rozdział 5
Prawdopodobnie straciłam juz na zawsze moją miłość, ale myślę że to nie była miłość skoro nawet za nim nie tęsknię. Mam teraz spokój i nie myślę o tym, że jak przyjdę do domu to ojciec będzie zalany w trzy dupy i nie muszę martwić się, jak rano ukryć siniaki. Tak w ogóle to nie powinnam cie tym zadreczac, ale chyba muszę. Wiesz nie mam w sumie przyjaciółki, jest tylko Maxie, ale on jest strasznie opiekuńczy i jakbym powiedziała mu, że wciąż się tym zadreczam to stałby się nie do zniesienia. Może wszystko byłoby inaczej, gdybym miała mamę. A tu kolejny przykład na to, że mnie nie da się kochać, bo jakby mnie kochała, to nie zostawiłaby mnie jak psa z ojcem tyranem. - teraz już nie płakałam, a krztusilam się łzami.
- Charlie to nie twoja wina, kochanie nic złego nie zrobiłaś, nie zasłużyłas na to, nie miałaś na to wpływu. Słyszysz? - próbowała mi pomóc, ale prawda jest taka, że mi nie da się już pomóc.
Nie słuchałam jej już, w moich żyłach płynął alkohol, a ja już nie panowałam nad tym co robię. Wybiegłam na chodnik, pomyślałam o tym, że może po prostu ze sobą skończę...Moim samobójczym pomysłom przeszkodził jednak ogłaszający huk i pisk.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro