▲▼ ROZDZIAŁ 13 ▼▲
Obecność Dippera w życiu Natalii strasznie wkurzała Fene. Sam nie wiedział dlaczego brunet tak działa mu na nerwy, ale z chęcią się go pozbędzie. Kim on właściwie jest? - Zastanawiał się. Gdyby mu się chciało, to by się dowiedział, ale ponieważ miał w planach zabicie chłopaka - postanowił się nie wysilać. - Nie wygląda na demona - doszedł do wniosku. - Ale czuć od niego dziwną energię - i to mu się nie podobało. - Jeśli nie jest zwykłym człowiekiem, to może pokrzyżować mi plany - zmarszczył brwi. - Nie ważne - stwierdził. Skrzywił się, gdy razem opuścili dom czarnowłosej. - Gdzie oni znowu idą? - Korciło go, żeby rzucić się nie tyle co na oboje, ale po prostu na niego. Wygląda na to, że nie wszystkie uczucia w nim umarły. Została zazdrość. A jeśli jest ona, to jest i jakiś okruch miłości. Ale on się nad tym nie zastanawiał, po prostu ruszył za nimi.
- Dlaczego Kalifornia? - Była od niego trochę niższa.
- Czy ja wiem? - Wzruszyła ramionami. - Chyba po prostu mi się tu spodobało - przyznała.
- Ja uważam, że nie ma tu nic ciekawego - powiedział. - Znaczy, nie było - zaśmiali się równocześnie.
- Może i nie, ale w sumie lubię to miejsce - wyjaśniła. - Ale chyba się przeprowadzę, gdy to wszystko się skończy - pomyślała głośno.
- Gdzie? - Popatrzył na nią. Jej czarne włosy błyszczały w słońcu.
- Nie wiem. Myślałam nad wyjazdem ze Stanów - oznajmiła. - A ty? - Obróciła się tak, że teraz szła tylem. - Mówiłeś, że się tu urodziłeś, ale twój dom jest gdzieś indziej - ciekawiła ją przeszłość Pines'a. Chciała go bliżej poznać, a najlepiej zbudować ich relcję od nowa. Wiedziała, że gdy powie mu prawdę, to już drugi raz jej nie zaufa. Ale miała nadzieję. To się liczyło.
- Takie małe miasteczko w Oregonie - spuścił głowę, uśmiechając się smutno.
- Może cię kiedyś tam odwiedzę? - Zarzuciła.
- O ile kiedykolwiek tam wrócę - westchnął, opierając się o barierkę. Woda w rzece była niesamowicie przejrzysta i można było dostrzec małe, czarne punkciki przemieszczające się w szybkim tempie.
- Mieliśmy to zostawić - zaznaczyła, stając obok niego.
- Przepraszam - mruknął. Niekoniecznie myślał o tym, że może zginąć jeśli przyjdzie im się zmierzyć z Fene. Zastanawiał się raczej nad tym, czy kiedykolwiek będzie mógł wrócić do Wodogrzmotów. Jeśli tu wariuje i widzi duchy, to co będzie tam?
- Za dużo się martwisz, wiesz? - Chciałaby móc go jakoś rozweselić, ale nic nie przychodziło jej do głowy. - To nie jest za dobre - dodała.
- Wiem, Mabel też mi to mówiła - prychnął. - Wybacz. Dostaję już takiego świra, że nie wiem co mam robić - odchylił głowę, spoglądając na ptaki krążące po niebie.
- Nie zadręczaj się tak - szturchnęła go. - Chodź - kątem oka zobaczyła mężczyznę z gitarą. Dipper popatrzył na Natalię z ogromnym zdziwieniem, gdy ta wyciągnęła go na środek placu.
- Co ty chcesz zrobić? - Zamrugał.
- Zatańczymy - uśmiechnęła się do grajka, wrzucając kilka dolarów do futerału. Chwyciła prawą dłoń zaskoczonego dwudziestoośmiolatka, a jego lewą położyła na swojej talii. Po chwili wokół rozbrzmiały pierwsze dźwięki instrumentu, do którego dołączył głos mężczyzny. Świat na chwilę zwolnił i oczy bruneta widziały teraz tylko uśmiechniętą, fioletowooką dziewczynę rozpoczynającą taniec.
'To all of you American girls
It's sad to imagine a world without you'
Nogi mu się trochę plątały, bo wciąż nie za bardzo mógł uwierzyć w to co się dzieje. Ją natomiast bawiła ta nieporadność.
'American girls
I'd like to be part of the world around you'
Skupił się na krokach i gdy już załapał co ma robić - posłał czarnowłosej ciepły uśmiech. Chyba mu się spodobało - doszła do wniosku, widząc jego minę.
'Driving a car by the sea side
Watching the world from the bright side'
Obrócił dziewczynę pomału, obserwując każdy jej ruch. Dół sukienki nieznacznie uniósł się do góry, a włosy zafalowały w powietrzu. Przez chwilę miał wrażenie, że to tylko sen. A potem doszedł do wniosku, że gdyby to mu się śniło, to tańczyłby z April. Przyciągając Natalię z powrotem do siebie, zadał sobie ważne pytanie: czy rzeczywistość nie jest lepsza?
'To all of you American girls in the movies
No one can tell where your heart is'
Przyjemnie było czuć ciepło drugiej osoby. Dotyk chłopaka był niesamowicie delikatny i miły. To było coś, czego nie czuła przy Fene. Od niego bił chłód, nawet jeśli ją kochał, a od Dippera biło prawdziwe, ludzkie ciepło. Gdy jego włosy rozwiał wiatr, dostrzegła dziwne znamie w kształcie Wielkiego Wozu na jego czole.
'American girls like dollies
With shiniest smiles and plastic bodies'
To był kolejny raz, gdy nie mógł oderwać od niej wzroku. Wyglądała wręcz cudownie w promieniach popołudniowego słońca. Pierwszy raz od naprawdę długiego czasu poczuł, że serce bije mu mocniej, a w piersiach brakuje tchu.
'I wish I had American girlfriend'
Chciała, aby ten moment trwał jak najdłużej. Zakręciła się i przez nieuwagę zahaczyła nogą o wystającą kostkę, co poskutkowało wylądowaniem w ramionach Pines'a. Niemo pytał, czy nic jej się nie stało, więc odpowiedziała mu uśmiechem. Poczuła, że coś się zmienia, że ona się zmienia. Nie wiedziała tylko jeszcze dlaczego.
'I cry sometimes walking around my own place
Wondering why she cry sometimes'
Nie myślał już o blondynce, która zostawiła go dla demona. Nagle tamte chwile stały się tak odległe, jakby nigdy nie miały miejsca. Myślał teraz o dziewczynie, którą trzymał w objęciach. Poczuł się źle z tym, że tak bardzo jej nie ufa. A jeśli nie mam racji? - Pomyślał.
'Talking about her own place
Somewhere around the mountains'
Ją natomiast gryzło sumienie. I to bezlitośnie. Czuła jakby naprawdę wbijało w nią swoje zębiska. Powoli układała w głowie swoją wypowiedź. Zrobi to, nawet jeśli będzie to oznaczało, że zostanie z tym wszystkim sama. Brunet był stanowczo za dobry na to, aby go tak podle oszukiwać.
'No one could dry her fountain
Till she got tired to complain'
Mężczyzna kompletnie nie zwracał na nich uwagi. Śpiewał swoją piosenkę, myśląc zapewne o czymś zupełnie innym. Ale oni nie pozostawali mu dłużni. W ich obecnej rzeczywistości słychać było tylko gitarę i jego głos.
'That's when I fly
To wild land to your land'
Wydawali się być zaskoczeni tym, że piosenka się skończyła. Mimo to, ukłonili się, dziękując sobie wzajemnie za tą cudowną chwilę. Potem zaśmiali się cicho i machając grajkowi - odeszli. Zauważyła, że humor chłopaka zdecydowanie się poprawił.
- Kiedyś ludzie często tak robili - oznajmiła, myślami wracając do jej ulubionych czasów.
- Jak? - Spojrzał na nią z rozbawieniem.
- Tańczyli na ulicach, bawili się - odparła. Czasami tęskniła za średniowieczem.
- Muszę przyznać, to było fajne - lekko się zarumienił. - Dzięki - odwrócił wzrok.
- Nie ma za co - odparła, splatając swoje dłonie za plecami i posyłając mu swój najcudowniejszy uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro