Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział czwarty

Leżałam na swoim łóżku mając zamknięte oczy. Godzinę temu wróciłam do domu gdzie oczywiście nie odbyło się bez surowej rozmowy z tatą. Oni nie mogą zrozumieć iż jesteś już pełnoletnia. Rodzice traktują mnie jak dziecko,chodź dobrze wiedzą ,że nim już nie jestem. Do tego Calum swoim komentarzem iż że jesteśmy przyjaciółmi tylko od seksu rozwścieczy mamę. Przez całą drogę do Sydney się do mnie nie odzywała,jednak gdy weszliśmy do mieszkania pierwsze co to powiedziała o swojej rozmowie z Calumem ojcu,który nawet nie ukrywając wyznał ,że nie tak mnie wychował. Są na mnie źli ,lecz ja nadal jestem wściekła na Caluma oraz resztę chłopaków. Postanowiłam iż pójdę na policję. Nie odpuszczę. Niech spiszą moje zeznania i znajdą jednego z dwóch niedoszłych gwałcicieli. Jedynie czego się boje to ,to ,że włamywacz ,który ostatniej nocy włamał się do mieszkania cioci ponownie się włamie i tym razem będzie w stranie zrobić im krzywdę . Jeszcze nigdy nie przydażyła mi się podobna historia. Czytałam różne książki w których dziewczyna zostaje napadnięta przez niebezpiecznych mężczyzn. Z opresji wyciąga ją "gangster" który wcale nie ma wobec niej złych zamiarów. Jak to potem mówi "Chce twojego bezpieczeństwa" ,ale na końcu jedno  nich umiera ,ponieważ szef drugiego gangu z którymi rywalizował chłopak chciał się zemścić. Oczywiście ja nie zamierzam skończyć jak główni bohaterowie na końcu książki. Oczywiście że Ashton i reszta wyglądali jakby właśnie uciekli z więzienia. Te tatuaże,zabójcze spojrzenia ,mówienie grypsem ,lecz jednak nie wydaje mi się by któryś z nich naprawdę był kryminalistą. Lecz pozory czasem mylą prawda ?. Moge się mylić. Postanowiłam nie czekać dłużej. Wstałam z łóżka biorąc z biurka swój telefon. Oczywiście kiedy znalazłam się w domu pierwsze co to napisałam do przyjaciół ,ponieważ miałam aż pięćdziesiąt nie przeczytanych wiadomości od nich. Schowałam urządzenie do kieszeni spodni po czym wyszłam z pokoju mając nadzieję że nie wpadne na mamę bądź tatę. Szczęście dopisało mi.  Wyszłam z domu po drodze nakładając swoje nowe Air maxy. Skierowałam się w stronę policji. Szłam pustą ulicą Sydney trzymając ręce w kieszeniach kurtki. Zastanawiałam się co powiem policjantom.

-Hej kochanie -Usłyszałam za sobą. Zatrzymałam się po czym odwróciłam. Zobaczyłam za sobą dwóch mężczyzn,ale przez panującą ciemność na dworze nie mogłam zobaczyć jak wyglądają

***

Tętno przyśpieszyło gdy zobaczyłam jak jeden z nich wyciąga z kieszeni nóż. Zaczęłam cicho szlochać. Dlaczego akurat ja?Pomyślałam. -Nie płacz-Jeden z nich ukucnoł koło mnie.  Próbowałam się odsunąć lecz nie miałam sił. Wszystko mnie bolało. A szkła po wbijane w moje dłonie także nie pomagały.

***

Miałam im powiedzieć iż zostałam prawie zgwałcona przez dwóch mężczyzn z opresji uratował mnie nastolatek ,którego szef przetrzymywał mnie u siebie w domu wbrew mojej woli. Pomyślą iż zwariowałam.
Potrzasałam lekko głową chcąc zapomnieć o wszystkich problemach chodź na moment. Przechodząc przez ulice poczułam wibracje w kieszeni spodni. Stanęłam na chodniku biorąc urządzenie w dłonie. Dostałam wiadomość. Nadawcą był numer zastrzeżony.

"Uważaj bo ściany mają oczy i uszy"

Zmarszczyłam brwi wraz z czołem czytając ponownie treść sms'a. Co miało to znaczyć? Rozejrzałam się dookoła ,lecz nikogo nie spostrzegłam. Jeżeli to ma być jakiś głupi żart tego całego Ashton'a to na serio mu się nie udał. Schowałam telefon do kieszeni ,spowrotem ruszając w wyznaczone przeze mnie miejsce. Byłam już nie daleko ,z daleka mogłam zobaczyć duży napis "Policja" mam nadzieję że po moich zeznaniach znajdą niedoszłego gwałciciela ,gdyż ten drugi jak się nie mylę nie żyje ,ponieważ Calum postrzelił go.

-Hej kochanie!-Usłyszałam krzyki za sobą. W oczach zgromadziły mi się łzy. Znałam ten głos. Ta historia nie mogła się powtórzyć. Nie patrząc za siebie ,gdyż wiedziałam kto tam się znajdował zaczęłam biec jak najszybciej chcąc znaleźć się na policji. Chciałam być bezpieczną. Kiedy miałam przebiegać na drugą stronę ulicy czarny samochód marki Land Rover staną bokiem przede mną. Wystraszona stanęłam w miejscu rozglądając się. Kątem oka zobaczyłam mężczyznę za sobą . Biegł w moją stronę.
-Właź-Drzwi od samochodu otworzyły się a na siedzeniach zobaczyłam Calum'a oraz Luke'a niestety nie zdołałam zobaczyć kto jest kierowca ,bo zostałam wciągnięta do auta siłą. Usiadłam na siedzeniu oddychając szybko. Spojrzałam zdezoriętowana na chłopaków ,kiedy samochód z piskiem opon ruszył przed siebie.
-C-Co wy t-tu...?-Spytałam chcąc opanować głos.
-Przejeżdżaliśmy -Calum wzruszył ramionami. Wtedy zobaczyłam za kierownicą  Michael'a. Jego kolor włosów się zmienił. Tym razem był to kolor zielony.
-Zawieździe mnie do domu -Zarządałam patrząc za siebię by przez szybę z tyłu dostrzec jak daleko jesteśmy od miejsca gdzie prawie złapał mnie mój niedoszły gwałciciel. W odpowiedzi usłyszałam jedynie prychnięcie kierowcy.-Chce do domu -Podniosłam głos patrząc na nich
-Gadasz jak dziecko-Calum wywrócił oczami opierając się plecami o drzwi auta
-Do tego wkurwiające-Burknął Luke wyciągając z kieszeni telefon
-Powiedz gdzie chciałaś iść?-Usłyszałam głos Michael'a. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi. -Nie udawaj że nie wiesz,chyba że jesteś aż tak głupia i nie udajesz -Uniosłam wysoko brwi słysząc jego komenatrz.
-Posłuchaj mnie !to że masz wszystko w dupie nie daje ci pozwolenia by mnie obrażać-Warknęłam. Momentalnie pisnęłam kiedy samochód gwałtownie zahamował powodując iż lekko poleciał do przodu. Głowa chłopaka odwróciła się w moją stronę. Jego oczy były czarne jak węgiel. Był zdenerwowany.
-Ashton chyba nie będzie zły jak młoda dostanie kulkę pomiędzy oczy -Wysyczał po chwili celując we mnie bronią. Wstrzymałam oddech obserwując jak chłopak kładzie palec na spust. Myślałam że zaraz moje serce wypadnie.
-Będzie -Dłoń Caluma powędrowała na pistolet opuszczając go w dół. -Gdzie zamierzałaś iść zanim facet zaczął cię gonić -Brunet wytłumaczył mi. I co miałam teraz powiedzieć ? Zamierzałam iść na policję ,złożyć zeznania oskarżając was o pozbawienie mnie wolności przez 24 h oraz o napad z próba gwałtu. Wszystkie pary oczy zostały skierowane na mnie. Trochę mnie to krepowało.
-J-Ja n-nigdzie-Szepnęłam próbując uniknąć z nimi jakiego kolwiek kontaktu wzrokowego.
-Nie kłam !-Krzyknął Michael przez co podskoczyłam na siedzeniu patrząc wprost w jego czarne przepełnione złością oraz chęcią mordu oczy.
-M-Mówię  pr-prawdę-Zaczęłam się jąkać. Jeszcze żadna osoba mnie tak nie przekazała jak zielono włosy.
-Skoro nie chce mówić po dobroci może Ashton ją zmusi-Rzekł Luke
-Co?! Nie zawieźcie mnie do domu -Zaczęłam krzyczeć na cały samochód kiedy ponownie ruszyliśmy.
-Powiesz nam gdzie chciałas iść?-Spytał zirytowany Calum. Westchnęłam ciężko przeczesując dłonią włosy
-J-Ja c-chciałam iść na p-policję-Wyznałam nie patrząc na nich.
-To powiesz Ashtonowi dlaczego -W wypowiedzi Luke'a usłyszałam rozbawienie.
-Zawieźcie mnie do domu natychmiast   -Zarządzałam zaczynając się wiercic na  miejscu.
-Rozkazy wiesz komu możesz wydawać-Rzucił chłodno kierowca
-To jest karalne ! Wypuście mnie !  Pójdę na policję ,to jest przetrzymywanie mnie wbrew mojej woli-Zaczęłam krzyczeć na nich
-Zamknij mordę do cholery -Warknął Michael przyśpieszają. Spojrzam na szybę samochodową. Jechaliśmy bardzo szybko. Ledwo co mogłam dostrzec drzewa lub budynki na dworze.
-Zwolnij-Jęknęłam czując jak w moich oczach pojawiają się łzy ze strachu-Proszę zwolnij -Mój głos zaczął się trzaśc kiedy chłopak wykonał gwałtowny skręt. Nie słuchał mnie. Mogłam się domyśleć że tacy jak oni mają w dupie uczucia innych. Oparłam się o siedzenie zamykając oczy. Wzięłam głęboki wdech. Dlaczego to wszystko się mnie przydarza? Po co  ogóle szłam na urodziny do Marie? Mogłam zostać w domu.
-Dostałem sms'a od Ashton'a że w domu będzie prawdopodobnie jutro-Usłyszałam głos Luke'a po mojej prawej stronie. Otworzyłam oczy przyglądając się blondynowi.
-Masz szczęście skarbie-Powiedział Calum.
-Wypuścicie mnie ?-Spytałam z nadzieją . W odpowiedzi usłyszałam jedynie jak prycha śmiechem.
-Oczywiście że nie -Wywrócił oczami-Spedzisz z nami cały dzień i całą noc -Uśmiechnął się triumfalnie. Kątem oka zobaczyłam jak zielono włosy zaczyna bawić się bronią obserwując mnie w lusterku. Z trudnością przełknęłam ślinę obserwując go. W mojej głowie pojawiły się czarne scenariusze...

-Pożegnaj się ładnie Emmo-Powiedział Michael celując we mnie swoim pistoletem. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech psychopaty. Zamknęłam oczy po czym usłyszałam głośny huk oraz ból w klatce piersiowej.

Tak wyobrażałam sobie dzisiejszy dzień wraz z nimi. Nie mam zamiaru umrzeć zostając postrzelona przez zielono włosego psychopatę.

-D-Dlaczego akurat j-ja?-Zapytałam szeptem  patrząc przed siebie na szybę przez która mogłam zobaczyć w jakiej części miasta się znajdujemy.

-Możesz powiedzieć głośniej ?-Luke zadrwił ze mnie cicho śmiejąc się.

-Mogłeś kupić sobie aparat słuchowy -Wywróciłam oczami.

-Uważaj do kogo mówisz -Warknął zaciskajac swoją dłoń na moim przed ramieniu. Oczywiście to usłyszał. Poczułam lekki ból w ręce. Obserwowałam go jak zaciska szczękę patrząc się wprost w moje przestraszone oczy. Każdy z nich był bombą tykającą. Trzeba było uważać na swoje zachowanie oraz słowa by bomba nie wybuchła. Przerażało mnie to. Uścisk chłopaka lekko się poluzował przez co nie czułam już tego bólu. Postanowiłam już się nie odzywać by nie wywrócić któregoś z nich z równowagi. Siedziałam wygodnie na siedzeniu między dwoma chłopakami którzy bawali się telefonami. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam mój telefon odblokowując go. Dostałam wiadomość od Mahoney'a

Od:Mahoney :)
Masz może jakieś plany na wieczór? Z tego co wiem nie dostałaś szlabanu od rodziców ;) co powiesz na impreskę?

-Okłam go-Usłyszałam przy swoim uchu głos nastolatka. Podniosłam głowę znad ekranu rzucając spojrzenie blondynowi.-Skłam!-Powiedział ostrzej . Spuściłam wzrok chcąc uniknąć jego zło wrogiego wzroku który kierowany był do mnie. Wystukałam na klawiaturze krótką odpowiedź

Do:Mahoney:)
Niestety nie mam czasu:( zadzwonię kiedy indziej

Było mi przykro iż okłamywałam ich,nigdy nie zdarzyło mi się ich okłamałć. Gdy chciałam wsadzić iPhone'a do kieszeni duża dłoń Luke'a na moim nadgarstku zatrzymała mnie.
-Oddaj telefon -Chłopak chciał wyciągnąć urządzenie z mojej dłoni,ale uparcie trzymałam rzecz mojej własności.-Powiedziałem oddaj ten cholery telefon-Wysyczał przez zęby. Jego oczy ciemniały z sekundy na sekundę. Wystraszyłam się . Nie wiele myślać oddałam mu mój telefon. On nie odzywając się włożył go do kieszeni swoich spodni.
-Po co ci on?-Spytałam
-Gdybyś chciała zadzwonić na policję -Wzruszył ramionami. Nie odezwałam się już. Całą drogę do wyznaczonego miejsca przez Michaela spędziliśmy w ciszy. Nawet nie zoriętowałam się ,gdy moje powieki opadły a ja odpłynęłam w krainę Morfeusza. 

-Ej ty wstawaj -Poczułam dość mocne szarpnięcia w ramię przez co uniosłam powieki. Rozejrzałam się dookoła. W samochodzie byłam tylko ja i Luke. Drzwi od auta były otwarte także mogłam przez nie zobaczyć iż stoimy  przez dużym białym domem.
-Gdzie jesteśmy ?-Spytałam ocierając otwartą dłonią oczy.
-Przed domem- Rzucił niegrzecznie wysiadając z samochodu -Rusz dupę-Blondyn wyszedł pierwszy a następnie ja. Luke złapał mnie za ramię prowadząc w stronę drzwi domu ,które były otwarte. Weszliśmy do niego. Od razu poczułam zapach lakieru do poznokci oraz damskich perfum. Zmarszczyłam brwi rozglądając się dookoła. Mieszkanie było ładnie urządzone. Wielki salon w którym aktualnie staliśmy był połączony z kuchnia. Mój wzrokn padł na wyspę kuchenna pokrytą małymi kafeleczkami kolory bordo przy której stał Calum. Na środku salonu stał duży szklany stół a koło niego długa biała kanapa. Pod stołem znajdował się czarny dywan który dodawał temu wszystkiemu trochę barwy gdyż nawet ściany były koloru białego. Po prawej stronie znajdywały się czarne schody prowadzące jak się nie mylę na piętro.
-Otwórzcie okno bo śmierdzi tu- Krzyknął Calum na cały dom. Luke odszedł ode mnie podchodząc do wielkiego okna w kuchni otwierając je. Ja jednak nadal stałam przyglądając się temu wszystkiemu.
-Co się tak gapisz?-Usłyszałam za sobą znienawidzony przeze mnie  głos Michael'a. Ominął mnie następnie siadając na kanapie kładąc nogi na szklanym stole. Jednego nie rozumiałam. Gdy weszłam tutaj poczułam zapach damskich perfum,lecz nic nie wskazuje na to by jakieś dziewczyny przebywały w tym domu.
-Gdzie ja jestem-Odezwałam się skupiając na sobie uwagę.
-W domu..moim domu -Rzekł Luke robiąc nacisk na ostatnie słowo
-Naszym domu -Poprawił go Calum podchodząc do mnie. W jednej dłoni trzymał opakowanie po chipcach za to w drugiej puszkę z piwem.- Jesteś w Hornsby -Moje oczy powiększyły się gdy usłyszałam zdanie wypowiedziane przez chłopaka.
-Jak w Hornsby-Spytałam patrząc na nich z niedowierzaniem
-Normalnie...czasem zastanawiam się czy nie jesteś naturalną blondynka a brąz to twój farbowany kolor -Zaśmiał się Michael przybijając piątkę z Lukiem.
-Chce wrócić do domu! Natychmiast. Macie mnie odwieść-Calum wywrócił  na moje słowa oczami. Jakby przeczówał iż coś takiego powiem.
-Ja nie mogę pije piwo-Wzbronił się brunet uśmiechając triumfalnie
-My zaraz będziemy pić -Ponowie przyblili sobie piątkę. Luke usiadł koło zielono włosego na kanapie wyciągając telefon. Oczywiście swój.
-Dziewczyno uspokój że się -Jęknął blondyn- Potraktuj to jako wycieczkę,wakacje-Spojrzał na mnie
-Moi rodzice będą się martwić -Wyznałam
-Nie będą -Wzruszył ramionami Calum
-A niby dlaczego ?-Uniosłam wysoko brwi przyglądając się jemu
-Bo przecież jesteś pełnoletnia,możesz robić co ci się żywnie podoba -Stwierdził podchodząc do przyjaciół siadając obok.
-Skoro mogę robić robić co mi się żywnie podoba to wracam do domu -Na moje słowa zielono włosy podszedł do mnie. W jego dłoni dostrzegłam pistolet. Zaczęłam się cofać widząc że idzie w moją stronę.
-Może jednak Ashton nie będzie na mnie zły -Rzucił celując we mnie pistoletem.
-Mike-Usłyszałam za sobą dziewczęcy głos. Po chwili drzwi do mieszkania się otworzyły a przez nie wbiegły dwie długo nogie blondynki. Ominęły mnie rzucając się na chłopców. Jedną z nich podeszła do Michael'a przytulając go. Chłopak nie spuszczając ze mną zwroku oraz pistoletu obioł ją pozwalając jej pocałować się w policzek. Stałam zdezoriętowana obserwując ich.
-Mike co to za dziewczyna ?-Jedna z nich podeszła do mnie. Miała długie włosy oraz duże niebieskie oczy. Wyglądała na młodszą ode mnie. Stałam wpatrując się w nią. Była całkiem ładna.- Hej jestem Isabella ,dziewczyna Michael'a -Wyciągnęła w moją stronę dłoń,która uścisnęłam niepewnie. -A ty ?
-Em-Emma-Posłałam jej lekki uśmiech.
-Ach ta Emma-Druga z dziewczyn podeszła do mnie posyłając szeroki uśmiech. Dziewczyna miała blond włosy lecz jej końcówki były koloru granatowego co wyglądało nawet fajnje. -Ashton mówił nam że zamieszkasz razem z nami-Spojrzałam zdezoriętowana na wszystkich. Zielono włosy schował pistolet z tyłu spodni podchodząc do nas.
-Chyba nie masz nic do powiedzenia prawda?-Wysyczał Michael patrząc na mnie wściekle . Szybko pokiwałam głową na co posłał mi uśmiech.
-Dziewczyny pokażcie jej gdzie będzie spać -Powiedział Luke nie odrywając wzroku od telefonu. Momentalnie poczułam uścisk na swoim nadgarstku. Zostałam pociągnięta w stronę schodów przez Isabelle. Nadal byłam w nie małym szoku. Nie chciałam tu zamieszkać. Jakim prawem w ogóle wywieźli mnie tutaj. Nie chce tu być. Mówiłam sobie w myślach. Po chwili znalazłyśmy się na korytarzy.
-Chodź wleczesz się jak ślimak -Zaczęły chichotać. Blondynki otworzyły pierwsze drzwi po lewej stronie. Moim oczą ukazał się duży pokój którego ściany były ciemnego fioletu. Na podłodze były ciemne panele na których stały trzy łóżka. Były także drzwi na tarach przy których stały wie wielkie szafy oraz wisiało lustro.
-Jak ci się podoba ?-Spytały jednocześnie przez co ponownie zaczęły chichotać.
-Ładnie tu -Odpowiedziałam nie wiedząc dokładnie co powiedzieć.
-To nasz pokój -Rzekła Isabella puszczając mój nadgarstek.
-A mój?-Zapytałam
-Oh skarbie to też twój pokój...a tak w ogóle nie przedstawiłam się. Jestem Jeniffer dziewczyna Luke'a-Podała mi rękę posyłając szeroki uśmiech
-Emma-Szepnęłam
-Wiem ,wiem -Zaśmiała się. -Tak się cieszę że w domu będzie jeszcze jedną dziewczyna -Rzekła siadając na jednym z trzech łóżek-Bo byłyśmy tylko we dwie i do tego jeszcze czterech facetów.-Wywróciła oczami -Ale....-Blondyna skojrzała na mnie uważnie -Tobie chyba się to nie podoba
-A co ma mi się podnieść. ?!Uprowadzili mnie i nie chcą wypuścić -Poniołam lekko głos. W oczach pojawiły mi się łzy.
-Oh kochanie nie płacz ,będzie dobrze. Przyzwyczaisz się w końcu -Przytuliły mnie do siebie. One nie pasowały do żadnego z nich. Były ich przeciwieństwem. Luke i Michael to "potwory" a one wydają się delikatne i miłe. Odsunęłam się od nich.
-Gdzie łazienka ?-Spytałam . Isabella wyszła ze mną z pokoju po czym palcem wskazującym pokazała mi ostatnie drzwi po lewej stronie korytarza. Nie dziękując jej ruszyłam w tamtą stronę. Weszłam do pomieszczenia zapalając światło. Zamknęłam drzwi na klucz siadając na klozecie. Schowałam twarz w dłoniach . Poczułam na policzkach zły. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się . Łkałam cicho nie chcąc by ktoś mnie usłyszał.
-Emm wszystko dobrze ?-Usłyszałam z  zewnątrz głos Isabell
-Zostaw mnie -Krzyknęłam przez łzy. W moim życiu nigdy nie stało się tak dużo w tak krótkim czasie. Zostałam porwana drugi raz,o mało mnie nie zgwałcono. Znajduje się nie wiadomo jak daleko od domu. Ktoś włamał się do domu cioci. Tak dużo. Za dużo.
-Emm wyjdź proszę -Jej głos był łagodny. Nie chciałam się poddać. Może ona wcale nie jest taka nie winna. Może jest taka sama jak oni tylko ,że jest dobra aktorka. -Emma wyjdź-Jej głos zrobił się poważny -Jeżeli Michael się dowie będzie zły -Ostrzegła mnie. Nie zamierzałam jej słuchać. Od razu mogli mnie zabić . Mieli by problem z głowy.-Zadzwonią po Ashton'a -Rzekła-Bedzie wkurzny. Nie znasz go od gorszej strony -Ciągle mówiła. Otarłam zły z policzka. -Emma Michael idzie wychodź-Krzyknęła szeptem. Nie zrobiłam nic. Siedziałam i patrzałam się tępo w drewniane drzwi.
-Z kim gadasz ?kto tam jest -Usłyszałam głos zielono włosego . Od razu spięłam się. Strach zapanował nam moim ciałem
-T-tam jest E-Emma -Wydukała. Czyli nie tylko mnie on przeraża. Nawet jego dziewczyna się go boi.
-Wyłaź z kibla -Krzyknął uderzając w drzwi. Echo odbiło się po łazience.Nie odezwałam się -Kurwa mać wyjdź bo inaczaj to załatwie-Warknął.
-Zabij mnie od razu -Odkrzyknęłam
-Ja tego nie zrobię. Ashton się tobą zajmie -Już go nie słyszałam.
-Emma on dzwoni po niego -W jej głosie słyszałam strach,lecz ja nie obawiałam się. Może jednak powinnam?-Wyjdź szybko. Ubłagam go by nie dzwonił ,ale wyjdź
-Nie!
-Ashton będzie za godzinę -Ponownie usłyszałam głos Michaela  -Chętnie popatrzeć jak bierze sprawy w swoje ręce -Zaczęłam się bać. Boje się. Niech mnie ktoś stąd zabierze

Hej wszystkim:)

Mam nadzieję że wam się rozdział podoba
Z góry przepraszam za błędy,nie sprawdzony.
Proszę o komentarze oraz vote:)
Do następnego
Zapraszam też na inne opowiadania mojego autorstwa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro