~~* Scena pocałunku Yaoi *~~
Z góry wszystkich przepraszam, ale ja nigdy czegoś takiego nie pisałam. Więc to jest coś w stylu mojego pierwszego razu.
~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*
Tsurugi usiadł na jednym z krzeseł barowych jedząc leniwie swoje śniadanie co jakiś czas rzucając zirytowany wzrok na drzwi. Mikuni uwielbiał wchodzić tutaj niczym ninja próbując go wystraszyć i parę razy skończyło się to prawie zakrztuszenie się kanapką. Prawie, bo za każdym razem klepnięcie, któregoś z jego Servampów ratowało mu tyłek. Dzisiaj miał o tyle komfortową sytuację, że wiedział o czającym się blondynie, więc mógł przygotować się na jego wyskakującą mordę. Jako, że Yumikage oraz Junichirou mieli dzisiaj osobne zadanie dane przez Tsuyuki'ego musiał przystać na propozycję Alicein'a, który z podejrzanie dziwną chęcią chciał mu pomóc. Jasne pomóc... chyba spierdolić to co ma zrobić.
— Jeszcze jesz? — Jednak nawet wiedząc o przybyciu się nie znasz dnia ani godziny. Chłopak zaczął nerwowo klepać się po klatce krztusząc by pozbyć się zbyt wielkiego kawałka zalegającego w jego przełyku, co mu z resztą chujowo szło. Poczuł jak ktoś go łapie w pasie przyciskając i wreszcie wypluł tą złośliwą część jedzenia z powrotem na talerz — człowieku ty jesteś jedna wielka chodząca śmierć. Jakim cudem ty w ogóle jeszcze żyjesz?
— Jakbyś się nie skradał niczym szpieg z krainy deszczowców Hoshi to może i bym nie zaczął się dusić własną kanapką... — Servamp zachichotał po czym zajął miejsce naprzeciwko czarnowłosego, który złapał za sok szybko go pijąc — gdzie Mikuni i Jeje?
— A mieli jakąś tam sprawę do załatwienia w jakimś klubie — Wampir by urealnić swoją wypowiedz zaczął gestykulować dziwnie palcami, a dodać do tego jego idiotyczny uśmieszek, który najczęściej wygląda jak żywcem wzięty z pornola to Zazdrość już miało swoją własną zboczoną wersję tej sprawy — a, że ci obiecał pomóc to wysłał do tej sprawy mnie.
— Czyli jednak chce mi spieprzyć zadanie wysyłając do mnie Boga zniszczenia, tak? — A mogłem poprosić Osakę... Tamta trójka była chociaż rozgarnięta, bo nastolatek jak i kobieta używali do czegoś mózgu. Kuro w sumie też, ale u niego to tam różnie z chęcią pomocy bywa. Na co on liczył jak mu blondyn proponował pomoc? Wstał od stołu łapiąc za pustą szklankę i talerz kierując się już do umywalki.
— Więc uważasz mnie za Boga? — Usłyszał podekscytowany głos Yody, a przy tym trzeszczące krzesło to już był pewien, że chłopak podskakuje na nim jak zaaferowane dziecko. Szkoda, że nie zapamiętał drugiej części ze zniszczeniem. Ciekawe czy jego siostra miała tak samo niskie IQ czy po prostu on jest jakimś unikatowym gatunkiem.
— Hoshi zastanawiałeś się czasem, gdzie stałeś jak była kolejka po mózg?
— Pewnie jak najdalej od ciebie, bo za tak uroczą gębę byłeś niezłą pożywką dla demonów. Sam bym się skusił — Kamiya zrobił się czerwony i wypadła mu gąbka, którą czyścił talerz. Cudem wyciągnął szybko rękę łapiąc ją, jednak zamoczony przedmiot odskakiwał mu w powietrzu niczym niechętny do pieszczoty ptaszek i tak ubawiony wampir obserwował poczynania kruczowłosego mężczyzny jak starał się upolować nieszczęsny przedmiot — jesteście tacy zabawni. Uroczo się rumienisz.
— Prz-przymknij się obrzydliwy gadzie..
— No z gadem trafiłeś. Mogę ci pokazać jaki mam sprawny język — Hoshi zaczął poruszać znacząco brwiami przez co Tsurugi aż zapowietrzył się z oburzenia. Co ten wampir tak się do niego uczepił z tymi swoimi zboczonymi żartami?! Nawet by się uśmiał gdyby nie wiedział jakiej ten pieprzony stwór jest orientacji. Czuje się bardziej zagrożony niż przy Akirze, a to już jest kurwa nie lada wyczyn!
— Yoda kurwa ogarnij się! — Odwrócił się rzucając mokrą szmatką w stronę Servampa, który dostał nią w twarz.
— Zachowujesz się jak zirytowana żona..
— Wkurwiaj mnie dalej, a sprawdzę jak długo się rozbijają talerze na twojej twarzy — No zdecydowanie zachowuje się jak żona już jego siostry są bardziej męskie od tego czarnowłosego chłopaka. — a teraz ruszaj ten swój idiotyczny tyłek, bo idziemy zająć się tym, co mieliśmy.
Yoda przewrócił oczami wstając ze swojego miejsca i ruszył za wyższym wychodząc z mieszkania, które Kamyia zamknął jak tylko wampir stanął w korytarzu. Nawet się nie odzywając do Zazdrości ruszył przed siebie w stronę magazynów. Myślał, że idą polować na wampiry albo chociaż na Gremliny jakiejś. Chyba nie będą siedzieć tutaj w agencji? Przecież on się zanudzi na śmierć!
— Myślałem, że to będzie coś bardziej do ruchu — Servamp dogonił go by iść obok rzucając zainteresowane spojrzenie w stronę chłopaka trzymającego dłonie w kieszeniach swojego płaszcza.
— Masz pecha i zostałeś przydzielony do największego syfu tego miejsca — Schodzili po schodach coraz niżej i dopiero teraz do Hosh'iego dotarło, że wcale nie idą to magazynów, a do strefy więziennej C3. Na cholerę oni tam? — mam sprawdzić wszystkie cele czy działają prawidłowo i w razie otwarcia zatrzymać więźniów.
— Czyli jednym słowem mam szanse na mordobicie?
— Ta... masz.. — Zazdrość podskoczył zadowolony jakby dostał za darmo lizaka za to Kamyia westchnął cierpiętniczo. Naprawdę cieszy się, że jak coś nie zadziała ryzykują własną skórą? To jest masochista większy niż on. Przeszli kolejne parę schodów by wreszcie znaleźć się tam, gdzie mieli i chłopak popchnął wielkie drzwi, a usta wampira otworzyły się w wielkie „O".
Nigdy nie był tutaj na dole, bo mu nie pozwalali zważywszy na jego destrukcyjny tryb życia, więc jak teraz mógł tutaj wejść to jak nic Tsuyuki nie wie nic na ten temat. Albo Mikuni sprzedał mu jakąś bajkę przez co wypchnął tutaj wampira. Teraz jak się nad tym zastanowić to może Alicein wcale nie miał żadnej ważnej sprawy tylko chciał wepchnąć tutaj wampira. Bo jak nic gdyby tylko Loki wiedział, że mają się tutaj pojawić od razu by zabronił żadnemu z trio tutaj wejść.
— Co ty taki pobudzony? Nie byłeś tutaj nigdy czy jak? — Tsurugi stanął na środku widząc jak czarnowłosy skacze niczym małpa na drucie oglądając każdy nawet najmniejszy pył tego pomieszczenia, a jego oczy błyszczały jak u małych dzieci. Co za bachor.
— Shuhei nie pozwala mi tutaj wchodzić, bo mówi, że wszystko niszczę — No cóż ich pierwsze spotkanie skończyło się wyważeniem drzwi na których wypłynął wampir. Dziwne.. naprawdę kurwa dziwne, że mu zabronił tutaj wchodzić. Zaraz zabronił..? Kurwa... — YODA NICZEGO NIE DOTYKAJ!
— Ale.. ja.. nic jeszcze nie zrobiłem i już się drzesz.. — Nim wampir zareagował został złapany za tył kołnierza przez Kamyię i posadzony na jednym z krzeseł przed jakimś dziwnym komputerem, a chłopak zaraz zajął miejsce obok.
— Dokładnie. Cieszę się, że zaznaczyłeś to jeszcze — Nacisnął pomarańczowy guzik i na ekranie pojawiły się wszystkie cele ponumerowane od jednego do trzydziestu — dzisiaj sprawdzimy tylko te trzydzieści na tym piętrze. Jutro Yumikage sprawdzi te niżej.
— To jest ich więcej..?
— No jasne kretynie. Ty sam przynosisz dziennie ze dwudziestu i wybacz, ale w takim tempie jak pracuje wasza dwójka to w ciągu tygodnia mielibyśmy prawdziwe „Przewampirzenie" — Zaśmiał się z własnego żartu za to Yoda uniósł pytająco brew do góry — nie rozumiesz? Masz przeludnienie, a u was jest przewampirzenie!
— Wybacz.. ale z takimi sucharami to możesz konkurować z Tsubakim... — Kruczowłosy prychnął obrażony i wrócił do grzebania w maszynie, co jakiś czas tylko naciskając środkowy klawisz — takie żarty rzucaj w stronę Loki'ego jest sztywny może to go chociaż rozbawi, bo na jego poziomie.
— No jasne, bo twoje są lepsze mistrzu testów IQ.
— Ha. Ha. Ha. Nie zesraj się z tego — Kamiya uśmiechnął się złośliwie naciskając najeżdżając jednym z palcy na pierwszy z guzików.
— Dobra pośmialiśmy się z twojego braku mózgu to teraz stań przy pierwszym z cel i sprawdzimy czy działa.
— Zanim zaczniemy to co jest w innych celach? — Wampir podniósł się z siedzenia podchodząc do wybranej celi stając przy niej i odwracając się w stronę mężczyzny.
— My jesteśmy na najwyższym poziomie. Cele od jednego do trzydziestu to dość łatwe stworzenia z którymi nie mieliście zbyt dużych problemów. Cele niżej których jest dwa razy więcej to w nich trzymamy średniego rodzaju wampiry. Ni łagodne Ni niebezpieczne. A na samym dole są najgorsze mendy tego świata. Bez dobrej grupy lepiej tam, nawet nie schodzić.
— Czyli nam przypadły jakieś świeżaki..? — Słysząc znudzony głos wampira Kamiya uśmiechnął się naciskając guzik i wampir usłyszał ciche piszczenie koło siebie widząc jak guzik zapalił się na ten sam kolor co przy klawiaturze — chyba działa.
No i tak minęło im dobre trzy godziny przy czym zrezygnowany Servamp musiał unieszkodliwić dobre dziesięć więźniów, bo nie wszystkie cele chciały działać jak powinny. W pewnej chwili zirytowany czarnowłosy postanowił się zamienić z Hoshim i posadził wampira przy komputerze by ruszyć do dwudziestej ósmej celi.
— Pamiętaj by nacisnąć... — Kamiya będąc już prawie przy celi odwrócił głowę widząc jak zainteresowany wampir chciał nacisnąć niebieski guzik i twarz chłopaka zrobiła się blada jak papierów doskonale wiedząc do czego służy ten pierdolony przedmiot. Ruszył pędem w stronę wampira machając nerwowo rękami — HOSHI NIE TEN!
W pewnej chwili potknął się o sznury ze swojego płaszcza będąc już przy Zazdrości i poleciał do przodu akurat, wtedy jak Yoda słysząc wrzask Tsurugi'ego odwracał się w jego stronę. Czarnowłosy runął na niego przez co dwójka poleciała na ziemię zwalając przy okazji lampkę i jakieś długopisy z biurka. Do nieszczęścia chłopaka jego usta wylądowały centralnie na ustach zdziwionego Hoshi'ego. Kruczowłosy był w takim szoku tymi nagłymi wypadkami, że przez parę chwil się nawet nie ruszył po czym niczym poparzony się poderwał plując w każdą stronę wycierając usta.
— KURWA FU! FU! FU! — Wampir uniósł się odrobinę z podniesioną brwią patrząc na skaczącego dookoła pomieszczenia chłopaka nie dość, że czerwonego to i bliskiego płaczu Kamiyę — NIE DOŚĆ, ŻE TO MÓJ PIERWSZY POCAŁUNEK. TO DO TEGO Z CHŁOPEM I WAMPIREM W JEDNYM!
— Nie płacz jakby to był koniec świata — Tsurugi widząc uśmiech na twarzy wampira zrobił się jeszcze bardziej czerwony o ile to było możliwe — mięciutkie usta masz Kamiyciu.
— SPIERDALAJ WAMPIRZY PERWERSIE! I WSTAWAJ Z ZIEMI, BO TRZEBA SPRAWDZIĆ RESZTE CELI!
Servamp wstał chichocząc i mijając czerwonego chłopaka siadającego z powrotem przed sprzętem. Ciekawe jak będzie wyglądało ich dalsze sprawdzanie cel.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro