę.
-Długo się nie widzieliśmy -Odwróciłam się i zobaczyłam ciemno skórego mężczyznę. Ubrany był w koszulkę na ramiączkach oraz czarne spodnie. Na jego ramionach widniało pełno tatuaży. Był potężny. Jeżeli chodzi i wzrost oraz mięśnie.
-Jakiś miesiąc -Zaśmiał się Ashton
-Twoja laska ?-Spytał lustrując mnie wzrokiem. Speszyłam się lekko patrząc na blondyna.
-Moja-Rzucił
-Uwarzaj na nią-Puścił mi oczko następie siadając na skórzanej kremowej kanapie.
-Co masz na myśli?-Zapytał chłopak odchodząc ode mnie.
-Podobno Black wrócił i zamierza ponownie namieszać w Sydney -Mężczyzna rozłożył ramiona opierając plecy o kanapę.
-Co to ma z nią wspólnego ?-Ashton usiadł na szklanym stole przed nim. Ja natomiast stałam i ich obserwowałam.
-Black cię nienawidzi dobrze o tym wiesz ,a chodzą plotki że byłeś na wyścigach z nią w Brisbane. Black także otrzymał te informacje ... Jeżeli się nie mylę już obmyśla plan jak załatwić ciebie i tą małą -Skinął głową pokazując na mnie. Przełknęłam głośno ślinę. Jaki Black? Czego chce ode mnie?
-Kto to Black?-Spytałam. PJ spojrzał na mnie następnie na Ashton'a. Blondyn natomiast skinął głową w jego stronę.
-Black to największa kanalia w Australii. -Powiedział
-Czego on chce ode mnie ?
-Black po prostu chce zemścić się na Ashtonie -Ciemno skóry wzruszył ramionami.
-Black to idiota . Od trzech lat próbuje się "zemścić "-Blondyn pokazał cudzysłowów w powietrzu -Ale jakoś mu to nie wychodzi
-Podobno szykuje coś na zawody Nathan'a . Stary to prawda że chcesz w nich wystartować ?-Blondyn jedynie skinął głową -Zabijesz się .
-Nic mi nie będzie -Chłopak machnął ręką.
-Nathan był najlepszy i też mówił że nic mu nie będzie a jak skończył? -Usłyszałam podniesiony głos mężczyzny.-Kanye też przecięto hamulce a jak tobie też przetną. Zgon na miejscu . A ja nie zamierzam słuchać na twoim pogrzebie "był dobrym człowiekiem " bo wcale tak nie było. Irwin masz zrezygnować !-Czy on powiedział Irwin ? Ashton Irwin? Skąd ja znam to nazwisko! Gdzieś je słyszałam tylko gdzie.
-Nie zamierzam bo nic mi się nie stanie ,cholera PJ ogarnij dupę bo zachowujesz się jak baba.
-Żeby nie było -PJ podniósł ręce w geście obronny.
-My będziemy się zbierać musimy wrócić do Hornsby i muszę zawieść ją do domu -Na jego słowa spojrzałam na niego . Ashton uśmiechnął się lekko. PJ i Ashton podali sobie ręce następnie wyszliśmy z jego domu .
- Dlaczego Black chce się na tobie zemścić ?-Spytałam gdy jechaliśmy do Sydney
-Kiedyś coś mu zabrałem i on próbuje to odebrać -Odpowiedział nie patrząc na drogę
-Co takiego ?
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła -Wywróciłam oczami na jego słowa
-Myślisz że Black ma cos wspólnego z przeciętymi hamulcami u Kanye ?-Zapytałam
-Jestem na dziewięć dziesiąt dziewięć procent pewny że tak
-A ten jeden procent?
-Niepewność -Skinęła jedynie głową.
Oparłam głowę o szybę rozmyślając nad różnymi rzeczami. Nim się spostrzegłam w mojej głowie pojawiło się wspomnienie.
-Szybko dzwońcie na pogotowie !Już -Krzyki mojego taty słychać było na całej ulicy. Otóż tata próbował reanimować kobietę która miała wypadek schodowy. Wjechała w drzewo. W samochodzie był jej mąż oraz dwunastoletni syn. Tłum ludzi przyszedł zobaczyć co się dzieje. Jeden mężczyzna wyciągnął telefon dzwoniąc po karetkę. Za to moja mama uspokajała chłopca. Nie był ranny ale był w szoku. Niestety ojciec chłopca zmarł nie można było wyczuć tętna.
-Jak się nazywasz ?-Spytała mama głaskając chłopca po plecach oraz go przytulając.
-A-Ashton I-Irwin
-Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym -Odezwałam się nagle. Chłopak zmarszczył brwi patrząc na drogę. Widziałam jak zaciska dłonie na kierownicy .
-Skąd o tym wiesz ?-Warknął.
-Byłam przy tym gdy twoja mama uderzyła w drzewo. -Zaczęłam -Mój tata próbował ją reanimować -W samochodzie słychać było tylko nasze oddechy oraz warkot silnika .
-T-Ty byłaś tą dziewczynka z dwoma kitkami?-Spytał . Pokiwałam lekko głową -Jestem wdzięczny twojemu ojcu że przytrzymał moja mamę przy życiu aż nie dojechała karetka -Rzekł bez namiętnie .
-Przykro mi -Szepnęłam
-Jest okey. To było kilka lat temu
-Ile masz teraz lat ?-Zapytałam
-Dwadzieścia jeden po co pytasz ?-Wzruszyłam ramionami
Black's Pov
-Zajęło mi to trzy godziny ale masz wszystko -Powiedział Sean kładąc na biurku przede mną teczkę z papierami. Skinąłem jedynie głową pokazując mu że ma iść. Uczynił to bez żadnych sprzeciwień. Spojrzałem na teczkę w tym samym czasie biorąc w dłoń przezroczystą szklanke whisky z lodem. Poruszyłem lekko ręką sprawiając że kostki lodu obiły się o siebie. Następnie wziąłem łyk. Odłożyłem napój otwierając teczkę. Wyciągnąłem z niej kilka naście białych kartek na których były wydrukowane informacje na temat nowej zdobyczy Ashton'a. Wziąłem pierwsza kartkę w dłonie.
Imię i Nazwisko :Emma Bernadetta Aninstone
Wiek:Dziewiętnaście lat
Data Urodzenia :16.09.1996
Miejsce Urodzenia :Florida
Znaki szczególne :Znamię na lewym ramieniu
Imiona rodziców/opiekunów : Andrew i Anne Aninstone.
Więc nasza mała Emma jest z Floridy . Ze stanu skąd pochodzi największy gang świata Latin Kings.
Czyli pewnie o nim słyszała nie raz i wie czym oni się zajmują i do czego są zdolni. Przejżałem jeszcze kilka stron o dziewczynie po czym schowałem teczkę do szuflady biurka. Zbliżała się godzina druga w nocy. Byłem padnięty. Przetarłem dłonią zmęczone oczy po czym westchnąłem ciężko. Jeszcze dziś o szesnastej muszę pojechać do Moos'a i powiedzieć mu że Hammer postanowił odwiedzić Sydney i jak się nie myle także mnie. Zdaje sobie sprawę z tego co przyniesie wizyta Irwin'a tutaj. Odkąt pamiętam nie zbyt pajaliśmy do siebie impatją. Od czterech lat mam ochotę strzelić mu prosto w twarz. Za co? Za zdradę! Za kłamstwa !
Jestem osobą która nie wybacza i nie zapomina . Szczególnie ludzi krzywdzących twoich bliskich .
Emma's Pov
-Teraz ja zadaje pytania-Odezwał się blondyn.
Skinęłam lekko głową nie odwracając od niego wzroku.
-Masz rodzeństwo ?-Spytał
-Mam starszego brata o pięć lat -Rzekłam
-Jak długo mieszkasz w Sydney ?-Zadał kolejne pytanie . Już miałam odpowiedzieć ,lecz powstrzymała się. Dlaczego zadał akurat te pytanie? Skąd on może w ogóle wiedzieć czy mieszkałam gdzieś indziej będąc dzieckiem czy nie.
-Od urodzenia -Powiedziałam
-Wiesz czego nie lubię?-Zapytał a ja zmarszczyłam brwi wzruszając ramionami . -Ludzi którzy mnie okłamują więc albo odpowiesz na moje pytanie mówiąc prawdę albo inaczej wyciągnę to od ciebie -Spojrzał na mnie lecz po chwili ponownie odwrócił wzrok na drogę.
-Skąd wiesz że kłamie?
-Ominmy te pytanie i odpowiedz na moje -W jego głosie słyszałam niecierpliwość. Dlaczego on chciał to wiedzieć? Co by mu to dało?
-Nie odpowiem bo nie wiem po co pytasz -Odwróciłam wzrok patrząc na widoki za szybą. Kątem oka widziałam jak Ashton zaciska dłonie na kierownicy. Nie spodobało mu się że mu nie odpowiedziałam. Z daleka na jezdni widziałam dwa światła sygnalizujące o tym że przed nami jedzie auto. Po chwili poczułam jak Irwin mocno skręca w prawdą stronę wjeżdżając na inny pas. Spojrzałam na niego przerażona ,ponieważ auto zbliżało się do nas z dużą prędkością.
-Odpowiedz mi -Zarządał
-Ashton c-co ty robisz?-Spytałam czując jak serce podchodzi mi do gardła
-Masz dwadzieścia sekund na odpowiedź -Warknął
-Ash zabijesz nas!-Krzyknęłam
-Piętnaście sekund -Odkrzyknął w moja stronę
-Ashton proszę -Moje oczy zalały się łzami. Widziałam jak przez mgłę.
-Dziesięć-Warknął zaciskając dłonie na kierownicy. Auto z naprzeciwka zaczęło trąbić -Pięć..cztery ...
-Trzy lata -Krzyknęłam a blondyn szybko przekręcił kierownice wracając na nasz poprzedni pas. Starałam się unormować oddech . Położyłam prawą dłoń na lewej piersi oddychając głęboko.
-Nie można było od razu ?-Spytał jakby nigdy nic
-Czy ty człowieku jesteś normalny?!-Podniosłam głos -Mogłeś nas zabić !
-Czy zabiłem? Nie. To dla twojego dobra zamknij buzię -Wywrócił oczami kładąc jedną rękę na skrzyni biegów .
-Jesteś chory -Westchnęłam
-A ty za to mądra- Wywrócił oczami.
-Tak .Na pewno mądrzejsza od ciebie -Warknęłam
-Warczeć możesz sobie na swoich przyjaciół nie na mnie-Rzekł. Gdy to powiedział przypomnieli mi się moi przyjaciele.Aaron i Becca. W moich oczach pojawiły się łzy.Szybko się ich pozbyłam zamykając oczy.Chciałam się z nimi jakoś skontaktować . Pewnie się martwią. Cholernie za nimi tęsknie. Odwróciłam głowę w stronę okna by Ashton nie zobaczył łez zbierających się w moich oczach.Musiałam się z nimi jakoś skontaktować.Tak by nikt nie zauważył,musiałam zdobyć telefon.
-Kiedy będziemy w Sydney?-Spytałam
-Za dziewięć godzin-Powiedział otwierając okno od swojej strony w samochodzie,następnie jedną rękę oparł o drzwi. Westchnęłam zamykając oczy.Moi rodzice pewnie odchodzą od zmysłów.Nie było mnie prawie trzy dni w domu.Aarona i Becci nie widziałam prawie cztery dni.
Lekki wiatr z dworu uderzył w moja twarz sprawiając że kilka kosmyków włosów zakryło mi twarz.Szybko je ogarnęłam. Spojrzałam na ulicę.Było kompletnie ciemno.Jedynie księżyc i gwiazdy dawały trochę uroku nocy. Zamknęłam oczy chcąc się trochę rozluźnić. Po chwili przyszedł mi do głowy pewien pomysł.Jak skontaktować się z przyjaciółmi i powiedzieć im o wszystkim.
-Możesz się na chwile zatrzymać ?-Spytałam cicho.Blondyn spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
-Po co?-Spytał ponownie patrząc na drogę
-Po prostu się zatrzymaj -Zażądałam
-Po co do Sydney mamy jeszcze ponad dziewięćset kilometrów -Wyjaśnił
-Ashton proszę zatrzymaj się muszę...-Nie dokończyłam ponieważ chłopak mi przerwał.
-Do łazienki?-Zapytał a ja potwierdziłam skinięciem głową-Ciekawe gdzie ja ci tu kibel znajdę? W lesie?
-Dam sobie radę -Wywróciłam oczami. Irwin westchnął po czym zaczął się rozglądać jakby chciał coś znaleźć. Wykorzystałam to że chłopak jest zajęty obserwowaniem drogi przez co dyskretnie wyciągnęłam rękę na tył siedzenia gdzie leżała skórzana kurtka chłopaka.Obserwowałam go w tym samym czasie szukając po kieszeniach kurtki jego telefonu. Po kilku chwilach znalazłam. Wyciągnęłam go następnie chowając w kieszeni spodni. Auto zaczęło zwalniać zjeżdżając na pobocze. Gdy samochód się zatrzymał nic nie mówiąc wyszłam z niego idąc w głąb lasu.
-Niczego nie kombinuj -Krzyknął za mną chłopak.Odwróciłam sie w jego stronę.Stał oparty o samochód. W dłoni trzymał pistolet .Zaczęłam się zastanawiać czy to był dobry pomysł zabierając mu telefon,ale po chwili wyrzuciłam tą myśl z głowy.Weszłam jeszcze trochę w głąb lasu upewniając się że Ashton nic nie widzi. Stanęłam za wielkim drzewem opierając sie plecami o jego korę.Włączyłam jego iPhone'a. Nie miał blokady.Uśmiechnęłam się lekko do siebie. Zaczęłam wpisywać numer do Aaron'a.
-Pięć..osiem..zero..siedem-Gdy nagle usłyszałam łamiącą się gałąź.Zablokowałam telefon.Odwróciłam głowę do tyłu wychylając się zza drzewa.Ashton nadal stał oparty o auto ,palił papierosa. Nim się zoriętowałam ktoś trzymał dłoń przy moich ustach.Podskoczyłam wystraszona patrząc przed siebie.W ciemnościach nie mogłam niczego zobaczyć.Nawet osoby stojącej przede mną. Miałam ochotę krzyczeć.Wołać by Ashton mi pomógł. W moich dłoniach nadal był telefon Irwin'a. Dyskretnie oddalałam od siebie telefon by następnie jak go włączę zaświecił się aby Ashton to zobaczył i podszedł tutaj.Wtedy by mi pomógł.
-Nawet o tym nie myśl-Usłyszałam szepty przy swoim uchu. Był to szept mężczyzny.Telefon został wyrwany mi z rąk.
-Aninstone pośpiesz się -Krzyk Ashton'a obił się o moje uszy. Poczułam jak osoba przede mną wsuwa mi w dłoń kartkę papieru. Mój oddech przyśpieszył gdy oddech osoby poczułam na swoich ustach. Mężczyzna stał bardzo blisko mnie.
-Dasz mu to dopiero jak dojedziecie do Sydney rozumiesz?-Skinęłam szybko głową .Dłoń mężczyzny przestała napierać na moje usta. -Dopiero w Sydney...nie próbuj oszukiwać bo będę wiedział rozumiesz mnie ?-Jego głos stał się poważny i pełen grozy. Ponownie skinęłam głową. Usłyszałam zbliżające się kroki co oznaczało że Ashton idzie tu. Mężczyzna uciekł zostawiając mnie samą z kartką papieru w dłoni.
-Dłużej nie mogłaś?-Spytał Ashton podchodząc do mnie.Ja natomiast ciągle stojąc w lekkim szoku patrzałam przed siebie. Irwin stanął przede mną także patrząc na wprost.-Co tam widzisz?
-N-Nie nic-Odpowiedziałam szybko.Chłopak spojrzał na mnie marszcząc czoło.Chyba mi nie uwierzył.Sama sobie bym nie uwierzyła.
-Nie kłam-Warknął-Trzęsiesz się jak osika-Wzrok chłopaka powędrował na moje dłonie -Co to jest?
-Nic-Wzruszyłam ramionami odwracając się.Ruszyłam w stronę samochodu.Czułam jego wzrok na sobie.Nie rozumiałam jednego.Było ciemno, więc skąd on wiedział że trzymam coś w ręce. Spojrzałam odruchowo na swoją dłoń.Ściskałam papier bardzo mocno. Kim był ten mężczyzna i dlaczego kazał dać mi tą kartkę papieru dopiero jak dojedziemy do Sydney? Wsiadłam do auta zamykając za sobą drzwi. Zapięłam pasy cierpliwie czekając aż Ashton także wróci do samochodu i ruszymy ,ale on oparł się o auto odpalając kolejnego papierosa.Westchnęłam ciężko opierając głowę o szybę.Zerknęłam kątem oka na chłopaka.Stał tyłem do mnie.Białą kartkę papieru którą trzymałam w dłoni po czym rozwinęłam .Ciekawość to moja największa wada. To co tam zobaczyłam sprawiło że z prędkością światła odpięłam pasy wybiegając z samochodu.Podbiegłam do Ashton'a ,który jedynie rzucił mi dziwną minę.Podałam mu kartkę.
Czułam jak wszystkie moje mięśnie się napinają .W oczach pojawiły mi łzy. Ręce zaczęły się trząść ,kiedy patrzałam jak chłopak ze spokojem czyta wypisane na kartce słowa.
-I co ja mam z tym zrobić?-Spytał nie wzruszony.
-J-Jak to co?!-Krzyknęłam-Pomóż mi on chce...-Nie dokończyłam gdyż Irwin mi przerwał
-Posłuchaj Aninstone nie jestem żadną ochroną.Ani twoją ani twoich starych okey.Zadzwoń po gliny czy coś-Wzruszył ramionami.
-Przecież sam powiedziałeś mi że chcesz mnie chronić..że będziesz mnie chronić!Hammer proszę pomóż mi -Chyba pierwszy raz od kilku godzin zwróciłam się do niego Hammer . -Jeżeli pójdę na policję powiem im także o tobie.Powiem że to ciebie ciągle szukają.Wiem gdzie mieszkacie w Hornsby,co robicie w Brisbane -Ashton słuchając mnie zacisnął dłonie w pięści.Blondyn zrobił krok w moja stronę,lecz ja się nie cofnęłam.Czułam jego oddech na swojej twarzy.Widziałam jego czarne wściekłe oczy.
-Pomogę ci pod jednym warunkiem -Powiedział
-J-Jakim?-Zająkałam się przez chwilę czując się niekomfortowa gdyż pierwszy raz blondyn jest tak blisko mnie.
-Nie wrócisz do Sydney tylko zostaniesz w Hornsby z Isabellą i Jeniffer -Otworzyłam szeroko czy nie mogąc uwierzyć co on mówi. Jak mógł.
-Co?!Nie!-Krzyknęłam odpychając go od siebie przez co stał pół metra dalej ode mnie.
-No cóż-Wzruszył ramionami. Napięcie odwróciłam się po czym zaczęłam iść szybkim krokiem przed siebie.-A ty do kąt? -Krzyknął za mną.Odwróciłam się tylko na chwilę w jego stronę by pokazać mu środkowy palec.-Do Sydney mamy jeszcze dziewięć godzin zamierzasz iść pieszo?-W jego głosie słyszałam rozbawienie.Spojrzałam na niego.
-On ma moich rodziców.Nie wiem kto to do cholery jest! Nie wiem co mu zrobiłam,ale nawet jeżeli miałabym iść pieszo zrobię wszystko by ich znaleźć rozumiesz?! Gówno mnie obchodzi czy zaczniesz grozić mi bronią czy też nie,ale...-Po moim policzku spłynęła jedna łza.-Napisał "Masz czas do jutra by ich znaleźć ,jeżeli ci się nie uda przyślę ci ich poczta w kawałkach"-Zacytowałam słowa które były na kartce-Nie chcę by stała się im krzywda.Tak wiec proszę zrozum mnie.-Chłopak stał patrząc wprost na mnie. Ku mojemu zdziwieniu wsiadł do samochodu podjeżdżając blisko mnie
-Wsiadaj -Warknął.Otworzyłam drzwi po czym szybko wsiadłam do samochodu.Ashton ruszył z piskiem opon. -Przestań już beczeć -Otarłam łzy z policzków wierzchem dłoni następnie wypuszczając powietrze z ust.-Nie wierze że ci pomagam -Pokręcił przecząco głową
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba :)
Nie było go długo xd Następny pojawi się mam nadzieję do 19 sierpnia
Pojawi się też zwiastun do FF
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro