▲▼ ROZDZIAŁ 6 ▼▲
- Owszem. - Odparł po chwili, marszcząc brwi. Przypomniał sobie o zdarzeniu sprzed momentu i obawa przed tym, że domyśliła się, iż majstrował przy jej wspomnieniach nagle zniknęła.
- Ale nie tutaj - rozejrzała się wokół. - Chodźmy do mnie - zaproponowała, odwracając się na pięcie i ruszając w drogę powrotną. Dipper bez słowa poszedł za nią, wpatrując się w jej plecy. Coś było z nią nie tak, czuł to. W co ty się znowu wpakowałeś? - Usłyszał w głowie głos swojej siostry i mimowolnie uśmiechnął się pod nosem; brakowało mu Mabel. Zawsze robili wszystko razem, ale z drugiej strony potrzebował na chwilę odciąć się od Wodogrzmotów, a co za tym idzie - i od bliźniaczki. - Wiem, że jesteś demonem. - Oznajmiła, gdy tylko zamknęła drzwi za brunetem.
- Nie - westchnął. - Nie jestem demonem.
- Próbowałeś usunąć mi pamięć, nie rób ze mnie idiotki. - Warknęła. - Jeśli nie jesteś demonem, to czym? - Założyła ręce na piersiach, posyłając mu pytające spojrzenie, które świdrowało go na wskroś.
- Nie chciałem tej mocy, dobra? - Machnął rękoma. Dlaczego nic nigdy nie idzie po jego myśli? - Nie prosiłem się o nią - dodał, oddychając głęboko. Musiał się uspokoić. Niesamowite, że można tak podnieść komuś ciśnienie jednym pytaniem. Nie chciał jej się z tego tłumaczyć, bo to wciąż bolało. Poza tym, do cholery jasnej, starał się zapomnieć o tamtych wydarzeniach. Niestety nie za dobrze mu szło, bo wciąż czuł smak ust April na swoich.
- Chodź - zaprowadziła go do salonu i usiadła na kanapie. - Siadaj - poleciła, klepiąc miejsce obok siebie. - Więc dostałeś ją od kogoś? - Bystre spojrzenie dziewczyny zaczęło go niesamowicie irytować. - Od demona? - Miał ochotę stamtąd wyjść.
- Powiedzmy - przeczesał ręką włosy. Wiedziała, że to go w jakiś sposób boli. Nauczyła się odczytywać ludzkie emocje już dawno temu. - A ty? - Spojrzał na nią niezbyt przychylnie. - Co cię łączy z tym psem, co? - Natalia otworzyła oczy szerzej, zdziwiona, że tak szybko się domyślił. - Chyba nie myślałaś, że tego nie rozgryzę - zakpił. - To nie pierwszy raz - przyznał, uciekając wzrokiem od twarzy dziewczyny.
- Zawarłam z nim kiedyś układ - spanikowała. - Dawno temu - spuściła wzrok. - A potem... Gdy odkryłam jego prawdziwe zamiary... Zerwałam naszą umowę i uciekłam - dziwnie trudno było jej wymyślić tą bajeczkę. - Nie sądziłam, że będzie chciał się za to zemścić - zmarszczyła brwi. Kłamstwo jednak wciąż przychodziło do niej zbyt łatwo.
Skąd ja to znam - mruknął w myślach.
- Co o nim wiesz? - Zagaił. Miał dziwne wrażenie, że fioletowooka nie mówi mu całej prawdy.
- Nazywa się Fene i najczęściej objawia się w psiej formie - westchnęła. - Jest potężniejszy niż się wydaje - zaznaczyła. - Impulsywny i uparty - stał się taki kiedy wzięłam go pod swoje skrzydła - dokończyła w myślach.
- Zanim do mnie podbiegłaś, rozmawiałem z nim - oznajmił, a ona zrozumiała, że to już nie są przelewki. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwała mu wstając.
- Idź po swoje rzeczy. - Poleciła. - Pewnie już wie gdzie się zatrzymałeś - wyjaśniła. - Tutaj będziemy bezpieczni. Wokół domu jest bariera-
- Jaka bariera? - Wtrącił.
- Taka, która jest w stanie go zatrzymać - odparła. - Byłam naiwna, myśląc, że po tym jak go wystawiłam zostawi mnie w spokoju, ale na wszelki wypadek postanowiłam jakoś się zabezpieczyć - to brzmiało całkiem wiarygodnie. - Wiem, że najpierw powinnam poprosić cię o pomoc, ale-
- Spokojnie - podniósł się z sofy. - I tak miałem zamiar się tym zająć - uśmiechnął się delikatnie.
- Dziękuję - słowa Pines'a naprawdę ją zaskoczyły. Nie spodziewała się, że sam zechce jej pomóc. To było... Miłe z jego strony. A ona tak perfidnie go okłamała. Czy można powiedzieć, że zrobiła to niechcący? Spanikowała, a poza tym łatwo mogła się domyślić, że brunet nie pała do istot takich jak ona miłością. Co gdyby powiedziała mu prawdę, a on uznałby, że w takim razie jej nie pomoże? Kto wie czy sama poradziłaby sobie z Fene. Twierdziła, że nie.
- Skoczę po swoje rzeczy i pomyślimy jak się go pozbyć - ruszył w kierunku drzwi.
- Um, Dipper - głupio było jej to mówić - może byłoby lepiej gdybyś... - Wskazała palcem na jego ręce. - Będzie bezpieczniej.
- Racja - nie lubił używać tej mocy. Gdyby była od samej April, to może jeszcze. Ale ta moc należała do istoty, której nienawidził całym sobą - do Billa Cyferki.
- Może oddała ci ją specjalnie? - Trzymała dłonie brata w swoich, patrząc na niego z troską.
- Myślisz, że mogłaby? - Jego oczy były czerwone od łez; w nocy nie mógł zasnąć nawet na chwilę. - A nawet jeśli, to po co? - Głos mu się łamał. To wszystko, cała ta miłość, to było dla niego stanowczo za dużo.
- Może chciała, żebyś o niej nie zapomniał? - Tak strasznie było jej żal brata.
- Ale ja właśnie chcę o niej zapomnieć, Mabel - czuł, że gardło mu się zaciska, a po policzkach spływają kolejne słone kropelki.
Dlaczego czuł się tak, jakby to miało miejsce raptem kilka chwil temu? Czując ból w klatce piersiowej, zebrał to, co miał ze sobą, a następnie wymeldował się z hotelu. Wolałby się przejść, ale wolał nie ryzykować.
Natalia tymczasem postanowiła przygotować pokój dla Pines'a. Miała w domu wolne, niezagospodarowane pomieszczenie, z którego nie korzystała. Myślała nad tym, że zapewne przyjdzie jej słono zapłacić za to, że go okłamała. Ponad to, zastanawiała się, co nią kierowało, gdy przygarniała Fene, oddając mu część swojej mocy. Patrząc z perspektywy czasu i przez pryzmat choćby ostatnich wydarzeń uważała to za głupie posunięcie. Sama sobie zgotowała taki los. Gdybym go wtedy zabiła... - Myślała. Stała się za bardzo ludzka i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Ale... Czy to na pewno jest aż tak złe? Lubiła życie, które obecnie wiodła. Zawsze wydawało jej się, że nie można porównać egzystencji demona do ludzkiego życia. Owszem, bycie demonem jest fajne i zapewne nie zrezygnowałaby z tego (prawdę mówiąc nawet by nie mogła), ale wolała istnieć tu, w tym ziemskim wymiarze, udając człowieka i pozwalając swoim umiejętnościom słabnąć.
- Jestem - głos Dippera wyrwał ją z rozmyślań. Wyszła do niego z lekko uniesionymi kącikami ust. Stał przed nią z plecakiem zawieszonym na jednym ramieniu. Patrząc tak na niego doszła do wniosku, że nie ma w nim nic demonicznego. Nic, a nic.
- Pościeliłam ci łóżko w pokoju - oznajmiła, wskazując ręką na drzwi.
- Dzięki - trochę go to zaskoczyło, ale zaniósł swój bagaż we wskazane miejsce. - Więc od czego zaczynamy?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro