rozdział 30
Cały dzień spędziłam z Helen i Lily. Byłyśmy na zakupach. Bawiłam się świetnie, jednak w dalszym ciągu nie mogłam zapomnieć o Lou. Czekaj na mnie, wrócę do ciebie? Co to miało być?! Po fazie rozpaczy nastąpiła faza wściekłości. Nawet jeśli go zobaczę to jedyne na co może ode mnie liczyć to porządny chlast w ryj.
Teraz znowu mi smutno. A na dodatek jest burza. Może i jestem typowa, ale nienawidzę burzy.
Zawsze wtedy siedzę z Maxem, ale teraz trochę się pozmieniało i zostałam sama. Podskoczyłam na krześle, kiedy zabrzmiał grzmot.
Telewizor zgasł. O cholera, tylko nie mówcie, że nie ma prądu. Porządnie przestraszona podeszłam do włącznika. I nic. Wszędzie ciemno. Po omacku dotarłam do kuchni i zapaliłam kilka świeczek.
Którąś godzinę z kolei siedziałam nieruchomo w ciemnym salonie, oświetlonym jedynie kilkoma świeczkami, ponieważ bałam się usnąć. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Ok, zaczyna się robić strasznie. No bo kto normalny ma zamiar wpadać w odwiedziny o trzeciej w nocy?
Złapałam patelnię i podeszłam do drzwi. Trzęsąc się ze strachu otworzyłam je. Moim oczom ukazał się Louis, trochę chudszy, trochę nieogolony, z trochę dłuższymi włosami, ale to dalej był mój Louis.
- No może mnie przytulisz?- zaśmiał się i otworzył swoje ramiona. No, no uśmiech dalej ma piękny.
Rzuciłam patelnię na podłogę. Podeszłam i z całej siły uderzyłam go w twarz.
- No, powiedzmy, że mi się należało. - uśmiechnął się smutno i potarł czerwony ślad na policzku. Podniosłam rękę i przywaliłam mu drugi raz.
- To tak dla równowagi. - uśmiechnęłam się słodko.
Kiedy podnosiłam rękę trzeci raz złapał mnie za nią i delikatnie do siebie przyciągnął, tak że jego usta znajdowały się na poziomie ucha.
- Też za tobą tęskniłem kochanie. - po moim ciele rozeszły się przyjemne dreszcze.
- Co ma jedno do drugiego? Pokłóciliśmy się i zamiast normalnie pogadać ty sobie gdzieś wyjeżdżasz na Bóg wie ile, nikt nie wie gdzie jesteś i teraz nagle sobie wracasz. No fajnie masz. - chciałam zachować spokój, ale ciężko było.
- Z tego co pamiętam to ja chciałem pogadać, ty mi się nie dałaś wytłumaczyć. Z resztą nie było z czego, bo nic nie zrobiłem. Kocham ciebie i tylko ciebie i nie byłbym w stanie cię zdradzić. - wtulił się we mnie jak w misia. - Tak cholernie mocno tęskniłem.
- To było nie odchodzić. - powiedziałam w jego szyję. - Kocham Cię.
Popatrzyłam w jego oczy i nawet nie wiem kiedy poczułam jego miękkie usta na swoich.
- Boże, jak mi tego brakowało. - mówił zdyszany pomiędzy pojedyńczymi całusami.
Przyparł mnie swoim ciałem do ściany i nogą zamknął drzwi.
Całował mnie delikatnie po szyi i dekolcie. Złapał mnie za pośladki i podniósł do góry.
- Całuj kobieto, całuj. - wbił się w moje usta.
Szedł powoli po schodach, jednak chyba był zbyt zamroczony pożądaniem, ponieważ wywalił się mniej więcej w połowie. Próbował ratować sytuację, ale tu już nie było ratunku. Skończyliśmy leżąc na schodach. Dawno się już tak nie śmiałam.
- Śmiej się, śmiej i tak to cię nie ominie. - powiedział ściągając ze mnie bluzkę.
Nie wiedzieć czemu cały czas się śmiałam, ale to chyba ze szczęścia.
- Chyba nie powinniśmy. - powiedziałam cicho dysząc.
-Dlaczego? - zapytał przegrywając moją skórę na szyi. - Później będziemy się martwić. Żyj chwilą.
Mocno objęłam go nogami, a on wydawał z siebie głośny jęk, mogłam poczuć jak bardzo podniecony jest. Żarliwie przywarł do mnie ustami prosząc o uwagę, której udzieliłam mu w stu procentach. On zdjął ze mnie moje dresy a ja jego koszulkę. Tak oto leżałam przed nim w zwykłej, czarnej bieliźnie.
- Jeszcze nie widziałem tak pięknego człowieka jak ty. - nie przestawał całować mojego brzucha i schodził coraz niżej.
- I nigdy nie robiłem tego na schodach.
Uśmiechnął się zadziornie.
- No popatrz same pierwsze razy. - popatrzyłam na niego z pożądaniem i zdjęłam jego spodnie.
Pocałowałam go szybciutko w usta.
- Noo proszę proszę co my tu mamy. - odezwał się rozbawiony głos tuż za nami ...
~~~~~~~~~~~~~~
A tu takie opowiadanie świetnej osóbki, które polecam ♥ warto
I think you'd like this story: " Córka Severus'a Snape'a by sevloveyou on Wattpad http://w.tt/1L2hMeu .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro